środa, 13 lipca 2016

48(328) Dotknąć nieba

Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Ocena: 3/5


Alan ma wszystko, o czym może marzyć młody mężczyzna: własną firmę reklamową, a w niej przyjaciela-wspólnika, dom za dwa miliony dolarów, wspaniałą żonę, sportowe samochody i zagraniczne wakacje. Wszystko zawala się, gdy kobieta spada z konia i łamie kręgosłup. Wspólnik Alana zakłada własną firmę i zabiera wszystkich klientów i pracowników, żona umiera z powodu sepsy, dom i samochody zabierają komornicy. Alan zostaje sam i bez niczego. I wtedy postanawia wyruszyć w podróż, przejść pieszo w poprzek Stanów Zjednoczonych. Ta wędrówka ma być ucieczką, zapomnieniem, przeżyciem wewnętrznym. Jednak tych przemian wewnętrznych i głębszego sensu nadaremno w powieści szukałam.
Moje zniechęcenie zaczęło się od złości na nieodpowiedzialność i naiwność bohaterów. Gdy tylko firma Alana zaczęła dobrze prosperować i przynosić pierwsze dochody, ustawili swoje życie ponad stan, kupili rezydencję za grube pieniądze, sportowe auta, konie, a wszystko to na kredyty. Szybko okazało się, że bohaterowie słabo potrafią zarządzać pieniędzmi i środków na spłaty rat jakby brakuje...Finałem było wtargnięcie przedstawicieli banku i zajęcie nieruchomości, a Alan z milionera stał się bezdomnym...
Potem doszło znudzenie opisami podróży. Mdłe, nudne, bez wyrazu. Co gdzie jadł, jaką drogą przeszedł ile kilometrów, kogo spotkał w którym barze...A gdzie przemyślenia, wewnętrzna przemiana???
Każdy rozdział rozpoczyna nagłówek będący cytatem z dziennika głównego bohatera, będącego równocześnie narratorem. Jedynie te kilka linijek często ma jakąś głębię, zachęca do zatrzymania się i zastanowienia.
Równocześnie książka jest napisana lekko, czyta się ją błyskawicznie. Przynajmniej nie zabierze dużo czasu, może być przerywnikiem między bardziej ambitnymi lekturami;)
To pierwszy tom cyklu "Dzienniki pisane w drodze".

czwartek, 7 lipca 2016

47(327) Florystka

Autor: Katarzyna Bonda
Wydawnictwo: Videograf
Ocena: 4/5


Hubert Meyer był najlepszym profilerem w kraju. Jednak w trakcie jednego ze śledztw popełnił błąd i zrezygnował z dalszej pracy. Po śmierci rodziców osiadł w odziedziczonym domku w głuszy, zaniedbał się strasznie i próbował zapomnieć o życiu. Jednak dawny przyjaciel prosi go o pomoc w odnalezieniu 9-letniej dziewczynki. Gdy jej ciało zostaje znalezione na cmentarzu, główną podejrzaną staje się miejscowa florystka, a sprawa zostaje powiązana z zabójstwem 11-letniego syna kobiety.
To moje pierwsze spotkanie z prozą Katarzyny Bondy. Książka jest ciekawa, ale wg mnie zbyt rozwlekła. Akcja długo się rozkręca, a potem jest nieco przegadana.
Powieść jest mroczna, nie brak w niej brutalnych, szczegółowych opisów z miejsc zbrodni. Dodatkowo pojawiają się elementy metafizyki i chorób psychicznych.
Czyta się dobrze, ale jak dla mnie za ciężki kaliber na pogodne letnie dni.

