Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Enerlich. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Enerlich. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 maja 2020

"Akuszerka z Sensburga" Katarzyna Enerlich

 Rok pierwszego wydania: 2019
Ocena: 3,5/6


Przeczytałam już wiele powieści pani Enelich. Niektóre z nich bardzo mi się podobały, inne trochę mniej. Najnowsza należy do tej drugiej kategorii.
Stasia, młoda mężatka z Mystkówca Starego w Puszczy Białej, w 1920 roku wiedzie szczęśliwe i spokojne życie. Kochający mąż kończy budowę ich domu, oczekują na narodziny pierwszego dziecka. Ta sielanka zostaje gwałtownie przerwana wypadkiem młodego mężczyzny. Zszokowana Stasia rodzi córeczkę sama, patrząc na śmierć męża.
Z pomocą samotnej matce przychodzi zielarka Wypyska. Przy okazji przekazuje dziewczynie swoją wiedzę. W młodej duszy rodzi się marzenie o pracy akuszerki i leczeniu ludzi ziołami. Podsyca je znajomość z nowymi sąsiadami. Stasia postanawia zostawić córkę na Mazowszu i wyjechać do klasztoru w Wojnowie na Mazurach. Tam zaprzyjaźnia się z siostrą Galiną, starowierką, znawczynią ziół. Tak zaczyna się nowe życie Stasi.
Powieść pełna jest ziół. Ich nazwy łączone są z działaniem na różne schorzenia. Jednak zabrakło tu emocji, akcji, które przykuwały by uwagę. Opowieść snuje się bardzo spokojnie, a nawet ważne decyzje i wydarzenia w życiu Stasi opisane są jakoś tak mdło. Drażnił mnie też język, przesycony gwarą. Prawdopodobnie miał podkreślać klimat mazurskiej wsi, sięgać do historii tego regionu, jednak w takiej ilości po prostu mnie męczył.
Mimo wszystko dam pani Enerlich kolejną szansę i będę czekała na następne powieści :)

środa, 14 września 2016

67(347) Rzeka ludzi osobnych

Autor: Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: IMG
Ocena: 5+/6


Staroobrzędowcy (starowiercy) to temat w naszym kraju bardzo mało znany. Dla mnie, przyznaję, również taki był. Do czasu, gdy sięgnęłam po najnowszą powieść pani Enerlich.
Pierwsi staroobrzędowcy trafiają na Mazury, do Puszczy Piskiej, w 1830 roku. Własnymi siłami budują pierwsze osady, drogi, uprawiają ziemię, polują. Są samowystarczalni. Wreszcie powstaje klasztor w Wojnowie, początkowo męski, potem przekształcony na żeński.
Jednym z pierwszych osadników był Fiodor Malewan. To historie właśnie jego rodu, kolejnych pokoleń silnych, samodzielnych kobiet, poznajemy w książce pani Enerlich. Każda z nich miała nieślubne dziecko, córkę, każda sama borykała się z problemami codzienności. Po drodze były dwie wojny, które dotknęły i rodzinę Malewanów. Nie brakowało w niej tragedii i trudnych momentów. Ale nie brakowało też spokoju i radości. Kobiety wyspecjalizowały się w sadownictwie, swoją wiedzę rozszerzały całe życie i przekazywały kolejnym pokoleniom. Były też blisko związane z zamieszkującymi klasztor siostrzyczkami.
To tu właśnie, do Wojnowa, przybywa Katarzyna, współczesna kobieta, która miała męża, kochanka, pracę w teatrze i całkiem udane życie. Mąż zmarł, kochanek odszedł, w pracy się wypaliła. Postanowiła więc na pół roku wynająć stary dom w Wojnowie, by, na zlecenie psychoterapeuty, uleczyć w ciszy i spokoju swą duszę. Sąsiadką Katarzyny jest osiemdziesięcioletnia Augusta, potomkini Fiodora Malewana. Początkowo staruszka jest nastawiona do nowo przybyłej bardzo wrogo, jednak stopniowo, pod wpływem różnych wydarzeń, kobiety zbliżają się do siebie, by w końcu stać się najbliższymi przyjaciółkami. Okazuje się, że Augusta od prawie 60 lat skrywa pewną tajemnicę, która kładzie się cieniem na jej życiu i powoduje, że stało się ono koszmarem lęku przed ujawnieniem tragicznych wydarzeń.
W powieści przeplatają się wątki współczesne z historycznymi, fikcja z prawdą.
To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam od dawna! Chylę czoła przed nakładem pracy, jaki musiała włożyć Autorka, by tak rzetelnie opowiedzieć o starowiercach i historii tego kawałka Mazur!!!
O moim zachwycie powieścią i tematem niech świadczy fakt, że wracając z krótkiego urlopu nadłożyliśmy drogi, by przejechać przez Mazury i zobaczyć klasztor, Wojnowo, Krutynię i jezioro Duś:)



