Wydawnictwo: IMG
Ocena: 5+/6
Staroobrzędowcy (starowiercy) to temat w naszym kraju bardzo mało znany. Dla mnie, przyznaję, również taki był. Do czasu, gdy sięgnęłam po najnowszą powieść pani Enerlich.
Pierwsi staroobrzędowcy trafiają na Mazury, do Puszczy Piskiej, w 1830 roku. Własnymi siłami budują pierwsze osady, drogi, uprawiają ziemię, polują. Są samowystarczalni. Wreszcie powstaje klasztor w Wojnowie, początkowo męski, potem przekształcony na żeński.
Jednym z pierwszych osadników był Fiodor Malewan. To historie właśnie jego rodu, kolejnych pokoleń silnych, samodzielnych kobiet, poznajemy w książce pani Enerlich. Każda z nich miała nieślubne dziecko, córkę, każda sama borykała się z problemami codzienności. Po drodze były dwie wojny, które dotknęły i rodzinę Malewanów. Nie brakowało w niej tragedii i trudnych momentów. Ale nie brakowało też spokoju i radości. Kobiety wyspecjalizowały się w sadownictwie, swoją wiedzę rozszerzały całe życie i przekazywały kolejnym pokoleniom. Były też blisko związane z zamieszkującymi klasztor siostrzyczkami.
To tu właśnie, do Wojnowa, przybywa Katarzyna, współczesna kobieta, która miała męża, kochanka, pracę w teatrze i całkiem udane życie. Mąż zmarł, kochanek odszedł, w pracy się wypaliła. Postanowiła więc na pół roku wynająć stary dom w Wojnowie, by, na zlecenie psychoterapeuty, uleczyć w ciszy i spokoju swą duszę. Sąsiadką Katarzyny jest osiemdziesięcioletnia Augusta, potomkini Fiodora Malewana. Początkowo staruszka jest nastawiona do nowo przybyłej bardzo wrogo, jednak stopniowo, pod wpływem różnych wydarzeń, kobiety zbliżają się do siebie, by w końcu stać się najbliższymi przyjaciółkami. Okazuje się, że Augusta od prawie 60 lat skrywa pewną tajemnicę, która kładzie się cieniem na jej życiu i powoduje, że stało się ono koszmarem lęku przed ujawnieniem tragicznych wydarzeń.
W powieści przeplatają się wątki współczesne z historycznymi, fikcja z prawdą.
To jedna z najlepszych książek, jakie czytałam od dawna! Chylę czoła przed nakładem pracy, jaki musiała włożyć Autorka, by tak rzetelnie opowiedzieć o starowiercach i historii tego kawałka Mazur!!!
O moim zachwycie powieścią i tematem niech świadczy fakt, że wracając z krótkiego urlopu nadłożyliśmy drogi, by przejechać przez Mazury i zobaczyć klasztor, Wojnowo, Krutynię i jezioro Duś:)
Właśnie czytam tę książkę i już jestem nią zachwycona. Cieszę się, że obejrzałam współczesne zdjęcia z tej miejscowości.
OdpowiedzUsuń