Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. francuska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. francuska. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 września 2024

"Francja. Radość życia" Cathy Yandell

 Rok pierwszego wydania: 2023

Ocena: 4,5/6



We Francji, w Paryżu byłam tylko raz, prawie 30 lat temu, na wycieczce. Biegając między muzeami nie miałam za bardzo okazji nasiąknąć klimatem tego miasta. Literatura francuska też nie jest tym czym się zaczytuję. Ale w ostatnim czasie zbiegiem różnych okoliczności wpadły mi w ucho francuskie piosenki, do ręki książka francuskiej autorki, a obecnie czytam "Sławę i chwałę" Iwaszkiewicza, w której to powieści bohaterowie bywają właśnie w Paryżu. Kiedy więc trafiłam na zachęcającą recenzję "Francji" autorstwa  osoby, co do której gustów czytelniczych i znawstwa mam duże zaufanie, pobiegłam do biblioteki i zanurzyłam się w opowieści o tym mało mi znanym kraju.

Autorka jest Amerykanką, która po raz pierwszy odwiedziła Paryż w wieku kilkunastu lat w ramach wymiany studenckiej i...zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia! Po latach wróciła już z mężem i z dziećmi na kilka lat, jako wykładowczyni literatury na uczelni. Zapragnęła wtopić się w miasto, w kulturę, jak tylko jest to możliwe dla obcokrajowca. Przy okazji nie uniknęła oczywiście mniejszych i większych wpadek, o których z dużym dystansem i poczuciem humoru opowiada w książce. Jednak to nie zabytki czy sztuka były głównym obiektem jej zainteresowań, a przynajmniej tak wywnioskowałam z czytanej lektury, a szeroko rozumiana radość życia, która charakteryzuje Francuzów. Jej źródeł jest wiele, zarówno małych jak i dużych. Paryżanie są mistrzami celebrowania posiłków i gotowania (jest np. zakaz jedzenia w pracy przy komputerze i biurku, gdyż śniadanie powinno być spożywane w oderwaniu od obowiązków zawodowych, najlepiej w uroczej knajpce w miłym towarzystwie).  Cenią sobie dobre relacje międzyludzkie, lubią się spotykać z rodziną czy przyjaciółmi, ale też porozmawiać ze sprzedawcą warzyw czy piekarzem z sąsiedniej ulicy. Czerpią mnóstwo czysto zmysłowej przyjemności z fizycznej aktywności, ćwiczeń w parkach, uprawiania sportu czy choćby spontanicznego tańca. Korzystają chętnie z talasoterapii czyli zabiegów z wykorzystaniem wody morskiej. Wszechobecna sztuka i literatura (we Francji czytanie książek jest elementem życia społecznego!) również są źródłem przyjemności!

Nie jest to przewodnik. Nie jest to powieść. To raczej luźna opowieść autorki o tym, jak poznawała inną kulturę, jak uczyła się tytułowej radości życia. Z książki dowiemy się, że jeśli umawiamy się na wizytę na 20.00 to zdecydowanie powinniśmy przyjść o 20.15 i jakich kwiatów w żadnym wypadku nie należy dawać pani domu,  a nie o zabytkach oglądanych masowo przez turystów.

Lektura jest bardzo przyjemna i lekka, czyta się ją szybko i z uśmiechem. Przyznam, że od dwóch dni pijam kawę z dużo większym skupieniem i radością niż wcześniej i rozmyślam o tym, jak czerpać radość z codziennych drobnych czynności. Mam też ochotę sięgnąć po francuską literaturę i obejrzeć jakiś francuski film. Taka jest magia książki!

czwartek, 2 lutego 2023

"Lata" Annie Ernaux

 Rok pierwszego wydania: 2008/2022

Ocena: 4/6



Autobiograficzna opowieść Noblistki z 2022r.  Pisarki do tej pory w Polsce nie znanej, nie wydawanej. Wydawnictwo Czarne szybko nadrobiło tą zaległość i książka ukazała się w kilka tygodni po ogłoszeniu wyników przez  Szwedzką Akademię. 

Choć "Lata" są wspomnieniami samej autorki, stanowią głos całego pokolenia urodzonego w latach 40-tych  XX wieku. Osobiste doświadczenia, zakotwiczone w historii i kulturze Francji, są jakby schowane za aktualnymi wydarzeniami. Dystans podkreśla trzecioosobowa narracja. Ogólne sformułowania (jak "jadło się") przeplatają się z intymnym pamiętnikiem i wspomnieniami opisującymi konkretne zdjęcia (tych niestety nie ma w książce). Wspólny los ogółu opowiedziany jest z perspektywy jednostki. 

Początkowo męczył mnie i drażnił język i forma powieści-niespotykana, inna, ascetyczna. Autorka nie przebiera w słowach, nie sili się na subtelności i lirykę.  Mam wrażenie, że dostałam do rąk zbiór scenek, obrazków, migawek z życia. Jednak wraz z przewracaniem kolejnych stron przestało mi to przeszkadzać.

Od autorki dzielą mnie bez mała cztery dekady, kraj, język, kultura, a więc realia, a których przyszło nam żyć, są zupełnie inne. Jednak warto było zanurzyć się w jej świecie w ramach mojej podróży dookoła świata. 


wtorek, 7 czerwca 2022

"Narodziny dnia" Colette

 Rok pierwszego wydania: 1928/1977

Ocena: 4/6



Ta książka jest po prostu piękna. Trudno powiedzieć, żeby była porywająca, bo raczej nie ma w niej akcji. Nie jest  romansem ani kryminałem. Słowo: piękna najlepiej oddaje jej charakter.