czwartek, 21 kwietnia 2016

26 (306) Kiedyś przy Błękitnym Księżycu

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena:  5/6
Wydawnictwo: IMG

Dorosłe Dzieci Alkoholików. Dorosłe już wtedy, gdy powinny być beztroskimi, radosnymi dzieciakami, brykającymi po parku czy skupionymi nad zeszytem. To one w wieku ośmiu lat potrafią ułożyć na kanapie pijanego ojca. To one wiedzą, jak ugotować obiad z niczego. Tylko one wiedzą, jak smakuje strach, samotność i odpowiedzialność...
Matka Basi wyjechała do Włoch do pracy, gdy dziewczynka miała 5 lat i więcej się w jej życiu nie pojawiła. Ojciec, wcześniej tak jej bliski, nie umiał sobie na trzeźwo poradzić z życiem. I tak zaczął się koszmar, który wytłumaczyć może pewna rodzinna tajemnica, ale usprawiedliwić nie może nic...
Basię poznajemy już jako dorosłą osobę, która przyjeżdża do rodzinnego miasta by stanąć przy szpitalnym łóżku skrajnie zaniedbanego ojca. Musi też skonfrontować się z niewidzianą od wielu lat matką, której już nawet matką nie chce nazywać. Basia w hotelowym pokoju wraca myślami do dzieciństwa, wczesnej młodości. Do tych bolesnych chwil, kiedy samotnie musiała stawiać czoła życiu, kiedy musiała być przedwcześnie dorosła. Jak to zaważyło na jej wyborach, na dalszych losach? Jakie blizny zostawiło w duszy i sercu? Czy Basia ma jeszcze szansę na szczęście?
Ta powieść aż boli. Wyciska łzy, budzi wściekłość, litość. Napisana jest bardzo dobrze, w prostej formie przesyconej do szpiku emocjami. Bez lukru, szczera, momentami brutalna i odrażająca w swej realności. Ale i dająca nadzieję.
Bardzo warta przeczytania...

