Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. norweska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. norweska. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 lipca 2024

"Bądź dobra dla zwierząt" Monica Isaksuten

 Rok pierwszego wydania: 2023

Ocena: 5/6



Najpierw jest wielka miłość. Z każdym dniem wspólna przestrzeń rozrasta się, aż do niewyobrażalnych rozmiarów. Potem młodzi dorabiają się wspólnego mieszkania, albo domu, rośnie wspólne konto. Wreszcie pojawia się dziecko. To wymarzone. Ok, może nie zawsze takie wymarzone, zwłaszcza jeśli pojawia się ryzyko, że będzie ciężko chore. Ale na szczęście to był fałszywy alarm, wszystko jest ok. Uff...

A potem...

"Jak wytłumaczyć swoim dzieciom, że większość związków rozpada się w trakcie pierwszych lat ich życia, że to wtedy dochodzi do konfliktów, niezadowolenia, roztrzaskiwania talerzy o podłogę, przenoszenia w środku nocy kołder i poduszek na kanapy, do wszystkich tych nieporozumień, kłótni, gróźb rozwodu i wiecznego zatracenia, ponieważ człowiek jest tak cholernie śpiący, że gotów zasnąć w drodze do skrzynki na listy, do śmietnika albo w toalecie, z głową przytuloną do ściany."

Rozwód. To się zdarza. Coraz częściej. Podział majątku. A potem podział dziecka. Negocjacje, spotkania w różnych instytucjach, które mają pomóc, ustalenia. I w końcu podpisanie papierów. Opieka naprzemienna. Tydzień u mamy, tydzień u taty. Podobno taka opieka jest najbardziej wskazana z psychologicznego punktu widzenia. Bo pomaga utrzymać więź i dorastać z odpowiednimi wzorcami czerpanymi od rodziców obu płci. 

Zwykle uwaga wszystkich kierowana jest w tej sytuacji na dziecko. To "dobro najwyższego rzędu". Ale w tym wszystkim jest też matka. Kobieta, która nosiła to dziecko w brzuchu przez 9 miesięcy. Dla której to dziecko jest jakby częścią jej samej. I nagle ta część, jeszcze taka mała, nieodrośnięta, kilkuletnia zaledwie, zostaje jej odebrana. Na tydzień. Na dwa tygodnie w każdym miesiącu. Na 26 tygodni w roku. Na święta. I co drugie urodziny. 

Zostaje pusty pokój. Pusty fotelik w samochodzie. Zostaje wyrwa w sercu, w głowie. Strach, szloch, wycie.  Co on daje dziecku na śniadanie? Czy pamięta, że trzeba je smarować maścią na egzemę dwa razy dziennie? Czy ja bardzo krzywdzę swoje dziecko? Skąd będzie wiadomo, czy jego złe cechy w dorosłości to geny czy efekt tej decyzji? ... Wszystkie emocje matki, której za wcześnie zabrano pisklę z gniazda.

I o tych emocjach jest ta książka. Bardzo treściwa, esencjonalna. Zbiór scenek, myśli, słów. 

W Skandynawii nie rozmawia się o trudnych emocjach. Tam wszystko powinno być poprawne. Nowoczesne. Po prostu niektóre dzieci robią w przedszkolu dwa Mikołaje przed świętami. Choć jedna dziewczynka po prostu przecięła swojego na pół...

To literatura trafiająca prosto w serce, duszę i głowę. Zadaje kilka szybkich, celnych ciosów i zostawia czytelnika w oszołomieniu. 

Ja nadal w nim trwam.

piątek, 5 lipca 2024

"Historia pszczół" Maja Lunde

 Rok I wydania: 2015

Ocena: 5/6

Z czym kojarzy nam się pszczoła? Z letnim brzęczeniem, ze strachem przed ukąszeniem, z miodem. Ale czy rzeczywiście słodki przysmak to jedyna zasługa tych owadów?

Chiny 2098r. Ludzie delikatnymi  pędzelkami zapylają drzewa. Tao jest jedną z nich. Pracuje od rana do nocy, marząc o innej przyszłości dla swojego synka. Dlatego chce nauczyć Wei-Wena jak najwięcej już w wieku trzech lat. Niestety, podczas rodzinnego pikniku przy okazji jednego z niewielu wolnych dni, chłopiec nagle zapada na dziwną, nieznaną chorobę. Szybko zostaje zabrany przez specjalne służby. Tao wyrusza na poszukiwania dziecka do Pekinu, przedstawiającego sobą postapokaliptyczny obraz po Zapaści. Wszędzie panuje głód, ponieważ nie ma pszczół. Bez pszczół nie ma zapylania, bez owoców i roślin nie ma zbóż dla ludzi ani paszy dla zwierząt, a więc nie ma też mięsa... Jednak specjalna organizacja próbuje odtworzyć ul i populację owadów...

