Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. kanadyjska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lit. kanadyjska. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 lutego 2023

"Budowa Jalny. Rodzina Whiteoaków" Mazo de la Roche

 Rok pierwszego wydania: 1944

Ocena: 4,5/6



Pierwszy tom obszernej (16 tomów!) sagi kanadyjskiej powieściopisarki nie zachwycił mnie ani nie wciągnął tak od razu. Głównych bohaterów, Adelinę i Filipa, poznajemy w pewien wieczór, kiedy to wychodzą z teatru w Anglii. Właśnie przybyli z Indii, gdzie Filip pełnił służbę wojskową. Stanowią piękną parę, ona młoda, miedzianowłosa, smukła i wesoła, on starszy od niej, ale nadal bardzo przystojny i tolerancyjny. Mimo ciągłych kłótni, spowodowanych głównie wybuchowym charakterem Adeliny, żyją szczęśliwie, beztrosko i spokojnie. Po krótkiej wizycie w Irlandii u rodziców Adeliny, małżonkowie wraz z malutką córeczką, jej hinduską nianią, dwoma braćmi Adeliny, w towarzystwie gadającej papugi i kozy,  wyruszają w długą podróż statkiem do dziewiczej jeszcze Kanady, by zamieszkać w pięknym domu odziedziczonym po wuju Filipa. 

Przyznam, że przez tą część opowieści brnęłam z pewnym niesmakiem, lekkim znudzeniem, wręcz odłożyłam książkę po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Kojarzyła mi się z płytkim harlequinem... Na szczęście kilka tygodni później dałam jej jeszcze jedną szansę. 

Od momentu, kiedy Adelina i Filip podejmują decyzję o przeniesieniu się w głąb Kanady i budowie własnego domu w otoczeniu dzikiej przyrody i sąsiedztwie podobnych im osiedleńców ze Starego Kontynentu, lektura nabiera całkiem innego uroku. Codzienne zmagania, radość z każdego kolejnego etapu powstawania wymarzonego domu, małżeńskie spory, drobne romanse, tajemnice z przeszłości, skandale obyczajowe -to wszystko nadaje opowieści przyjemnego kolorytu. Postacie stają się wyraziste, zwłaszcza Adelina, kobieta, która swoim temperamentem i podejściem do konwenansów niejednego sąsiada przyprawiła o rozstrój nerwowy, a młodych mężczyzn o szybsze bicie serca ;) 

Z dużym zainteresowaniem czytałam o zwyczajach sprzed ponad stu lat. Zaskoczyło mnie np. to, że kobieta ściskała się gorsetem praktycznie do końca ciąży, tak, żeby nie było widać zmieniającej się sylwetki...Wspaniale opisana kąpiel całego towarzystwa w jeziorze przy blasku księżyca, ich stroje kąpielowe przedstawione ze szczegółami-pokazują, ile zmieniło się w naszym podejściu do ciała przez te dziesięciolecia. Sposób wychowywania dzieci- tak różny od znanego nam, relacje damsko-męskie i cały katalog reguł, co wypada, a co zdecydowanie nie...

I choć "Budowa Jalny" nie należy na pewno do literatury wysokiej klasy, choć ma sporo niedociągnięć, czytałam  ją ostatecznie z przyjemnością. Nie raz ulotnie kojarzyła mi się klimatem z Zielonym Wzgórzem, a buntowniczy charakterek Adeliny ma w sobie coś z Ani ;) 

Przede mną wiele kolejnych tomów. Liczę na dalsze przyjemne chwile spędzone wśród przedstawicieli kolejnych pokoleń rodziny Whiteoaków, ich przyjaciół i sąsiadów. 

wtorek, 28 czerwca 2022

"Woda dla słoni" Sara Gruen

 Rok pierwszego wydania: 2006

Ocena: 4/6



Jacob Jankowski jest dobrze zapowiadającym się studentem weterynarii renomowanej uczelni w Stanach lat 50-tych. Tuż przed egzaminami końcowymi jego rodzice giną w wypadku samochodowym, a dom przechodzi na własność banku. Zdruzgotany chłopak rzuca studia i przez przypadek trafia do Cyrku Braci Benzinich. Nagle znajduje się w świecie brutalnych reguł, dumnych artystów i poniżanych pracowników obsługi. Spotyka prawdziwych przyjaciół, zaciętych wrogów i miłość swojego życia. 