poniedziałek, 14 marca 2016

14(284) Prowincja pełna złudzeń

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Wydawnictwo: MG


To ostatni (jak do tej pory) tom cyklu o prowincji. Przeczytałam chyba wszystkie, jednak kilka miesięcy temu miałam taki przesyt prowincją, że tą część omijałam szerokim łukiem. Jednak chwila przerwy spowodowała, że w bibliotece jednak się skusiłam i tak w moje ręce trafiła "Prowincja pełna złudzeń". Wg mnie lepsza niż kilka poprzednich.
Znajomość Ludmiły z Zygmuntem, zapoczątkowana i gwałtownie przerwana w przedostatnim tomie, tu rozkwita. Jednak nie bez problemów. Zygmunt najpierw musi się zmierzyć z ciężką chorobą prawie-byłej-żony. W tym czasie oczekiwania na wyprostowanie spraw, Ludmiła skupia się w dalszym ciągu na funkcjonowaniu Baby-Jogi, pisaniu książek i spotkaniach z czytelnikami.
Tym razem w fabułę znów wplecionych jest sporo historii zaczerpniętych od czytelników, nie tylko z Mazur, ale tym razem i ze Śląska. Poznajemy losy lokalnego rzeźbiarza, który na potrzeby powieści stał się wujem Zygmunta. Te wstawki znów ciekawie uzupełniają opowieść o Ludmile i jej rodzinie. Oczywiście nie zabrakło przepisów na zdrowe, wegetariańskie, oryginalne potrawy, którymi Ludka częstowała swych gości. Nie zabrakło pochwały codzienności, uważności, prostego szczęścia czerpanego z życia chwilą. Jednak tym razem te wątki nie zdominowały powieści, nie przytłoczyły, a przeplecione innymi są całkiem znośne, wręcz przyjemne w czytaniu, naturalnie wyciszające i relaksujące.
Zakończenie powieści sugeruje mi, że kolejnych tomów już nie będzie. Ale czy takie plany ma Autorka-nie wiem.

środa, 21 października 2015

54(254) Prowincja pełna snów

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 3-/6
Ilość stron: 260
Źródło: biblioteka



Kolejny tom serii o prowincji. Dalszy ciąg codzienności Ludmiły. Kobieta musi pogodzić się z nowymi okolicznościami i koleją rewolucją w swoim życiu, jaką spowodował przyjazd Wiery. Musi nauczyć się trudnej sztuki wybaczenia, tym bardziej, że dotyczy to osoby, która już nie żyje... Baba Joga zaczyna swą działalność, Ludmiła z pomocą Irka organizuje pierwsze kilkudniowe warsztaty.
Przyznam, że ta część już mnie mocno znużyła. Dzieje się w niej bardzo niewiele. Autorka tak zachwyciła się celebrowaniem chwili, medytowaniem nad garnkami i jogą, że każe czytelnikom delektować się tymi czynnościami wciąż i wciąż...Na dobrą sprawę powieść kręci się wokół wybaczenia zdrady zmarłemu mężowi, dosmaczania kolejnych potraw, spotkań autorskich i spacerów po okolicy. Te wątki przeplatają się wzajemnie w różnej konfiguracji, wracają w postaci dialogów czy przemyśleń. Akcja jest mdła, jakby rozwodniona na zbyt wiele stron.

Zadziwiłam się, jak bardzo zmienił się charakter powieści od pierwszej części cyklu do ostatniej. Jak bardzo zmieniła się Ludmiła, jej styl życia i styl pisania Autorki. Z każdym kolejnym tomem mam coraz silniejsze wrażenie, jakbym czytała autobiografię. A zaczynało się zupełnie inaczej.

