Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyzwanie: własna półka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wyzwanie: własna półka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 kwietnia 2022

"Co czytali sobie, kiedy byli mali"

Rok pierwszego wydania: 2014

Ocena: 4/6



Tak trochę dla relaksu między poważniejszymi i ambitnymi lekturami, a trochę przez przypadek, sięgnęłam po książkę o książkach, które znane postacie czytały w dzieciństwie :)

Na pewno nie jest to wysokich lotów pozycja, ale jakże przyjemna! Wspominających jest kilkunastu, wśród nich pisarze, ilustratorzy, aktorzy, nawet piosenkarz się trafił ;) Krótkie pytania, niedługie odpowiedzi i mnóstwo okładek książek! Oglądałam je z wielkim sentymentem! Wróciłam do czasów swojego dzieciństwa, kiedy to moja "prywatna biblioteczka" pełna była pozycji z serii "Poczytaj mi mamo", ale i "poważnych" powieści dla dorastającej młodzieży ;) Okazało się, że wiele tytułów uleciało już z głowy, ale szybko się przypomniały i stały obiektem westchnień ;)

Naszły mnie również dwie refleksje: po pierwsze - ileż z tych dawnych książek dla dzieci dziś wydaje się po prostu szkodliwych psychologicznie! Ale cóż, to był inny świat, inne wytyczne, inne podejście.

Po drugie: w czasach, kiedy światem (i nami...) nie rządziły komórki, komputery i Internet, kiedy nie było Netflixa i jego krewniaków, a w telewizji (jak już była...) nadawano program jedynie wieczorami, książki zajmowały ważne miejsce w codzienności wielu osób. Dzieci nie raz w ciągu dnia prosiły babcie czy mamy, żeby im poczytały. Szybko uczyły się literek, żeby móc czytać samemu dla zabicia nudy. Starsze-chętnie wyruszały na pełne przygód wyprawy z Tomkiem czy zaszywały się w cichym kąciku, by poznać miłosne perypetie bohaterów. Ba, okazuje się, że wielu dziś już mocno dorosłych ;) zanim poszło do szkoły, znało Trylogię czy Pana Tadeusza! Dziś nawet nastolatka trudno namówić na takie lektury ;) Miejsce książki na półce, a raczej w ręce, zajął smartfon:(

Zmieniają się czasy, zmieniają się zwyczaje, zmieniają się lektury...Czy na lepsze? 



środa, 17 października 2018

"Dziewczę ze Słonecznego Wzgórza" Bjornstjerne Bjorson

Rok pierwszego wydania: 1857
Ocena: 3/6


"Pośród wielkich dolin Norwegii znajduje się niekiedy odosobnione duże wzniesienie, które słońce oświetla przez cały dzień (...). Mieszkańcy siedzib leżących bliżej stoków górskich, nie zalewanych tak hojnie potokami słońca, zwią takie wzniesienia Solbakken -  czyli "słoneczne wzgórze". Ta, o której opowiedzieć tu zamierzam, mieszkała właśnie na takim wzgórzu, w zagrodzie zwanej Solbakken".
To opowieść o miłości młodzieńczej, zakazanej. Torbjorn od urodzenia był "niegrzeczny", wychowywany więc twardą ręką ojca, bity, tym bardziej skory był do bojek i zacięty. Od małego słyszał o pięknej dziewczynce z sąsiedniego wzgórza, rozpieszczanej jedynaczce, o którą rodzice bardzo się troszczyli. Gdy dzieci dorosły, ich wzajemne uczucie zaczęło rosnąć w siłę. Jednak rodzice Synnowe nie chcieli nawet widzieć chłopaka w swoim domu, mając go za rozbójnika i awanturnika. Skromna, cicha dziewczyna cierpliwie czekała, by jej wybranek zmienił swoje zachowanie.
Drugi wątek to opisy pięknej, dzikiej przyrody Norwegii.
Trzecim elementem powieści są opisy mieszkańców norweskich wiosek w XIX wieku. Byli oni bardzo wierzący, bogobojni, związani ze swoją ziemią i działający zgodnie z rytmem przyrody.
Autor wspomina też norweskie legendy, pełne skrzatów i dziwnych zdarzeń.
Całość napisana jest prosto, wręcz naiwnie. Brak tu ciekawej akcji, przygód. Opowieść snuje się wolno, leniwie.
Autor jest laureatem Nagrody Nobla (1903).

sobota, 9 września 2017

Plany i wyzwanie - własna półka

W ciągu ostatnich kilku miesięcy znacząco zmniejszyła się ilość zachomikowanych w biblionetkowym schowku tytułów, określonych jako "poszukiwane". A to oznacza, że udało mi się znaleźć w bibliotece wiele książek, które już od dawna chciałam przeczytać.
Wraz z końcem wakacji, a nawet niestety lata, którego tak naprawdę było bardzo mało, dojrzałam po raz kolejny do powrotu do własnej biblioteczki. Po raz kolejny sama sobie rzucam wyzwanie: przez kolejne miesiące czytać książki jedynie z własnej półki. Nie przynosić nic z bibliotek, nie kupować nic nowego. Rok temu wytrwałam chyba tylko półtora miesiąca. Ale kilka pozycji własnych wreszcie doczekało się swojej chwili:)
Moje półki z książkami pękają w szwach, są na niej przedstawicielki różnych gatunków, wagi i grubości. Znajdzie się na nich coś na jesienną chandrę, coś z klasyki, coś z dawnych szkolnych lektur, coś poważnego i coś lekkiego. Warto zapoznać się z powieściami kupowanymi pod wpływem chwili, nastroju, leżakującymi czasem latami, pełnymi kurzu, ale i tymi pachnącymi nowością:)
Do dzieła:)
Ciekawe, ile się uda w tym roku:)

1.  "Wstań i jedź" 
2. "W pułapce myśli "
3. "Bari, syn Szarej Wilczycy"