Rok pierwszego wydania: 1897
Ocena: 3+/6
Lektura szkolna, przez którą trudno przebrnąć większości uczniów. Sięgałam po nią z pewną dozą obawy, czy przebrnę, czy nie zanudzi. Było lepiej niż się spodziewałam;)
Marcinka Borowicza, głównego bohatera, poznajemy jako małego chłopca, wiezionego przez rodziców do szkoły na roczne przygotowanie do klasy I. Cóż to były za trudne czasy...XIX wiek, zabory, czas po powstaniu styczniowym, zubożała szlachta i możliwość edukacji tylko dla wybranych, których było na to stać...Rodzice Marcinka byli w stanie dużo zrobić dla swego jedynaka, by go wykształcić i dać mu szansę na życie lepsze niż to, które sami wiedli...
Towarzyszymy Marcinkowi przez cały okres szkoły. Obserwujemy, jak z malca wyrasta na młodzieńca, dojrzewa, zmienia się sposób jego myślenia i zachowanie. Poznajemy jego kolegów, nauczycieli, szkołę i stancje, na których mieszkał.
Żeromski pokazuje w swej powieści system wychowawczy panujący w szkołach, mający na celu rusyfikację od podstaw, czyli dzieci i młodzieży. Tytułowe "syzyfowe prace" mogą obrazować bezcelowość działań zaborców. Młodzi ludzie, świadomi swoich korzeni i historii, nie poddawali się łatwo zabiegom mającym zabić w nich wszelkie ślady polskości. Wiele trudu kosztowała uczniów obrona swojej tożsamości, ale i zaborcy nie raz spotykali się z zaprzepaszczeniem wysiłków mających wieść do celu. To starcie dwóch grup, z których każda musiała, niczym mityczny Syzyf, co chwila podejmować od nowa swoje wysiłki.
Mamy tu całą plejadę ciekawych, wręcz niezwykłych bohaterów, zarówno uczniów (począwszy od Marcina Borowicza, przechodzącego przemiany wewnętrzne, przez Andrzeja Radka, tak bardzo świadomego wartości nauki, aż do młodego patrioty Bernarda Zygiera walczącego o prawo do używania języka polskiego), jak i nauczycieli klerykowskiego gimnazjum. Nawet postacie epizodyczne, matka Marcina, jego kolega Figa, są barwnie przedstawione.
Powieść napisana jest dość trudnym językiem, chwilami nuży. Jednak cieszę się, że sięgnęłam po nią raz jeszcze po wielu latach. Teraz czytałam ją z zupełnie inną wiedzą i nastawieniem niż w latach licealnych.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyzwanie historia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wyzwanie historia. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 6 listopada 2018
piątek, 12 sierpnia 2016
62(342) Szare śniegi Syberii
Autor: Ruta Sepetys
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ocena: 5/6
Bohaterką tej powieści mogłaby być każda nastolatka z okupowanych krajów zza naszej wschodniej granicy, a nawet z przygranicznych miast Polski. Lina ma kilkanaście lat, jej szczęśliwe dzieciństwo upływa w Kownie. Tata Liny jest rektorem uniwersytetu. Dziewczyna ma niezaprzeczalny talent do rysowania, zostaje nawet przyjęta na kurs w odległym Wilnie, gdzie pod okiem sławnych grafików ma szlifować swój warsztat. Ukochani rodzice, brat, kuzynka-najlepsza przyjaciółka, pierwsza platoniczna miłość i pierwszy zawód...Sielanka kończy się pewnej czerwcowej nocy 1941. Oficerowie NKWD wywlekają Linę, jej brata Jonasa i mamę z mieszkania z tym, co zdążyli spakować w ciągu 20 minut. Wsadzają ich, wraz z tysiącami innych Litwinów, do bydlęcych wagonów. Tak rozpoczyna się długa podróż w nieludzkich warunkach na Syberię, a potem życie w obozie pracy. Rodzi się mnóstwo pytań: dlaczego właśnie oni? Co złego zrobili? Gdzie ich wywożą? Co ich czeka?