poniedziałek, 28 września 2015

51(251) Prowincja pełna szeptów

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 260
Źródło: biblioteka

Cd wielotomowej historii Ludmiły i jej najbliższych. Tym razem kobieta musi poradzić sobie ze śmiercią najbliższej osoby, stawić czoła depresji, pozbyć się wyrzutów, że przez to zaniedbała córeczkę...Przyjaciółka zabiera ją do prawdziwej szeptuchy.Okazuje się, że na kresach żyją jeszcze kobiety potrafiące "czarować" i leczyć ziołami! Ludmiła dużo jeździ po kraju na spotkania autorskie, gdyż jej książki zaczynają się cieszyć popularnością. Jest autorką powieści o prowincji! W czasie noclegu w jednej z małopolskich miejscowości poznaje mistrza jogi oraz odkrywa w sobie pomysł na dalsze, nowe życie.
Przy okazji oczywiście duża dawka sielskości, wiejskich klimatów i smaków, przepisy i pochwała prostoty. Sporo miejsca Autorka poświęciła opisom jogi oraz korzyści z niej płynących.
Śledząc blog p. Enerlich przekonuję się, że z każdą kolejną częścią Prowincji coraz więcej pani Kasi w postaci Ludmiły:) Coraz bardziej Prowincja staje się autobiografią;) Opowieści z realnego życia wplecione są w historię wymyślonej bohaterki. W tym tomie pojawia się nawet pani Joasia Jaskółka, kobieta całkiem realna, z krwi i kości, której blog bije rekordy popularności w sieci! Autorka Prowincji opisała historię mamy i synka mieszkających na malutkiej wsi mazurskiej.
Tym razem dużo mniej opowieści o Mazurach, ich historii, zdjęć, uatrakcyjniających lekturę poprzednich tomów, tu praktycznie nie ma.
Jedna rzecz mnie mocno oburzyła: wiele opowieści, przepisów, cytowanych maili...już czytałam! I to niedawno, w "Pod słońcem Prowincji"! Czyżby Autorce zbrakło pomysłów? Momentami się zastanawiałam, czy nie pomyliłam książek i zerkałam na okładkę. Miałam wrażenie, jakby pani Kasia czerpała pomysły z jednego pliku i wkleiła je po raz drugi, zapominając, że już ich użyła...Tyle, że te zastrzeżenia powinnam pisać pod "Pod słońcem prowincji", ponieważ to ona była druga-ukazała się w 2015 roku, a Szepty rok wcześniej.

poniedziałek, 7 września 2015

49(249) Czas w dom zaklęty

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4+/6
Ilość stron: 230
Źródło: biblioteka




To chyba najtrudniejsza w odbiorze, najpoważniejsza powieść p. Enerlich. O złu, które siedzi w człowieku i zniszczeniu, jakie sieje w świecie...
Ruta wraz z matką przeprowadza się do połowy domu na skraju mazurskiego miasteczka. Dość szybko okazuje się, że sąsiadka skutecznie zatruwa im życie. Jest okrutna, złośliwa, mściwa. Przez przypadek dziewczyna odkrywa, że u podstaw  hipokryzji Serafiny kryje się tajemnica z przeszłości i klątwa, która ciąży nad domem. Efekt jest taki, że Ruta traci przez staruszkę wszystkie bliskie jej osoby-matkę, dziecko, mężczyznę...Czy będzie potrafiła wybaczyć leżącej na łożu śmierci Serafinie?
To nie jest lekkie, pozytywne czytadełko. To książka, która budzi wiele emocji, raz złość na bezradność kobiet, raz współczucie czy wściekłość. Zupełnie inny kaliber niż czytane wcześniej "Prowincje"!

środa, 26 sierpnia 2015

47(247) Pod słońcem prowincji

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4+/6
Ilość stron: 200
Źródło: szafa z książkami


 Tym razem to nie powieść. To opowieść Autorki o prostym, zwyczajnym życiu, jakie wiedzie na mazurskiej prowincji. Coś pomiędzy blogiem a pamiętnikiem, przeplatane zasłyszanymi historiami i fragmentami listów od czytelniczek. Znajdziemy tu i opisy miejsc, i przepisy na proste i smaczne potrawy, towarzyszymy Autorce w ćwiczeniach jogi i w czasie biegów po okolicy. Całość układa się w cykl zmiany pór roku, dzięki czemu poznajemy tajemnice ogrodu i cudowne przemiany przyrody.
Pani Enerlich wciąż zachęca do prostego życia, do chwytania "tu i teraz", do poznania przyjemności i radości ze zwyczajnego gotowania czy zaczytania. Gdy już przekroczymy tą magiczną granicę, nie potrzebne są wakacje pod palmami, najnowsze gadżety czy kolacja w ekskluzywnej restauracji, by być szczęśliwym.
Nie ma tu fabuły, więc można czytać w dowolnym czasie i w dowolnej ilości, dowolnie wybrany fragment. Można czytać w takim rytmie, jak pory roku zmieniające się za oknem, albo "na raz". Część z przytoczonych tu historii czy opisów pojawiła się już we wcześniejszych Prowincjach. Teraz wiem, co w nich było fikcją, a co Autorka zaczerpnęła z własnego życia:)
Książka bardzo klimatyczna, nastrojowa, wyciszająca. Jest dla duszy tym, czym muzyka relaksacyjna dla ucha:) Mnie wystarczy dawka 2-3 stron, by odnaleźć harmonię w zabieganym życiu:) Wracam do niej wciąż i wciąż!

