Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. niemiecka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. niemiecka. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 marca 2023

"Opowiadania" Tomasz Mann



 Zawartość zbioru: 

- Pajac (1897r)

 - Tonio Kroger

 - Katastrofa kolejowa

 - Pan i pies

  - Mario i czarodziej (1930)

Twórczość Noblisty zaczęłam poznawać może nieco nietypowo, bo od opowiadań, a nie od monumentalnych dzieł, którymi zasłynął. Jednak chciałam sprawdzić, czy styl, język Manna przypadnie mi do gustu najpierw na małej próbce ;)

Świat opowiadań Manna przesycony jest smutkiem, niepokojem, panuje tu melancholijny nastrój. Autor opisuje świat z przełomu wieków, schyłek pewnej epoki, w której powstało wiele wspaniałych dzieł, myśli, nurtów, rozwijała się sztuka i kultura. W przyszłość patrzy pełen niepokoju, świadomy chorób dręczących Europę. 

Daje się tu zauważyć motywy autobiograficzne. W losy bohaterów opowiadań autor wpisuje własne udręki, smutki, beznadzieję. Cierpią, są inni, wykluczeni, niespełnieni. Mają w sobie poczucie niejakiej wyższości, wynikającej z talentu, intelektu, przez co stają się wygnańcami społecznymi. Skazani na samotność, z rozdartymi duszami, szukają bezskutecznie radości płynącej z codziennej zwyczajności.

Lektura przygnębiła mnie, osnuła mgłą smutku. 

Czy sięgnę po "Czarodziejską górę" albo "Doktora Faustusa"? Nie wiem, być może kiedyś do nich dojrzeję. 


środa, 12 maja 2021

"Utracona cześć Katarzyny Blum" Heinrich Boll

 Rok pierwszego wydania: 1947

Ocena: 4/6

Podtytuł: Jak powstaje przemoc i do czego może doprowadzić


Gdyby nie to, że po Katarzynę Blum sięgnęłam w bibliotece równocześnie z "Dziennikiem irlandzkim", pewnie nigdy bym jej nie przywiozła do domu i nie przeczytała po całkiem obojętnym i chłodnym wręcz pierwszym spotkaniu z autorem. Ale że już leżała na mojej półce, recenzje ma dobre, to jednak dałam jej szansę. I może dzięki temu nieco bardziej przychylnym okiem spojrzałam na Bolla jako noblistę.

Ta mała i cienka książeczka jest zapisem procesu i przesłuchań tytułowej Katarzyny Blum, oskarżonej początkowo o ukrywanie przestępcy i ułatwienie mu ucieczki, a następnie o morderstwo. Jednak głównym motywem jest tu wpływ prasy brukowej na życie ludzi. 

Informacja o tym, że młoda, prosta dziewczyna może być zamieszana w sprawy znanego przestępcy, nieznanym sposobem wyciekła z policji do GAZETY, popularnego, poczytnego brukowca, jakich nie brakuje w żadnym kraju i w żadnym czasie. Redaktor tegoż szybko rozdmuchuje sprawę, by uzyskać znaczący wzrost poczytności. Pomówienia na temat K. Blum rosną niczym kula śniegowa. Dobre imię kobiety jest na zawsze oczernione wśród sąsiadów, znajomych, rodziny....W końcu dochodzi do tragedii...

Mini powieść, choć napisana dość monotonnie, wciąga dzięki aspektom psychologicznym. Czytelnik obserwuje spustoszenie, jakie w psychice Katarzyny sieje plotka i oszczerstwo.

wtorek, 11 maja 2021

"Dziennik irlandzki" Heinrich Boll

 Rok pierwszego wydania: 1957

Ocena: 3,5/6


Przyznaję, że nazwisko autora było mi do tej pory całkiem obce. Sięgnęłam po tę książkę w bibliotece całkiem przypadkowo, stojąc przed półką z dziełami noblistów i jako jedno z niewielu nazwisk kompletnie nic mi nie mówiło.

Boll otrzymał Literacką Nagrodę Nobla w 1972 roku. Był Niemcem, więc i pod tym względem nasze pierwsze spotkanie jest dość nietypowe, bo, jak sam tytuł wskazuje, książka dotyczy Irlandii.