Lina przechodzi błyskawiczny kurs dojrzewania. Jest świadkiem śmierci noworodka w wagonie, którym jadą. Obłędu osieroconej matki, którą żołnierz bez skrupułów rozstrzeliwuje. Na Syberii kopie przez wiele dni dół, który prawie staje się jej grobem. Ciągły strach. Niepewność o losy Papy. Głód i praca ponad ludzkie siły. Ziąb. Nieludzkie warunki życia. Ale i wewnętrzny bunt przeciwko temu, co się dzieje. W tych niewyobrażalnie trudnych warunkach dziewczynę ratują przed załamaniem dwie rzeczy: obecność bliskich oraz sztuka. Lina, kiedy tylko może, rysuje to, co widzi. O to poprosił ją przy ostatnim spotkaniu między bydlęcymi wagonami Papa. Obiecał, że po tych rysunkach ją pozna i znajdzie.
Książka jest trudna w odbiorze. Tak nasycona emocjami, okrucieństwem, scenami, których żadne dziecko nie powinno widzieć, że nawet dorosłego czytelnika przeraża i przytłacza. Autorka, z pochodzenia Litwinka, główną bohaterką i równocześnie narratorką, uczyniła nastolatkę, co jeszcze potęguje przekaz.
Sepetys stworzyła niesamowitą gamę bohaterów. Każdy z nich jest bardzo wyrazistą, charakterystyczną postacią. Zbuntowana Lina, jej młodszy braciszek Jonas, który z dziecka ma stać się opiekunem, mama ukrywająca prawdę, by oszczędzać psychikę dzieci, przyjaciel Liny, , z którym w przyszłości zwiąże swe życie, łysy, cierpiący i zgorzkniały mężczyzna ze złamaną nogą, Ona zabrana prosto z porodówki z noworodkiem, którego nie umie wykarmić i skazuje na śmierć i wiele, wiele innych...Każda z tych osób stara się inaczej, na swój sposób radzić sobie z tym, co się dzieje.
Powieść napisana jest prostym językiem, pasującym do nastolatki. Krótkie zdania, krótkie rozdziały, niewiele opisów. A jednak każde słowo kipi od emocji, każde zdanie buduje obraz, który nie mieści się w głowie współczesnemu człowiekowi....W opowieść Liny, relację z tego, co przeżywała na bieżąco, wplecione są fragmenty jej wspomnień z domu przepełnionego miłością, ze szczęśliwego dzieciństwa, które minęło bezpowrotnie.
To utwór, który zapada głęboko w duszę i serce. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Nie pozwala zapomnieć o tych wszystkich, którzy wyruszyli w podróż na koniec świata, przeżyli mnóstwo lat w obozach pracy, o tych, którzy do końca drogi nie dotrwali, albo zostali zagrzebani w szarych śniegach Syberii...
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ocena: 5/6
Bohaterką tej powieści mogłaby być każda nastolatka z okupowanych krajów zza naszej wschodniej granicy, a nawet z przygranicznych miast Polski. Lina ma kilkanaście lat, jej szczęśliwe dzieciństwo upływa w Kownie. Tata Liny jest rektorem uniwersytetu. Dziewczyna ma niezaprzeczalny talent do rysowania, zostaje nawet przyjęta na kurs w odległym Wilnie, gdzie pod okiem sławnych grafików ma szlifować swój warsztat. Ukochani rodzice, brat, kuzynka-najlepsza przyjaciółka, pierwsza platoniczna miłość i pierwszy zawód...Sielanka kończy się pewnej czerwcowej nocy 1941. Oficerowie NKWD wywlekają Linę, jej brata Jonasa i mamę z mieszkania z tym, co zdążyli spakować w ciągu 20 minut. Wsadzają ich, wraz z tysiącami innych Litwinów, do bydlęcych wagonów. Tak rozpoczyna się długa podróż w nieludzkich warunkach na Syberię, a potem życie w obozie pracy. Rodzi się mnóstwo pytań: dlaczego właśnie oni? Co złego zrobili? Gdzie ich wywożą? Co ich czeka?