sobota, 25 lipca 2015

41(241) Prowincja pełna smaków

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 250
Źródło: biblioteka

Tym razem Autorka ukazuje różne smaki życia. To nie tylko kuchnia i jedzenie, ale także miłość, przyjaźń, macierzyństwo, muzyka, zapachy czy wspomnienia. Dodatkowo po raz kolejny dzieli się wiedzą na temat historii Mazur oraz...życia owadów-jestem pod wrażeniem pomysłu i wywodów!
To chyba najspokojniejsza część ze wszystkich, jakie do tej pory czytałam. Pani Enerlich przez usta Ludmiły-głównej bohaterki i narratorki- zachęca do prostoty w życiu, minimalizmu, który może dawać szczęście, poleca konkretne książki na te temat. Nawiązuje do tego w swoich przepisach kulinarnych, na potrawy najprostsze, wykonane z tego, co rośnie w ogródku, a równocześnie bardzo smaczne. Pisze o jodze, jako metodzie na wyciszenie i utrzymanie ciała w dobrej kondycji. Kilkakrotnie powtarza o zaletach poszukiwania równowagi między ciałem, duchem i umysłem.
Myślę, że dużo w tej powieści samej Autorki, jej poszukiwań duchowych, przemian wewnętrznych i doświadczeń. A że jestem na podobnym etapie w swym życiu, powieść czytało mi się całkiem dobrze. Całości dopełnia poetycki język, dzięki któremu dosłownie można poczuć zapachy i smaki oraz klimat drewnianego domu Ludmiły.
Jedyny zgrzyt: za szybko wszyscy pozarażali się ospą od małej Zosi! Ospa ma okres wylęgania 14 dni, a tu obaj mężczyźni Ludmiły już o 4-5 dniach byli chorzy...Ot takie niedopatrzenie...

piątek, 17 lipca 2015

40(240) Prowincja pełna słońca

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 280
Źródło: biblioteka

Prowincja to idealne miejsce na spędzanie wakacji;) Do tego w zawirowaniach, jakie mam ostatnio w życiu jest to lektura wyśmienicie lekka i dająca szansę na relaks i oderwanie się od rzeczywistości. Nie jest to wirtuozeria, ani ambitna literatura, ale akurat w obecnych okolicznościach dobrze mi się czyta.
Na początku Autorka streszcza dużą część poprzednich tomów. Nieco mnie to irytowało, ale podejrzewam, że dlatego, że kolejne części czytam po kolei, bez przerw. Na rynku ukazywały się pewnie w dość długich odstępach czasowych i takie przypomnienia były wskazane, żeby wrócić do przerwanej akcji.
Tym razem Ludmiła musi stawić czoła drastycznemu porzuceniu przez Martina. Zostaje sama z dzieckiem, bez pieniędzy, bez pracy, za to z kredytem. Można by się mocno przyczepić do jej naiwności (po kilku tyg znajomości z obcokrajowcem ciąża, błyskawiczny ślub, dziecko, budowa domu i to wszystko w ciągu kilku miesięcy...) jednak podejrzewam, że wiele kobiet tak jak Ludmiła chce wierzyć, że jej samotne życie wreszcie ma szansę nabrać kolorów, nie myśląc o konsekwencjach...
Głównym wątkiem powieści jest wyjazd Ludmiły do pracy do Włoch oraz historia Aminy, muzułmanki katowanej przez męża. Wydaje mi się, że opisana akcja pomocy Aminie w ucieczce i zaszyciu się w leśniczówce na Mazurach jest grubymi nićmi szyta, jednak zupełnie nie znam się na tym temacie, więc nie przekreślam tak od razu...
Ta część cyklu pachnie Italią oraz szumi polskim, mazurskim lasem i to są wg mnie jej największe atuty. Plus oczywiście stare pocztówki przedwojennych Mazur!Zachwyca mnie pasja Autorki-poznawanie zakątków Polski i ich historii. Jestem wdzięczna za chęć dzielenia się swoją wiedzą z czytelnikami. Nie raz miałam ochotę ruszyć szlakiem opisywanym w powieściach pani Enerlich! A obważankowa podróż wokół Polski to już pomysł rewelacyjny! Zapisuję wspomniane przez Autorkę miejsca i na pewno wybiorę się w podróż!