Pięćdziesięcioletnia autorka snuje autobiograficzną opowieść o swoim życiu, domu w Prowansji. Żegna się z młodością, aktywnością.   Refleksje dotykają przemijania, starzenia się, miłości. Colett wspomina też matkę, cytuje jej listy, analizuje ich relację i podobieństwo. Przygląda się przyrodzie, skupia na szczególe. Troszkę przypomina mi w tym Prousta.

Jest to powieść poetycka i bardzo melancholijna. Snuje się wolno jak upalne, prowansalskie popołudnie, pełne brzęczenia owadów, zapachu dojrzałych owoców i kwiatów, jak leniwa sjesta czy powolny posiłek. Opisy są niezwykle plastyczne, niby wprost z obrazu impresjonisty.  

To książka, którą można się delektować. Prawdziwa uczta w zalewie współczesnych powieściowych fast foodów. 

czwartek, 26 maja 2022

"Rebeka" Daphne du Maurier

 Rok pierwszego wydania: 1938

Ocena: 5/6

Źródło: biblioteka


Młodziutka narratorka powieści, której imienia nigdy nie poznamy, jest damą do towarzystwa gderliwej starszej pani. W trakcie pobytu ze swoją chlebodawczynią w Monte Carlo poznaje Maxima de Wintera, przystojnego, czterdziestoletniego wdowca, właściciela ogromnej posiadłości Manderley. Niespodziewanie i w sposób dość przyziemny Maxim oświadcza się nieśmiałej, zahukanej dziewczynie bez majątku, a ta nie może uwierzyć we własne szczęście. Czar pryska, gdy po podróży poślubnej małżeństwo przyjeżdża do rodzinnej posiadłości, w której nadal unosi się duch pierwszej żony Maxa, zmarłej tragicznie przed rokiem Rebeki. Młoda pani de Winter popada wręcz w obsesję ciągłego porównywania jej z Rebeką (oczywiście zawsze wypada niekorzystnie) i tonie w kompleksach, podsycanych jeszcze wspomnieniami pełnej energii, pięknej kobiety, zauroczonej nią służby, sąsiadów i znajomych. Do tego dochodzi troska o konwenanse, lęk przed pomówieniami. 

Po powrocie do Manderley zmianie ulega zachowanie Maxa. Młoda żona uświadamia sobie, że niewiele o nim wie. Wątpi w jego uczucia. Pewnego dnia wypadek sprawia, że na jaw wychodzi mrożąca krew w żyłach tajemnica dotycząca śmierci Rebeki. Nagle cała przeszłość jest inna. Rebeka okazuje się daleka od ideału, za jaki wszyscy ją uważali. Druga żona Maxima w ciągu kilku godzin przeistacza się z nieśmiałego, niedoświadczonego dziecka w pewną siebie kobietę, walczącą za wszelką cenę o szczęście swoje i ukochanego mężczyzny.

Pierwsza połowa powieści mocno się dłuży. Na dobrą sprawę niewiele się dzieje. Jednak czytelnik ma okazję przyjrzeć się psychice narratorki. Potem następuje nagły zwrot akcji i wydarzenia nabierają tempa.

Ogromnym atutem są opisy Manderley i okolicy, tajemnicze, mroczne, dające odczuć, że groza wisi w powietrzu. Wraz z narratorką słyszałam wręcz szum morza, huk rozbijających się o skały fal przypływu, czułam zapach kwitnących rododendronów, a spojrzenia pani Danvers, zarządczyni w zamku, przeszywały mnie na wskroś.  Autorka rewelacyjnie oddała klimat i styl życia angielskiej wyższej klasy lat 30-tych XX wieku. Bale, podwieczorki, plotki, którymi żyli wszyscy, konwenanse, nuda, brak poważniejszych problemów, "niewidoczna" służba zaspokajająca wszelkie zachcianki bogatych pracodawców. 

Wg mnie "Rebeka" to przede wszystkim powieść psychologiczna. O wyborach i ich konsekwencjach, dumie, braku wolności w odniesieniu do wielu aspektów życia, samotności, desperacji. Wciągała mnie powoli, a jednak zauroczyła i nie daje o sobie zapomnieć.

środa, 5 stycznia 2022

"Zimowe zaręczyny. Lustrzanna t.I" Christelle Dabos

 Rok pierwszego wydania: 2013 (2019)

Ocena: 5/6

Źródło: biblioteka 



Lektura przełomu roku jest jak na mnie bardzo nietypowa: należy do gatunku fantasy. Chyba na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile w życiu czytałam powieści tego typu. W pewien sposób zachęcił mnie do niej Przemek Staroń w książce "Szkoła bohaterek i bohaterów". Co więcej, to dzięki niemu chyba nauczyłam się, jak czytać powieści fantasy.