Historię poznajemy z opowieści dziewięćdziesięcioletniego Jacoba, mieszkańca domu starców, którego wspomnienia obudziło przybycie cyrku na pobliski plac. Autorka sprawnie przeplata teraźniejszość i przeszłość. 

Przyznam, że na początku trudno mi się było wciągnąć w tę powieść. Wydała mi się chaotyczna, a mieszanie czasu teraźniejszego i przeszłego w języku narracji drażniło. Od pierwszych zdań spodobał mi się wątek Jacoba-staruszka. Jego przemyślenia, żywot w domu starców przybliżyły mi odczucia starszych ludzi. Stopniowo wciągał mnie wątek cyrkowy. Chory psychicznie mąż Marleny, który stawał się coraz bardziej nieobliczalny. Znęcanie się właściciela cyrku nad pracownikami...Rodząca się miłość...Praca z Rosy-ogromną słonicą. I wreszcie kulminacyjna scena wypuszczenia zwierząt z menażerii...Coraz więcej niespodzianek, coraz większe emocje. Tak, im dalej, tym bardziej nie mogłam się oderwać od lektury:)

Wielkim zaskoczeniem było dla mnie polskie pochodzenie Jacoba i to, że słonica rozumiała tylko polecenia wydawane jej po polsku :) Miły akcent :)

Po skończeniu książki, obejrzałam też film, powstały na jej podstawie. Jednak różni się nieco od pierwowzoru. Jest mniej brutalny, pominięte zostały niektóre scysje w zespole cyrkowym. Relacja Marleny z mężem też została spłycona. W każdym razie książka zrobiła na mnie większe wrażenie. 

piątek, 26 listopada 2021

"Droga do Zielonego Wzgórza" Budge Wilson

 Rok pierwszego wydania: 2008

Ocena: 3/6



Jako miłośniczka przygód Ani z Zielonego Wzgórza i wszystkich kolejnych miejsc, w których przyszło jej mieszkać ;) nie mogłam oprzeć się pokusie sięgnięcia po prequel do bestsellerowej serii by przekonać się, jak poradziła sobie jego autorka. Wrażenia? Niestety rozczarowanie :(

Jeśli chodzi o treść, to w sumie nie dowiedziałam się wiele nowego niż to, o czym pisała L.M.Montgomery, ubierając wiadomości o dzieciństwie Ani w jej wspomnienia i opowieści. Dziewczynka była wyczekanym i wymarzonym dzieckiem Berty i Waltera Shirley, dwojga młodych nauczycieli.  Niestety, rodzice zmarli  krótko po jej urodzeniu się. Niemowlęciem zaopiekowała się pani Thomas, pomagająca wcześniej mamie Ani w prowadzeniu domu. Warunki, w jakie trafiła dziewczynka, były okropne: pan Thomas ciągle pił, tracił pracę, wciąż brakowało pieniędzy na utrzymanie sporej gromady dzieci. Ania traktowana była od małego jak służąca. Musiała karmić maluchy, prać pieluchy, nosić wodę i gotować od wczesnych lat. Nie spotkało jej ani jedno dobre słowo, za to upokorzenia i surowość dotykały każdego dnia. Jej  radością i oknem na inny świat była szkoła i ukochana nauczycielka. 

Po tragicznej śmierci pana Thomasa Ania trafiła do rodziny Hammondów, gdzie żyło jej się równie ciężko. Tym razem musiała opiekować się ósemką maluchów, z których najstarszy miał 4 latka, w tym trzema parami bliźniąt! To w tym okresie Ania po raz pierwszy usłyszała od nauczyciela o Wyspie Księcia Edwarda, zobaczyła ją na obrazkach i zamarzyła, by kiedyś odwiedzić.