poniedziałek, 13 lipca 2015

39(239) Prowincja pełna gwiazd

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4/6
Ilość stron: 370
Źródło: biblioteka



Kolejny tom serii prowincjonalnej, dalsze dzieje Ludmiły i jej rodziny. Jednak wg mnie książkę można czytać niezależnie od pierwszej części, gdyż Autorka wiele razy w skrócie przypomina najważniejsze wydarzenia.
Ludmiła poznaje uroki macierzyństwa, próbuje się odnaleźć w swoim szybko (czy nie za szybko?) zawartym małżeństwie, wyprowadza się na wieś by żyć bliżej natury. W tle wciąż krąży Piotr, niby tylko przyjaciel...
Tym razem Autorka poruszyła wiele tematów,a każdy z nich naprawdę mnie zaciekawił. Myślę, że mogą być one wstępem do poszukiwania informacji, zagłębiania, poszerzania swojej wiedzy Sporo uwagi Autorka poświęciła historii Mazur i Prus Wschodnich, podzieliła się z czytelnikami wieloma ciekawostkami i faktami. Przy okazji odkrywania przez Hanię rodzinnych korzeni dostajemy dawkę podstawowych informacji na temat judaizmu. Towarzyszymy Ludce przy budowie domu, dowiadując się przy okazji sporo o technicznych szczegółach tego przedsięwzięcia. Uczestniczymy w odchodzeniu jej teściowej, stykamy się ze śmiercią, żałobą. A w końcu dotykamy tak dziś popularnego tematu życia zgodnie z rytmem przyrody, zielarstwa, pogaństwa. Jak rodowita Łodzianka z sentymentem czytałam o udziale Ludmiły w jarmarku na Piotrkowskiej i jej wędrówkach po mieście, po znanych mi ulicach i miejscach:)
Powieść jest bogata w wątki, jej napisanie wymagało z pewnością od Autorki wiedzy na różne tematy. Pierwsza połowa jednak dużo ciekawsza niż druga, im bliżej końca tym mniej ciekawostek, a więcej damsko-męskich przepychanek i niedomówień, by doprowadzić do iście romansidłowego happy endu.
Po raz kolejny można się przyczepić do korekty-liczne literówki kłują w oczy. Jednak jeśli chodzi o całokształt, na pewno drugi tom dużo lepszy niż pierwszy! Tu również tekst zilustrowany zdjęciami i pocztówkami z okresu przedwojennego, co niezmiennie bardzo mi się podoba w książkach pani Enerlich.

piątek, 3 lipca 2015

38(238) Prowincja pełna marzeń

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 3-/6
Ilość stron: 350
Źródło: biblioteka