niedziela, 3 lipca 2016

46(326) Nie lubię kotów

Autor: Katarzyna Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ocena: 5/6
Sześć osób, sześć historii splecionych ze sobą.
Wojtek, trzydziestokilkulatek, ma dwa życia. Jedno w Polsce, gdzie w weekendy stara się być mężem i ojcem. W penthousie ma wieść szczęśliwy, wreszcie wystawny żywot, ma spełniać swe marzenia, czego nie doświadczał w dzieciństwie. Drugie życie, w Niemczech, to awans zawodowy w nagrodę za lojalność wobec firmy. Cały tydzień pracuje w wielkiej korporacji, dowożony taksówką, wciśnięty w ekskluzywny garnitur, w porze lunchu spotyka się z kochanką w dogodnej restauracji. Czy jest szczęśliwy? Ileż można żyć w zakłamaniu?
Karolina-trzydziestoczteroletnia, pracuje w wydawnictwie. Czuwa przy łóżku umierającego ojca, którego kocha bezwarunkowo. Nie umie ułożyć sobie życia osobistego, gdyż jedyny mężczyzna,którego kocha, nie chce odwzajemnić jej uczuć. Kiedy okazuje się, że po jedynej wspólnie spędzonej nocy jest w ciąży, wie, że musi podjąć najtrudniejszą decyzję swojego życia. Czy jej dzieciństwo było rzeczywiście takie idealne?
Daniel-brat Karoliny. Zawsze „ten gorszy” w oczach ojca, nigdy nie dorastający do jego oczekiwań. Jako dziecko nie raz życzył ojcu śmierci, ale teraz, gdy ta stała się namacalnym faktem, wpada w przerażenie. Bo do tej pory wszystko robił po to, by ojcu zaimponować...
Dagma przyjechała do stolicy z malutkiego miasteczka, by spełnic swe marzenia, zrobić karierę. I gdy stanęła na jej progu, poznała Daniela. A ten nie miał skrupułów, by dla udziałów w kancelarii adwokackiej „sprzedać” ją i ich związek...Została zdradzona, bez pracy, ale nie sama, bo pod jej sercem rosła wspólna córka.
Konrad, ekskluzywny ćpun, który białym proszkiem szczęścia zagłusza śmierć brata, niespełnioną miłość, rekompensuje pokładane w nim nadzieje rodziców. Mistrz noszenia masek.
Malina – żona Wojtka. Zamknięta w złotej klatce matka, weekendowa żona, zdradzana kobieta. Coraz głębiej wpadająca w przepaść samotności i rozpaczy.
Prawdziwy aż do bólu obraz współczesnego pokolenia trzydziestolatków. Wiecznych dzieci, które nie potrafią lub nie chcą dorosnąć. Ludzi, którzy życiem na pokaz, plastikowym i szklano-metlaicznym luksusem pokrywają swoje zagubienie i wewnętrzne zranienia. Warszawska elitka, która nie umie wyprostować swojego poplątanego życia....
Powieść pełna niedomówień, każda z historii ma otwarte zakończenie, czytelnik nie wie, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów. Ich wzajemne relacje też poznajemy etapami, powoli odkrywają się karty, ukazujące, że nikt nie jest tym, za kogo go uważamy od początku.
Treść doskonale podkreśla styl powieści, język bez zbędnych upiększeń, prosty i zwięzły. A jednak zdania aż kipią od emocji.
Nie jest to książka łatwa i przyjemna, jej tematyka każe się zastanowić nad życiem. Na szczęście opisywany tu świat odległy jest od mojego, może tym bardziej przerażający i zasmucający...