Styl i język powieści nie przypadły mi do gustu. Zabrakło mi pięknych, poetyckich opisów przyrody, tak charakterystycznych dla pisarstwa L.M. Montgomery. Także bujna wyobraźnia Ani została potraktowana mocno po macoszemu. Budge Wilson skupiła się głównie na opisach trudnego żywota dziewczynki, na jej codziennych obowiązkach, które nie raz na pewno przekraczały jej siły, a jednak rzadko pozbawiały optymizmu. Ania w wydaniu Wilson to nie ta sama Ania, która zamieszkała na Zielonym Wzgórzu ;) 

czwartek, 8 kwietnia 2021

"Dostatek" Michael Crummey

 Rok pierwszego wydania: 2009

Ocena: 4,5/6



 Nowa Fundlandia. Musiałam zerknąć na mapę, gdzie to jest...Wyspa na północy, należąca do Kanady. To stamtąd pochodzi Michael Crummey. To właśnie tam, w małych wioskach, na wybrzeżu, wśród szumu morskich fal dzieje się akcja "Dostatku".

Od pierwszej strony spodobał mi się klimat Nowej Fundlandii. Może współgra ze stanem mojej pandemicznej duszy, a może z zimową aurą tegorocznej wiosny? W każdym razie w przedwieczornym mroku oddalałam się w kierunku smaganego wiatrem wybrzeża jak do miejsca dobrze mi znanego.

"Dostatek" to saga o ludziach zamieszkujących dwie sąsiednie, konkurujące ze sobą wioski. Odcięta od świata wyspa wydaje się wręcz magiczna. Opowieść zaczyna się jakieś 200 lat temu od niezwykłego wydarzenia: na mieliznę morze wyrzuciło wieloryba. Mieszkańcy wybrzeża, od dawna walczący z biedą i głodem, czekają na śmierć zwierzęcia, by podzielić między sobą jego mięso. Jakież jest zaskoczenie, kiedy z rozprutego żołądka wieloryba dosłownie wypada...człowiek! Ewidentnie połknięty przez olbrzyma, ale nadal żywy, dziwnie biały, jakby przezroczysty, za to strasznie cuchnący rybami. Niczym Jonasz, którego Bóg uratował w brzuchu wieloryba. A może to był Juda? Tu wybuchły spory między mieszkańcami wiosek, wynikające z niezbyt dokładnej znajomości Biblii. W każdym razie takie też imię dostaje mężczyzna, który nigdy się nie odezwie ani słowem. Za to odmieni życie wszystkich. 

I tak płyniemy z bohaterami przez kolejne pokolenia niełatwego życia na wyspie, pełnego zmagań z przyrodą, ubóstwem, wyrywania pożywienia morzu,  konfliktów międzyludzkich, żądz... Realizm łączy się tu z magią, religia z wierzeniami pierwotnych mieszkańców wyspy. Autor mnoży wątki, przeplata przedziwne czasem historie różnych bohaterów, płynnie nawiązuje do wątków biblijnych i nowofundlandzkich legend. Nic tu nie jest banalne: ani relacje, ani miłość, ani emocje. Momentami może razić wulgarny język czy brutalne sceny, jednak zdecydowanie oddają one klimat życia na wyspie.

Określiłabym tą powieść jako "twardą", taką "męską". Wyrazistą i z charakterem.Wszystko, począwszy od przyrody, przez miłość, aż po śmierć, jest srogie i ostre. Nawet język jest oschły, krótkie zdania nie są szczególnie bogate w porównania czy inne wyszukane środki stylistyczne.

Crummey stworzył niesamowitych bohaterów, choćby uratowanego Judę, rozwiązłego dominikanina, staruszkę uchodzącą w okolicy za wiedźmę, czy Mary Tryphenę, lokalną piękność, której uroda znana jest daleko poza wyspą.

To lektura, której szczegóły pewnie zatrą się w pamięci, ale po której pozostanie w duszy ślad, mroczny i trwały niczym woń ryb.