Opowieść o zwyczajnym życiu na prowincji,  w Mrągowie dokładnie. Okazuje się, że mieszkańcy małego miasteczka mają jak każdy swoje wielkie i małe radości i tragedie.
Ludmiła, samotna 36-latka, poznaje przez przypadek sympatycznego Niemca. Okazuje się, że jego ojciec mieszkał w czasie wojny w kamienicy będącej rodzinnym domem dziewczyny. Między młodymi błyskawicznie przeskakuje iskra namiętności. Jednak na drodze ich uczucia staje wiele przeszkód, a bohaterka musi podjąć wiele trudnych decyzji.
Historyjka błaha, taka jakich setki czy tysiące na półkach księgarń. Napisana powiedziałabym tak sobie, prozaicznie i mdło momentami. Bardzo kolą w oczy literówki czy błędy w stylu pomyłek w imionach. Naiwność niektórych sytuacji również zaczęła działać mi na nerwy. Zachęca bijący wprost ze stron zapach ziół i potraw, jakie serwuje Ludmiła i jej przyjaciółki. Tym, co odróżnia tą powieść od innych babskich czytadeł jest wplecenie wątku mazurskiego, krótki rys historyczny Prusów Wschodnich oraz zilustrowanie całości starymi pocztówkami z widokami Mrągowa i okolic. Jednak zbyt mało było mi tej mazurskości, by móc uznać książkę za dobrą. 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

24(224) Studnia bez dnia

Autor: Katarzyna Enerlich
Ocena: 4+/6
Ilość stron: 256
Źródło: biblioteka

Czym jest przypadek w życiu człowieka? Autorka nawiązuje do symboliki "Mistrza i Małgorzaty". Jedno drobne zdarzenie powoduje efekt domina, zmienia losy wielu osób.
Marcelina wiedzie zupełnie zwyczajne i nader szczęśliwe życie u boku męża. Jeden zwykły telefon włączony przez przypadek zmienia wszystko. Kobieta przysłuchuje się zdradzie, dowiaduje o rozwodowych planach męża i jest "nausznym" świadkiem wypadku. Jej świat się zawala. Jednak świadomość zdrady nieco łagodzi żałobę. Marcelina zmuszona jest zmienić mieszkanie i poszukać dodatkowej pracy. Poznaje ludzi, którzy stają jej się bardzo bliscy. Trafia do pracowni rzeźbiarskiej, a tam, znów przez przypadek, odnajduje ukrytą XIII-wieczną studnię i ukryty w niej skarb. To znalezisko  pociąga za sobą szereg niespodziewanych wydarzeń...Główna bohaterka ma świadomość początku nowego życia, przemian, jakie w niej zachodzą. Przekonuje się, że ludzie nie zawsze są tym, kim nam się wydają i nie powinno się ich oceniać po pozorach.
Książka mnie zaskoczyła, bardzo pozytywnie. Łączy elementy dramatu, kryminału i dobrego czytadła. Autorka dotyka trudnych i ważnych tematów. Bohaterowie przedstawieni się bardzo ciekawie, każdy z nich jest barwą i charakterystyczną postacią. Przekazuje też mnóstwo ciekawych informacji na temat Torunia, w którym ma miejsce akcja powieści. Minusem jest to, że ciekawostki historyczne wtrącane są trochę sztucznie, mocno "nauczycielskim" stylem i językiem. Jednak klimat nadwiślańskiego miasta jest tak ciekawie i emocjonalnie  oddany, że mam ochotę na wycieczkę! Tym bardziej, że Autorka opisuje rzeczywiście istniejące miejsca, szczegóły architektury, a nawet postacie, wzorowane na faktycznie żyjących osobach! Jako, że p. Enerlich pochodzi z Mrągowa, nie zabrakło w powieści i Mazur-Marcelina spędziła dzieciństwo w Cankach, położonych niedaleko rodzinnej miejscowości Autorki. Bohaterka wspominając swoich rodziców i babcię, opowiada wiele ciekawostek dotyczących mazurskiej historii.
Rewelacyjnym uzupełnieniem tekstu są zdjęcia opisywanych miejsc. Zerkając na toruńskie kamieniczki czy zaglądając do wnętrza pracowni rzeźbiarza Tadeusza jeszcze bardziej wnikałam w klimat powieści.