Do "Lustrzanny" podchodziłam bardzo sceptycznie, nastawiona raczej na spotkanie z elfami czy smokami, tym bardziej, że reklamowana jest jako literatura młodzieżowa. Moje zaskoczenie było więc podwójne;)

Bohaterką powieści jest Ofelia, mieszkanka Animy, jednej z wielu ark, na jakie został rozbity świat. Dziewczyna kryje się za wielkimi okularami, strojami bez wyrazu, jest szara i jakby niewidzialna. Odgórną decyzją, wbrew swojej woli,  zostaje zaręczona z tajemniczym Thornem, mieszkańcem dalekiego Bieguna, o którym dostępne informacje są mroczne i ponure. Ofelia musi zamieszkać na odległej arce już kilka miesięcy przed ślubem. Towarzyszy jej ciotka w roli przyzwoitki. Świat, do którego trafia dziewczyna, jest zupełnie inny niż ten, który znała do tej pory. By przetrwać, musi się nauczyć całkiem nowych zasad, a do tego nie może ufać nikomu. 

Akcja powieści porwała mnie od pierwszych stron. Autorka wykazała się niesamowitą wyobraźnią, kreując świat Animy, Bieguna i Księżycowa. Bohaterowie są wykreowani rewelacyjnie. Obdarzeni mocami (np. Smoki, z których wywodzi się Thorn mogą atakować pazurami jedynie za pomocą myśli, krzywdząc ofiarę w sposób fizycznie odczuwalny), noszą cechy uniwersalne dla ludzi niezależnie od epoki, w której żyją. Rządza pieniądza, władzy, pycha, mściwość, hierarchia społeczna-wszyscy mieszkańcy Księżycowa ulegają im bez względu na klasę i stanowisko....

Areną wydarzeń jest siedziba rodowa potężnej rodziny Smoków. Nie raz klimatem przypominała mi francuskie salony z dawnych wieków. Przepych, rozwiązłość, intrygi, wewnętrzne rozgrywki między krewnymi to codzienność Księżycowa. 

Ofelia jest dość typową współczesną bohaterką - niepozorna, cicha, a jednak pełna mocy i determinacji. Dzięki sile charakteru udaje jej się przetrwać na bardzo nieprzyjaznej pod każdym względem arce i zyskać przychylność surowego, oziębłego narzeczonego. 

Rzadko mi się zdarza, żebym tak wsiąknęła w tak obszerną (500str) powieść, że mimo braku czasu nie odłożyłam jej ani na jeden dzień. Okazała się lekturą wcale nie młodzieżową ;) Nie znalazłam tu ani elfów, ani wróżek :) Za to dostałam się do świata pełnego przygód, magii i bardzo ludzkich zachowań.

Pierwszy tom Lustrzanny skończył się w momencie dość nieoczekiwanym. Sięgnę po kolejny, jeśli nie od razu, to na pewno w niedalekiej przyszłości.

czwartek, 25 listopada 2021

"Mama" Helene Delforge

Rok pierwszego wydania: 2018

Ocena: 5,5/6



Ta książka przypadkiem trafiła w moje ręce w bibliotece na dziale dziecięcym i po przeczytaniu dwóch stron wiedziałam, że muszę ją wziąć! To najpiękniejsza rzecz o miłości, jaką czytałam od dawna!

To przepiękne listy, myśli, odczucia mam kierowane do swoich dzieci. Mam z różnych stron świata. W różnych czasach. Także matek samotnych, osieroconych. Radość oczekiwania, rozpacz straty, smutek przemijania, zmęczenie, bliskość...Te krótkie teksty mówią więcej o macierzyństwie niż 500-stronicowe powieści! 




Powiem szczerze, że w moim odczuciu europejskie matki kiepsko wypadły na tle tych z innych kontynentów :( Za dużo kontroli, za dużo zimna, dystansu, kar, narzekań...Za to tak mało ciepła i szczerych słów miłości :( Domyślam się, że wiele słów, które Europejki kierują do swoich dzieci wynikają z troski i miłości, a jednak dopiero kiedy je czytam, dociera do mnie ich bezpośrednie brzmienie, odbierane przez malucha....

Nie przeczytałabym tej książki małemu dziecku. Wg mnie to nie jest wcale książka dla dzieci. Za to powinna ją dostać każda mama, zwłaszcza ta, która dopiero wchodzi w swoją rolę. Mnie dała dużo do myślenia. Mimo, że lektura zabrała mi kilkanaście minut, refleksja została we mnie na długo...



wtorek, 31 sierpnia 2021

"Ta chwila" G. Musso

 Rok pierwszego wydania: 2015

Ocena: 3,5/6



Rzadko do tej pory sięgałam po literaturę francuską, ale tak się zdarzyło, że powieścią Musso otwierałam wakacje i powieścią tegoż autora je kończę ;) Są trochę mało francuskie, bo ich akcja dzieje się w Ameryce, ale autor Francuzem jakby na to nie patrzeć-jest ;)

Ależ dziwna jest ta powieść! Zaskoczyła mnie zupełnie, spodziewałam się całkiem innej lektury i akcji, zwłaszcza po doświadczeniach z "Dziewczyną z Brooklinu". 

Arthur, młody lekarz, tuż po studiach, dostaje od ojca (który tak naprawdę nie jest jego ojcem...) w spadku latarnię morską Dwudziestu Czterech Wiatrów. Warunek jest jeden: chłopak nie może otworzyć drzwi, które jego ojciec zamurował kilkanaście lat wcześniej na wyraźne polecenie dziadka Arthura. Co kryje się za drzwiami? Może jakiś trup? Nie, podobno coś dużo gorszego...Chłopak ma wrażenie, że ojciec celowo postawił go przed zamurowanymi drzwiami, licząc, że ten nie posłucha zakazu. Tak się i stało. Arthur odkrywa tajemnicę, która pociąga za sobą kolejne. I staje się przyczyną wielu kłopotów, jakże fantastycznych! Wraz z bohaterem czytelnik zaczyna...przenosić się w czasie!

