Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Musierowicz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Musierowicz. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 kwietnia 2023

"Kalamburka" Małgorzata Musierowicz

 Rok pierwszego wydania: 2001

Ocena: 5/6



Mila Borejko. Mama i Babcia, zawsze oddana rodzinie, dostępna dla każdego, ciepła, acz "konkretna", nadzoruje logistykę, ratuje w każdej potrzebie. Taką znamy ją z kolejnych tomów Jeżycjady. To ona jest dobrym duchem całego klanu Borejków. Jako żona Ignacego, którego myśli zawsze bujają w bezkresnych przestworzach Antyku, musi trzymać w garści całe życie domowe przez wiele trudnych lat. 

Tym razem to ona jest bohaterką powieści. Co więcej, z każdym rozdziałem cofamy się w przeszłość, aż z roku 2000 przeniesiemy się do 1935 i będziemy świadkami narodzin Mili. Przyznam, że tym razem ("Kalamburkę" czytałam już kilka lat temu) pokusiłam się o czytanie "od końca" czyli chronologicznie, co przydało jeszcze uroku lekturze. 

Ta urocza opowieść niesie nas przez kolejne dziesięciolecia, zmiany ustrojowe, ważne wydarzenia w kraju. Autorka po raz pierwszy chyba mogła otwarcie pisać o tym, co się działo w Polsce przez pryzmat swoich poglądów, wreszcie nieobjętych cenzurą. Przez to "Kalamburka" jest najbardziej "polityczną" częścią Jeżycjady, co mnie akurat nie przeszkadza. 

Wierne czytelniczki (a może i czytelnicy?) dowiedzą się, jak poznali się Ignacy i Mila, dlaczego mieszkają na Roosevelta, będą świadkami narodzin Borejkowych córek (ach, trzymając w ramionach malusią Gabrysię Ignacy był jeszcze przekonany, że pisane mu jest bycie ojcem kilku synów;) ). 

Podobno "Kalamburka" miała być ostatnią częścią cyklu, dlatego jest niejako jego podsumowaniem. Stało się inaczej, dzięki czemu może wreszcie zapoznam się z najnowszymi częściami Jeżycjady? Ale zacznę pewne od początku :) 


piątek, 20 grudnia 2019

"Noelka" Małgorzata Musierowicz

Rok pierwszego wydania: 1992
Ocena: 4/6


To jedna z moich ulubionych świątecznych książek. Wracam do niej co kilka lat z tą samą przyjemnością.
Dlaczego?
Bo nie ma w niej słodyczy w dawce wywołującej mdłości.
Bo jest taka "prawdziwa" i życiowa.
Bo jest w niej ciepełko Borejkowej kuchni, zapach smażonego karpia, ubieranie choinki.
Bo w "Noelce" w Wigilię nie pada śnieg tylko leje deszcz, więc jest tym bardziej "prawdziwie" ;)

Siedemnastoletnia, wychowywana bezstresowo przez trzech mężczyzn Elka czeka na kolejną wieczerzę Wigilijną. Jednak tym razem w ostatniej chwili okazuje się, że wszystko się dzieje nie tak, jak zwykle, nie tak, jak ona chce. Dziadek przepędza dziwnego adoratora, tata informuje, że po szybkiej kolacji wychodzi na drugą, zaproszony przez "jakąś babę" (Gabrysię Borejko), a dwaj starsi panowie czekają na wizytę tajemniczej Terpentuli, bliskiej znajomej z ich odległej młodości. Elka czuje się zdruzgotana, zapomniana przez wszystkich, a tak naprawdę wyłazi z niej egoizm rozkapryszonego dziecka, które zawsze skupiało na sobie uwagę.
Wybiega wściekła z domu i rusza na poszukiwania księcia na harleyu. Jednak dziwnym zbiegiem okoliczności trafia do Gwiazdora w kryzysowej sytuacji, potrzebującego natychmiast Aniołka-towarzysza wieczornych wizyt w domach na Jeżycach. Tym sposobem Elka poznaje życie, jakiego do tej pory nie była świadoma.
Równocześnie w mieszkaniu Borejków trwają gorączkowe przygotowania do spotkania z narzeczonym i przyszłą teściową Idy i do bożonarodzeniowego ślubu. W ostatniej chwili przyszłej pannie młodej przypomina się, że nie kupiła butów! A że nóżkę ma nietypową, jest to nie lada problem...

