Autor: J. Campion, K. Pullinger
Ilość stron: 194
Ocena: 3+/6
Źródło: szafa z książkami
Książka powstała na podstawie scenariusza filmu o tym samym tytule.
Czytałam ją leżąc na plaży i uważam, że jest to odpowiednia lektura na taką okoliczność;) Lekka, szybka w czytaniu, przyjemna.
Ada, młoda Szkotka z nieślubną córką, zostaje wydana za mąż za nieznanego mężczyznę, z którym ma zamieszkać w Nowej Zelandii, kraju dzikim i nieznanym. Ada nie mówi od dzieciństwa. Przez większą część życia towarzyszy jej fortepian. Przy pomocy muzyki kobieta wyraża swoje uczucia. Pośredniczką między nią i światem jest też jej córka, która tłumaczy język migowy.
W nowym kraju Ada spotyka męża, z którym nie potrafi nawiązać bliższej więzi oraz mężczyznę, z którym połączy ją namiętne uczucie.
Książce zabrakło opisów pięknej przyrody, muzyki, tych tak ważnych w filmie elementów, które tworzą niepowtarzalny klimat. Nacisk położony jest na historię Ady i jej miłości i to na tym skupiają się autorki. Nie ma opisu bohaterów, także trudno ich sobie wyobrazić osobie, która nie widziała filmu. Język jest suchy, prosty, brak w nim emocji. Miałam wrażenie, że czytam streszczenie, przypomnienie głównych scen i wątków filmu. Myślę, że jako oddzielna pozycja literacka (dla osób nie znających filmu, notabene mocno nagrodzonego), zyska niższe oceny i straci jeszcze więcej na wartości.
Do filmu na pewno jeszcze wrócę, do książki - raczej nie.
wtorek, 7 maja 2013
poniedziałek, 6 maja 2013
19 (73) "Sanatorium"
Autor: Małgorzata Saramonowicz
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 218
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
Książka mroczna, tajemnicza, okrutna.
W tytułowym sanatorium dla chorych na gruźlicę spotyka się dwóch mężczyzn: Jan i tajemniczy Śledczy. Po raz pierwszy spotkali się po tajemniczym zabójstwie w odległej przeszłości. Wraz ze wspomnieniami Jana cofamy się do drugiej połowy lat 40-tych, okrutnego okresu zaraz po wojnie. Małe miasteczko, opuszczone przez przedwojennych mieszkańców, zniszczone, zarządzane przez bezwzględnego Pełnomocnika. Grupa dzieci, wśród nich Janek, które muszą żyć w tym miejscu. Każde z nich nosi swoje traumy. Nowo przybyły ksiądz, który chce obudzić serca ludzi. Codzienne tragedie, ból, nienawiść i przyjaźń.
Gdzie jest rzeczywistość, a gdzie dziecięca wyobraźnia? Na ile prawdziwe są wspomnienia? Świat magii miesza się ze światem realnym. Anioły i święci zstępują z kościelnych obrazów.
Nie jest to lekka ani przyjemna lektura. Mimo to czyta się z zainteresowaniem. Może ze względu na jej niejednoznaczność.
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 218
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
Książka mroczna, tajemnicza, okrutna.
W tytułowym sanatorium dla chorych na gruźlicę spotyka się dwóch mężczyzn: Jan i tajemniczy Śledczy. Po raz pierwszy spotkali się po tajemniczym zabójstwie w odległej przeszłości. Wraz ze wspomnieniami Jana cofamy się do drugiej połowy lat 40-tych, okrutnego okresu zaraz po wojnie. Małe miasteczko, opuszczone przez przedwojennych mieszkańców, zniszczone, zarządzane przez bezwzględnego Pełnomocnika. Grupa dzieci, wśród nich Janek, które muszą żyć w tym miejscu. Każde z nich nosi swoje traumy. Nowo przybyły ksiądz, który chce obudzić serca ludzi. Codzienne tragedie, ból, nienawiść i przyjaźń.
Gdzie jest rzeczywistość, a gdzie dziecięca wyobraźnia? Na ile prawdziwe są wspomnienia? Świat magii miesza się ze światem realnym. Anioły i święci zstępują z kościelnych obrazów.
Nie jest to lekka ani przyjemna lektura. Mimo to czyta się z zainteresowaniem. Może ze względu na jej niejednoznaczność.
sobota, 4 maja 2013
18(72) "Ksiądz Rafał. Niespokojne czasy"
Autor: Maciej Grabski
Wydawnictwo: ZNAK
Ilość stron: 320
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
To druga (po "Ksiądz Rafał") część opowieści o życiu sympatycznego młodego proboszcza z malutkiej gródeckiej parafii. Pierwszą część czytałam prawie dwa lata temu, szczegóły nieco już wyblakły w głowie, ale pozostało wrażenie bardzo sympatycznej i ciepłej lektury. Dlatego szukałam kontynuacji, a gdy znalazłam ją na wyprzedaży za przysłowiowe grosze, nie wahałam się ani chwili.