Lina przechodzi błyskawiczny kurs dojrzewania. Jest świadkiem śmierci noworodka w wagonie, którym jadą. Obłędu osieroconej matki, którą żołnierz bez skrupułów rozstrzeliwuje. Na Syberii kopie przez wiele dni dół, który prawie staje się jej grobem. Ciągły strach. Niepewność o losy Papy. Głód i praca ponad ludzkie siły. Ziąb. Nieludzkie warunki życia. Ale i wewnętrzny bunt przeciwko temu, co się dzieje. W tych niewyobrażalnie trudnych warunkach dziewczynę ratują przed załamaniem dwie rzeczy: obecność bliskich oraz sztuka. Lina, kiedy tylko może, rysuje to, co widzi. O to poprosił ją przy ostatnim spotkaniu między bydlęcymi wagonami Papa. Obiecał, że po tych rysunkach ją pozna i znajdzie.
Książka jest trudna w odbiorze. Tak nasycona emocjami, okrucieństwem, scenami, których żadne dziecko nie powinno widzieć, że nawet dorosłego czytelnika przeraża i przytłacza. Autorka, z pochodzenia Litwinka, główną bohaterką i równocześnie narratorką, uczyniła nastolatkę, co jeszcze potęguje przekaz.
Sepetys stworzyła niesamowitą gamę bohaterów. Każdy z nich jest bardzo wyrazistą, charakterystyczną postacią. Zbuntowana Lina, jej młodszy braciszek Jonas, który z dziecka ma stać się opiekunem, mama ukrywająca prawdę, by oszczędzać psychikę dzieci, przyjaciel Liny, , z którym w przyszłości zwiąże swe życie, łysy, cierpiący i zgorzkniały mężczyzna ze złamaną nogą, Ona zabrana prosto z porodówki z noworodkiem, którego nie umie wykarmić i skazuje na śmierć i wiele, wiele innych...Każda z tych osób stara się inaczej, na swój sposób radzić sobie z tym, co się dzieje.
Powieść napisana jest prostym językiem, pasującym do nastolatki. Krótkie zdania, krótkie rozdziały, niewiele opisów. A jednak każde słowo kipi od emocji, każde zdanie buduje obraz, który nie mieści się w głowie współczesnemu człowiekowi....W opowieść Liny, relację z tego, co przeżywała na bieżąco, wplecione są fragmenty jej wspomnień z domu przepełnionego miłością, ze szczęśliwego dzieciństwa, które minęło bezpowrotnie.
To utwór, który zapada głęboko w duszę i serce. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Nie pozwala zapomnieć o tych wszystkich, którzy wyruszyli w podróż na koniec świata, przeżyli mnóstwo lat w obozach pracy, o tych, którzy do końca drogi nie dotrwali, albo zostali zagrzebani w szarych śniegach Syberii...
wtorek, 14 czerwca 2016
43(323) Kamienie na szaniec
Autor: Aleksander Kamiński
Ocena: 4
Książkę po raz pierwszy czytałam w ostatniej bodajże klasie podstawówki, wtedy jeszcze ośmioklasowej. Pamiętam, że swym patetycznym klimatem i opisaną historią zrobiła na mnie wielkie wrażenie. To także lektura podsunięta mi przez mamę. Dziś wróciłam do niej z sentymentu, przy okazji obowiązkowej lektury mojego syna, by się przekonać, jakie zrobi na mnie, dorosłej, wrażenie.
Treść jest pewnie większości znana. II wojna światowa, grupa kilkunastoletnich harcerzy, Zośka, Rudy, Alek, Mały Sabotaż, akcja pod arsenałem. Młodzieńcy pełni zapału w walce o ojczyznę, nie zastanawiają się, czy oddanie życia to zbyt wysoka cena za wolność. Z głowami pełnymi szalonych pomysłów, sercami kipiącymi od odwagi. Honorowi, nie zaniedbujący zdobywania wykształcenia z myślą o przyszłości.
