piątek, 2 czerwca 2023

"Upragniony syn Iwaszkiewiczów" Wiesław Kępiński

 Rok pierwszego wydania: 2019

Ocena: 3,5/6



Uwielbiam klimat Stawiska. Dom pełen książek, starych mebli, dom "z duszą". I park dookoła. Mogłabym tam zamieszkać, najlepiej sto lat temu ;) Niestety zadowolić się muszę książkami o tym miejscu i jego mieszkańcach...

Lubię też prozę Iwaszkiewicza, ale zdecydowanie wygrywa Stawisko ;) 

Jednak albo umknął mojej uwadze, albo uleciał z pamięci fakt, że Iwaszkiewiczowie adoptowali syna. Z prawdziwym zadziwieniem dowiedziałam się o Wiesławie Kępińskim. 

Mały Wiesio cudem uniknął śmierci w zagładzie na Woli w sierpniu 1944 roku. Został sierotą w wieku 12 lat. Rodzice i rodzeństwo zginęli praktycznie na jego oczach, podobnie jak 60 innych osób, z którymi chwilę wcześniej krył się w piwnicy cerkwi. Po długiej tułaczce chłopak trafił pod opiekę starszej siostry. Zaznał ogromnej biedy. Był prostym chłopakiem z Woli, nie chodził do szkoły, bo najpierw wojna przeszkodziła edukacji, a potem zwyczajnie nie było ich na to stać...W 1947 roku napisał list do "Expresu Wieczornego" z prośbą o pomoc. Na ogłoszenie odpowiedział Jarosław Iwaszkiewicz. I tak kilkunastoletni Wiesio trafił do Stawiska, do świata, o jakim nigdy nawet nie marzył...Dostał szansę na nowe życie. 

Przez cały okres pobytu u Iwaszkiewiczów, Wiesław pisał pamiętnik, na którego podstawie próbował odtworzyć tamten czas. Jednak jak sam przyznaje, wiele umknęło z pamięci. Widać to w książce. Osoby, wydarzenia wspomniane są bardzo pobieżnie. Nad innymi, niekonieczne istotnymi z punktu widzenia czytelnika,  autor drobiazgowo się rozpisuje. 

Na rynku sporo jest książek o Stawisku. Ta na pewno nie należy do najlepszych. Jest powierzchowna, chaotyczna. Zdecydowanie więcej w niej opowieści o życiu autora w okresie sprzed Stawiska niż historii o nowej rodzinie. Jednak mimo to przeczytałam ją z zaciekawieniem. Tym bardziej, że jest relacją "z pierwszej ręki".

 Wielkim atutem jest piękne wydanie, pełne zdjęć, fragmentów listów, pamiętnika. 



środa, 19 kwietnia 2023

"Ex libris: wyznania czytelnika" Anne Fadiman

 Rok pierwszego wydania: 1998

Ocena: 3,5/6



Lubię od czasu do czasu poczytać o książkach, o osobach czytających, o tym, co czytają, co lubią, co mają w swojej bibliotece. Dlatego "Ex libris" wydawał mi się lekturą dla mnie idealną. A jednak...trochę mnie rozczarował...
To zbiór esejów o zwariowanej, zaczytanej rodzinie autorki. O tym, jakich problemów dostarczyła konieczność połączenia dwóch biblioteczek po kilku latach małżeństwa. O tym, że idealnym miejscem-niespodzianką urodzinową jest wizyta w antykwariacie, a wymarzonym prezentem dziewiętnaście funtów starych książek zamiast kawioru. O tym, jak cała rodzina maniakalnie śledziła literówki i błedy translatorskie w każdym napotkanym tekście. O tym, jakim grzechem jest odkładanie otwartej książki grzbietem do góry. I o wielu innych sprawach.
Co mnie rozczarowało? 
Po pierwsze to, że o większości książek, o których opowiada autorka, nigdy nie słyszałam, nie mówiąc o ich znajomości. Większość z nich nie została nawet przetłumaczona na język polski....
Po drugie: książka okazała się nie tyle o książkach, co o rodzinie autorki i jej zwyczajach. Często raziły mnie przesadne aż zachwyty nad kolejnymi pokoleniami czytelników, jakże inteligentnych, oczytanych, wspaniałych, ach! A wyścigi czytelniczo-poszukiwawcze budziły wątpliwość, czy aby rzeczywiście to czytanie było u nich dla przyjemności? Wrażenia z lektur, tytuły czy cytaty były jakby na dokładkę...
Po trzecie: humor. Jego rodzaj, a może ilość. Brakło mi takiej fajnej lekkości i zabawy jak w "Przyślę panu list i klucz", mojej faworytce jeśli chodzi o książki o czytaniu :)
Reasumując: przeczytać przeczytałam, bo pewnie bym żałowała, że nie znam. Ale żeby mnie zachwyciła-to nie. 