Jest to zbiór krótkich opowiadań powstałych po zachwycającej autora podróży na Zieloną Wyspę w latach 50-tych XX wieku.. Opisuje wiele drobnych szczegółów, ludzi, miejsc. Jednak obraz przedstawiony w "Dzienniku irlandzkim" jest dość tendencyjny. Wszyscy Irlandczycy przedstawieni są jako osoby wiecznie uśmiechnięte, zadowolone z życia, ale też proste, by nie powiedzieć-prostackie, spędzające czas na plotkach i  piciu alkoholu. Samego siebie autor kreuje na mądrzejszego, ważniejszego, bardziej wykształconego i obytego w świecie. 

Dużo lepsze wrażenie robią opisy przyrody, choć i tu wszystko Bolla zachwyca, nawet...padający kilka dni deszcz;)

Przy tej lekturze doszłam po raz kolejny do wniosku, że nie rozumiem kryteriów przyznawania Literackiej Nagrody Nobla....Nie pierwsza to książka laureata, której nie umiem docenić...

środa, 30 sierpnia 2017

"Siddhartha" Hermann Hesse

Rok pierwszego wydania: 1922
Ocena: 5/6

.Syn bramina, młody Siddhartha, szuka sensu życia, własnej drogi, gdyż "nie znajdował radości we własnym sercu". Zostaje ascetą-samaną. "Siddhartha miał przed sobą tylko jeden cel: wyzbyć sę wszystkiego, wyzbyć się pragnień, wyzbyć się marzeń, wyzbyć się radości i cierpienia. Obumrzeć dla samego siebie, wyzbyć się siebie, znaleźć spokój w opustoszałym sercu, zapomnieć o samym sobie i otorzyć się na cud-oto, do czego dążył. Kiedy jaźń zostanie pokonana i umrze, kiedy ucichną wszelkie zapały i drgnienia serca, musi obudzić się to coś ostatecznego, ten rdzeń istnienia, który nie jest już jaźnią, ta wielka tajemnica". Następnie, zakochany w pięknej kurtyzanie zatrudnia się jako pomocnik kupca. Korzysta tu z bogactw i uroków życia, jednak i one nie dają mu na dłużej poczucia szczęścia. "Wówczas na chwilę uświadomił sobie, iż wiedzie oto jakieś dziwne życie, iż to, co robi, jest tylko czczą zabawą, prawdziwe życie zaś przepływa mimo niego i nie tyka go".
"Przez wszystkie te lata, sam sobie nie zdając z tego sprawy, tęsknił i robił, co mógł, by stać się człowiekiem, jak większość innych (...) i przy tym jego życie było daleko nędzniejsze i nieszczęśliwsze niż ich, bo nie mógł uznać za swoje ich celów, ani ich trosk".
"Wszystko to nie było warte jego spojrzenia, wszystko kłamało, wszystko cuchnęło, cuchnęło kłamstwem, udawało sens, szczęście, piękno, a kryło w sobie zgniliznę. Świat smakował gorzko. Życie było udręką."
Wreszcie zostaje pomocnikiem przewoźnika przez rzekę, wraca do życia w wyciszeniu i skromności. Słyszy rzekę, przez ludzi odbierany jest jako oświecony mędrzec.
Rewelacyjna opowieść dla wszystkich, którzy szukają sensu życia. Skarbnica ponadczasowych myśli. Filozofia życia wpleciona w indyjski świat. Piękny język, na którym dusza płynie jak na fali.