Anglia 1852r. William długie miesiące spędza w łóżku, owładnięty melancholią nie pozwalającą mu wstać, normalnie żyć i zarabiać na liczną rodzinę. Odzyskuje sens życia, gdy wpada na pomysł skonstruowania idealnego ula. Jednak gdy osiąga swój cel, okazuje się, że na innym kontynencie już ktoś go wyprzedził...Zdruzgotany popada w apatię, jednak jego pasję i efekty pracy przejmuje jedna z córek. Wraz z adoptowanym synkiem kobieta wyrusza do Ameryki i zakłada hodowlę pszczół.

USA 2007r. Georg ma farmę pszczół. Własnoręcznie buduje ule, wg rysunków i schematów przekazywanych w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Jeździ ze swoimi ulami na odległe plantacje, gdzie wynajmuje pszczoły do zapylania, gdyż owadów jest coraz mniej. Pewnego dnia spełnia się najbardziej koszmarny sen Georga: pszczoły giną, co do jednej. Wtedy do akcji wkracza jego syn, Tom. Do tej pory mężczyźni byli cichymi wrogami, gdyż chłopak marzył o zostaniu pisarzem i życiu z dala od rodzinnego domu. Teraz młody student pomaga ojcu założyć ekologiczną farmę i chronić naturę. 

Trzy historie, wszystkie związane pszczołami i jak się okazuje-więzami krwi bohaterów. Ale to dopiero odkrywamy na końcu. Wszystkie historie są mocno zakorzenione w ekologii. Poruszają ważny temat CCD czyli masowego ginięcia pszczół. Autorka uwrażliwia czytelnika na ten problem i pokazuje, co może się wydarzyć, jeśli dziś nie pomyślimy o ograniczeniu oprysków i ochronie natury. 

Ale w powieści bardzo ważne są też relacje międzyludzkie. Okazuje się, że zmieniają się czasy, warunki życia, ale ludzka psychika pozostaje wciąż ta sama. 

Powieść czyta się bardzo szybko. Akcja mnie wciągnę


ła na tyle, że czasami przeskakiwałam rozdział poświęcony innemu bohaterowi, by poznać dalszy ciąg przerwanego wątku.


czwartek, 12 stycznia 2023

"Zamek w Pirenejach" Jostein Gaarder

 Rok pierwszego wydania: 2008

Ocena: 3,5/6



Już raz czytałam tę książkę. Wiele lat temu. Chyba od niej zaczęła się moja długa znajomość literacka z Gaarderem. Pamiętałam tylko tyle, że wtedy bardzo mi się podobała. Na tyle, że wiele lat stała na mojej półce, czekając, aż do niej wrócę raz jeszcze. I właśnie w ramach porządków i wietrzenia wróciłam :) Ale...przeżyłam nie lada rozczarowanie...Jednak przez te lata przeszłam długą drogę w rozwoju duchowym, a także zrobiłam okazuje się wielki postęp jeśli chodzi o jakość czytanej literatury ;)

Steinn i Solrun spotykają się przypadkiem (?) po trzydziestu latach w miejscu, w którym przeżyli dziwne wydarzenie. Byli parą przez  lat, kochali się, a jednak wydarzyło się coś, co ich rozdzieliło, na zawsze zmieniło ich życie. Coś jednocześnie tragicznego, niewyjaśnionego, magicznego. Teraz, po tylu latach, po raz pierwszy wracają w rozmowie do tamtych wydarzeń. Twardo stąpający po ziemi, oddany nauce Stein ma zupełnie inne poglądy niż Solrun, która poszła w kierunku wiary, religii i mistycyzmu.

Powieść ma formę maili, którymi wymieniają się bohaterowie. Dziwne zdarzenie staje się pretekstem do dyskusji na temat wszechświata, filozofii, religii. 

Dość szybko historia wydała mi się mocno przegadana. Filozoficzne wywody ciągną się w nieskończoność...Przez połowę książki (na szczęście niezbyt grubej...)  czytelnik nie ma pojęcia, co tak naprawdę się stało, o co chodzi, co oboje omijają tak szerokim łukiem. Nagle w połowie-wszystko się wyjaśnia. Wtedy też zaczynają się bardzo szczegółowe opisy wydarzeń sprzed lat. Aż dziw, że po 30 latach bohaterowie pamiętają takie szczegóły! 