Jednak dziś tak mocne wyidealizowanie bohaterów już mnie razi. Nie było w nich żadnej skazy. Podobnie górnolotny styl, pełen pompatycznych określeń, uczynił z książki nie relację z wydarzeń, a pomnik dla jej bohaterów.
Ale warto było wrócić, spojrzeć z innej perspektywy. Lubię takie powroty po latach, sama ciekawa swej reakcji.
Ocena: 4
Książkę po raz pierwszy czytałam w ostatniej bodajże klasie podstawówki, wtedy jeszcze ośmioklasowej. Pamiętam, że swym patetycznym klimatem i opisaną historią zrobiła na mnie wielkie wrażenie. To także lektura podsunięta mi przez mamę. Dziś wróciłam do niej z sentymentu, przy okazji obowiązkowej lektury mojego syna, by się przekonać, jakie zrobi na mnie, dorosłej, wrażenie.
Treść jest pewnie większości znana. II wojna światowa, grupa kilkunastoletnich harcerzy, Zośka, Rudy, Alek, Mały Sabotaż, akcja pod arsenałem. Młodzieńcy pełni zapału w walce o ojczyznę, nie zastanawiają się, czy oddanie życia to zbyt wysoka cena za wolność. Z głowami pełnymi szalonych pomysłów, sercami kipiącymi od odwagi. Honorowi, nie zaniedbujący zdobywania wykształcenia z myślą o przyszłości.
Jednak dziś tak mocne wyidealizowanie bohaterów już mnie razi. Nie było w nich żadnej skazy. Podobnie górnolotny styl, pełen pompatycznych określeń, uczynił z książki nie relację z wydarzeń, a pomnik dla jej bohaterów.
Ale warto było wrócić, spojrzeć z innej perspektywy. Lubię takie powroty po latach, sama ciekawa swej reakcji.
piątek, 29 kwietnia 2016
29(309) Czarne rondo
Autor: Witold Wedecki
Ocena: 3+/6
Wydawnictwo: WAB
II wojna światowa, niewielka wioska pod Wilnem. Ukrywający się w lesie partyzanci, którzy już nie wiedzą, przed kim mają uciekać, przed kim chować, kto teraz jest wrogiem... Podobnie mieszkańcy wiosek, nachodzeni przez bandy młodych partyzantów, nie wiedzą już, co znaczy słowo "swój". Szantaże, ograbianie z resztek jedzenia, wieczny strach...
Wedecki opisuje losy mieszkańców pogranicza w stylu bardzo oszczędny w słowa. Nie ma tu szczegółowych opisów, skupiania się na emocjach. Często pojawiają się równoważniki zdań. Jednak tyle wystarczy, by oddać klimat wileńszczyzny. By spomiędzy słów wyłaniały się emocje i bohaterowie z krwi i kości.
Ocena: 3+/6
Wydawnictwo: WAB
II wojna światowa, niewielka wioska pod Wilnem. Ukrywający się w lesie partyzanci, którzy już nie wiedzą, przed kim mają uciekać, przed kim chować, kto teraz jest wrogiem... Podobnie mieszkańcy wiosek, nachodzeni przez bandy młodych partyzantów, nie wiedzą już, co znaczy słowo "swój". Szantaże, ograbianie z resztek jedzenia, wieczny strach...
Wedecki opisuje losy mieszkańców pogranicza w stylu bardzo oszczędny w słowa. Nie ma tu szczegółowych opisów, skupiania się na emocjach. Często pojawiają się równoważniki zdań. Jednak tyle wystarczy, by oddać klimat wileńszczyzny. By spomiędzy słów wyłaniały się emocje i bohaterowie z krwi i kości.
wtorek, 19 kwietnia 2016
24(304) Gniazdo Białozora
Autor: Maria Rodziewiczówna
Ocena: 3/6
Lata dwudzieste XX wieku. Niedawno Polska odzyskała niepodległość. Na odludziu miał miejsce wypadek samochodowy, w którym najbardziej ucierpiał szofer, Stefan Sawicki. Ranny trafia do pobliskiego dworu Białozora, gdzie znajduje pomoc, opiekę i dość długą gościnę. Dwór zamieszkuje bliższa i dalsza rodzina Białozora, ubodzy obszarnicy. Same zabudowania są bardzo zniszczone w wyniku wojny.