Akcja ma niesamowite tempo. Zatłoczone, tętniące życiem ulice Nowego Yorku, brawurowe akcje, tajemnice rodu Costello, burzliwy związek z Lisą...Na nudę czytelnik nie może narzekać;) Jednak ja nigdy nie lubiłam takich wyimaginowanych scenariuszy i okazuje się-nadal do mnie nie przemawiają. A zakończenie okazało się zupełnie zaskakujące i trochę niejasne. Bo w końcu o co tu chodzi? Znikał? Przenosił się w czasie? Czy to tylko wyobraźnia?

Za to słowa z okładki zapadły mi w serce: 

"Nie zapomnij, że mamy dwa życia.



Drugie zaczyna się, gdy uświadomisz sobie, że żyje się tylko raz."


poniedziałek, 5 lipca 2021

"Dziewczyna z Brooklynu" G. Musso

 Rok pierwszego wydania: 2016 

Ocena: 4,5/6


Raphael, ojciec samotnie wychowujący małego synka, od jakiegoś czasu spotyka się z Anną. W najbliższej przyszłości mają się pobrać. Jednak pewnego wieczoru młoda kobieta wyjawia koszmarny, przerażający sekret i bez słowa wyjaśnienia-znika. Raphael, wraz z przyjacielem, emerytowanym inspektorem policji, rozpoczyna poszukiwania. Z każdą kolejną godziną odkrywa kolejne zaskakujące fakty. Przekonuje się, że Anna nie była tą, za którą się podawała. Kim więc jest kobieta, z którą miał się lada dzień ożenić? Na jaw wychodzą dawne tajemnice i niewyjaśnione zagadki kryminalne. 

Powieść wciąga od pierwszej strony. To połączenie powieści sensacyjnej i thrillera, jednak dość lekkiego kalibru. Akcja jest brawurowa, zaskakująca, nie daje czytelnikowi ani chwili oddechu;) To typowo wakacyjna książka, nie jest specjalnie ambitna, wyszukana, daleko jej do arcydzieła, ale zapewnia kilka godzin relaksu i przyjemnej rozrywki:)

piątek, 26 lutego 2021

"Powrót do Reims" Didier Eribon

 Rok pierwszego wydania: 2009 (w Polsce 2019)

Ocena: 4/6


 

Autobiograficzna opowieść człowieka, który po wielu latach próbuje wrócić do miasta dzieciństwa, zrozumieć zachowania i wartości ludzi je zamieszkujących, w tym swoich rodziców.

Autor pochodzi z rodziny robotniczej, która od pokoleń żyła w niedostatku. Jest pierwszym jej członkiem, który dzięki wykształceniu dokonuje awansu społecznego. Studia pogłębiają różnice między nim, rodzicami i braćmi. Didier nie chce żyć, jak oni. Obserwuje codzienny trud matki sprzątaczki i ojca robotnika, który nie zapewnia im godnego życia. Od dzieciństwa uwielbia czytać, stroni od robotniczych atrakcji i wartości. Dodatkowy mur w relacjach z najbliższymi stanowi brak akceptacji jego orientacji seksualnej. Jako młody chłopak ucieka do Paryża, zrywa wszelkie relacje z rodziną, by wreszcie móc żyć po swojemu, zarówno intelektualnie, jak i w środowisku gejowskim. Przeszłość i korzenie tkwią w nim jednak głęboko. Jest z wykształcenia socjologiem, a wykluczenie i homofobia od wielu lat są przedmiotem jego badań.

Książka stanowi próbę analizy klasy robotniczej. Eribon wskazuje na różnice między nią, a inteligencją, do której od lat należy. Ma jednak świadomość, że nie uda mu się zapomnieć, skąd pochodzi. Dużo tu osobistych wspomnień, wnikania w swoje odczucia jako człowieka, który podjął decyzję o odcięciu się od najbliższych, ale i zastanawiania się, co w tej sytuacji czuli rodzice i bracia. Autor mówi o wstydzie, poczuciu wykluczenia, byciu nierozumianym, o potrzebie akceptacji społecznej.

Sporo opowiada również o polityce Francji w XX wieku, partiach, wyborach, o tym, jakie czynniki determinują życie robotników.

środa, 28 października 2020

"Elegancja jeża" Muriel Barbery

 Rok pierwszego wydania: 2006

Ocena: 4/6


 

Dwie panie. Starsza: 54-letnia dozorczyni w eleganckiej kamienicy. Młodsza: 12-letnia mieszkanka kamienicy. Ta pierwsza-pochodząca z niższych sfer, niewykształcona, pogodzona z losem. Ta druga-zbuntowana córka bogaczy, nie widząca sensu życia, planująca samobójstwo w swoje 13 urodziny. Obie są bardzo inteligentne. Obie ukrywają tę inteligencję przed światem. Obie rozmiłowane w filozofii i literaturze. Nie wiedzące nic o sobie. A jednak w miarę przewracania kolejnych kartek-zbliżające się do siebie.

Obie mieszkające w Paryżu, którego wprawdzie w powieści jest mało, ale i tak nadaje odpowiedniego smaczku i uroku.