Największym zaskoczeniem i atutem okazuje się zakończenie.

Na okładce książki widnieje obraz Rene Magritta "Zamek w Pirenejach", przedstawiający wielki głaz zawieszony w powietrzu nad wzburzonym morzem. Obraz ten wisiał we wspólnym mieszkaniu Steinna i Solrun. To symbol ich poglądów. Każde z nich interpretowało go inaczej. 

Może nie warto wracać do książek, które dawno temu zachwyciły, żeby nie pozbywać się złudzeń i zachwytu? A może jednak warto, żeby zobaczyć, jak dojrzewamy i się zmieniamy...


Książka wpisuje się w odnowione wyzwanie Dookoła świata.

wtorek, 30 listopada 2021

"Niewidzialni" Roy Jacobsen

 Rok pierwszego wydania: 2013

Ocena: 5/6



O ile wiosna i lato wydają mi się zawsze porą idealną na literaturę włoską czy hiszpańską, pełną słońca i wakacyjnego klimatu, o tyle późna jesień i zima zachęcają mnie do sięgania po powieści skandynawskie. Nie kryminały, z których słyną Szwecja czy Norwegia, a właśnie po często mniej znane powieści obyczajowe. 

Tym samym wreszcie skusiłam się na "Niewidzialnych"", pierwszy tom sagi, której akcja rozgrywa się na maleńkiej wyspie Barroy u północnych wybrzeży Norwegii. Czas akcji nie jest określony, ale możemy się domyślać, że jest to początek  wieku. Wysepkę zamieszkuje od pokoleń jedna rodzina, na czele której stoi obecnie Hans. To on stara się zapewnić byt żonie, córce, starzejącemu się ojcu i upośledzonej umysłowo siostrze, udoskonalać dom i zabudowania, by podnosić komfort życia. 

Wyspa, odizolowana od reszty świata wodami niespokojnego morza, to inna rzeczywistość, bardzo wymagająca, ale i fascynująca. Panujące na niej warunki życia są niezwykle ascetyczne, ale też to jedyne, co znają jej mieszkańcy. Tak jakby świat zaczynał się i kończył na Barroy. Dopiero moment pójścia do szkoły uzmysławia kilkuletniej Ingrid, że istnieje życie poza wyspą.

Jacobsen niesamowicie plastycznie opisuje szalejące żywioły, codzienną walkę człowieka o przetrwanie, dziką naturę, piękno świata. Zachwyciły mnie opowieści o szalejącym pierwszym zimowym sztormie, który wręcz uniemożliwiał wyjście z domu i przejście do sąsiednich zabudowań, i ciszy, która zapadła, gdy ucichł. Oczyma wyobraźni widziałam wschody słońca na wyspie i czułam zimno morskiej wody. 

Tak, literatura norweska zdecydowanie wpisuje się w ponure ciemności listopadowych dni. Pomaga zanurzyć się aż do dna w melancholii, zasłuchać w wiatr wyjący za oknem, rozsmakować w kubku gorącej herbaty z imbirem i miodem i docenić ciepło ognia w kominku.

środa, 17 października 2018

"Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza" Bjornstjerne Bjorson

Rok pierwszego wydania: 1857
Ocena: 3/6


"Pośród wielkich dolin Norwegii znajduje się niekiedy odosobnione duże wzniesienie, które słońce oświetla przez cały dzień (...). Mieszkańcy siedzib leżących bliżej stoków górskich, nie zalewanych tak hojnie potokami słońca, zwią takie wzniesienia Solbakken -  czyli "słoneczne wzgórze". Ta, o której opowiedzieć tu zamierzam, mieszkała właśnie na takim wzgórzu, w zagrodzie zwanej Solbakken".
To opowieść o miłości młodzieńczej, zakazanej. Torbjorn od urodzenia był "niegrzeczny", wychowywany więc twardą ręką ojca, bity, tym bardziej skory był do bojek i zacięty. Od małego słyszał o pięknej dziewczynce z sąsiedniego wzgórza, rozpieszczanej jedynaczce, o którą rodzice bardzo się troszczyli. Gdy dzieci dorosły, ich wzajemne uczucie zaczęło rosnąć w siłę. Jednak rodzice Synnowe nie chcieli nawet widzieć chłopaka w swoim domu, mając go za rozbójnika i awanturnika. Skromna, cicha dziewczyna cierpliwie czekała, by jej wybranek zmienił swoje zachowanie.
Drugi wątek to opisy pięknej, dzikiej przyrody Norwegii.
Trzecim elementem powieści są opisy mieszkańców norweskich wiosek w XIX wieku. Byli oni bardzo wierzący, bogobojni, związani ze swoją ziemią i działający zgodnie z rytmem przyrody.
Autor wspomina też norweskie legendy, pełne skrzatów i dziwnych zdarzeń.
Całość napisana jest prosto, wręcz naiwnie. Brak tu ciekawej akcji, przygód. Opowieść snuje się wolno, leniwie.
Autor jest laureatem Nagrody Nobla (1903).