Noelka to lektura, do której chce się uciec od pyrkoczącej w garnku kapusty i szorowania łazienki. Jest w niej to wszystko, za co tak lubię starsze tomy Jeżycjady:)

wtorek, 11 września 2018

"Córka Robrojka" Małgorzata Musierowicz

Rok pierwszego wydania: 1996
Ocena: 4/6


Jeszcze jedna część Jeżycjady tego lata:) Tym razem kolejny, 11 tom.
Głównymi bohaterami są Robrojek, znany już z najwcześniejszych części przyjaciel Gabrysi Borejko. Po odrzuceniu oświadczyn przez Kłamczuchę wiele lat wcześniej, Robrojek szybko ożenił się z nie znaną nikomu bliżej muzyczką, wyprowadził do Łodzi i został ojcem. Żona niestety szybko zmarła i młody mężczyzna został sam z malutką córeczką. Daje z siebie wszystko, by dobrze ją wychować i nie za bardzo omotać swoją miłością. Mamy lata 90-te, czas szybkich i dobrych biznesów, które równie szybko potrafią upaść z wielkim hukiem. Doświadczył tego i Robrojek,oszukany przez wspólnika, zostawiony z wielkimi długami. Poczciwy człowiek, czuje wstyd za to, że dał się oszukać. Sprzedaje dom i wraca "na tarczy" do Poznania, gdzie dawny kolega z liceum poligraficznego, Majchrzak, daje mu pracę i możliwość zamieszkania w maleńkim domku ogrodnika w swoim ogrodzie, pod warunkiem, że Robrojek sam go wyremontuje. To tu przyjeżdża po wakacjach spędzonych u babci Bella. Tu zaczyna nowe życie. Poznaje sympatycznego sąsiada i Przeszczepa-syna Majchrzaka, z którym i rodzice, i całe otoczenie mają mnóstwo kłopotów...Bardzo wyraźnie autorka nawiązuje do historii o Pięknej i Bestii, choć w przypadku Belli i Przeszczepa ani ona taka piękna, ani on taka bestia jak się na pierwszy rzut oka wydaje ;)
Oczywiście mamy tu mnóstwo Borejkowych sióstr, Idę-szczęśliwą mamę Józinka i Gabrysię wraz ze statecznym dwuletnim Ignacym Grzegorzem. Oczywiście mamy budzące się uczucie, tym razem całkiem dojrzale, a nie nastoletnie:)
Musierowicz pisze o ważnych sprawach, ale ubiera je jak zwykle w ciepłe, łagodne zdania. Czyta się oczywiście bardzo sympatycznie, choć nie raz żal ściska serce na myśl o problemach Robrojka czy złość ogarnia gdy czyta się o rodzinie Majchrzaków.

