sobota, 25 lipca 2015

41(241) Prowincja pełna smaków

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 250
Źródło: biblioteka

Tym razem Autorka ukazuje różne smaki życia. To nie tylko kuchnia i jedzenie, ale także miłość, przyjaźń, macierzyństwo, muzyka, zapachy czy wspomnienia. Dodatkowo po raz kolejny dzieli się wiedzą na temat historii Mazur oraz...życia owadów-jestem pod wrażeniem pomysłu i wywodów!
To chyba najspokojniejsza część ze wszystkich, jakie do tej pory czytałam. Pani Enerlich przez usta Ludmiły-głównej bohaterki i narratorki- zachęca do prostoty w życiu, minimalizmu, który może dawać szczęście, poleca konkretne książki na te temat. Nawiązuje do tego w swoich przepisach kulinarnych, na potrawy najprostsze, wykonane z tego, co rośnie w ogródku, a równocześnie bardzo smaczne. Pisze o jodze, jako metodzie na wyciszenie i utrzymanie ciała w dobrej kondycji. Kilkakrotnie powtarza o zaletach poszukiwania równowagi między ciałem, duchem i umysłem.
Myślę, że dużo w tej powieści samej Autorki, jej poszukiwań duchowych, przemian wewnętrznych i doświadczeń. A że jestem na podobnym etapie w swym życiu, powieść czytało mi się całkiem dobrze. Całości dopełnia poetycki język, dzięki któremu dosłownie można poczuć zapachy i smaki oraz klimat drewnianego domu Ludmiły.
Jedyny zgrzyt: za szybko wszyscy pozarażali się ospą od małej Zosi! Ospa ma okres wylęgania 14 dni, a tu obaj mężczyźni Ludmiły już o 4-5 dniach byli chorzy...Ot takie niedopatrzenie...

piątek, 17 lipca 2015

40(240) Prowincja pełna słońca

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 280
Źródło: biblioteka

Prowincja to idealne miejsce na spędzanie wakacji;) Do tego w zawirowaniach, jakie mam ostatnio w życiu jest to lektura wyśmienicie lekka i dająca szansę na relaks i oderwanie się od rzeczywistości. Nie jest to wirtuozeria, ani ambitna literatura, ale akurat w obecnych okolicznościach dobrze mi się czyta.
Na początku Autorka streszcza dużą część poprzednich tomów. Nieco mnie to irytowało, ale podejrzewam, że dlatego, że kolejne części czytam po kolei, bez przerw. Na rynku ukazywały się pewnie w dość długich odstępach czasowych i takie przypomnienia były wskazane, żeby wrócić do przerwanej akcji.
Tym razem Ludmiła musi stawić czoła drastycznemu porzuceniu przez Martina. Zostaje sama z dzieckiem, bez pieniędzy, bez pracy, za to z kredytem. Można by się mocno przyczepić do jej naiwności (po kilku tyg znajomości z obcokrajowcem ciąża, błyskawiczny ślub, dziecko, budowa domu i to wszystko w ciągu kilku miesięcy...) jednak podejrzewam, że wiele kobiet tak jak Ludmiła chce wierzyć, że jej samotne życie wreszcie ma szansę nabrać kolorów, nie myśląc o konsekwencjach...
Głównym wątkiem powieści jest wyjazd Ludmiły do pracy do Włoch oraz historia Aminy, muzułmanki katowanej przez męża. Wydaje mi się, że opisana akcja pomocy Aminie w ucieczce i zaszyciu się w leśniczówce na Mazurach jest grubymi nićmi szyta, jednak zupełnie nie znam się na tym temacie, więc nie przekreślam tak od razu...
Ta część cyklu pachnie Italią oraz szumi polskim, mazurskim lasem i to są wg mnie jej największe atuty. Plus oczywiście stare pocztówki przedwojennych Mazur!Zachwyca mnie pasja Autorki-poznawanie zakątków Polski i ich historii. Jestem wdzięczna za chęć dzielenia się swoją wiedzą z czytelnikami. Nie raz miałam ochotę ruszyć szlakiem opisywanym w powieściach pani Enerlich! A obważankowa podróż wokół Polski to już pomysł rewelacyjny! Zapisuję wspomniane przez Autorkę miejsca i na pewno wybiorę się w podróż!