środa, 10 października 2018

"Lewą ręką przez prawe ramię" Selma Lonning Aaro

Rok pierwszego wydania: 2008
Ocena: 5/6


Scena pierwsza: mężczyzna całuje na chodniku młodą kobietę, po czym niespodziewanie wybiega na jezdnię wprost pod koła pędzącego samochodu.
Dlaczego to zrobił? Co sprowokowało go do tego nagłego ruchu? Kim jest mężczyzna, w którego oczach można dostrzec w tej ostatniej chwili świadomości panikę? zdziwienie? I kim jest kobieta, którą całował? Jaką wiadomość właśnie mu przekazała?
Z każdą stroną do opowieści dodajemy kolejne elementy. Pojawiają się odpowiedzi, często zaskakujące, często chwilowo mylne i sprowadzające czytelnika na błędny trop. Ale rodzą się i kolejne pytania. Jak puzzle, które stopniowo dają cały obraz. Czasem chwilę potrwa, zanim klocek trafi na właściwe miejsce. Układających jest kilku. Bo narratorem każdego rozdziału jest inna osoba. Scen nie jest specjalnie dużo, ale na każdą z nich mamy okazję spojrzeć z innego punktu. I każdy z układających dodaje swój malutki element do całości. Przekonujemy się, że żadne zdarzenie nie ma jednej wersji. Przez to i ocena postaci i ich wyborów, zachowań ulega zmianie.
Losy narratorów-bohaterów zadziwiająco, niekonwencjonalnie się splatają. A wydarzenia, jakie mają miejsce, mogą dotyczyć każdego z nas. Zdrada. Romans z żonatym mężczyzną. Samotność. Śmierć dziecka. Wypadek. Opieka nad żoną chorującą na Alzheimera. Mąż pogrążony w śpiączce. Nastolatka, która uważa, że okaleczyła matkę i zabiła ojca....Emocje, wzajemna niechęć, pragnienie miłości, brak porozumienia.
Wydaje się, że główną bohaterką powieści jest Helen, która staje się punktem wspólnym wydarzeń,  osobą, która w jakiś sposób łączy innych bohaterów. Kochanka żonatego mężczyzny, o którym wie, że raczej nie zostawi  rodziny. Przyszła samotna matka. Niespełniona miłość rybaka sprzed 10 lat. Córka kobiety, która nic już nie pamięta. Jednak każdy znajdzie tu być może innego bohatera, który stanie mu się bliski, z którym może w jakiś sposób będzie się identyfikował, którego zapamięta. Może osamotnioną, skupioną na sobie, oszpeconą w pożarze matkę ratującą życie dziecku, która wie, że mąż ma kochankę? Tą samą matkę, która kilka lat później jest towarzyszką choroby i śmierci własnej córki? A może samotną nastolatkę, która czuje się winna wypadkowi matki i śmierci ojca, zapomniana i odepchnięta w obliczu choroby i śmierci siostry? A może ojca Helen, który samotnie opiekuje się chorą żoną, aż w końcu skumulowane emocje wybuchają w niespodziewany sposób?

To powieść pisarki norweskiej, więc stworzona została w charakterystycznym dla tego kraju oszczędnym stylu, napisana chłodnym wręcz językiem. Porusza bardzo trudne, "ciężkie" tematy. I serwuje pesymistyczne zakończenia. Problemów jest dużo, bohaterów niewielu, dlatego życie każdego z nich nie jest sielankowe.
Autorka skupiła się zdecydowanie na odczuciach, przeżyciach, przemyśleniach postaci. Nie ma w tej powieści opisów miejsc, zbędnych "rozpraszaczy". Są scenki. A każda z nich dosłownie uderza w czytelnika. I niby to wszystko już było i nie raz będzie gdzieś indziej, u kogoś innego. Ale forma jest niepowtarzalna.
Dawno nie czytałam tak innej, dobrej, zaskakującej książki. Dla mnie to majstersztyk. 