wtorek, 21 sierpnia 2018

"Nutria i Nerwus" Małgorzata Musierowicz

Rok pierwszego wydania:
Ocena: 4,5/6


Gdy tylko przewróciłam ostatnią kartkę "Dziecka piątku", nie mogłam oprzeć się pokusie, by sięgnąć po kolejny tom Jeżycjady, "Nutrię i Nerwusa". I znów klimat powieści, upalne lato 1994 roku, idealnie skomponował się z wakacyjnym nastrojem:)
Tym razem, po dość sentymentalnym tomie 9, trafiłam prosto w powieść przygodową! Główną bohaterką pani Musierowicz ustanowiła tym razem Natalię zwaną Nutrią, ostatnią niezamężną siostrę Borejko, szczęśliwą studentkę polonistyki. Spotykamy ją w dość trudnym i dramatycznym momencie życia -  właśnie w sposób zdecydowany i burzliwy odrzuciła oświadczyny Tunia Ptaszkowskigo, przekonana, że kilka lat od niej starszy mężczyzna chce ją zdominować i zawładnąć jej życiem. By dojść do ładu ze swoimi emocjami i uczuciami, Natalia postanawia uciec w głuszę i odludzie, gdzie w ciszy zastanowi się, co robić dalej. Jednak tu do akcji wkracza Gabrysia, szczęśliwa świeżo upieczona matka Ignacego Grzegorza i dwóch całkiem już sporych córek z pierwszego małżeństwa. Niestety, Gabrysia po raz pierwszy w życiu boryka się z poważną chorobą, która unieruchomiła ją w domu. Nie ma jak zająć się córeczkami, nie ma jak z nimi wyjechać, a upały panujące w Poznaniu zdecydowanie utrudniają życie. Pechowo Grzegorz wyjechał na kilkumiesięczne stypendium naukowe, rodzice-do sanatorium, dwie zamężne siostry układają sobie nowe życie. W tej sytuacji jedyną deską ratunku pozostaje Natalia, która dostaje wsparcie finansowe na wyjazd nad morze i...dwie małoletnie siostrzenice do towarzystwa:)
Przygoda zaczyna się już w przedziale pociągu jadącego do Gdyni, kiedy to nie znany Nutrii (za to jak się okazuje-znany Tygryskowi;) ) młody mężczyzna niespodziewanie przykuwa się do niej kajdankami! Szaleńcem okazuje się Filip-Nerwus, brat porzuconego Tunia, który za wszelką cenę chce sprowadzić niedoszłą narzeczoną wprost w ramiona zrozpaczonego brata. Nutria wykorzystuje pierwszą nadarzającą się okazję i ucieka z dziewczynkami z pociągu. I tak rozpoczyna się pościg, pełen śmiesznych sytuacji, emocji, zaskakujących przygód i budzących się nowych uczuć.
Świetny relaks na letnie popołudnie:) Leniwa niedziela z tą powieścią gwarantuje odmładzający odpoczynek ;)

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

"Dziecko piątku" Małgorzata Musierowicz

Rok pierwszego wydania: 1993
Ocena: 5/6


Lato w tym roku wyjątkowo nas rozpieszcza. Od kilku miesięcy jest gorąco i słonecznie. Często upał wręcz zniechęca do jakiegokolwiek działania. Najbardziej trafną aktywnością okazuje się wtedy czytanie w hamaku:) A idealną lekturą na leniwe godziny jest Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz:)
Tym razem wróciłam do cyklu jakby od środka. Początkowe tomy znam już prawie na pamięć. A "Dziecko piątku" jakoś uleciało mi z głowy. Pora to nadrobić.
Tytułowym "dzieckiem piątku" czyli potencjalnie-panną z miną śledzia, wiecznie smutną i naburmuszoną jest Aurelia Jedwabińska, pamiętna Gieniusia z "Opium w rosole", która jako dziecko leczyła swoją samotność odwiedzając przypadkowych ludzi i wpraszając się do nich na obiadki. Niestety, dorastająca Aurelia jest równie samotna, życie jej nie rozpieszcza:( Jej znerwicowana mama zmarła rok wcześniej, po długiej chorobie. Dziewczyną zajął się ojciec, który rozwiódł się z żoną i wyprowadził, gdy Aurelia była małą dziewczynką. Jednak nastolatka nie umie się odnaleźć w nowym życiu i domu ojca. Czuje się intruzem, unika kontaktu z opiekunami. Dlatego, gdy nadarza się przypadkowa okazja wizyty w Pobiedziskach, gdzie mieszka dawno nie widziana babcia Jedwabińska, Aurelia nie zastanawia się ani chwili, tym bardziej, że właśnie skończył się rok szkolny. W podróży towarzyszy jej nowo poznany Konrad, młody artysta, twórca własnego przestawienia i scenografii do niego;)
W Pobiedziskach Aurelia odnajduje wreszcie spokój, bezpieczeństwo, rodzinne ciepło i babciną miłość. Z "dziecka piątku" przeradza się w atrakcyjną nastolatkę, o której względy konkurują Konrad i Arturek Gburek, jak się okazuje-siostrzeniec Maćka Ogorzałki.
Jak zwykle przez strony powieści przetaczają się wszyscy znani już bohaterowie Jeżycjady. Jak zwykle gościmy w przytulnej kuchni Borejków, gdzie Gabrysia w pierwszych tygodniach ciąży walczy z mdłościami przy pomocy zapachu świeżutkiego koperku, dostarczanego przez zakochanego męża Grzegorza:) To tu, w mieszkaniu na Roosevelta 5 jak zwykle toczy się życie, przyciągające dawnych i nowych znajomych:)
Uważam, że to jedna z poważniejszych części Jeżycjady. Musierowicz porusza tu wiele trudnych tematów, śmierci, osamotnienia, odrzucenia.  Dotykamy tu problemu emigracji rodziców, samotności osób starszych, konfliktów rodzinnych, poczucia odpowiedzialności. Dużo głębsza to powieść niż te ostatnie z cyklu. Dlatego lubię wracać do początków Jeżycjady.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