wtorek, 18 kwietnia 2023

Trudne czasy i booking journal

 W moim życiu osobisto-prywatnym nastąpił trudny czas. Czas burz, końców świata, łez, dojrzewania i konieczności zrozumienia różnych zjawisk. Czas tak trudny, że nie dawało się w nim nawet czytać...Moja psychika i umysł zamknęły się na dodatkowe bodźce płynące z lektur, a problemy z koncentracją uniemożliwiły wręcz rozumienie powieści. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzył mi się taki kryzys czytelniczy, ale i taka sytuacja rodzinna była pierwszy raz w życiu...



Pocieszeniem okazały się książki dla dzieci. To w ich prostej, ciepłej treści, w pięknych ilustracjach znajdowała ukojenie moja dusza. Często nie byłam nawet w stanie ich czytać, po prostu je oglądałam...






Kilka tygodni temu, za delikatną namową koleżanki, zapałałam wielką ochotą na posiadanie własnego booking journala! I tak rozpoczęła się przygoda z zeszytem, będącym nowoczesnym potomkiem dawnego, szkolnego "zeszytu lektur"! Kilka tygodni spędziłam pochłonięta ozdabianiem, wymyślaniem, wynajdowaniem taśm i naklejek, rysowaniem, naklejaniem, a wreszcie i uzupełnianiem! I tak powstał mój pierwszy w życiu booking journal, osobisty pamiętnik z przeczytanych lektur :)




Każda z przeczytanych książek ma swoją kolorową ocenę, każda wpisywana jest w odpowiadające jej wyzwanie i do różnorakich tabelek :)

Na 2023 wyznaczyłam sobie wyzwanie: przeczytam co najmniej 56 książek! Na chwilę obecną przekroczyłam już półmetek wyzwania :)








Poza tym po raz kolejny! mam postanowienie przeczytać cykl: W poszukiwaniu straconego czasu ("W stronę Swanna" Prousta było jedyną książką, którą w malutkich dawkach jedno-dwustronicowych byłam w stanie czytać w moim wielkim kryzysie...)




Jak co roku, mam zamiar czytać klasykę i Noblistów :)




Jest też bingo czytelnicze (a nawet trzy, bo jedno stworzyłam z własnych tytułów i dwa wielkobukowe:)), oczywiście miejsce na czytelniczą relację z podróży dookoła świata , książki z własnej półki...

Ale o tym w kolejnych wpisach :)


sobota, 15 kwietnia 2023

"Kalamburka" Małgorzata Musierowicz

 Rok pierwszego wydania: 2001

Ocena: 5/6



Mila Borejko. Mama i Babcia, zawsze oddana rodzinie, dostępna dla każdego, ciepła, acz "konkretna", nadzoruje logistykę, ratuje w każdej potrzebie. Taką znamy ją z kolejnych tomów Jeżycjady. To ona jest dobrym duchem całego klanu Borejków. Jako żona Ignacego, którego myśli zawsze bujają w bezkresnych przestworzach Antyku, musi trzymać w garści całe życie domowe przez wiele trudnych lat. 

Tym razem to ona jest bohaterką powieści. Co więcej, z każdym rozdziałem cofamy się w przeszłość, aż z roku 2000 przeniesiemy się do 1935 i będziemy świadkami narodzin Mili. Przyznam, że tym razem ("Kalamburkę" czytałam już kilka lat temu) pokusiłam się o czytanie "od końca" czyli chronologicznie, co przydało jeszcze uroku lekturze. 

Ta urocza opowieść niesie nas przez kolejne dziesięciolecia, zmiany ustrojowe, ważne wydarzenia w kraju. Autorka po raz pierwszy chyba mogła otwarcie pisać o tym, co się działo w Polsce przez pryzmat swoich poglądów, wreszcie nieobjętych cenzurą. Przez to "Kalamburka" jest najbardziej "polityczną" częścią Jeżycjady, co mnie akurat nie przeszkadza. 

Wierne czytelniczki (a może i czytelnicy?) dowiedzą się, jak poznali się Ignacy i Mila, dlaczego mieszkają na Roosevelta, będą świadkami narodzin Borejkowych córek (ach, trzymając w ramionach malusią Gabrysię Ignacy był jeszcze przekonany, że pisane mu jest bycie ojcem kilku synów;) ). 

Podobno "Kalamburka" miała być ostatnią częścią cyklu, dlatego jest niejako jego podsumowaniem. Stało się inaczej, dzięki czemu może wreszcie zapoznam się z najnowszymi częściami Jeżycjady? Ale zacznę pewne od początku :) 


piątek, 7 kwietnia 2023

"Widzenia nad Zatoką San Francisko" Czesław Miłosz

 Rok pierwszego wydania: 1989

Ocena: 5/6


To książka, która stała na półkach mojego domu odkąd pamiętam. Podejrzewam, że pojawiła się krótko po pierwszym wydaniu. A dojrzałam do tego, żeby do niej zajrzeć, dopiero teraz, po ponad 30 latach!

Eseje są zapisem obserwacji życia w Ameryce. Dotyczą religii, relacji społecznych, czarnoskórych, spojrzenia na Europę z oddali. 

"Nigdy nie uważałem się za pisarza politycznego i nie mam ambicji zbawiania Ameryki czy świata. Tu i teraz staram się tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, czego w Ameryce się nauczyłem i co w tym jest dla mnie szczególnie cenne" (str 200)

"Zapytywano mnie nieraz, dlaczego będąc poetą i mając wyraźne powołanie, zajmuję się głupstwami, tj. piszę o rzeczach, które nie mogą być ujęte inaczej niż w sposób doraźny, obcy jakiejkolwiek precyzji (...).To co teraz robię, nie jest bez pożytku, przynajmniej dla mnie. Sprawdzam, co kryje się za moją skłonnością do ześlizgiwania się w tematy społeczne" (str. 158)

czwartek, 30 marca 2023

"Świniobicie" Magda Szabo

Rok pierwszego wydania: 1977

Ocena: 5/6


 


Wśród czytelników starszego pokolenia panuje opinia, że książki wydawane w serii KIK należały do kategorii literatury popularnej, raczej niższego lotu, takiej lekkiej i przyjemnej. Cóż, z każdą przeczytaną książką tej serii jestem coraz bardziej zadziwiona tą opinią i zastanawiam się, czy nie wynika z różnicy poziomu czytelniczego 40-50 lat temu i dziś? W porównaniu z powieściami współcześnie wydawanymi, pozycji z KIKu nie nazwałabym na pewno lekkimi i przyjemnymi...

Na pierwszy rzut oka-mało ciekawa pozycja. Ot zwyczajna rodzina, codzienne sytuacje, drobne kłopoty. Ale warstwa psychologiczna-świetna!

Konflikt dwóch rodzin, mezalians, małżeństwo, w którym tylko mąż darzy uczuciem drugą połowę, za to żona wciąż myśli o dawnym kochanku...

Bohaterowie przedstawieni są bardzo naturalistycznie, bez ,żadnych "ozdób", złagodzeń, zaprasowań. Ich postępowanie ma świadczyć o nich. Z każdym rozdziałem pada na postacie nowe światło, dzięki któremu czytelnik może zweryfikować swoje poglądy i ocenę decyzji i działań. 

Trudna lektura. Smutna, przygnębiająca. 

czwartek, 23 marca 2023

"Cieszę się, że moja mama umarła" Jennette McCurdy

 Rok pierwszego wydania: 2023

Ocena: 3/6



Autobiograficzna, bardzo szczera i wstrząsająca opowieść aktorki o jej narcystycznej matce, która za wszelką cenę chciała zrobić z dziewczynki gwiazdę. Kontrolowała każdy jej krok, codziennie ją ważyła, a nawet kąpała jako nastolatkę. Córka przepłaciła tę relację depresją, zaburzeniami odżywiania, nerwicą. Mimo przemocy psychicznej, do końca życia matki czuła się w obowiązku zaspokajać jej potrzeby.

Uwolniła się dopiero po śmierci matki, dzięki terapii. 

Książka bardzo dla mnie trudna, poruszająca wrażliwe struny...

Opowieść napisana jest bardzo średnio, zarówno stylistycznie, jak i językowo. Widać, że autorka jest aktorką, a nie pisarką.  

Jednak jestem pełna szacunku dla jej odwagi, by pisać o tak trudnych doświadczeniach i upubliczniać tak bolesne wspomnienia. Jestem pewna, że lektura pomogła wielu osobom żyjącym w podobnie toksycznych relacjach, a także takim, które miały siłę się z nich uwolnić...