sobota, 14 maja 2016

35(315) Krew na śniegu

Autor: Jo Nesbo
Ocena:  3/6
Wydawnictwo: Dolnośląskie

Olav jest płatnym mordercą. Jak sam stwierdza, nie nadaje się do niczego innego: ma problemy z myśleniem, liczeniem, ma dysleksję, nie umie szybko uciekać i w sumie ma tych wad sporo...W każdym razie to dla niego zawód idealny. Olav nie ma rodziny, przyjaciół. Mieszka w niewielkiej kawalerce, której adresu nikt nie zna. Pewnego dnia dostaje od szefa zlecenie: ma zabić jego żonę. Zadanie nie wydaje się trudne, do momentu, kiedy Olav nie zobaczy przyszłej ofiary. Zakochuje się bez pamięci i zamiast wykonać zlecenie, zabija kochanka kobiety, licząc, że w ten sposób ocali ją i załatwi sprawę. To był największy błąd... Olav odwiedza Corinę, zdradza jej, jakie miał zadanie do wykonania i razem uciekają. Tym samym Olav staje w sytuacji: albo on zabije zleceniodawcę pierwszy, albo szef zabije jego....
Książka nie przypadła mi do gustu. Jest zbyt mroczna, pesymistyczna, brutalna. Wydarzenia krążą wokół zemsty, porachunków mafijnych. Główny bohater i równocześnie narrator nie wzbudził we mnie ani krzty sympatii.  Momentami akcja jest tak mało prawdopodobna, że chciało mi się śmiać.
Jednym słowem powieść nijaka i nudna. Dobrze, że jest cienka-niecałe 170 str wyrobiony czytelnik przeczyta w jeden wieczór.

czwartek, 14 stycznia 2016

02(272) A lasy wiecznie śpiewają

Autor:Trygve Gulbranssen
Ocena: 3/6
Źródło: biblioteka

Bardzo lubię literaturę norweską. Marzę, by stanąć na fiordach i odetchnąć mroźnym, świeżym powietrzem. Toteż gdy przeczytałam świetne recenzje powieści "A lasy wiecznie śpiewają", zobaczyłam jej wysokie notowania w internecie, zerknęłam na magiczną okładkę-bardzo chciałam ją przeczytać. Jakaż była ma radość, gdy na bibliotecznej półce stał jeden opasły egzemplarz zawierający oba tomy sagi! Oczywiście otworzyłam ją gdy tylko dotarłam do domu! I...mój zachwyt jakoś zmalał po 50 stronach, by potem z każdą przewracaną z nadzieją kartką jeszcze się kurczyć...
Saga opowiada dzieje norweskiego rodu, mieszkającego w lasach dalekiej Północy w XIX wieku. Poznajemy twardych ludzi, głównie mężczyzn, zmagających się z surową naturą i własnymi porywczymi charakterami. Głównym bohaterem jest Dag, początkowo młodzieniec, który nagle zostaje sam i musi zacząć gospodarować majątkiem zostawionym przez przodków. Wraz z upływem czasu sprowadza do domu żonę, zostaje ojcem, jest niezaprzeczalnie nestorem rodu i głową rodziny. Wiedzie spory z wrogo nastawionymi mieszkańcami okolicznych osad, stara się pomnażać majątek i okiełznać przyrodę.
Tłem opisywanych wydarzeń ma być dzika natura Norwegii. Jednak jak dla mnie jest jej mało, za mało! Poza tym przedstawiona jest urywkowo, brak opisom malowniczości, która by porywała.
Autor sporo miejsca poświęca opisom warunków, w jakich mieszkali wtedy ludzie, strojom, zwyczajom.
Jedynie portretom bohaterów niewiele mogę zarzucić. Są surowi, zamknięci w sobie, mężczyźni - twardzi, bezkompromisowi i porywczy, kobiety - zaradne, gospodarne i harde. Jak przystało na prawdziwych potomków Wikingów.
Powieść mnie zmęczyła, znudziła. Bardzo się dłużyła. Akcja nabierała tempa dosłownie na chwilkę, by wracać na utarte, powolne i mdławe tory. Zabrakło mi szczegółów, które pomogłyby zanurzyć się w życiu bohaterów, opisów, które pozwoliłyby lepiej wyobrazić sobie przedstawiany świat. Miałam wrażenie, jakbym czytała dzieło w punktach, których Autor dość często zapomniał rozwinąć.
Ogólnie spodziewałam się dużo więcej...