czwartek, 3 sierpnia 2017

"Miasto Śniących Książek" Walter Moers

Ocena: 4+/6
Rok pierwszego wydania: 2004


Wszystko zaczęło się od tego, że Dancelot Tokarz Sylab, ojciec poetycki Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów-umarł. Każdy mieszkaniec Twierdzy Smoków, gdy osiąga dojrzałość czytelniczą, dostaje od rodziców ojca poetyckiego, który jest odpowiedzialny za pisarskie wychowanie młodego dinozaura. Na łożu śmierci Dancelot przekazał swojemu podopiecznemu tajemniczy, acz doskonały rękopis, który jakiś czas wcześniej podarował mu pewien camoński pisarz spoza Twierdzy Smoków. Hildegunst obiecuje opiekunowi, że zapozna się z opowiadaniem, zdobędzie Orma (tajemniczą siłę przenikającą niektórych pisarzy w momentach najwyższego natchnienia) i wyruszy w podróż.
Skutkiem tego dotarł do Księgogrodu. "W Księgogrodzie znajdowało się ponad pięć tysięcy urzędowo zarejestrowanych antykwariatów i, szacunkowo, ponad tysiąc półlegalnych księgarenek, gdzie prócz książek oferowano napoje alkoholowe, tytoń, odurzające zioła i substancje, których używanie wzmagało podobno radość czytania i koncentrację. Istniała także niemal niezmierzona liczba "latających" handlarzy, którzy na regałach na kółkach, drewnianych wózkach, w torbach konduktorkach i na taczkach oferowali słowo drukowane w każdej możliwej formie. W Księgogrodzie istniało ponad sześćset wydawnictw, pięćdziesiąt pięć drukarni, tuzin młynów papierniczych oraz stale rosnąca liczba zakładów zajmujących się wytwarzaniem ołowianych liter drukarskich i czernidła drukarskiego. Były też sklepy oferujące tysiące różnorodnych zakładek do książek i naklejek z nazwiskiem właściciela (...)" (str30).
Czyż nie tak powinien wyglądać raj miłośników książek???
W Księgogrodzie były też Śniące Książki. "Tak w tym mieście nazywano antykwaryczne zasoby, ponieważ z handlowego punktu widzenia nie były one ani już naprawdę żywe, ani jeszcze całkiem martwe, znajdowały się bowiem w stanie przypominającym sen. (...) Jedynie książka chwycona poszukującą ręką i otwarta przez nią, książka zakupiona i wyniesiona stamtąd, mogła ożyć nowym życiem. I to było to, o czym śniły wszystkie te książki" (str. 32).
Walter Moers stworzył niesamowity, fantastyczny świat, w którym panują warunki tak dalekie od ideału, jak w świecie realnym. Wykreował mnóstwo dziwnych postaci o jeszcze dziwniejszych imionach, żyjących w miejscach o równie dziwacznych nazwach;) Mimo wielu pokus, czyhających na rozmiłowanych w książkach stworach, trzeba się strzec zagrożenia płynącego choćby z przeczytania Zatrutej Książki!
Głęboki ukłon w stronę wyobraźni autora!
Opowieść czyta się bardzo przyjemnie, choć chwilami można się pogubić w zmyślnych słowach-nazwach. Napisana jest prostym, ciut nawet infantylnym językiem. Autor stworzył klimat iście baśniowy, który na pewno zadowoli miłośników fantasy! Brak tu wartkiej akcji, opowieść snuje się wolno, leniwie wśród różnej maści stworów i książek. Pewnie wiele moli książkowych utożsami się z którymś z bohaterów;) Ja nie raz, jak narrator i równocześnie główny bohater, "musiałam oprzeć się pragnieniu zaatakowania pierwszej lepszej księgarni w szperania w księgach, ponieważ nie wyszłabym z niej do wieczora" ;)

