piątek, 27 października 2017

"Dobranoc, kochanie" Dorothy Koomson

Rok pierwszego wydania: 2008
Ocena: 4+/6


Nova i Mal przyjaźnią się praktycznie od urodzenia. Mieszkają po sąsiedzku, rodzice dziewczynki wielokrotnie opiekowali się chłopcem w dramatycznych momentach jego rodzinnego życia. Jednak wraz z upływem czasu Nova i Mal nie zostają parą, jakby można się było tego spodziewać. Każde z nich wiąże się z innym partnerem. Mal żeni się ze Stephani, neurotyczką z tajemniczą przeszłością. Od początku znajomości wiadomo, że nie będą mieć dzieci, bo Steph jest bezpłodna. Po latach, gdy pragnienie bycia rodzicami staje się bardzo silne, małżonkowie proszą o pomoc Novę. Ma zostać zastępczą matką, urodzić im dziecko. Kobieta zgadza się przez wzgląd na przyjaźń.  Jednak w pewnym momencie Steph nieoczekiwanie  namawia męża do zerwania umowy. Dziecko zostaje z biologiczną mamą, a kontakt Novy i Mala urywa się. Do czasu tragedii. Chłopiec w wyniku pęknięcia tętniaka zapada w śpiączce, a jego życie jest zagrożone. Nova bije się z myślami, czy powinna zawiadomić Mala, dać mu szansę poznania syna.
Narracja prowadzona jest dwutorowo, opowieść Novy i Stephani przeplatają się. Stopniowo poznajemy tajemniczą przeszłość obu kobiet. Sytuacja, która na początku wydawała się prosta i oczywista, z każdą stroną się komplikuje, a czytelnik może na nią spoglądać w coraz to nowym świetle. Wydarzenia z przeszłości układają się niczym puzzle. Powieść chwyta za serce, budzi wiele emocji.
Minusem jest panujący chaos narracyjny i czasowy. Na początku każdego rozdziału trzeba się chwilę zastanowić, by zorientować się, kto jest narratorem tego fragmentu. Poza tym wiele zdarzeń miesza się chronologicznie. Czas teraźniejszy przeplatany jest wspomnieniami, i to raz z okresu młodości, raz dzieciństwa.
Akcja prowadzona jest wartko, ciekawie, autorka pozostawia wiele niedomówień, trzyma czytelnika w napięciu. Dzięki temu książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem.

środa, 25 października 2017

"Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły" Mason Currey

Rok pierwszego wydania: 2013
Ocena: 3+/6


Autor zdradza we wstępie, jak powstała książka: był redaktorem w piśmie architektonicznym i miał za zadanie napisanie artykułu na jakiś nużący go temat. Z powodu tejże nudy szukał jak mógł zajęć zastępczych: kolejna kawa, porządki na biurku itd. W pewnym momencie wpadł na pomysł, by poszukać w internecie sposobów na zmobilizowanie się do pisania. Zaciekawiło go, jak pracują inni pisarze. A gdy trafił na pierwszych kilka wpisów na temat znanych osób i ich codziennych rytuałów owocujących wreszcie powstaniem obszernego, często kultowego dzieła, zaintrygował się tematem jeszcze bardziej. I tak zaczął zbierać informacje, na podstawie których powstała książka.
Temat jest ciekawy i można znaleźć tu kilka naprawdę zaskakujących informacji (jak choćby to, że Jane Austen kryła się z pisaniem powieści przed gośćmi i szybko ukrywała kartki, a A. Munro pisała opowiadania wychowując dwójkę małych dzieci i prowadząc dom-wykorzystywała na pracę cenne wolne chwile w trakcie drzemki dzieci albo wieczorami).
Jednak forma pozostawia wiele do życzenia. Jest to rzeczywiście wypis z różnych źródeł krótkich notek na temat tego, jakie codzienne zwyczaje związane z pracą mieli znani pisarze czy naukowcy. Są to naprawdę zwięzłe informacje, często danej osobie poświęcona jest niecała strona. A w całej niezbyt grubej pozycji mieści się ponad stu bohaterów. Na pewno autor poświęcił sporo czasu, wertując biografie i inne teksty źródłowe, których obszerna lista znajduje się na końcu książki (zainteresowani daną osobistością mają z czego korzystać!). I na pewno oszczędził mnóstwo czasu czytelnikowi, który do tylu wiadomości chciałby dotrzeć! Przez ciekawość można przeczytać, można przekartkować, można zapoznać się wyrywkowo z interesującymi nas postaciami. Ale czytanie "od deski do deski" jest nieco nużące, a ogromna ilość punktowych informacji w pewnym momencie zaczyna się mieszać (kto co robił?).