czwartek, 23 czerwca 2016

45(325) Ukryte terapie. Czego ci lekarz nie powie

Autor:  Jerzy Zięba
Ocena:  3/6
Wydawnictwo: Egida

Sama nie wiem, co o tej książce napisać. Z jednej strony: zgadzam się z większością poglądów Autora. Z drugiej: sama książka napisana jest fatalnie!
Pan Zięba, naturopata, zaczyna od ataku na lekarzy, firmy farmaceutyczne i medycynę akademicką ogólnie. Dowodzi, że firmy te działają zgodnie z prawami rynku czyli są nastawione na zysk. A z tego wynika, że zależy im na tym, aby ludzi leczyć, ale nie wyleczyć. Lekarze zaś pracują na usługach tychże firm. Co więcej, o ile medycyna jako nauka przez ostatnie 80-100 lat zrobiła ogromne, niesamowite wręcz postępy jeśli chodzi o leczenie zabiegowe i ratujące życie (intensywna terapia, chirurgia itp) o tyle w leczeniu chorób przewlekłych nadal jest w tym samym miejscu, jeśli nie cofnęła się. Uważa większość z tych chorób za nieuleczalne i skupia się jedynie na leczeniu objawów.
Autor książki próbuje udowodnić, że po pierwsze: choroby przewlekłe są uleczalne (cukrzyca, nowotwory, stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zap. stawów itp) i po drugie: bardzo prostymi i tanimi środkami! W tej książce skupia się na witaminie C, D, K2, obala mity związane z cholesterolem. Podkreśla znaczenie diety i wskazuje błędy, jakie popełniamy. Zaznacza, jaką wagę ma odpowiednia suplementacja, jednak nie podaje konkretów, które można by wykorzystać w codziennym życiu.
Zięba zapewnia o swojej ogromnej i rozległej wiedzy. Książka jest efektem ponad 20 lat poszukiwań, dokształcania się, spotkań na całym świecie. Jednak tak naprawdę niewiele tej wiedzy przekazuje pospolitemu czytelnikowi. Owszem, przytacza mnóstwo odnośników do artykułów, wyników badań, wypowiedzi naukowców, w większości w języku angielskim. Jednak wszystkie one dotyczą metod leczenia nie do zastosowania w domowych warunkach. A konia z rzędem temu, kto znajdzie lekarza, który te metody wcieli w życie. Jak pisze sam Autor, niejeden polski lekarz z tytułami odmówił współpracy, gdyż metody te nie podlegają polskim normom i straciłby prawo do wykonywania zawodu..
Nie raz Autor wspomina o działaniu, jakie wcielił w swoim życiu, by doprowadzić organizm do równowagi czy poprawić wyniki badań. Jednak jest to tylko tajemnicza wzmianka, bez szczegółów, bez podania argumentów, dlaczego akurat tak i jakie dokładnie efekty te działania przyniosły.
Dobrych kilkadziesiąt początkowych stron to obszerny wstęp i automarketing Autora. Drażniło mnie to na tyle, że kilka razy miałam ochotę po prostu książkę odłożyć, jednak ciekawość zwyciężała. I nadzieja, że za chwileczkę zacznie się jednak coś ciekawego i wnoszącego jakieś konkrety.
O ile tematyka bardzo mnie interesuje, o ile zgadzam się z wieloma zarzutami, wnioskami i poglądami, o tyle książka mnie rozczarowała. Za dużo w niej marketingu, obiecywania, a za mało konkretów.

czwartek, 16 czerwca 2016

44(324) Ucho od śledzia

Autor:  Hanna Ożogowska
Ocena:  4/6
Wydawnictwo: Siedmioróg

 Powojenna Warszawa. Stara kamienica na nabrzeżu, wręcz ruiny...Wydaje się, że w walącym się budynku nikt już nie mieszka. Ale nic bardziej mylnego! W czteropokojowym mieszkaniu, należącym kiedyś do państwa Szafrańców, oprócz dawnych właścicieli mieszka jeszcze kilka rodzin! Państwo Piotrowscy z dwoma synami, pani Aniela, pielęgniarka ze swoim ukochanym pieskiem, pani Tołłoczko - nauczycielka o zszarganych nerwach i pan Czernik. Jak można się domyślać, mieszkanie w takim skupisku ludzi na tak małej powierzchni generuje mnóstwo konfliktów. Każdy marzy tylko o jednym: by móc się wreszcie wyprowadzić, mieć własne mieszkanie! Z kuchnią i łazienką do wyłącznego użytku i ciszą umożliwiającą odpoczynek, a dzieciom - godziwe warunki do odrabiania lekcji i nauki! Jednak okazuje się,że lokatorów zamiast ubywać, to jeszcze przybywa! Do pana Czernika siostra przywozi swojego 14-letniego syna, Michała, gdyż w rodzinnym domu w Łodzi nie może się on nijak dogadać z ojczymem i pięści idą w ruch...A pani Tołłoczko pilnie musi przyjąć do swojego i tak ciasnego pokoju dalszą krewną, nastoletnią Agnieszkę, która jako sierota trafiła do krewnych, gdzie żyć już spokojnie nie mogła...I tak pod jednym dachem spotykają się trzy bardzo różne, nastoletnie osobowości. Łobuzowaty, pyskaty i skory do bójek Michał próbuje "ożywić" trochę ciapowatego, uległego Witka, z którym nie dość, że mieszka to i chodzi do klasy. Chłopcy nie raz pakują się w jakąś kabałę. To męskie grono urozmaica spokojna, grzeczna i usłużna Agnieszka, której Michał nie toleruje, ale czy tak naprawdę nie chce jej zaimponować? Bo Agnieszka jako jednak z bardzo niewielu dziewczyn nie dostrzega uroku pyszałkowatego chłopaka, na czym zdecydowanie cierpi jego męska duma...
Zamiarem Autorki było napisanie powieści dla młodzieży, jednak i dorosły czytelnik znajdzie w niej coś dla siebie. Świetne portrety psychologiczne każdego z bohaterów mogą być nie docenione przez nastolatka. Rewelacyjnie opisane warunki życia w powojennej stolicy, problemy, z jakimi wtedy borykali się ludzie to tematy, które pewnie bardziej zaciekawią doświadczonego dorosłego. Moim zdaniem dużo więcej tu ych "dorosłych" problemów i zmagań, niż młodzieńczych wybryków.
Książkę znam już z czasów swoich nastoletnich lat, jednak wróciłam do niej i przeczytałam z dużą przyjemnością.