68(268) Feblik

Autor: Małgorzata Musierowicz
Ocena: 3/6
Źródło: biblioteka


Już nie raz dochodziłam do wniosku, że nie lubię aktualnej, najnowszej Jeżycjady. A jednak sięgnęłam po "Feblika" licząc, że może jednak będzie nie najgorzej? Niestety, wcale dobrze nie było. Ba, około połowy książki szkoda mi już było czasu, żeby czytać dalej...Nie ten klimat:(
Tym razem głównym bohaterem jest Ignacy Borejko, który jedzie z wakacyjnego pobytu u Idy do Wrocławia, gdzie ma się potencjalnie spotkać z McDusią. Niestety, po drodze w trakcie rozmowy telefonicznej dziewczyna jednoznacznie informuje Ignacego, że z nimi już koniec ostatecznie. Na szczęście chłopak spotyka w autobusie Agnieszkę, dawną gimnazjalną koleżankę. Pomaga jej w awaryjnej sytuacji i tak odświeża się znajomość sprzed lat. Agnieszka jest postacią całkiem nową, takim powiewem świeżości. W tle przewija się reszta Borejków wraz z przyległościami w postaci mężów borejkowych córek;)
Książka jest jak dla mnie naiwna, płytka, stronnicza (bogacz z Sołacza, brr...). To już nie to, co w pierwszych częściach Jeżycjady...W przypadku tych najnowszych stwierdzam, że chyba się zestarzałam...
Nie czytałam "Wnuczki do orzechów", poprzedniczki "Feblika". Podobno Autorka nawiązuje tu do niektórych wątków z "Wnuczki...", co może nieco zakłócało lekturę. Ale ponieważ "Wnuczka..." podobno jeszcze słabsza niż "Feblik", to póki co nie będę po nią sięgać.

wtorek, 22 grudnia 2015

67(267) Opium w rosole

Autor: Małgorzata Musierowicz
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka


Jakoś tak mam, że w okresie okołoświątecznym muszę, po prostu muszę sięgnąć po Jeżycjadę. I to tą najwcześniejszą! W tym roku padło na "Opium w rosole".
To te pierwsze tomy pełne są ciepełka, życzliwych ludzi, jeszcze jakiś wartości błąkających się między kartkami...
Opium to oczywiście Gieniusia, 6-letnia szczerbata i uśmiechnięta dziewczynka w moherowym bereciku, która całym swoim drobnym jestestwem szuka przyjaźni, rodzinnego ciepła, zwyczajnie: obecności i uwagi drugiego człowieka. Staje w progu obcych domów ze szczerością oznajmiając: przyszłam na obiadek:) I jakoś nikt jej tego obiadku nie odmawia, nie obawia się, że co za indywiduum, że może okradnie czy co...Tylko trochę może się na początku dziwią niektórzy, skąd się ta Gieniusia wzięła;)
Oczywiście nie zabrakło i rodziny Borejków, uszczuplonej przez nieobecność taty. Ale tym razem na pierwszy plan wysuwa się Kreska, wnuczka profesora Dmuchawca, jej problemy z wychowawczynią, przemyślenia, idee, zauroczenie Maćkiem Ogorzałką.
I Poznań, bohater całej Jeżycjady. Nie znam tego miasta. Marzy mi się wycieczka ulicami opisywanymi przez panią Musierowicz!
Jednak ta część Jeżycjady to nie same ochy, achy i lekkość bytu. Zasmuca choroba profesora Dmuchawca, usuwanie autorytetów chociażby ze szkół, "znikanie" uczciwych ludzi. A i główny wątek Gieniusi mimo zawartego humoru, jest przepojony zadumą nad samotnością dziecka i idealistycznym podejściem do życia i ludzi Ewy Jedwabińskiej...
Akcja książki dzieje się na przełomie 1983 i 84 roku. Stan wojenny, w sklepach pustki, ktoś kradnie bezpieczniki, więc w najmniej spodziewanych momentach gaśnie światło, list z zagranicy idzie ponad 3 miesiące, a żeby mieć kolorowy szalik trzeba spruć stare swetry...Niby szaro, buro i siermiężnie...A jednak ciepło i przytulnie. Ludzie mają czas dla siebie nawzajem, czas na wspólne picie herbaty, na rozmowy. Młodzi ludzie mają wartości, których warto bronić razem, solidarnie. Jeśli ktoś ma problemy z nauką znajdzie się kolega, który pomoże. I choć dawno minęły czasy, kiedy byłam w wieku Kreski, czy nawet Gabrysi, to żal mi tamtych czasów właśnie ze względu na ludzką życzliwość, chęć bliskości. Dziś, gdy każdy każdemu wilkiem, gdy najlepszym przyjacielem jest internet i wirtualny człowiek, gdy liczyć można raczej tylko na siebie...z sentymentem czytam "Opium w rosole"...
Jednocześnie "Opium w rosole" jest rewelacyjną kroniką tamtych czasów. Autorka sumiennie opisała styl życia, sposoby radzenia sobie z przeciwnościami i brakami, potrawy, stroje, wszystko! Rewelacja!