poniedziałek, 13 lipca 2015

39(239) Prowincja pełna gwiazd

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 370
Źródło: biblioteka



Kolejny tom serii prowincjonalnej, dalsze dzieje Ludmiły i jej rodziny. Jednak wg mnie książkę można czytać niezależnie od pierwszej części, gdyż Autorka wiele razy w skrócie przypomina najważniejsze wydarzenia.
Ludmiła poznaje uroki macierzyństwa, próbuje się odnaleźć w swoim szybko (czy nie za szybko?) zawartym małżeństwie, wyprowadza się na wieś by żyć bliżej natury. W tle wciąż krąży Piotr, niby tylko przyjaciel...
Tym razem Autorka poruszyła wiele tematów,a każdy z nich naprawdę mnie zaciekawił. Myślę, że mogą być one wstępem do poszukiwania informacji, zagłębiania, poszerzania swojej wiedzy Sporo uwagi Autorka poświęciła historii Mazur i Prus Wschodnich, podzieliła się z czytelnikami wieloma ciekawostkami i faktami. Przy okazji odkrywania przez Hanię rodzinnych korzeni dostajemy dawkę podstawowych informacji na temat judaizmu. Towarzyszymy Ludce przy budowie domu, dowiadując się przy okazji sporo o technicznych szczegółach tego przedsięwzięcia. Uczestniczymy w odchodzeniu jej teściowej, stykamy się ze śmiercią, żałobą. A w końcu dotykamy tak dziś popularnego tematu życia zgodnie z rytmem przyrody, zielarstwa, pogaństwa. Jak rodowita Łodzianka z sentymentem czytałam o udziale Ludmiły w jarmarku na Piotrkowskiej i jej wędrówkach po mieście, po znanych mi ulicach i miejscach:)
Powieść jest bogata w wątki, jej napisanie wymagało z pewnością od Autorki wiedzy na różne tematy. Pierwsza połowa jednak dużo ciekawsza niż druga, im bliżej końca tym mniej ciekawostek, a więcej damsko-męskich przepychanek i niedomówień, by doprowadzić do iście romansidłowego happy endu.
Po raz kolejny można się przyczepić do korekty-liczne literówki kłują w oczy. Jednak jeśli chodzi o całokształt, na pewno drugi tom dużo lepszy niż pierwszy! Tu również tekst zilustrowany zdjęciami i pocztówkami z okresu przedwojennego, co niezmiennie bardzo mi się podoba w książkach pani Enerlich.

piątek, 3 lipca 2015

38(238) Prowincja pełna marzeń

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 3-/6
Ilość stron: 350
Źródło: biblioteka


Opowieść o zwyczajnym życiu na prowincji,  w Mrągowie dokładnie. Okazuje się, że mieszkańcy małego miasteczka mają jak każdy swoje wielkie i małe radości i tragedie.
Ludmiła, samotna 36-latka, poznaje przez przypadek sympatycznego Niemca. Okazuje się, że jego ojciec mieszkał w czasie wojny w kamienicy będącej rodzinnym domem dziewczyny. Między młodymi błyskawicznie przeskakuje iskra namiętności. Jednak na drodze ich uczucia staje wiele przeszkód, a bohaterka musi podjąć wiele trudnych decyzji.
Historyjka błaha, taka jakich setki czy tysiące na półkach księgarń. Napisana powiedziałabym tak sobie, prozaicznie i mdło momentami. Bardzo kolą w oczy literówki czy błędy w stylu pomyłek w imionach. Naiwność niektórych sytuacji również zaczęła działać mi na nerwy. Zachęca bijący wprost ze stron zapach ziół i potraw, jakie serwuje Ludmiła i jej przyjaciółki. Tym, co odróżnia tą powieść od innych babskich czytadeł jest wplecenie wątku mazurskiego, krótki rys historyczny Prusów Wschodnich oraz zilustrowanie całości starymi pocztówkami z widokami Mrągowa i okolic. Jednak zbyt mało było mi tej mazurskości, by móc uznać książkę za dobrą.