W tej niezbyt długiej powieści Autorka ukazała nastroje panujące na Polesiu po I wojnie światowej. Polityka państwa, różnice klasowe, bieda. Wszyscy narzekają na Polskę, z wyzwoleniem której wiązali tak wielkie nadzieje.
Rodziewiczówna stworzyła szereg charakterystycznych postaci. Mieszkańcy dworu są kryształowi, pracowici, wręcz idealni. W przeciwieństwie do nich stoi charakter Sawickiego, pełen uprzedzeń, zaciekłości, złości, nietolerancji. Wszyscy są czarni lub biali, brak jakiejkolwiek nuty psychologicznej.
Akcja powieści jest wg mnie mocno chaotyczna. Nie układa się w spójną całość, pełna jest dziwnych przeskoków zarówno w czasie jak i przestrzeni. Pewne wydarzenia czy opisy urywają się nagle. To mnie mocno do tej książki zniechęciło.
Także po języku spodziewałam się dużo więcej.Zabrakło mi poetyckości, melodyjności.
Autorka zdecydowanie skupiła się na przedstawieniu polityki, nastrojów w państwie, z czym wg mnie zupełnie nie współgra opis na okładce czy noty wydawców, jakoby była to powieść o miłości Idy i Antoniego. Rzeczywiście, taki wątek też jest ale na pewno nie jest wiodący.
Ogólnie spodziewałam się po tej powieści zupełnie innego klimatu. Może stąd wynikało moje rozczarowanie?
Ocena: 3/6
Lata dwudzieste XX wieku. Niedawno Polska odzyskała niepodległość. Na odludziu miał miejsce wypadek samochodowy, w którym najbardziej ucierpiał szofer, Stefan Sawicki. Ranny trafia do pobliskiego dworu Białozora, gdzie znajduje pomoc, opiekę i dość długą gościnę. Dwór zamieszkuje bliższa i dalsza rodzina Białozora, ubodzy obszarnicy. Same zabudowania są bardzo zniszczone w wyniku wojny.
W tej niezbyt długiej powieści Autorka ukazała nastroje panujące na Polesiu po I wojnie światowej. Polityka państwa, różnice klasowe, bieda. Wszyscy narzekają na Polskę, z wyzwoleniem której wiązali tak wielkie nadzieje.
Rodziewiczówna stworzyła szereg charakterystycznych postaci. Mieszkańcy dworu są kryształowi, pracowici, wręcz idealni. W przeciwieństwie do nich stoi charakter Sawickiego, pełen uprzedzeń, zaciekłości, złości, nietolerancji. Wszyscy są czarni lub biali, brak jakiejkolwiek nuty psychologicznej.
Akcja powieści jest wg mnie mocno chaotyczna. Nie układa się w spójną całość, pełna jest dziwnych przeskoków zarówno w czasie jak i przestrzeni. Pewne wydarzenia czy opisy urywają się nagle. To mnie mocno do tej książki zniechęciło.
Także po języku spodziewałam się dużo więcej.Zabrakło mi poetyckości, melodyjności.
Autorka zdecydowanie skupiła się na przedstawieniu polityki, nastrojów w państwie, z czym wg mnie zupełnie nie współgra opis na okładce czy noty wydawców, jakoby była to powieść o miłości Idy i Antoniego. Rzeczywiście, taki wątek też jest ale na pewno nie jest wiodący.
Ogólnie spodziewałam się po tej powieści zupełnie innego klimatu. Może stąd wynikało moje rozczarowanie?
piątek, 18 marca 2016
15(285) Klątwa (Fortuna i namiętności)
Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Ocena: 3/6
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
1733 rok. Na winnickim rynku ginie młoda dziewczyna, uznana za czarownicę. Odrzuca propozycję kata, by została jego żoną, przez co daruje jej życie. Wybiera śmierć, rzucając klątwę.