poniedziałek, 24 lipca 2017

"Wilk stepowy" Hermann Hesse

Ocena: 5+/6
Rok pierwszego wydania: 1927


Wilk stepowy - nędzny pustelnik pośrodku świata, którego celów nie podziela, którego radości są mu obce. Nie może zrozumieć ani dzielić przyjemności, o które starają się i dobijają tysiące ludzi. Natomiast tego, co dla niego jest radością, świat szuka w poezji, a w życiu uważa za obłęd. Jeśli świat i masowe rozrywki mają rację, jeśli rację mają zamerykanizowani ludzie, zadowoleni z byle czego, to wilk stepowy nie ma racji, jest szaleńcem, jest naprawdę zabłąkanym zwierzęciem w obcym, niezrozumiałym świecie, zwierzęciem, które nie może znaleźć swojego legowiska, pożywienia i chęci do życia.
Harry, główny bohater, jest pewien, że jego dusza ma dwoisty charakter. Raz jest człowiekiem, pełnym wyższych celów, wartości i ideałów. Kiedy indziej górę bierze wilk stepowy i jego prymitywne żądze oraz wielka, wszechogarniająca samotność. "Nie nauczył się jednak zadowolenia z samego siebie i ze swego życia (...) pochodziło to prawdopodobnie stąd, że w głębi serca zawsze wiedział (...) iż właściwie nie jest człowiekiem, lecz wilkiem ze stepu".
Gdy przypadkowo spotkany, dziwny człowiek wręcza mu "Traktat o Wilku Stepowym", Harry w opisach odnajduje siebie. Jednak odkrywa jeszcze inną prawdę: psychika człowieka nie jest jedynie dwoista, lecz składa się z tysięcy różnych odcieni.
Bardzo trudno opisać tę książkę. Jest wielopłaszczyznowa, porusza egzystencjalne struny, zadaje ponadczasowe pytania. Każdy czytelnik odnajdzie w niej coś innego, odnajdzie siebie.Każdy odczyta ją inaczej, przez pryzmat własnej osobowości, czasu i miejsca w którym żyje.
Choć Hesse napisał "Wilka" prawie 100 lat temu, jego spostrzeżenia są niesamowicie aktualne również dziś. Co więcej, kilka razy miałam wrażenie, jakby przepowiadał przyszłość, upadek pewnych wartości, gloryfikowanie miałkości...("Zobaczymy, że to wszystko, podobnie jak dzisiaj początki radia, posłuży ludziom do ucieczki od samych siebie i wytkniętego sobie celu i do otaczania się coraz gęstszą siecią rozrywek i bezużytecznej krzątaniny")
Podobno powieść zawiera sporo elementów autobiograficznych, a Harry jest alter ego autora.
Można by pokusić się o opinię, że to powieść o samotności i depresji ("Samotność jest niezależnością, życzyłem jej sobie i zdobyłem po długich latach. Jest zimna, o tak, ale jest też cicha, cudownie cicha i wielka, jak zimne, ciche przestworza, po których wirują gwiazdy"). Jednak jest to raczej utwór o uzdrowieniu, odnalezieniu radości, przyjemności w rzeczach  zwykłych, codziennych, prozaicznych...("(...) stanowiły własność i wartość mojego życia i trwały nadal niezniszczalne, jako przeżycia przemienione w gwiazdy. Mogłem o nich zapomnieć, lecz przecież nie mogłem ich zniszczyć, stanowiły bowiem legendę mojego życia. (...) Moje życie było uciążliwe, pogmatwane i nieszczęśliwe, wiodło ku rezygnacji i zaprzeczeniu, było gorzkie od soli losu całego człowieczeństwa, ale było bogate, dumne i bogate, i nawet w nędzy jeszcze królewskie. Choćby ten mały odcinek drogi, wiodący do zagłady, został Bóg wie jak żałośnie roztrwoniony, to jądro tego życia było szlachetne, miało swoje oblicze i rasę, nie liczyło się na grosze, lecz na gwiazdy")
Piękny język i styl czynią lekturę wręcz ucztą czytelniczą. Jest wspaniałym wyjątkiem w zalewającej nas papce wydawniczej. To powieść pełna metafizyki, zwłaszcza od momentu, kiedy Harry trafia do magicznego teatru Pabla.
Niezaprzeczalnie "Wilk stepowy" zasługuje na miano arcydzieła, klasyki gatunku.