wtorek, 24 października 2017

"Podróż po miłość: Emilia" Dorota Ponińska

Rok pierwszego wydania: 2013
Ocena: 3+/6


XIX wiek, zabór rosyjski. Emilia jest uczennicą w żeńskim zakonie. Trafiła tu jako dziecko po śmierci matki i zsyłce ojca na Syberię. Zakon od dawna traktuje jak dom, mimo, że brak jej ciepła i uczuć ze strony opiekunek. W jej życiu następuje nagły zwrot. Krótko po tym, jak matka przełożona namawia ją na nowicjat i obiecuje w przyszłości zastąpienie jej na najwyższej pozycji w zakonie, Emilię odwiedza nieznajomy Tatar z wiadomością, ze jej ojciec żyje i przebywa w niewoli u indyjskiego księcia. Potrzebne są pieniądze na wykup. Emilia podejmuje bardzo trudną decyzję i wyrusza z Selimem na pomoc ojcu na Daleki Wschód. To początek wielu przygód, prowadzących do całkowitej zmiany życiowych planów.
Jak sugeruje już sam tytuł, głównym tematem powieści jest miłość. Jednak autorka bardzo ciekawie rysuje tło akcji. XIX wiek przeplata się z XIII, mamy okazję poznać wiele faktów i postaci z historii Dalekiego Wschodu. O ile dla mnie jest to temat i klimat zupełnie obcy, być może spodoba się osobom nim zainteresowanym.
Powieść napisana jest bardzo prostym językiem, stylem, co wg mnie mocno ją spłyca. Sprowadza ją do poziomu zwykłego czytadełka o miłości w różnych barwach i krajach. Ot lektura, którą się szybko czyta i pewnie dość szybko zapomina.
Szczerze chylę czoła przed wiedzą autorki na temat historii Dalekiego Wschodu i chęcią zapoznania z nią czytelnika w prosty i przystępny sposób.
To pierwsza część trylogii, jednak po kolejne na razie nie mam ochoty sięgać.

środa, 18 października 2017

"Buszujący w zbożu" J.D.Salinger

Rok pierwszego wydania: 1951
Ocena: 5/6


Szesnastoletni Holden po raz kolejny wylatuje ze szkoły. Od dawna mieszka w internatach, z dala od domu. Tym razem postanawia nie czekać, aż wiadomość na piśmie dotrze do rodziców  i przyjadą go odebrać, obdarzając po raz kolejny wymówkami. Dysponując pewną ilością gotówki, pakuje swoją walizkę i wyrusza do Nowego Jorku, by przetrwać tu te kilka dni przed powrotem do domu i sfrustrowanych rodziców. Jednak wbrew oczekiwaniom czytelnika Holden nie rzuca się na atrakcje oferowane przez metropolię. Pełen skrajnych emocji, na wszystko reaguje przesadnie. Szuka sensu w swoim życiu i stara się jakoś wypełnić pustkę, by nie poddać się myślom samobójczym.
Akcja powieści toczy się w niedługim okresie czasu. To monolog skierowany od głównego bohatera (równocześnie narratora) do czytelnika. Holden opowiada o teraźniejszości, ale wraca też do zdarzeń z przeszłości, wspomina różne osoby, w tym swoje rodzeństwo, z którym jest mocno związany.
Ale to przede wszystkim opowieść o samotności i zagubieniu nastolatka. O problemie z odnalezieniem się w świecie, o niezgodzie na wiele propagowanych wartości, na pochwalany styl życia.
Czytając książkę nie raz nawiedzała mnie myśl, że nastolatki są w większości takie same, bez względu na miejsce i czas. Wg mnie to lektura nie tylko dla licealistów, ale także dla ich rodziców.