środa, 23 października 2019

"Emilka ze Srebrnego Nowiu" L.M. Montgomery

Rok pierwszego wydania: 1923
Ocena: 4/6


Zatęskniłam za prozą L.M. Montgomery. By nie wracać po raz kolejny na Zielone Wzgórze, tym razem udałam się do Srebrnego Nowiu na spotkanie z Emilką:) O zawarciu znajomości z tą bohaterką pisałam kilka lat temu :)
W międzyczasie przeczytałam Pamiętniki autorki, co z pewnością miało wpływ na dostrzeżenie szczegółów powieści, które nawiązują do biografii pani Montgomery, a które wcześniej mi umknęły.
Moją uwagę zwróciły tym razem wspaniałe, nietypowe pewnie w tamtych czasach relacje Emilki z chorym tatusiem. Bliskość i zażyłość, jaką darzyli się nawzajem, wręcz porozumienie bez słów, na pewno rzutowały na resztę życia dziewczynki. Dały jej niesamowity bagaż akceptacji, miłości i poczucia wartości. Jeszcze długo po śmierci ojca Emilka pisze do niego piękne, wzruszające listy, w których opisuje mu zarówno codzienne zdarzenia, jak i swoje głębokie przemyślenia. O podobnych uczuciach w stosunku do ojca wspominała nie raz Montgomery w Pamiętnikach.
Po śmierci taty Emilka staje się problemem dla wszystkich krewnych. Nikt nie chce przyjąć pod swój dach nieznanej, wygadanej, buntowniczej marzycielki z własnymi poglądami na życie. Sto lat temu nie były to cechy dobrze widziane u dziecka...Dlatego Emilka odbierana była jako dziewczynka niewychowana i dzika. Ciągnięcie losów rozstrzyga o jej przyszłości w Srebrnym Nowiu.
Ciotka Elżbieta, surowa, zasadnicza, traktująca opiekę nad cudzym dzieckiem jako obowiązek, ma wiele wspólnych cech z Marylą z Zielonego Wzgórza i prawdopodobnie z babką, która wychowywała autorkę. Jej restrykcyjne, bezwzględne podejście po wielu spraw wielokrotnie doprowadzało dziewczynkę do buntu i łez...
Kolejnym elementem biograficznym jest chyba zamiłowanie Emilki do pisania. Dziewczynka często odrywa się od rzeczywistości, by pisać poematy, co bywa powodem kłopotów. Marzy by zostać pisarką. Uwielbia czytać powieści i słuchać poezji. To artystyczna, uzdolniona dusza, której czasem trudno było twardo stąpać po ziemi. Największa tragedią był dla niej brak dostępu do papieru do pisania albo konieczność spalenia swojego dziennika, w którym opisywała piękno przyrody, swoje marzenia, spotkania z Królową Wichrów itp.
Opowieść o Emilce jest dużo poważniejsza, bardziej realistyczna, autentyczna i mogę powiedzieć-smutna, w porównaniu z tą o Ani. O ile rudowłosa sierota szybko zjednuje sobie serca zarówno nowych opiekunów, jak i mieszkańców okolicy, o tyle oschłość ciotki Elżbiety i złośliwości szkolnych koleżanek w stosunku do Emilki trwają dość długo. Nie raz w czasie lektury nawiedzały mnie ponure myśli na temat tego, jak okrutnie i nieczule można traktować małe, zagubione, samotne dziecko...Życia dziewczynki w Srebrnym Nowiu nie mogę określić słowem beztroskie.
Po raz kolejny przekonuję się, że patrzenie "dorosłym" okiem na książki swojego dzieciństwa czy ogólnie na powieści przeznaczone dla dorastających czytelników, jest bardzo ciekawym doświadczeniem. Na pewno łatwiej dostrzec różne niedociągnięcia czy infantylność, ale zupełnie inaczej odbiera się problemy małej bohaterki, z innej perspektywy patrzy się na jej psychikę inaczej ocenia postępowanie dorosłych. Uwagę zwraca też tło powieści, wyłaniające się zasady życia społecznego, poglądy, przesądy itp.
Na półce czeka kolejny tom przygód dorastającej Emilki, którego jeszcze nie znam. Ciekawa jestem, jak potoczą się dalsze losy bohaterki oraz tego, czy podobnie jak na Zielonym Wzgórzu zmieni się relacja między sierotą i jej opiekunką.