poniedziałek, 17 lipca 2017

"Sekretne życie drzew" Peter Wohlleben

Ocena: 5/6
Rok pierwszego wydania: 2015



Jak wygląda drzewo-każdy wie. O jego wewnętrznej budowie oraz procesach życiowych uczą w szkole ne lekcji biologii. Czy zatem taka zwyczajna roślina może mieć przed nami jakieś tajemnice? Peter Wohlleben twierdzi, że tak!
Ten niemiecki leśnik z ponad dwudziestoletnim stażem porzucił posadę urzędnika, by w praktyce badać życie lasu, opiekować się nim oraz dzielić swą wiedzą z zainteresowanymi.
Gdy czytam "Sekretne życie drzew" mam wrażenie, jakbym przenosiła się do baśniowego świata zamieszkanego przez niesamowite stworzenia. Okazuje się, że drzewa przyjaźnią się ze sobą, konkurują, współpracują, dbają o potomstwo....
W jaki sposób substancje odżywcze czy woda są w stanie wędrować co góry, przecząc prawom fizyki? Czy lasy rzeczywiście zapobiegają efektowi cieplarnianemu? Oprócz odpowiedzi na te i wiele innych pytań w książce można znaleźć mnóstwo ciekawostek, także na temat organizmów żyjących w symbiozie z drzewami.
Autor porównuje też drzewa d ludzi, np. odzwierciedlenia kory szukając w skórze czy twierdząc, że korzenie są swego rodzaju mózgiem rośliny, która potrafi zapamiętywać różne fakty! Udowadnia też, że drzewa się pocą;)
Można by mnożyć takie ciekawostki, gdyż książka w nie obfituje. Zawiera również sporo naukowych informacji. Warto więc do niej zaglądać wielokrotnie, by wędrując po lesie, spojrzeć w nowy sposób na ten tajemniczy ekosystem.
Dla mnie książka nabiera wręcz symbolicznego znaczenia w dobie walki o Puszczę...
Napisana jest na tyle łatwym językiem, że spokojnie może stanowić lekturę dla starszego dziecka, interesującego się przyrodą. Dodatkowym atutem jest naprawdę ładne wydanie, twarda okładka, tłoczony tytuł, gruby, dobrej jakości papier. To wszystko sprawia, że lektura jest bardzo przyjemna, letnia i wakacyjna:)

poniedziałek, 28 listopada 2016

86(366) Kaj znów się śmieje

Autor: Hartmut Gagelmann
Ocena: 6/6

Dawno żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Pozytywnego, niezapomnianego. Dlaczego? Może ze względu na temat. Może na wspomnienia. A może na tak inne podejście do wielu rzeczy...
19-letni Hartmut, student muzykologii, odmawia służby wojskowej. W zastępstwie ma przez jakiś czas pracować jako opiekun w ośrodku dla upośledzonych dzieci. Początkowo pod jego opiekę trafiają ciężko upośledzone fizycznie maluchy, a każdego z nich Hartmut traktuje wyjątkowo i indywidualnie. W jego pracy nie ma miejsca na mechaniczne wykonywanie czynności.Ma świadomość, że "po drugiej stronie" jest człowiek, ze swoimi potrzebami i uczuciami.
Po jakimś czasie Hartmut trafia do innego ośrodka, a jego podopiecznym zostaje m.in. Kaj, którego znają już wszyscy bliżsi i dalsi pracownicy. To dziecko głęboko upośledzone psychicznie, bezkontaktowe, agresywne i destrukcyjne. Początkowo opieka nad nim jest koszmarem, zarówno mężczyzna jak i chłopiec wylewają niejedną łzę wściekłości i bezsilności. Wreszcie Hartmut wpada na pomysł całkiem innego traktowania Kaja. I tak rodzi się wspaniałe uczucie między tymi dwoma. Otwiera się droga dotarcia do chłopca, szansa na jego samodzielny rozwój.
Autor nie jest zapewne szalenie utalentowanym pisarzem, książka ma raczej charakter reportażu niż powieści. Na 120 stronach zawiera opis swoich doświadczeń i przeżyć. Robi to w sposób bardzo szczery.
To nie tylko opowieść o niepełnosprawności. To wielki manifest Człowieczeństwa. Świadectwo dobroci i miłości. Dowód na to, jak często my, uważający siebie za "normalnych" i w pełni sprawnych, jesteśmy ułomni pod wieloma względami.
Długo nie zapomnę o tej książce, o Kaju i Hartmudzie. To jedna z tych pozycji, po zamknięciu której zapada cisza....