Narracja prowadzona jest dwutorowo, przemyślenia obu bohaterek przeplatają się ze sobą. Czasem nawet dotyczą tych samych osób czy wydarzeń.

Bardzo przyjemna lektura, która zwraca uwagę elegancką okładką :)


wtorek, 15 września 2020

"Piętnastoletni kapitan" Julius Verne

 

Rok pierwszego wydania: 1878

Ocena: 4,5/6

 

Zawsze byłam przekonana, że Verne pisał powieści raczej młodzieżowe niż dla dorosłych. A że przegapiłam jakoś jego twórczość w wieku nastoletnim, skłaniając się raczej ku klimatom Zielonego Wzgórza, postanowiłam nadrobić znajomość jako czytelnik całkiem dojrzały. I cóż się okazało? Że delikatne, przygodowe początki prowadzą ku całkiem brutalnym scenom, zdecydowanie bardziej dorosłym wg mnie.

Ale początki były całkiem ciekawe, wręcz ekscytujące. Oto z portu Australii wyrusza statek, wiozący na swym pokładzie niezbyt obfity zapas tranu po nieudanych połowach wielorybów. Wyjątkowymi pasażerami są młoda pani Weldon, żona właściciela statku, ich pięcioletni synek, stryj Benedykt, zagorzały entomolog i leciwa niania, murzynka Noon, Pomocnikiem kapitana jest doskonale zapowiadający się piętnastolatek Dick Sand, którego pod opiekuńcze skrzydła wzięła rodzina Weldonów. Podróż zapowiada się spokojnie i sympatycznie. Jedynym obcym i podejrzanym osobnikiem jest kucharz Negoro. I to on okaże się naprawdę czarnym charakterem, człowiekiem okrutnym ponad wszelką miarę...

Gdy pewnego dnia podróżnicy dostrzegają wieloryba, kapitan postanawia urządzić polowanie, by uzupełnić zapasy. Oddaje "Pilgrima" pod opiekę Dickowi, a sam zabiera marynarzy na łódkę, by stawić czoła zwierzęciu. Niestety, tragiczne wypadki prowadzą do zatonięcia łódki, śmierci poławiaczy. Na statku, oprócz pasażerów, zostaje kucharz, kilku Murzynów uratowanych z wraku statku, pies Dingo i Dick, który musi objąć dowództwo. I tu rozpoczyna się brzemienna w skutki ukryta interwencja Negoro. Kucharz ma swój niecny cel. Wbrew zamiarom Dicka, statek zamiast do Ameryki Południowej dobija do wybrzeży Afryki. Tam, oszukani, wykończeni trudami podróży pasażerowie "Pilgrima" trafiają w ręce handlarzy niewolników. I tu zaczyna się naprawdę okrutna część powieści...Autor nie szczędził szczegółowych opisów torturowania Murzynów, uciętych rąk, kajdanów na szyjach, a nawet rytuału pogrzebu miejscowego króla, z którym miały być żywcem pochowane wszystkie jego żony...Na ofiarę miał też być złożony Dick...

Do pewnego momentu powieść czytało mi się bardzo przyjemnie. Wartka akcja, ciekawe przygody, rozsądek i dzielność młodego kapitana powodowały, że jak nastolatka przeniosłam się do XIX wieku na wody oceanu i deski pokładu "Pilgrima". Jednak później miałam wrażenie, że czytam jakiś horror...Ogarniało mnie przerażenie, jak okrutni potrafią być ludzie dla innych ludzi...

Byłam pod wrażeniem sposobu, w jaki Verne przemycał w tej przygodowej opowieści informacje naukowe. Nie ma tu ani krzty sztuczności, moralizowania. 

Wiem, że nasza znajomość nie skończy się na tej powieści. Mam tylko nadzieję, że pozostałe będą choć trochę mniej wstrząsające...

 

poniedziałek, 21 stycznia 2019

"Nędznicy" Wiktor Hugo

Rok pierwszego wydania: 1862
Ocena: 5+/6


"Nędznicy" trwali w mojej głowie od lat. Od lat chodziłam wokół nich jakoś tak na palcach, bo przerażała mnie objętość powieści. 4 tomy! (są wydania dwutomowe, ale te proponuję obchodzić szerokim łukiem, bo to wydania skrócone, nie warto!) Jakże ja przez to przebrnę? Czasu brak, a w ogóle to pewnie tak napisane, że będzie się mozolnie czytało...
Jednak kiedy zdecydowałam się nabyć bilety na słynny musical, i to bilety, które miały być zrealizowane za ponad 2 miesiące-dojrzałam. Postanowiłam zapoznać się z książką zanim udam się do teatru.
I to był strzał w 10!
To było przeżycie! Uczta!
Arcydzieło. Monumentalna powieść. Cztery tomy, każdy średnio po 400 stron! Ale warto! Jakże warto!
Przez tę powieść po prostu płynie się w zachwycie. Język oczarowuje, jest niczym piękna muzyka, która wprawia człowieka w błogie uniesienie.
A do tego-to powieść tak wielowątkowa, wielopłaszczyznowa, że nawet nie byłabym w stanie wyobrazić sobie, że jest to możliwe, zanim po nią sięgnęłam.
Powieść psychologiczna ( ta warstwa podobała mi się chyba najbardziej)-kilkustronicowe opisy rozterek wewnętrznych głównego bohatera, jego przemiany, po prostu rarytas!
Powieść przygodowa-wszakże kolei życia Jana Valjean wystarczyłoby na kilka utworów!
Powieść historyczna - świetnie nakreślone burzliwe losy Francji końcówki XVIII i XIX wieku (tu jedyny dla mnie minus powieści-opisy bitew i politycznych wydarzeń chwilami były przydługie i lekko nużące. Gdyby nie to ocena najwyższa byłaby murowana!).
Wątki społeczne-rewelacyjnie opisane różne warstwy, ich zachowania, myśli, motywy działań.
I w końcu-historia miłosna, zaczynająca się tak niewinnie, zmuszona przejść przeszkody, które życie ustawiło na jej drodze, by wreszcie dojść oczywiście do wzruszającego happy endu:)
Spędziłam z "Nędznikami" kilka miesięcy swojego czytelniczego życia. Był to czas niezapomniany, na pewno nie stracony. Powieść była dla mnie jak wspaniała uczta, na której smakowałam potraw z najwyższej półki. Wzbudziła sporo emocji, a to chyba najlepiej świadczy o książce;) Dzięki temu ma szanse być niezapomnianą przez wiele lat!

