wtorek, 7 czerwca 2022

"Narodziny dnia" Colette

 Rok pierwszego wydania: 1928/1977

Ocena: 4/6



Ta książka jest po prostu piękna. Trudno powiedzieć, żeby była porywająca, bo raczej nie ma w niej akcji. Nie jest  romansem ani kryminałem. Słowo: piękna najlepiej oddaje jej charakter.

Pięćdziesięcioletnia autorka snuje autobiograficzną opowieść o swoim życiu, domu w Prowansji. Żegna się z młodością, aktywnością.   Refleksje dotykają przemijania, starzenia się, miłości. Colett wspomina też matkę, cytuje jej listy, analizuje ich relację i podobieństwo. Przygląda się przyrodzie, skupia na szczególe. Troszkę przypomina mi w tym Prousta.

Jest to powieść poetycka i bardzo melancholijna. Snuje się wolno jak upalne, prowansalskie popołudnie, pełne brzęczenia owadów, zapachu dojrzałych owoców i kwiatów, jak leniwa sjesta czy powolny posiłek. Opisy są niezwykle plastyczne, niby wprost z obrazu impresjonisty.  

To książka, którą można się delektować. Prawdziwa uczta w zalewie współczesnych powieściowych fast foodów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz