piątek, 13 października 2017

"Z dala od zgiełku" Thomas Hardy

Rok pierwszego wydania: 1874
Ocena: 3+/6


Bathsheba Everdene dziedziczy farmę na angielskiej prowincji. Postanawia, że zajmie się nią sama, a za mąż wyjdzie tylko z wielkiej miłości. O jej rękę konkuruje trzech mężczyzn, wśród nich Gabriel Oak. Był ubogim farmerem, a kiedy stracił stado owiec, został pasterzem. Towarzyszył Bathshebie w wielu trudnych sytuacjach, połączyła ich przyjaźń, z której wreszcie narodziła się w sercu kobiety miłość.
Autor świetnie nakreślił postać samodzielnej, wyemancypowanej kobiety. W XIX-wiecznej Anglii taka postawa niewiasty na pewno nie była popularna. Dziś Bathsheba byłaby na pewno nazwana feministką.
To klasyczna opowieść o miłości. O dwóch zagubionych duszach, które krążąc wokół siebie i nie chcąc nazwać swoich uczuć, wreszcie się odnajdują. Niestety (dla mnie), praktycznie tylko o miłości.
Nie przypadł mi do gustu styl, jakim powieść jest napisana. Zdania są bardzo proste, chwilami mieszają się użyte w nich czasy. Akcja przeskakuje nie raz z wydarzenia na wydarzenie, skupiając się tylko na relacjach między młodymi, a pomijając wszelkie inne aspekty życia.
Od dawna chciałam przeczytać tę książkę i cieszę się, że po nią sięgnęłam, jako kolejną przedstawicielkę angielskiej klasyki. Jednak Hardy'emu daleko do Austen czy sióstr Bronte...

2 komentarze:

  1. A mnie się bardzo podobała :) Muszę przyznać, że to jedna z moich ulubionych klasycznych historii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy ma inny gust i czegoś innego szuka:)

    OdpowiedzUsuń