czwartek, 19 grudnia 2013

64(120) Noelka

Autor: Małgorzata Musierowicz
Ilość stron: 240
Ocena: 4+/6
Źródło: biblioteka


Kolejna lektura sentymentalna:) Czas przedświąteczny jest najlepszy na to, żeby sięgnąć po "Noelkę", której akcja rozgrywa się w Wigilię.
Elka, egoistyczna nastolatka, w Wigilię buntuje się przeciwko planom wychowujących ją mężczyzn i ucieka z domu. Niespodziewanym zbiegiem okoliczności zostaje aniołkiem-pomocnikiem Mikołaja. Spędza cały wieczór wędrując od mieszkania do mieszkania, poznając różne oblicza życia.
Oczywiście są i Borejkowie, którzy przeżywają pełen emocji wieczór poznania nowych teściów.
I rodzina Elki, w której każdy z panów mierzy się ze swoją przeszłością.
Jak zwykle u Musierowicz, jest miło, ciepło, a zapachy świątecznych potraw prawie unoszą się nad kartkami książki;) Uwielbiam ten klimat! A że akcja ma miejsce w 1991 roku, tuż po wielkich przemianach ustrojowych, można przy okazji powspominać, jak to było;) Dziś bawią teksty: karpie są w całym mieście, nie widziałem jeszcze czegoś takiego! Ale wtedy faktycznie to był szok;)
Książka może trochę naiwna, ale jakże przyjemna, akurat na święta:)

poniedziałek, 5 listopada 2012

39. "McDusia"

Autor: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo:  Akapit-Press
Ilość stron: 296
Ocena: 5+/6
Źródło: biblioteka

Za oknami ponury, deszczowy i ciemny listopad. A ja z wielką radością zajrzałam wraz z Gabrysią Borejko w okna mieszkania przy Roosvelta 5:) Po raz kolejny usiadłam w przytulnej, wielkiej kuchni państwa Borejków, wśród licznej rodziny i znajomych.
19 tom Jeżycjady jest wg mnie jednym z najlepszych. A na pewno najpoważniejszy. Dużo w nim o przemijaniu, o zmianach w życiu. Wyjątkowo często na scenie występują starsi bohaterowie.
Może dlatego tak mi się McDusia spodobała. W odróżnieniu od przyjemności zaczytywania się w historyjkach miłosnych poznańskiej młodzieży kilkanaście lat temu  , teraz chętniej czytam o problemach dojrzałych kobiet. Z wielką przyjemnością przyglądałam się, jak na przestrzeni lat zmienili się bohaterowie (podobnie jak ja...), których poznałam jako nastolatków, sama nastolatką będąc...

Musiałam, musiałam po prostu znaleźć wreszcie w necie zdjęcie TEJ kamienicy na Roosvelta!
To TU mieszkają Borejkowie! Ciekawa jestem, czy realni mieszkańcy kamienicy są świadomi jej sławy;)