czwartek, 31 grudnia 2015

70(270) Rilla ze Złotego Brzegu

Autor: L.M. Montgomery
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka

Tym razem główną bohaterką powieści L.M. Montgomery jest najmłodsza córka Ani i Gilberta-Rilla. 15-letnia dziewczynka, dość próżna, pusta, dziecinna, naiwna, egoistyczna. Piękna i niechętna do nauki. Czerpiąca z życia przyjemności pełnymi garściami. Skupiona na zabawie i pięknych strojach. W dniu jej pierwszego balu do Glenn dociera wiadomość, że Anglia przystąpiła do wojny z Niemcami. Budzi ona wielkie poruszenie w młodych męskich sercach. Powoduje, że Rilla będzie musiała szybko dojrzeć...Tym bardziej, że podejmuje bardzo odpowiedzialną decyzję o opiece nad "wojennym dzieckiem"-niemowlakiem. Organizuje wraz z rówieśnicami Czerwony Krzyż, by chociaż w ten sposób - zbiórkami datków czy dzierganiem skarpet - mieć swój wkład w walkę przeciwko Niemcom. Anię i Gilberta czeka wiele trudnych, wręcz tragicznych chwil. Jednak mimo toczącej się w Europie wojny życie w Glenn trwa.
To najpoważniejsza chyba, najsmutniejsza część serii o Ani. Cała zanurzona w okresie I wojny  światowej, przepełniona troską o bliskich chłopców i mężczyzn, którzy wyruszyli na front. Porusza ważne tematy, odwagi, ale i lęku przed walką, buntu przeciwko zabijaniu wroga, który przecież też jest czyimś synem, mężem, a często i ojcem.
Tym samym zakończyłam zgodnie z planem wraz z końcem roku całą serie o Ani z Zielonego Wzgórza.

środa, 18 listopada 2015

63(263) Uciekinierka

Autor: Alice Munro
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami

Zbiór ośmiu opowiadań, dotyczących spraw kobiet. To one są bohaterkami każdego z nich. Romanse, życie bez ślubu i małomiasteczkowe wytykanie palcami z tego powodu, małżeństwo bez miłości-to tematy stare jak świat. Jednak Autorka próbuje wniknąć w psychikę swych bohaterek głębiej, niż w popularnych i lekkich czytadłach. To opowieści o uczuciach, odczuciach, mierzeniu się z samym sobą. Próbie zrozumienia siebie, a czasem ucieczki od siebie. Każda z kobiet znajduje się w sytuacji, która odmienia jej życie, musi podjąć decyzję, która odbija się echem przez wiele kolejnych lat. Z każdego opowiadania można wysupłać zdanie, nad którym chce się zastanowić w odniesieniu do własnych doświadczeń.
Narracja snuje się leniwie, jednak w każdym opowiadaniu jest jakiś punkt kulminacyjny, zwrotny, ostro zaznaczony.
Książka mnie nie porwała, nie zauroczyła. Co więcej, zabierałam się do niej kilka razy, po czym odkładałam na kilka miesięcy czy nawet lat...Nie lubię opowiadań jako formy, język pani Munro jakoś średnio do mnie dociera. Niektóre opowiadania, chociażby te, których bohaterką jest Juliet, czytałam z przyjemnością, przez inne trudno mi było przebrnąć, a były i takie, które porzuciłam w połowie...