W tym samym czasie na dwór kasztelana Jandźwiłła zjeżdżają goście na wesele jego córki Cecylii. Wśród nich jest rodzina cześnika Żelskiego wraz z córką Zofią, dla której, pozostającej we wdowieństwie, ojciec planuje znaleźć męża. Radosną uroczystość przerywa wiadomość o śmierci Augusta II.
Niewątpliwym atutem powieści jest barwnie zakreślone tło historyczne. Burzliwa polityka, życie szlachty i arystokracji, podjazdy, spory. Mimo toczących się ważnych wydarzeń politycznych czytelnik jest też świadkiem codziennego życia. Opisy zwyczajów, strojów, potraw-nie brakuje tego w powieści.
Plusem są również ciekawie przedstawione, jaskrawe postacie. Jednak bohaterów jest tak wielu, że przyznam-momentami nazwiska ulatują z pamięci i trzeba się zastanowić, kto jest kto.
Powieść jest jednak dość płytka. Napisana językiem prostym, niewyszukanym, stała się ot lekkim czytadłem o miłostkach, zazdrości, plotkach i zabawach na tle historii XVIII wieku. Jest pierwszą częścią cyklu Fortuna i namiętności. Jednak po drugą raczej nie sięgnę.
Ocena: 3/6
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
1733 rok. Na winnickim rynku ginie młoda dziewczyna, uznana za czarownicę. Odrzuca propozycję kata, by została jego żoną, przez co daruje jej życie. Wybiera śmierć, rzucając klątwę.
W tym samym czasie na dwór kasztelana Jandźwiłła zjeżdżają goście na wesele jego córki Cecylii. Wśród nich jest rodzina cześnika Żelskiego wraz z córką Zofią, dla której, pozostającej we wdowieństwie, ojciec planuje znaleźć męża. Radosną uroczystość przerywa wiadomość o śmierci Augusta II.
Niewątpliwym atutem powieści jest barwnie zakreślone tło historyczne. Burzliwa polityka, życie szlachty i arystokracji, podjazdy, spory. Mimo toczących się ważnych wydarzeń politycznych czytelnik jest też świadkiem codziennego życia. Opisy zwyczajów, strojów, potraw-nie brakuje tego w powieści.
Plusem są również ciekawie przedstawione, jaskrawe postacie. Jednak bohaterów jest tak wielu, że przyznam-momentami nazwiska ulatują z pamięci i trzeba się zastanowić, kto jest kto.
Powieść jest jednak dość płytka. Napisana językiem prostym, niewyszukanym, stała się ot lekkim czytadłem o miłostkach, zazdrości, plotkach i zabawach na tle historii XVIII wieku. Jest pierwszą częścią cyklu Fortuna i namiętności. Jednak po drugą raczej nie sięgnę.
wtorek, 9 lutego 2016
08(278) Gród nad jeziorem
Autor: Zofia Kossak
Ocena: 5/6
Czasy liczone jako te przed naszą erą...Prasłowiański gród zagubiony, schowany gdzieś w nieprzebytej puszczy. A w nim chaty upchnięte wzdłuż dróg, w każdej z nich palenisko, legowisko dla licznej rodziny. Wspaniała opowieść o korzeniach państwa Polskiego. Autorka bardzo wnikliwie analizuje fakty historyczne. Opisuje z niesamowitymi szczegółami zwyczaje, wierzenia, styl życia Słowian. A w to wszystko wpleciona jest ciekawa akcja. Przybycie kupców-wydarzenie, jakie miało miejsce raz na kilka lat! Jedyne okno na świat dla mieszkańców grodu, a jednak okno mocno zamglone, gdyż dziwni kupcy mówią innym, niezrozumiałym językiem, wymiany towarów można dokonywać jedynie za pomocą gestów...Przy okazji opisu tego wydarzenia Autorka nakreśliła obraz ówczesnej sytuacji w Europie i na świecie-mężczyźni rozmawiają o sytuacji w starożytnej Grecji, Rzymie czy Babilonie. Najazd Obcych-próba ich wytropienia, potem oblężenie grodu, obrona, głód, śmierć...I miłość, tak uboga wtedy w gesty, słowa, a jednak szczera i oddana.
Bardzo podobały mi się opisy słowiańskich wierzeń, zabobonów i rytuałów. Każda czynność, wydarzenie powinny być poprzedzone odpowiednimi krokami, by przebłagać bóstwa, nie rozgniewać innych czy nie ściągnąć sobie na kark np. topielicy! Obrządek Dziadów opisany ze szczegółami-czyta się z zapartym tchem, wręcz czuje się na plecach zimny oddech przybyłych zmarłych.
I portrety postaci-również zachwycające. Hojny gospodarz, który kupuje córce i żonie świecidełka czy skąpy ojciec, który za pas z klamrą sprzedaje do niewoli swą córkę. Odważny Miłosz, którego nowoczesne poglądy pchają ku przygodzie, ku poznawaniu świata. I skostniała w swych poglądach Rada Starszych, która wierząc tylko w znaki a nie w słowa sprowadza na gród nieszczęście. Niesamowite studium psychologiczne, relacje między ludźmi, w sumie zbliżone w tych najgłębszych, emocjonalnych pokładach do dzisiejszych, mimo różniących nas tysięcy lat.
Powieść powstała w talach 30-tych ubiegłego wieku, w czasie wykopalisk w Biskupinie, co niewątpliwie miało wpływ na jej charakter. Chylę czoła przed wiedzą historyczną Autorki!
Z założenia odbiorcą powieści miała być młodzież jednak wcale się z tym nie zgadzam! Na pewno będzie się dobrze czytało także całkiem dorosłemu czytelnikowi.
Ocena: 5/6
Czasy liczone jako te przed naszą erą...Prasłowiański gród zagubiony, schowany gdzieś w nieprzebytej puszczy. A w nim chaty upchnięte wzdłuż dróg, w każdej z nich palenisko, legowisko dla licznej rodziny. Wspaniała opowieść o korzeniach państwa Polskiego. Autorka bardzo wnikliwie analizuje fakty historyczne. Opisuje z niesamowitymi szczegółami zwyczaje, wierzenia, styl życia Słowian. A w to wszystko wpleciona jest ciekawa akcja. Przybycie kupców-wydarzenie, jakie miało miejsce raz na kilka lat! Jedyne okno na świat dla mieszkańców grodu, a jednak okno mocno zamglone, gdyż dziwni kupcy mówią innym, niezrozumiałym językiem, wymiany towarów można dokonywać jedynie za pomocą gestów...Przy okazji opisu tego wydarzenia Autorka nakreśliła obraz ówczesnej sytuacji w Europie i na świecie-mężczyźni rozmawiają o sytuacji w starożytnej Grecji, Rzymie czy Babilonie. Najazd Obcych-próba ich wytropienia, potem oblężenie grodu, obrona, głód, śmierć...I miłość, tak uboga wtedy w gesty, słowa, a jednak szczera i oddana.
Bardzo podobały mi się opisy słowiańskich wierzeń, zabobonów i rytuałów. Każda czynność, wydarzenie powinny być poprzedzone odpowiednimi krokami, by przebłagać bóstwa, nie rozgniewać innych czy nie ściągnąć sobie na kark np. topielicy! Obrządek Dziadów opisany ze szczegółami-czyta się z zapartym tchem, wręcz czuje się na plecach zimny oddech przybyłych zmarłych.
I portrety postaci-również zachwycające. Hojny gospodarz, który kupuje córce i żonie świecidełka czy skąpy ojciec, który za pas z klamrą sprzedaje do niewoli swą córkę. Odważny Miłosz, którego nowoczesne poglądy pchają ku przygodzie, ku poznawaniu świata. I skostniała w swych poglądach Rada Starszych, która wierząc tylko w znaki a nie w słowa sprowadza na gród nieszczęście. Niesamowite studium psychologiczne, relacje między ludźmi, w sumie zbliżone w tych najgłębszych, emocjonalnych pokładach do dzisiejszych, mimo różniących nas tysięcy lat.
Powieść powstała w talach 30-tych ubiegłego wieku, w czasie wykopalisk w Biskupinie, co niewątpliwie miało wpływ na jej charakter. Chylę czoła przed wiedzą historyczną Autorki!
Z założenia odbiorcą powieści miała być młodzież jednak wcale się z tym nie zgadzam! Na pewno będzie się dobrze czytało także całkiem dorosłemu czytelnikowi.
czwartek, 4 lutego 2016
07 (277) Przed godziną "W"
Autor: Barbara Nawrocka-Dońska
Ocena: 4/6
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Jak już pisałam, naszło mnie na czytanie o historii. Postanowiłam w tym roku sięgnąć właśnie po powieści historyczne, często zapomniane, zakurzone na bibliotecznych półkach. Tak trafiłam na "Przed godziną "W", stała właśnie pożółkła, zapomniana, w dawno wydanej serii Kolekcji Jubileuszowej Naszej Księgarni. Bardzo trudno znaleźć w sieci jakiekolwiek jej streszczenie czy opinię, co dodatkowo świadczy o tym, że popadła w zapomnienie. A szkoda.
Akcja powieści ma miejsce w okupowanej Warszawie, w latach 1942-44, czyli do wybuchu Powstania Warszawskiego. Główna bohaterka, przeżywa w tych trudnych warunkach najpiękniejsze lata swojego dorastania. Uczy się na kompletach, wstępuje do podziemia, doświadcza przyjaźni, ale i rozczarowań. Autorka dobrze oddała klimat okupowanej stolicy, zwłaszcza młodzieżowych organizacji podziemnych. Strach, tajemnice, smutek, bo wciąż ktoś "znika", ale i nadzieja, marzenia...
Napisana jest całkiem przyzwoitym językiem, choć czasem może trąci nieco dydaktyzmem czy epatuje nadmiernym patriotyzmem. Ale uważam, że warta przeczytania.
Ocena: 4/6
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Jak już pisałam, naszło mnie na czytanie o historii. Postanowiłam w tym roku sięgnąć właśnie po powieści historyczne, często zapomniane, zakurzone na bibliotecznych półkach. Tak trafiłam na "Przed godziną "W", stała właśnie pożółkła, zapomniana, w dawno wydanej serii Kolekcji Jubileuszowej Naszej Księgarni. Bardzo trudno znaleźć w sieci jakiekolwiek jej streszczenie czy opinię, co dodatkowo świadczy o tym, że popadła w zapomnienie. A szkoda.
Akcja powieści ma miejsce w okupowanej Warszawie, w latach 1942-44, czyli do wybuchu Powstania Warszawskiego. Główna bohaterka, przeżywa w tych trudnych warunkach najpiękniejsze lata swojego dorastania. Uczy się na kompletach, wstępuje do podziemia, doświadcza przyjaźni, ale i rozczarowań. Autorka dobrze oddała klimat okupowanej stolicy, zwłaszcza młodzieżowych organizacji podziemnych. Strach, tajemnice, smutek, bo wciąż ktoś "znika", ale i nadzieja, marzenia...
Napisana jest całkiem przyzwoitym językiem, choć czasem może trąci nieco dydaktyzmem czy epatuje nadmiernym patriotyzmem. Ale uważam, że warta przeczytania.
poniedziałek, 1 lutego 2016
Wyzwanie - historia
Moje własne, tegoroczne.
1. Przed godziną "W" - II wojna światowa
2. Gród nad jeziorem - Słowianie
3. Klątwa - XVIII wiek
4. Gniazdo Białozora - lata 20-te XX wieku
1. Przed godziną "W" - II wojna światowa
2. Gród nad jeziorem - Słowianie
3. Klątwa - XVIII wiek
4. Gniazdo Białozora - lata 20-te XX wieku
Subskrybuj:
Posty (Atom)