piątek, 13 października 2017

"Z dala od zgiełku" Thomas Hardy

Rok pierwszego wydania: 1874
Ocena: 3+/6


Bathsheba Everdene dziedziczy farmę na angielskiej prowincji. Postanawia, że zajmie się nią sama, a za mąż wyjdzie tylko z wielkiej miłości. O jej rękę konkuruje trzech mężczyzn, wśród nich Gabriel Oak. Był ubogim farmerem, a kiedy stracił stado owiec, został pasterzem. Towarzyszył Bathshebie w wielu trudnych sytuacjach, połączyła ich przyjaźń, z której wreszcie narodziła się w sercu kobiety miłość.
Autor świetnie nakreślił postać samodzielnej, wyemancypowanej kobiety. W XIX-wiecznej Anglii taka postawa niewiasty na pewno nie była popularna. Dziś Bathsheba byłaby na pewno nazwana feministką.
To klasyczna opowieść o miłości. O dwóch zagubionych duszach, które krążąc wokół siebie i nie chcąc nazwać swoich uczuć, wreszcie się odnajdują. Niestety (dla mnie), praktycznie tylko o miłości.
Nie przypadł mi do gustu styl, jakim powieść jest napisana. Zdania są bardzo proste, chwilami mieszają się użyte w nich czasy. Akcja przeskakuje nie raz z wydarzenia na wydarzenie, skupiając się tylko na relacjach między młodymi, a pomijając wszelkie inne aspekty życia.
Od dawna chciałam przeczytać tę książkę i cieszę się, że po nią sięgnęłam, jako kolejną przedstawicielkę angielskiej klasyki. Jednak Hardy'emu daleko do Austen czy sióstr Bronte...

czwartek, 12 października 2017

"Mądrzy rodzice, mądre dzieciaki. Garść rad niepokornego belfra" Jolanta Kucharczyk

Rok pierwszego wydania: 2013
Ocena: 4+/6


Zbiór krótkich tekstów, felietonów na różne tematy dotyczące wychowania dzieci, rodzicielstwa, macierzyństwa. Autorka pisze o sprawach, które wydają się oczywiste, a jednak wciąż zapominane. Jak choćby to, że dzieci są nam "dane" tylko na chwilę, są gośćmi w naszym domu, ukochanymi, mile widzianymi, czasem uciążliwymi;) ale tylko gośćmi, którzy wcześniej czy później wyjdą i pójdą do swojego świata. Rolą rodzica jest wyposażyć je w takie umiejętności, które pozwolą  na szczęśliwe, wartościowe życie. I nie powinni tego oddawać nikomu innemu. Bo to ich dzieci, wychowywane wg ich wartości.
Jak pisze autorka: "Dziecko to nie choroba. Nie ma na nie lekarstwa. Żadne rady, poradniki i filmy nie zawierają na nie recepty.". Dlatego rola rodzica nie należy do łatwych. Za to łatwo się w niej zatracić, zapomnieć o sobie, swoich pasjach, współmałżonku, innym niż wokółdziecięcy świecie. Stąd rodzi się rozpacz, gdy dziecko opuszcza dom. Zostaje pustka. 
Pani Kucharczyk nie teoretyzuje, pisze o swoich doświadczeniach matki dwóch synów (w tym jeden po ciężkim wypadku), zastępczego opiekuna siostrzeńców po śmierci ich mamy, nauczyciela. To wartościowe przemyślenia, niby proste  i oczywiste, a jednak nie raz każące się zastanowić, jak daleko jest moja macierzyńska codzienność od tych oczywistości teoretycznych w mojej głowie...
Pozycja bardzo dobra, dużo wnosząca mimo swej niewielkiej objętości i prostoty. A może dzięki niej właśnie, bo zamiast na zawiłościach językowych czy teoretyczno-naukowych można skupić się na własnych przemyśleniach wynikających z lektury.

środa, 11 października 2017

"Burza w mózgu nastolatka. Potencjał okresu dojrzewania" Daniel Siegel

Rok pierwszego wydania:2014
Ocena: 4/6

Jak trudno jest żyć z nastolatkiem pod jednym dachem, wie pewnie każdy rodzic dziecka w tym wieku;) Huśtawki nastroju, szalone pomysły, awantury, pierwsze miłości...
Autor książki obala w niej pewne mity dotyczące tego okresu w życiu każdego człowieka. Przede wszystkim "winą" za wszelkie nowe zachowania "obciąża" mózg i jego przebudowę, a nie buzujące hormony. Przekonuje też, że wszelkie działania nastolatka, choćby dziś spędzały sen z powiek rodzicom, mają zdecydowanie cel: nabywanie ważnych umiejętności niezbędnych do usamodzielnienia się, wypracowywanie strategii radzenia sobie z wyzwaniami świata.
Książka podzielona jest na kilka części. Pierwsza z nich dotyczy głównie relacji z dorosłymi, tego, jak zachowania nastolatka odbierają rodzice, co wynika z modeli wychowawczych, jaki potencjał kryje się w młodym człowieku i jak się do tego można ustosunkować.
Druga część skupia się na budowie i przebudowie mózgu. Dezintegracją mózgu autor tłumaczy wiele utrudniających rodzinne życie problemów.W tym okresie następuje też zwiększona aktywność ośrodka dopaminowego, co objawia się dążeniem do nagrody bez względu na konsekwencje. Pociąga to za sobą choćby ryzykowne zachowania czy nie zawsze logiczne decyzje.
Część trzecia dotyczy bliskich relacji i bezpieczeństwa lub jego braku, jakie z nich wynikają. Autor sięga tu również do doświadczeń dorosłych, zachęca do zajrzenia w przeszłość, do własnych lat dziecięcych i relacji z własnymi rodzicami. Pokazuje, jak dany model przywiązania wpłynął na rozwój mózgu. Przekonuje, że warto zrozumieć swoje doświadczenia życiowe i ewentualnie zmienić swój model przywiązania na bezpieczny, niezależnie od wieku, by dać swoim dzieciom bezpieczną bazę startową. Prowadzić do tego ma proces autorefleksji, omawiany w książce.
Część czwarta to typowe sytuacje, które mają miejsce w życiu dorastającej młodzieży (autor obejmuje pojęciem dorastania wiek od 12 do 24 lat jako okres przebudowy mózgu): wyprowadzka z domu (choćby na studia), pierwsze miłości, dojrzewanie płciowe itd. Pokazuje, z czego mogą wynikać obawy młodego człowieka i jak sobie z nimi radzić za pomocą technik psychowzroczności.
Każda z części kończy się kilkustronicowymi propozycjami ćwiczeń psychowzroczności. Jest to pojęcie podobne do poznanych przeze mnie niedawno technik ACT, o których pisałam.
Książka jest wg mnie napisana nie najgorzej. Dużo tu informacji teoretycznych, dotyczących budowy mózgu i wynikających z tego konsekwencji. Jednak te elementy są dość chaotyczne przemieszane z pojęciami psychologicznymi (więzi, lęki itp). Jeśli chodzi o omawiane praktyczne techniki radzenia sobie z emocjami, to po książce Smitha trudno będzie mi znaleźć coś równie dobrego:)