wtorek, 14 czerwca 2016

43(323) Kamienie na szaniec

Autor: Aleksander Kamiński
Ocena: 4


Książkę po raz pierwszy czytałam w ostatniej bodajże klasie podstawówki, wtedy jeszcze ośmioklasowej. Pamiętam, że swym patetycznym klimatem i opisaną historią zrobiła na mnie wielkie wrażenie. To także lektura podsunięta mi przez mamę. Dziś wróciłam do niej z sentymentu, przy okazji obowiązkowej lektury mojego syna, by się przekonać, jakie zrobi na mnie, dorosłej, wrażenie.
Treść jest pewnie większości znana. II wojna światowa, grupa kilkunastoletnich harcerzy, Zośka, Rudy, Alek, Mały Sabotaż, akcja pod arsenałem. Młodzieńcy pełni zapału w walce o  ojczyznę, nie zastanawiają się, czy oddanie życia to zbyt wysoka cena za wolność. Z głowami pełnymi szalonych pomysłów, sercami kipiącymi od odwagi. Honorowi, nie zaniedbujący zdobywania wykształcenia z myślą o przyszłości.
Jednak dziś tak mocne wyidealizowanie bohaterów już mnie razi. Nie było w nich żadnej skazy. Podobnie górnolotny styl, pełen pompatycznych określeń, uczynił z książki nie relację z wydarzeń, a pomnik dla jej bohaterów.
Ale warto było wrócić, spojrzeć z innej perspektywy. Lubię takie powroty po latach, sama ciekawa swej reakcji.

poniedziałek, 13 czerwca 2016

42(322) Ślady na śniegu

Autor: Edward Kopczyński
Ocena:  4/6


Michał i Jacek, dwaj nastolatkowie, spędzają ferie zimowe u dziadka jednego z nich. Pan Dulęba jest leśniczym, chłopcy mają już pewne doświadczenia w tej dziedzinie z minionych wakacji. Tym razem  jeden z gajowych zauważył na śniegu ślady, prawdopodobnie wilka. Przygotowują polowanie. A potem kolejne. Chłopcy uwielbiają zajęcia w lesie, u boku dziadka. Czują się w tym środowisku coraz pewniej. Do tego stopnia, że o mały włos nie doszłoby do tragedii...
Całkiem sympatyczna powieść, której akcja toczy się w lesie i jego okolicach, w gronie leśniczych. Trochę trąci myszką (akcja dzieje się w latach 60-tych), trochę razi chwilami natarczywy dydaktyzm i urzędnicze układy i układziki. Mimo to czas spędzony nad książką uważam za przyjemny:) Przy okazji dowiedziałam się sporo na temat zwierząt, polowań i życia na brzegu lasu:)