środa, 14 maja 2014

28(148) W ślepym zaułku wolności: dzieci ulicy

Autor: Jana Frey
Ilość stron: 180
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka

Sofia jest dzieckiem niechcianym, owocem gwałtu. Jedyną osobą, która ją kochała, był przyszywany dziadek. Niestety, po śmierci babci kontakt z nim został zerwany. Dziewczynka zostaje pod opieką matki, która nie ma dla niej żadnych ciepłych uczuć. Potem w domu pojawia się ojczym i nowy braciszek. Sofia staje się dla ojczyma workiem treningowym, na którym ten może wyładowywać swoje złe emocje za pomocą pięści. Dodatkowo przyjaciel domu zaczyna się dobierać do dziewczyny, jednak nikt z rodziny nie chce wierzyć w jej rozpaczliwe zeznania. W któryś momencie dziewczyna nie wytrzymuje życia w takim bólu i zaczyna uciekać z domu. Tak zaczyna się droga do narkotycznego piekła i życia na ulicy.
Pierwszoosobowa narracja czyni z powieści opowieść dziewczyny. Pisana dobrym językiem, wartko. Jednak tak przerażająca, tak brutalna, że momentami musiałam przerwać czytanie by złapać oddech.
W głowie wciąż krąży pytanie: dlaczego matka tak traktuje swoje dziecko???

poniedziałek, 25 listopada 2013

58(114) Echo winy

Autor: Charlotte Link
Ilość stron: 460
Ocena: 5/6
Źródło:biblioteka


Jeszcze jedno podejście do twórczości pani Link, tym razem bardziej udane.
Virginia, mimo posiadania wspaniałej rodziny, majątku, pięknego domu, jest wciąż smutna. Ukrywa się przed ludźmi i światem w wielkim, zarosłym drzewami domu. Zaskakująco dla wszystkich udziela schronienia niemieckiej parze rozbitków, który to gest rozpoczyna serię wielkich zmian w jej życiu.
Przed czym ucieka ta młoda kobieta? Jaki ból duszy pcha ją w ramiona niedawno poznanego, tajemniczego mężczyzny?
Równocześnie w miasteczku zaczynają znikać małe dziewczynki. Policja odnajduje je zgwałcone i zamordowane. Czy małej córeczce Virginii też grozi niebezpieczeństwo?
Rozwiązanie tych i innych zagadek bardzo mnie zaskoczyło ;)
W książce łączą się wątki nie tylko kryminalne, ale i romansowe oraz ciekawy element psychologiczny.
Przyznam, że fabuła wciągająca. Mimo, że momentami lekko się dłużyło i nawet można było kilka stron przeskoczyć. 

poniedziałek, 18 listopada 2013

57(113) "Ostatni ślad"

Autor: Charlotte Link
Ilość stron: 510
Ocena: 3/6
Źródło: szafa z książkami


Młodziutka Elen, po śmierci rodziców, opiekuje się niepełnosprawnym bratem. Jedynym wydarzeniem, mającym rozświetlić jej szare życie, jest wesele przyjaciółki. Niestety, w dniu, gdy dziewczyna ma się udać w podróż na Gibraltar, mgła paraliżuje Londyn i odwołane są wszystkie loty. Elen widziana była po raz ostatni, gdy opuszczała Heathrow w towarzystwie przystojnego nieznajomego. Potem wszelki ślad po niej zaginął. Została uznana za zaginioną, ale jej ciała nigdy nie znaleziono.
Kilka lat później przyjaciółka Elen-Rosanna ma napisać cykl artykułów na temat zaginionych osób. Podejrzewa, że Elen żyje. Rozpoczyna na własną rękę poszukiwania.

Książka nie wciągnęła mnie, a wręcz nużyła. Dość szybko można się domyślić, co się działo i dzieje z Elen. Poza tym czytanie utrudniała mi duża ilość wątków, przeskakiwanie z jednego na drugi, duża ilość bohaterów. Przenoszenie się z miejsca w miejsce co kilka kartek i mylące się wreszcie imiona postaci powodowały u mnie zniechęcenie.

sobota, 22 września 2012

36. "Zbieracz truskawek"

Autor: Monika Feth
Wydawnictwo:  Nasza Księgarnia
Ilość stron: 352
Ocena: 3/6
Źródło: kolejkowo

Thriller z dolnej półki. Za mało się dzieje. Jest morderstwo, ale od razu wiadomo, kto zabił. Pytanie: czy uda się go znaleźć i złapać, zanim dopadnie kolejną ofiarę?
Akcja nabiera tempa na 40 ostatnich stronach. To trochę mało. Wcześniej kręci się w kółko, co chwila wracają podobne dialogi, podobne sceny. Ostatecznie najciekawsza scena ujęcia mordercy jest pominięta, skomentowana tylko po czasie. Szkoda.