poniedziałek, 29 czerwca 2020

"Nie ma" Mariusz Szczygieł

Rok pierwszego wydania: 2018
Ocena: 4,5/6


Nie ma. Ojca. Siostry. Domu. Wspomnień. Rzeźby. Widelczyków do serów. Kota.
W życiu każdego był moment, w którym "nie ma" dało się mocno odczuć. Było takie "nie ma", które pociągnęło za sobą kolejne wydarzenia. Zdeterminowało przyszłość. A może było ważne tylko w danej chwili.
Mariusz Szczygieł rozmawia z różnymi osobami, młodymi i starymi, w różnych krajach. O tym, czego "nie ma" w ich życiu i jakie znaczenie ma ten brak.
Są tu reportaże bardzo ciekawe, wciągające. Są zaskakujące. Są i takie nie dające się szybko zapomnieć. Ale są też nużące. Nie do końca zrozumiałe. Mało ważne. Długie i króciutkie. Smutne i budujące. Dotyczące przeszłości i współczesne. Jednak wszystkie warte przeczytania.

piątek, 26 czerwca 2020

"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" Sumia Sukkar

Rok pierwszego wydania: 2017
Ocena: 4/6


Jest tyle książek o II wojnie światowej. I beletrystyki, i pamiętników, i dokumentów. Każą nam je czytać już w szkole podstawowej jako lektury. Budują w głowie obrazy jakiejś odległej wojny. Kiedyś-to był inny świat, inni ludzie, inne czasy...
A tu -  powieść o wojnie, która teraz i za miedzą...
O wojnie domowej w Syrii, o sytuacji w Aleppo słyszeli chyba wszyscy. Były to jednak relacje głównie medialne, obserwacje z zewnątrz. Sumia Sukkar przedstawiła wojnę od środka. Widzianą oczami młodego, 14-letniego człowieka, praktycznie jeszcze dziecka...
Adam ma zespół Aspergera. Odbiera świat nieco inaczej, bardziej intensywnie. Emocjom nadaje kolory. Przeżycia przekłada na malowane przez siebie obrazy.
Mimo panującego reżimu, protestów na ulicach, śmierci mamy, życie Adama płynęło dość spokojnie i przewidywalnie pod czujnym okiem i opieką starszej siostry. Poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja runęły wraz z pierwszymi zbombardowanymi budynkami. Normalne życie zniknęło pod grubą warstwą okrywającego wszystko pyłu. Rozumienie świata umarło wraz ze śmiercią brata, przeszytego ośmioma kulami. 
Relacja Adama i jego starszej siostry Yasminy z pierwszych miesięcy wojny po prostu poraża czytelnika. Opowieść staje się chwilami tak trudna do przyjęcia, że musiałam odłożyć książkę, żeby móc uspokoić emocje. Mimo, że książka napisana jest prostym językiem, idealnie dopasowanym do sposobu myślenia i porozumiewania się 14-latka, doskonale oddaje emocje. Można dosłownie poczuć zapach krwi na ulicy Aleppo, głód i burczenie w brzuchu, strach i panikę po wybuchu bomb...Obraz porwanej i torturowanej dziewczyny jest chyba jednym z mocniejszych w literaturze wojennej...
Niech nie zmyli nikogo okładka i wiek bohatera. To nie jest powieść dla dzieci ani młodzieży. Brutalna w swym przekazie, będąca bolesnym świadectwem tego, co się działo w Syrii, jest trudna do uniesienia nawet dla dorosłego czytelnika...

wtorek, 16 czerwca 2020

"Pamiętnik księgarza" S. Bythell

Rok pierwszego wydania: 2017
Ocena: 3,5/6


Odkąd pamiętam, byłam otoczona książkami. W rodzinnym domu w każdym pokoju stały na półkach książki. Uwielbiałam je oglądać, układać, przestawiać, a nawet bawiłam się w bibliotekę i nadawałam książkom numery, wpisane ołówkiem na pierwszej stronie:)
Gdy dorosłam, marzyłam o własnej księgarni. Malutkiej, klimatycznej. Moje pragnienia podsycały amerykańskie komedie romantyczne, których bohaterowie prowadzili takie właśnie księgarnie.
Niestety, ze względów rynkowych marzenia nie udało się zrealizować. Ale w to czułe miejsce w mojej duszy uderzyła książka "Pamiętnik księgarza".
Autor, były prawnik, przed wieloma laty, pod wpływem impulsu,  kupił podupadający antykwariat w małym miasteczku w Szkocji. Właściwie nie miał takiego zamiaru. Przyjechał tylko w odwiedziny do rodziców, ale po wizycie w antykwariacie i zakupie kilku książek, wyszedł z niego już jako właściciel...
W Wigtown jest tylko jeden sklep spożywczy, jedna poczta, za to aż kilkanaście księgarni i antykwariatów! Miasteczko, zamieszkane na stałe przez ok. 900 osób, od dwóch dekad nosi dumne miano szkockiego „miasta książek”. Od 1999 roku odbywa się tu coroczny Wigtown Book Festival, który w 2018 roku odwiedziło ok. 29 tys osób!
 Bythell opisuje swoją roczną pracę w "The Bookshop" w pamiętniku, a raczej dzienniku. Inspiracją stał się dla niego esej George’a Orwella z 1936 r. pod tytułem Bookshop Memories. Każdy dzień rozpoczyna zapisaniem ilości zamówień internetowych i tych zrealizowanych, a kończy stanem kasy i liczbą klientów. Pomiędzy tymi liczbami zawiera uwagi na temat zachowań klientów, relacjonuje spotkania i lokalne wydarzenia. Opowiada o wyprawach po nowe zbiory i o tym, że praca księgarza wcale nie jest taka łatwa i dochodowa, jak by się wydawało.
Zapiski to raczej suche fakty, notatki, niż zwierzenia. Czytelnik nie znajdzie tu opisu emocji autora.
Choć książka nie ma porywającej akcji, choć momentami powtarzalność sytuacji może nużyć, choć jest dość monotonna, to czyta się ją bardzo sympatycznie. Zwłaszcza mole książkowe poczują się dobrze między regałami uroczego antykwariatu "z duszą" w towarzystwie jego właściciela-pasjonaty.
Jedyne, co dla mnie było minusem, to fakt, że przewijające się tytuły z antykwarycznych zasobów należą głównie do literatury angielskiej i są mi nieznane. Ale przecież trudno, żeby w małym, szkockim miasteczku, nawet słynącym z ilości księgarni i antykwariatów, sprzedawano polską literaturę ;) Pod tym względem bardzo ciepło wspominam książkę "Przyślę panu list i klucz", której bohaterowie zaczytywali się w Sienkiewiczu czy Żeromskim;)
Po lekturze utkwiła mi w głowie jedna myśl: kiedy będę odwiedzała księgarnie czy antykwariaty, postaram się nie wychodzić z pustymi rękami ;) 

