Autor: Iwona Banach
Wydawnictwo:
Ocena: 4+/6
Dawno nie czytałam takiej książki. Innej niż wszystkie. Napisanej rzadko spotykanym stylem. Pełnej tajemnic, które z każdą kolejną stroną odkrywają się malutkimi kawałeczkami. Tak pełnej emocji, niezabliźnionych ran, wyrzutów sumienia.
Wandę, narratorkę opowieści, poznajemy w momencie, gdy leci z Kanady do Polski, do rodzinnego Bolesławca. To podróż wspomnień, po dwudziestu latach nieobecności w ojczyźnie. Co ją sprowokowało? Tajemniczy list, z tajemniczym wierszykiem. Stopniowo dowiadujemy się wielu informacji z przeszłości kobiety. Głównie dotyczą one grupy przyjaciół, z którymi spędzała mnóstwo czasu jako nastolatka. Jakaś tajemnicza tragedia spowodowała, że stali się sobie zupełnie obcy. Każde z nich chciało zapomnieć o tamtych wydarzeniach. Jednak się nie udało...Czy powrót do miasteczka, stanięcie po raz kolejny w tamtych miejscach, pozwoli poukładać fragmenty układanki, ukoić wreszcie duszę i zacząć żyć na nowo?
A wszystkiemu winien posążek Fauna. Znaleziony na cmentarzu. Rozbity przez młodych ludzi na kawałki, by każdy z nich mógł posiadać fragment niezwykłego skarbu. A przecież wiadomo, że Faun rzuca klątwę, przynosi nieszczęście...To od niego wszystko się zaczęło, traumatyczne wydarzenia, które na zawsze przerwały beztroską młodość, położyły się cieniem na reszcie życia, przekreśliły plany o szczęśliwej rodzinie, dzieciach, domku i samochodzie...
W główny nurt opowieści wplecione są wątki dotyczące historii dawnych mieszkańców Bolesławca i okolic. Poznajemy tragiczne losy niemieckich rodzin, które musiały uciekać przed rosyjskim frontem w czasie wojny. Z tych przymusowych, szybkich eksmisji narodziły się legendy o ukrytych skarbach. To właśnie żądza znalezienia skarbu, zaślepienie chęcią wzbogacenia się, które owładnęło jednym z przyjaciół Wandy, doprowadziło w końcu do tragedii...
Powieść, niezbyt długa, napisana jest bardzo specyficznie. Mnóstwo w niej pytań, krótkich zdań, równoważników, pojedynczych wyrazów. Język prosty, bez zbytecznych ozdobników, bez mocnych słów, a jednak tak dobrze oddający emocje. Rozdziały podzielone są na krótkie fragmenty. W każdym rozdziale teraźniejszość miesza się z przeszłością, historia ze wspomnieniami.
Książka bardzo wciąga, stopniowe odkrywanie kawałeczków układanki nie pozwala się oderwać od lektury.
Jedyny mój zarzut to taki, że od pewnego momentu zbyt wiele jest powtórzeń. Pewnie ma to na celu uwypuklenie emocji, jakie budzą się w bohaterce pod wpływem wspomnień. To właśnie te najbardziej traumatyczne obrazy wracają wciąż i wciąż. W tej samej dokładnie postaci, w tych samych słowach.
Nie jest to powieść lekka i przyjemna, ale na pewno warta przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz