Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Ocena: 3/5
Alan ma wszystko, o czym może marzyć młody mężczyzna: własną firmę reklamową, a w niej przyjaciela-wspólnika, dom za dwa miliony dolarów, wspaniałą żonę, sportowe samochody i zagraniczne wakacje. Wszystko zawala się, gdy kobieta spada z konia i łamie kręgosłup. Wspólnik Alana zakłada własną firmę i zabiera wszystkich klientów i pracowników, żona umiera z powodu sepsy, dom i samochody zabierają komornicy. Alan zostaje sam i bez niczego. I wtedy postanawia wyruszyć w podróż, przejść pieszo w poprzek Stanów Zjednoczonych. Ta wędrówka ma być ucieczką, zapomnieniem, przeżyciem wewnętrznym. Jednak tych przemian wewnętrznych i głębszego sensu nadaremno w powieści szukałam.
Moje zniechęcenie zaczęło się od złości na nieodpowiedzialność i naiwność bohaterów. Gdy tylko firma Alana zaczęła dobrze prosperować i przynosić pierwsze dochody, ustawili swoje życie ponad stan, kupili rezydencję za grube pieniądze, sportowe auta, konie, a wszystko to na kredyty. Szybko okazało się, że bohaterowie słabo potrafią zarządzać pieniędzmi i środków na spłaty rat jakby brakuje...Finałem było wtargnięcie przedstawicieli banku i zajęcie nieruchomości, a Alan z milionera stał się bezdomnym...
Potem doszło znudzenie opisami podróży. Mdłe, nudne, bez wyrazu. Co gdzie jadł, jaką drogą przeszedł ile kilometrów, kogo spotkał w którym barze...A gdzie przemyślenia, wewnętrzna przemiana???
Każdy rozdział rozpoczyna nagłówek będący cytatem z dziennika głównego bohatera, będącego równocześnie narratorem. Jedynie te kilka linijek często ma jakąś głębię, zachęca do zatrzymania się i zastanowienia.
Równocześnie książka jest napisana lekko, czyta się ją błyskawicznie. Przynajmniej nie zabierze dużo czasu, może być przerywnikiem między bardziej ambitnymi lekturami;)
To pierwszy tom cyklu "Dzienniki pisane w drodze".
Mam tę serię w planach na ten rok jeszcze.
OdpowiedzUsuń