wtorek, 13 października 2015

53(253) Dolina Tęczy

Autor: L.M. Montgomery
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka

Na plebanię w Glen przybywa nowy pastor, wdowiec, z czwórką dzieci. To oni stają się głównymi bohaterami siódmego tomu serii o Ani. Pewnego dnia dzieci znajdują  w stogu siana Mary Vanse, sierotę, która uciekła od brutalnej opiekunki. Zapraszają ją na plebanię, a gdy Mary grozi powrót do przytułku, pomagają znaleźć dla niej nową rodzinę.  Flora, Jerry, Karolek i Una zaprzyjaźniają się z dziećmi Ani i Gilberta. Ulubionym miejscem wspólnych zabaw jest pobliska Dolina Tęczy, miejsce wielce urokliwe, przypominające nieco klimatem okolice Zielonego Wzgórza. Towarzyszką zabaw i dostarczycielem okolicznych ploteczek jest nieokrzesana Mary Vanse. Dzieci pastora uwielbiają też wizyty w Złotym Brzegu i towarzystwo ciepłej, opiekuńczej Ani, tym bardziej, że brak matki daje im się mocno we znaki...Pastor Meredith, człowiek wielce roztargniony, pogrążony zawsze we własnych myślach i zatopiony w książkach, jest posądzanym przez sąsiadki o zaniedbywanie dzieci bohaterem lokalnych plotek. Gdy jedna z kobiet przybywa do niego z propozycją wzięcia do adopcji młodszej z córeczek, wielebny próbuje wrócić do realnego życia. Postanawia się powtórnie ożenić, by stworzyć dzieciom prawdziwy dom. W decyzji utwierdza go uczucie, jakim niespodziewanie zaczyna darzyć Rozalię. Jednak na drodze ku szczęśliwemu zakończeniu staje przysięga, jaką kobieta 10 lat temu złożyła swojej siostrze...
Tłem obyczajowej opowieści stają się wyjątkowo wydarzenia historyczne. Pojawia się widmo bliskiej wojny...
Wg mnie to jedna z lepszych części serii. Jak zwykle ciepła, ogrzewa serce niczym płonący kominek w zimowy wieczór. Pełna spokoju i optymizmu.

poniedziałek, 17 listopada 2014

71(191) Ania z Szumiących Topoli

Autor: L.M. Montgomery
Ilość stron: 250
Ocena: 4+/6
Źródło: biblioteka

Jakże miło w długie, jesienne, zimne i ciemne popołudnie zasiąść na kanapie z kolejnym tomem przygód Ani, ogrzać swą zziębniętą duszę!
Po zaręczynach Ani i Gilberta młodzi są skazani na kilka lat rozłąki. Gilbert podejmuje studia medyczne, a Ania zostaje dyrektorką liceum w Summerside. Młoda nauczycielka musi stawić czoła całemu klanowi Pringle'ów, którzy ewidentnie chcą ją sprowokować do opuszczenia szkoły. Jednak sposób zachowania Ani, jej osobowość, potrafią zmiękczyć najtwardsze serca. Zamieszkuje w Szumiących Topolach, u dwóch sympatycznych wdów, z którymi szybko się zaprzyjaźnia. Dorośleje, w jej wypowiedziach i zachowaniu daje się zauważyć coraz więcej roztropności, życiowej mądrości, bez uszczerbku na szczęście na dziecięcej wręcz radości:)
Tym razem w narracji powieści przeważają listy do narzeczonego, w których Ania dokładnie opisuje swoją codzienność.
Oczywiście nie brakuje tu nowych przyjaciół, ale i chwil powrotu na ukochane Zielone Wzgórze. Jak zwykle czarne charaktery i paskudni złośliwcy zmieniają się pod wpływem Ani w całkiem znośnych obywateli;) 
Mimo dużej dawki infantylizmu, z niezmienną przyjemnością czytałam po raz kolejny o życiu rudowłosej bohaterki:)



wtorek, 7 października 2014

65 (185) Ania na uniwersytecie

Autor: L. M. Montgomery
Ilość stron: 200
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka

Kolejna podróż sentymentalna i wielce udane godziny relaksu przy lekturze:)
To trzecia część przygód Ani. Tym razem mamy okazję poznać 4 lata życia w Redmond, zakończone zdobyciem tytułu magistra. Środowisko Avonlea niezbyt przychylnie patrzyło na pomysł kobiety studiującej, jednak Ania dopięła swego. Wraz z przyjaciółkami zamieszkała w urokliwym "Ustroniu Patty", poznała nowych znajomych, a nawet kandydata na męża. Jednak po kilku latach zażyłej znajomości Ania odrzuciła oświadczyny Roya, by niedługo potem, w obliczu ciężkiej choroby Gilberta, uświadomić sobie, że to on jest miłością jej życia.
Powieść ma wiele elementów kiczowatego romansu (Autorka sporo miejsca poświęciła tematowi zamążpójścia), jednak emanuje również sporą dawką humoru. Jak zwykle u Montgomery bohaterki są niesamowitymi gadułami, co nie raz sprowadza na nie kłopoty! Ale nie brak tu i chwil zadumy, poważnych rozważań o życiu i przyszłości.
Bohaterowie poprzednich części dorastają. Jak miło śledzić spotkania dorosłych już Ani i Diany, obserwować, jak Gilbert staje się poważnym mężczyzną! Pojawiają się nowi. Nie ukrywam, że postać Phillipy działała mi na nerwy, tyle w niej próżności i roztrzepania.
Niestety, wydanie, które czytałam, nie było najlepsze, rzucały się w oczy błędy ortograficzne i stylistyczne, ale tylko takie znalazłam w bibliotece:(

czwartek, 25 września 2014

63(183) Błękitny zamek

Autor: L.M. Montgomery
Ilość stron: 170
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka

Valancy jest starą panną. Ma 29 lat i o zgrozo, nigdy w życiu nie miała adoratora, nigdy nikogo nie kochała, ba, nic nie wskazuje na to, by ten stan miał ulec zmianie! Mieszka z apodyktyczną matką i wścibską kuzynką w brzydkim ceglanym domu, w okolicy napawającej ją obrzydzeniem. Jest wciąż traktowana jak mała dziewczynka, musi nosić grube pończochy by się nie przeziębić, nie może spóźniać się na posiłki, nie ma przyzwolenia na zbyt długie czytanie książek i przebywanie samotnie we własnym pokoju, a już na pewno nie może mówić tego, co myśli. Dzień po smutnych, ponurych urodzinach Valancy dowiaduje się, że ma poważną chorobę serca i pozostał jej maksymalnie rok życia. Dziewczyna postanawia nie zmarnować tego czasu i robić wszystko to, czego do tej pory nie wypadało, nie było wolno czy się bała. Wreszcie czuje, co to znaczy być wolnym!
Przesympatyczna powieść pokazująca, że na zmiany nigdy nie jest za późno, że warto wziąć życie we własne ręce.
Jest to również świetny obraz epoki. Autorka maluje wyraziste portrety wielu postaci, członków rodziny Valancy a także mieszkańców miasteczka. Ukazuje ich wścibstwo, złośliwość, zamiłowanie do obgadywania i krytykowania wszystkich i wszystkiego. Nie raz współczułam głównej bohaterce życia w tak destrukcyjnym otoczeniu...
Książka napisana pięknym językiem, bogata w opisy, pełna uczuć, emocji, ciepła i ciekawa.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

34(154) Przyjaciółka z młodości

Autor: Alice Munro
Ilość stron: 430
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami

Zbiór 10 opowiadań, których głównymi bohaterkami są kobiety. Wszystkie mają podobną konstrukcję, teraźniejszość miesza się ze wspomnieniami. Tematyka również jest podobna: miłość w różnych odsłonach, z reguły doprawiana zdradą i romansem.
Po książkę sięgnęłam z ciekawością, jako że Autorka niedawno została laureatką Nagrody Nobla. Jednak styl jej pisania nie przypadł mi do gustu.Opowiadania mnie nie porwały, brakło mi w nich jakiejś iskry, która każe czytać dalej i dalej. Niby nic im nie brakuje, ale są dla mnie takie bez smaku.