środa, 27 sierpnia 2014

56(176) Głód

Autor: Knut Hamsun
Ilość stron: 170
Ocena: 4+/6
Źródło: biblioteka

Oslo, koniec XIX wieku. Głównym bohaterem powieści jest młody przedstawiciel inteligencji,  próbujący swoich sił w dziennikarstwie. Nie ma grosza przy duszy. Przymiera głodem. W końcu nie ma nawet dachu nad głową. Próbuje jakoś temu zaradzić, chwytać się jakiejkolwiek pracy, jednak z reguły okazuje się, że nie ma szczęścia, wydaje się nieudacznikiem, który nie potrafi nic zdziałać.
Jest to rewelacyjne studium psychiki człowieka. Zaskakujące, jak bardzo ten młody człowiek, który tak naprawdę nie ma już nic, przywiązuje wagę do pozorów, do kreacji własnego wizerunku. Oburza się, że ktoś mógłby go traktować jak żebraka. Zasłaniając się kłamstwami odrzuca wszelką potencjalną pomoc, byleby zachować dobre imię. Żyje ułudą, zagospodarowując finanse, których jeszcze nie dostał i wręcz nie ma gwarancji, że kiedykolwiek zostaną mu wypłacone! Ba, rozdaje innym te skromne środki, które mu zostały, by tym wspaniałomyślnym gestem zaprzeczyć choć na chwilę rzeczywistości. Gra kogoś kim nie jest. Przyznam, że niejeden raz denerwowało mnie takie podejście. Jednak czy mam prawo krytykować kogoś, kto chce zachować resztki dumy, szacunku do samego siebie czy choćby dawny wygląd, nawet za wszelką cenę?
Drugim, jakże trudnym nawet do czytania elementem, są odczucia wywoływane przez głód. Godziny, dni bez jedzenia wywołują na przemian złość, agresję, beznadzieję, marazm.
Książka robiąca wrażenie. Na pewno nie jest to lektura łatwa i przyjemna. Ale warta poznania.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

41(95) "Anna z pustkowia"

Autor: Dagfinn Gronoset
Ilość stron: 90
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka


W tej cienkiej książeczce Autor zawarł prawdziwą historię kobiety, sprzedanej przez swojego męża na służbę do obcych ludzi, opowiadaną przez samą bohaterkę.
Anna już jako małe dziecko była oddawana na przezimowanie do obcych. Była to popularna praktyka w gnębionych biedą rodzinach norweskich na początku XX w. Od początku towarzyszyła Annie samotność, głód i lęk. Wyszła za mąż za włóczęgę, z którym przewędrowała tysiące kilometrów w surowej przyrodzie Norwegii, sypiała w opuszczonych szałasach, któremu oddawała każdy ciężko zarobiony grosz, trwoniony potem na alkohol. Gdy już nie miała sił i zdrowia, by iść z nim dalej, sprzedał ją jako tanią siłę roboczą. Mimo skrajnie nieprzyjaznych warunków i pracy często ponad ludzkie siły,  Anna stara się upatrywać sensu życia w codzienności i pomaganiu innym.
Książka napisana językiem pozbawionym emocji, skupionym na faktach. Potęguje to wrażenie surowości, budzi grozę, smutek, współczucie.
Przyznam, że nie znam historii Norwegii, dlatego zaskoczył mnie bezmiar i głębia panującej tam kiedyś biedy. Ale równocześnie wzrósł podziw dla ludzi, którzy od wieków stawiają czoła dzikiej naturze, by przetrwać.
Nie jest to lektura łatwa i przyjemna, ale polecam!

wtorek, 28 lutego 2012

10. "Vita brevis"

Autor: J. Gaarder
Wydawnictwo: Czarna Owca
Gatunek: powieść filozoficzna
Ilość stron: 252
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami


Długi to list. Bardzo osobisty. List kobity porzuconej, zdradzonej. I to zdradzonej nie z inną kobietą, a z Ideą. List pełen emocji, pełen tęsknoty i żalu.
Rzuca nieco inne niż tradycyjne spojrzenie na Św. Augustyna.
Minusem jest dość monotonne krążenie wokół jednego tematu, wręcz powtarzanie niektórych argumentów.
Ale i tak warto przeczytać:)
To kolejna pozycja gromadzonej przeze mnie Biblioteczki Gaarderowskiej.