poniedziałek, 2 października 2017

"Brudna robota: Zapiski o życiu na wsi, jedzeniu i miłości" Kristin Kimball

Rok pierwszego wydania: 2011
Ocena: 5/6


Autobiograficzna opowieść o tym, jak można zmienić swoje życie o 180 stopni podążając za głosem serca.
Kristin jest typową singielką, hedonistką z NY. Ma trzydzieści kilka lat, wynajmuje małe mieszkanko w centrum miasta, wieczory spędza w knajpkach ze znajomymi i jak sama mówi, nie ma zasad moralnych. Gdy jedzie na spotkanie z Markiem, młodym farmerem, by zrobić o nim reportaż, nawet nie wie, że wydarzenie to tak diametralnie odmieni jej życie. Kristin porzuca NY by u boku świeżo poznanego mężczyzny wyruszyć na amerykańską prowincję i spełnić wraz z nim marzenie o samowystarczalnej farmie. Założenie jest takie, że farma dostarczy wszystkiego, co potrzebne do życia jego mieszkańcom oraz okolicznym mieszkańcom, którzy wykupią abonament na roczne dostawy ekologicznej żywności. W książce Autorka opisuje pierwszy, najtrudniejszy rok zmagań z nowym życiem.
Przyznam, że czytałam opowieść w wielkim zadziwieniu, przede wszystkim dla poczynań Kristin. Nie dość, że zdecydowała się na życie z mężczyzną, którego na dobrą sprawę prawie nie znała, wyjechała z nim na koniec świata i zdała tylko na niego, to jeszcze była gotowa zamienić swój ekskluzywny nowojorski styl na obcowanie z gnojem, użeranie się ze zwierzętami, trwanie w nieogrzewanym domu w siarczyste mrozy itd. Nie raz wątpiła w sens swojego wyboru, tym bardziej, że nie znalazła ani zrozumienia, ani wsparcia w oczach najbliższej rodziny. Jak sama przyznawała nie raz, nie była nawet pewna, czy Mark jest człowiekiem o zdrowych zmysłach, choćby wtedy, gdy podczas pomieszkiwania u jego rodziców przed znalezieniem farmy zbudował toaletę z wiadra i torfu i ustawił ją...na środku pokoju. Przyszło jej żyć z fanatykiem, apodyktycznym i ekscentrycznym, sfokusowanym jedynie na realizacji swojego zamierzenia. Jednak był w stanie zaoferować jej coś, co rekompensowało wszelkie wady. Swoją wiarą w to, co robi, pewnością i siłą był dla Kristin buforem, kompasem i oparciem. Na farmie odkryła swoje prawdziwe pragnienia i wartości. Zagorzała nowojorska wegetarianka błyskawicznie porzuciła swoje upodobania i rozsmakowała się w wątrobie jelenia, fantastycznie przyrządzonej przez Marka. Zrozumiała, że samodzielne wyhodowanie, wyprodukowanie jedzenia daje poczucie wielkiego bogactwa. Poczuła więź z naturą, odnalazła sens życia zgodny z porami roku i  rytmem przyrody. A przede wszystkim znalazła zasady, którymi mogła się kierować.

Opowieść napisana jest bardzo szczerze, prostym, inteligentnym stylem. Autorka nie ubarwia i nie wydelikaca twardej, chwilami brutalnej rzeczywistości życia na farmie (choćby szczegółowy opis stanu krowiego ucha, odgryzionego przez psa, zabijanie i oprawianie zwierząt itd.). Dzięki temu pozwala czytelnikowi wejść w swój świat ze wszystkimi jego kolorami i zastanowić się nad szczerością i prawdziwością własnych wyborów i wartości...
Książkę podarowała mi Modraszka, wielka miłośniczka i propagatorka życia w stylu slow, autorka bloga o życiu blisko natury. Bardzo jej za nią dziękuję, gdyż na kilkanaście wieczorów mogłam się przenieść w zupełnie inny świat, daleki od wielkomiejskiego pędu, jakże często prowadzącego donikąd. I utwierdzić w wegetarianizmie;)