wtorek, 2 czerwca 2020

"Msza za miasto Arras" Andrzej Szczypiorski

Rok pierwszego wydania: 1971
Ocena: 6/6


Kolejna z książek proponowanych w kanonie książek Gazety Wyborczej.
Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Przez dwa dni po jej zakończeniu nie byłam w stanie czytać nic nowego.
Rok 1458 roku. W Arras wybucha zaraza. Bramy miasta zostają zamknięte, pilnuje ich straż, tym samym jego mieszkańcy zostali odcięci od świata. Szybko zaczyna brakować jedzenia. Głód i izolacja budzą w umysłach ludzi dziwne myśli. Wychodzi z nich prawdziwa natura, dotąd skrywana, milcząca. Upadają wszelkie wartości. Niektórzy doznają objawień. Mnisi wychodzą z klasztorów i oddają się rozpuście. Dochodzi do dramatycznych aktów kanibalizmu. Co zaskakujące - "każdy człowiek w Arras miał wtenczas w zanadrzu roztropne wyjaśnienie swej metamorfozy." (str. 54)
Gdy zaraza wygasła równie nagle, jak wybuchła, mieszkańców miasta ogarnia wstyd. "Ci co wiedli dysputy ze świętymi patronami - teraz szydzili z niebios, ci zaś, którzy wygrażali Bogu -biczowali się przed wrotami kościołów" (str 55). Powoli wracała równowaga. Jednak "Dla niektórych wstyd był czymś trudniejszym do zniesienia niżeli zaraza" (str 55). Miasto potrzebowało oczyszczenia. A co najłatwiej usprawiedliwia? Znalezienie winnego. Po trzech latach od zarazy sukiennikowi padł koń, młody, zdrowy i zadbany. Ktoś ponoć widział, jak Żyd Celus rzucił przekleństwo na dom sukiennika. To wydarzenie ruszyło machinę. Mieszkańcy Arras znaleźli winnych zarazie: to Żydzi, którzy obrazili Boga herezjami, czarami...Rada wydała wyrok. Pierwszy, a potem kolejne. Zapłonęły stosy. Przyjaciele zaczęli wydawać przyjaciół na śmierć. Bo okazało się, że wielu było zamieszanych w niecne czyny...Ten się wywyższał, a tamten w czasie zarazy dzielił żywnością z Żydami...
Na czele wymierzającej sprawiedliwość Rady stał biskup Albert, pragnący zniszczyć siedlisko bestii, przywrócić mieszkańcom ich człowieczeństwo. Przekonany o tym, że ludzie w Arras niczego tak nie pragnęli jak zmiany, chciał, by przez poznanie lęku zrozumieli sens spokoju, przez zasmakowanie diabelstwa zapragnęli Boga, przez osiągnięcie dna nietrwałości, uznali wartości nieprzemijające.
Po śmierci Alberta, do miasta przybył książę Dawid, by odprawić nabożeństwo odpuszczające grzechy, zmazać winy i błogosławić miastu. "Co się stało, nie stało się, a co było, nie było!
Wydarzenia relacjonuje młody Jan, który uciekł z Arras do Brugii. To monolog, oszczędny w słowa, a jednak budzący mnóstwo emocji!
Mechanizmy psychiczne rządzące zachowaniami ludzi w sytuacji wielkiego zagrożenia - to to, co najbardziej mną wstrząsnęło.  Prawdziwe oblicze ludzkiej natury, wciśniętej w konwenanse życia społecznego, szukanie usprawiedliwienia, winnego, a wreszcie odpowiedź na pytanie: czy dobrze jest zapomnieć o tym, co było złe? I czy tak naprawdę człowiek chce o tym zapomnieć? Czy potrafi?
Ale są tu i inne prawdy, które mimo upływu lat, nie tracą na aktualności. Choćby ta: "Pragnienie jednomyślności wydaje się silniejsze niż pragnienie prawdy. Bo nie z prawdy czerpiemy poczucie naszego bezpieczeństwa, ale ze wspólnoty" (str 136).
Mocna książka. Trudna. Ważna.