niedziela, 2 lipca 2017

"Kochałem ją" Anna Gavalda

 Ocena: 4/6

Powieść nietypowa, skonstruowana w oparciu o dialogi Chloe i jej teścia. Kobieta właśnie została porzucona przez męża. Nie może się otrząsnąć z szoku i rozpaczy. Teść proponuje jej wyjazd na kilka dni do domku za miastem. I tak Chloe, jej dwie córeczki i za chwilę były już teść, spędzają czas na odludziu, w zimnym domku przy piecu, co służy długim rozmowom i zwierzeniom. Okazuje się, że dawno temu w życiu Pierra pojawiła się Matylda, miłość jego życia. Jednak wtedy miał już żonę i dzieci, poczucie obowiązku zmusiło go do odrzucenia gorącego uczucia. Czy dziś żałuje tej decyzji? Czy opowiadając Chloe historię swojej miłości, próbuje usprawiedliwić decyzję syna? Autorka nie daje odpowiedzi, nie opowiada się po żadnej stronie, nie broni i nie osądza. 

wtorek, 22 listopada 2016

84(364) Babunia

Autor: F.Deghelt
Ocena: 4/6

Trzydziestoletnia Jade, dziennikarka i początkująca pisarka, dowiaduje się, że ciotki chcą oddać do domu starców swoją matkę, którą po omdleniu uznają za niezdolną do samodzielnego życia. Jej ukochaną Babunię, która dała jej w dzieciństwie tyle ciepła i poczucia bezpieczeństwa! W ciągu kilku minut podejmuje spontaniczną decyzję ratowania staruszki. I tak osiemdziesięciolatka, kobieta z gór, bez wykształcenia, pełna ciepła i uśmiechu, zamieszkuje z wnuczką w paryskim mieszkanku. Obie kobiety zaczynają się na nowo poznawać. Jade odkrywa, że osobowość Babuni nie jest tak prosta, jak myślała! Okazuje się, że starsza pani jest od kilkudziesięciu lat wytrawną, choć ukrytą czytelniczką. Chowając w okładkach Biblii kolejne dzieła, żyła nie tylko swoim życiem, ale i powieściowych bohaterów, z którymi bardzo się zżyła. Babunia postanawia pomóc Jade w poprawianiu odrzucanej przez wydawnictwa powieści. Życie z wnuczką sprawia, że znów czuje się potrzebna. Obie czerpią wiele korzyści ze wspólnego mieszkania.
Powieść jest bardzo ciepła i chwilami wzruszająca. Wspomnienia Babuni naświetlają warunki życia kobiet w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku. Książka wzbudziła dużo pięknych wspomnień i myśli w mojej głowie.Jednak najbardziej zaskoczyło mnie zakończenie, nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji...
Czyta się sprawnie, ciekawie i szybko. Uwierał mnie jedynie dość specyficzny język powieści i to, że zbyt dużo miejsca poświęcono poprawianej książce. Chyba jak dla mnie-za mało emocji, za mało poetyckości. Ale to moje zupełnie subiektywne zdanie:)

sobota, 28 maja 2016

39(319) Po prostu razem

Autor: Anna Gavalda
Ocena:  5/6
Wydawnictwo: Świat Książki

Camille ma dwadzieścia siedem lat, trudne relacje z matką, wygląda jak szkielet więc prawdopodobnie choruje na anoreksję. Jest tak znerwicowana, że kamienie wewnątrz ciała przeszkadzają jej w jedzeniu. Po burzliwych doświadczeniach znajomi proponują jej mieszkanie w służbówce na poddaszu, gdzie zimą można zamarznąć...Camille jest artystką, ma wielki talent do malowania, ale pracuje jako sprzątaczka.
Philibert to arystokrata, ma szansę odziedziczyć 300-metrowe mieszkanie w kamienicy, którego póki co musi pilnować przed inwazją kuzynów. I on ma za sobą nieciekawą przeszłość i trudne relacje z rodziną. Musi brać leki, a gdy traci poczucie bezpieczeństwa (wystarczy jakieś wybiegające poza stały schemat wydarzenie), zaczyna się jąkać. Pasjonuje się historią Francji, sprzedaje pocztówki pod muzeum...
Franc jest kucharzem. Dobrym w swym fachu. Prosty, grubiański, lubiący towarzystwo wymalowanych panienek, skręty, głośną muzykę i nade wszystko motocykle. Pracuje ponad swoje siły. Wychowywała go babcia, dla której jest w stanie zrobić wiele. Jednak gdy staruszka zaczyna mieć poważne problemy zdrowotne,jest zmuszony postąpić wbrew sobie i jej woli i oddać ją do domu starców, co zdecydowanie wybija go z i tak kruchej równowagi psychicznej.
W efekcie różnych zwirowań życiowych ta trójka musi zamieszkać pod jednym dachem. Nie jest to wcale łatwe...
Obserwujemy proces dojrzewania tych młodych ludzi, poznajemy ich trudną, traumatyczną przeszłość i walkę o siebie i swoje marzenia.
W powieści przeważają dialogi. Dzięki temu czyta się ją bardzo dobrze i bardzo szybko. Otoczenie bohaterów poznajemy z fotograficznych migawek. Wielu rzeczy można się domyślać czytając między wierszami.
Nie jest to ksiażka miła, przyjemna, cukierkowa i naiwna. Ale czyta się ją bardzo dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej psychologiczne aspekty.

czwartek, 31 marca 2016

19 (299) W syberyjskich lasach

Autor: Sylvain Tesson
Ocena: 5+/6
Wydawnictwo:


Francuski dziennikarz w 2010r. na pół roku zaszył się w malutkiej chacie na dalekiej Syberii, na brzegu jeziora Bajkał. Spełnił swoje marzenie, by w odosobnieniu sprawdzić, czy ma życie wewnętrzne;) Zaopatrzył się w zapas jedzenia, wódki i 60 książek. Zostaje współczesnym pustelnikiem. Nazywa siebie również eremitą, jednak to określenie jest wg mnie zupełnie nietrafione, gdyż w przypadku Tessona nie można mówić o żadnych pobudkach religijnych.
W 30-stopniowym mrozie, zaszyty w chatce bez żadnych wygód, poznaje na nowo siebie i życie. Mogąc liczyć jedynie na siłę swych mięśni, czerpie radość z najprostszych czynności. Dużo czasu spędza po prostu siedząc przy oknie i obserwując naturę.
Tesson opisuje swoje myśli, działania w formie dziennika. Opowiada o zdobywaniu wody, łowieniu ryb, kilkudniowych wyprawach do "sąsiadów"-osad położonych kilkadziesiąt km od chaty, kilkugodzinnych czy nawet dwudniowych wypadach w góry. Dzieli się wrażeniami z czytanych lektur, momentami wręcz cytuje fragmenty, które zrobiły na nim wrażenie. Obserwuje przyrodę, zwierzęta, padający za oknem śnieg i tak dzieli się zachwytem z czytelnikami, że wręcz mamy wrażenie, że widzimy te piękne góry porośnięte lasem, zamarznięte jezioro otulone śniegiem czy ślady lisa.
Bardzo podobają mi się trafne, konkretne komentarze Tessona na temat ludzi, życia w cywilizowanej Europie, reguł rządzących społeczeństwem, pojęcia wolności.
Wraz z upływem czasu, kolejnych dni i miesięcy, zmienia się podejście Autora do codziennych czynności. Chwilami zaczyna doskwierać samotność, to, co zachwycało, zaczyna nużyć, czai się marazm. Opowiada też o bardzo wysokiej cenie, jaką przyszło mu zapłacić za spełnienie marzenia-rozpad związku i odejście ukochanej kobiety na jakiś czas totalnie wywraca jego psychikę do góry nogami.
Książka mnie zachwyciła. Sam pomysł na tak długie odosobnienie w tak trudnych warunkach momentami mnie zadziwiał, szokował. Ale gdzieś w głębi duszy czai się odrobina zazdrości, wynikająca z tęsknoty za taką ciszą, pięknem nieograniczonej przyrody, możliwością samopoznania, usłyszenia głosu swej duszy. Nie mam tyle odwagi, co Autor książki, by rzucić swoje codzienne życie, obowiązki i stać się pustelnikiem. 
Mogę powiedzieć, że jak do tej pory ta książka to odkrycie roku. 

czwartek, 13 sierpnia 2015

43(243) Dama kameliowa

Autor: Aleksander Dumas
Ocena: 3-/6
Ilość stron: 180

Tytułowa bohaterka-Małgorzata Gautier, nazywana damą kameliową za sprawą kwiatów, które nosi, jest paryską kurtyzaną. Wiedzie dostatnie, wystawne życie dzięki utrzymującym ją kochankom z wyższych sfer, gotowych spełnić każdą jej zachciankę. W pięknej kobiecie zakochuje się Armand, początkowo zupełnie obojętny Małgorzacie, jednak potem obiekt jej prawdziwej i wielkiej miłości. Na drodze ku szczęściu młodych stają różne przeszkody, począwszy od zazdrości i profesji Małgorzaty, skończywszy na jej śmiertelnej chorobie.
Akcja  rozpoczyna się w mieszkaniu zmarłej Małgorzaty, gdzie trwa licytacja pozostałego majątku, aby spłacić długi, jakie pozostały po kobiecie. Jednym z uczestników jest Autor-pierwszy narrator, który nabywa książkę z tajemniczą dedykacją. Okazuje się, że był to prezent od Armanda, który odnajduje Autora z prośbą o odsprzedanie mu cennej pamiątki. I tu czytelnik cofa się w czasie, rozpoczyna się opowieść, której narratorem pierwszoosobowym jest Armand. Jednak mężczyzna
Powieść nie zachwyciła mnie. Bohaterowie irytowali swą próżnością, pustotą i naiwnością.
Tłem historii miłosnej jest XIX wieczny Paryż i jego mieszkańcy pochodzący z wyższych sfer. Sam Armand ukończył prawo, jednak nigdy nie pracował, żyje z renty wypłacanej przez ojca i tak naprawdę spędza dni na przyjemnostkach i dumaniu nad wyimaginowanymi problemami...Autor sportretował społeczeństwo dość pobieżnie, schematycznie i w sposób budzący we mnie niechęć.

wtorek, 2 czerwca 2015

33(233) Pocieszenie

Autor: Anna Gavalda
Ocena: 4+/6
Ilość stron: 575
Źródło: biblioteka



To moje pierwsze spotkanie z tą Autorką. I chyba pierwsze z takim stylem pisania. Oszczędnym, pełnym półsłówek, krótkich, pojedynczych myśli, często niedokończonych, czasem wyrwanych pozornie z kontekstu.
Charles dobiega pięćdziesiątki, jest znanym architektem, od wielu lat ma stałą partnerkę i wychowuje z nią jej nastoletnią córkę. Pewnego dnia dostaje list informujący zdawkowo o śmierci kobiety, która miała ogromny wpływ na jego życie już od wczesnych dziecięcych lat. Ta wiadomość rusza lawinę. Charles znużony i rozczarowany swoim życiem wyrusza najpierw w podróż w głąb siebie, wiodącą przez niezliczone wspomnienia, a potem jedzie na francuską prowincję, by odnaleźć dawnego przyjaciela i rozwikłać wiele niejasności. Przy okazji burzy wiele wyobrażeń, które czytelnik zdążył sobie wyrobić w trakcie lektury. Zamierzonego celu nie osiąga, ale na swej drodze spotyka Kate, kobietę niezwykłą, tajemniczą, nietuzinkową. Historia jej życia i miejsce, w którym się znajduje pozwala Charlsowi spojrzeć na życie z innej perspektywy.
Książka trudna do oceny, chwilami porywająca, chwilami męcząca. Nieraz musiałam ją odłożyć na kilka dni, by znów powrócić i się zachwycić.

środa, 26 listopada 2014

72(192) Kubuś Fatalista i jego pan

Autor: Denis Diderot
Ilość stron:
Ocena: 3/6
Źródło: biblioteka
 
Francja, XVIIIw. Kubuś i jego pan spotykają się na zakurzonym dukcie, podążają nie wiadomo gdzie. Kubuś snuje nieprzerwaną opowieść, pan niewiele się odzywa. Poznajemy niektóre wydarzenia z przeszłości sługi, zwłaszcza historie jego zalotów i licznych miłostek, jego poglądy i rozważania na różne tematy. Kubuś twierdzi, że wszystko w naszym życiu jest już zaplanowane, że ciążącego nad człowiekiem fatum w żaden sposób zmienić nie można.
Powieść napisana jest w formie dialogów, lekkim językiem. Określana jest mianem powiastki filozoficznej.
Diderot poddaje ironicznej krytyce ówczesną Francję, w satyryczny sposób odnosi się do życia na salonach, szlachty czy kościoła.
Przyznam, że nie zaprzyjaźniłam się z tą książką, ani z jej bohaterami, nie zachwyciła mnie w najmniejszym stopniu. Poglądy Kubusia są dalekie od moich, klimat opisywanej epoki we Francji -zupełnie mi obcy. Być może nie potrafię odczytać jej głębi, jej przesłania. Przeczytałam jako ciekawostkę, jednak bez żalu odniosę ją do biblioteki.
 

czwartek, 9 października 2014

66(186) Dżuma

Autor: Albert Camus
Ilość stron: 260
Ocena: 5/6
Źródło: szafa z książkami

Tytułowa dżuma wybucha w miasteczku Oran. Zwiastują ją masowo zdychające szczury, a gdy te znikną, na tajemniczą, śmiertelną chorobę zapada coraz więcej ludzi. Epidemia pustoszy miasto i prowadzi do jego zamknięcia. Wywołuje różne reakcje u ludzi, od obojętności do aktywnej walki. Główny bohater, doktor Rieux, wiedziony poczuciem obowiązku lekarza, stawia czynny opór dżumie i nakłania do tego innych.
Camus tworzy metaforę walki ze złem, a także obraz kojarzący się z obozem koncentracyjnym czy samotnością i izolacją ludzi chorych. Tytułową dżumę można interpretować na różne sposoby, jako wojnę, jako zrządzenie losu, przed którym się nie ucieknie i które niszczy człowieka, jako doktrynę, która bezgranicznie opanowuje społeczeństwo. Ciekawe są opisy reakcji ludzi, bezradnych w obliczu tego, na co nie mają wpływu, a co zagraża im w sposób bezpośredni.
Powieść napisana jest stylem reporterskim, bez emocji, bez zbędnych opisów. Narrator po prostu relacjonuje to, co dzieje się w Oranie, skutecznie hamując się przed osobistymi refleksjami czy ocenami.
Lektura trudna, przygnębiająca. Jednak warto się z nią zmierzyć nie tylko w liceum z racji obowiązku na języku polskim.