Trafiamy do Gródka w momencie wyboru Papieża-Polaka. Ale to wydarzenie jest tylko tłem do rewolucyjnych wydarzeń w życiu księdza Rafała, czyli przekazania mu dużej kwoty pieniędzy jako darowizny od kurii na remont kościółka, co pociąga za sobą szereg niezbyt miłych sytuacji.
Początkowo powieść dość długo krąży wokół tematu pieniędzy, co mnie nieco zniechęciło. Na szczęście przebrnęłam przez kilkadziesiąt drażniących stron i doczekałam się miłego, ciepłego klimatu pewnie wyidealizowanej polskiej wsi. Od jakiegoś czasu szukam w literaturze tej sielskości, życia blisko natury, blisko innych ludzi, bez pośpiechu. Znalazłam to w Gródku.
Dodatkowo ciekawy jest wątek relacji panujących w instytucji kościoła katolickiego. Nie znam tego środowiska od podszewki, tym bardziej zadziwiają mnie, a momentami przerażają sytuacje opisane w książce. Okazuje się, że to wielka polityka, przepychanki rządnych władzy mężczyzn, oszustwa, malwersacje itp są na porządku dziennym...Nie wspomnę już o tym, jaką władzę nad zwykłym wikarym ma jego przełożony.
W tej części kiełkuje też skrzętnie skrywana miłość:)
Pod koniec do Gródka znów dociera polityka, tym razem wybuch stanu wojennego. Wprowadzi sporo zamętu i przyniesie trochę niebezpiecznych wydarzeń do życia księdza i jego parafian, ale jak zwykle wszystko skończy się dobrze. Może aż za bardzo cukierkowo, aż mało realistycznie.
Ogólnie książkę czyta się sympatycznie, relaksująca lektura na wieczór po długim i męczącym dniu.
Wydawnictwo: ZNAK
Ilość stron: 320
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
To druga (po "Ksiądz Rafał") część opowieści o życiu sympatycznego młodego proboszcza z malutkiej gródeckiej parafii. Pierwszą część czytałam prawie dwa lata temu, szczegóły nieco już wyblakły w głowie, ale pozostało wrażenie bardzo sympatycznej i ciepłej lektury. Dlatego szukałam kontynuacji, a gdy znalazłam ją na wyprzedaży za przysłowiowe grosze, nie wahałam się ani chwili.
Trafiamy do Gródka w momencie wyboru Papieża-Polaka. Ale to wydarzenie jest tylko tłem do rewolucyjnych wydarzeń w życiu księdza Rafała, czyli przekazania mu dużej kwoty pieniędzy jako darowizny od kurii na remont kościółka, co pociąga za sobą szereg niezbyt miłych sytuacji.
Początkowo powieść dość długo krąży wokół tematu pieniędzy, co mnie nieco zniechęciło. Na szczęście przebrnęłam przez kilkadziesiąt drażniących stron i doczekałam się miłego, ciepłego klimatu pewnie wyidealizowanej polskiej wsi. Od jakiegoś czasu szukam w literaturze tej sielskości, życia blisko natury, blisko innych ludzi, bez pośpiechu. Znalazłam to w Gródku.
Dodatkowo ciekawy jest wątek relacji panujących w instytucji kościoła katolickiego. Nie znam tego środowiska od podszewki, tym bardziej zadziwiają mnie, a momentami przerażają sytuacje opisane w książce. Okazuje się, że to wielka polityka, przepychanki rządnych władzy mężczyzn, oszustwa, malwersacje itp są na porządku dziennym...Nie wspomnę już o tym, jaką władzę nad zwykłym wikarym ma jego przełożony.
W tej części kiełkuje też skrzętnie skrywana miłość:)
Pod koniec do Gródka znów dociera polityka, tym razem wybuch stanu wojennego. Wprowadzi sporo zamętu i przyniesie trochę niebezpiecznych wydarzeń do życia księdza i jego parafian, ale jak zwykle wszystko skończy się dobrze. Może aż za bardzo cukierkowo, aż mało realistycznie.
Ogólnie książkę czyta się sympatycznie, relaksująca lektura na wieczór po długim i męczącym dniu.
piątek, 5 kwietnia 2013
17(71) "Zakochaj się z życiu"
Autor: Ewa Foley
Wydawnictwo: RAVI
Ilość stron: 320
Ocena: 5-/6
Źródło: szafa z książkami
Podręcznik małych i dużych kroków dla poszukującej duszy.
Książkę dostałam dawno temu od przyjaciółki, teraz po raz kolejny po nią sięgnęłam. Świetne lekarstwo na ponurość za oknem i na przedłużającą się zimę:)
Autorka, po wielu latach robienia kariery w biznesie, zainteresowała się leczeniem i profilaktyką holistyczną. Od pocz. lat 90-tych pomaga ludziom w poszukiwaniu najlepszej dla nich drogi życiowej. Prowadzi seminaria, szkolenia, nagrywa kasety i płyty, wydaje książki. Zaraża swoim optymizmem i pokazuje, że można dążyć do życia w szczęściu i równowadze.
"Zakochaj się w życiu" to pozycja bardzo bogata. Dotyka mnóstwa tematów. Rozdziały są dość krótkie, ale treściwe, a każdy z nich kończy się listą pozycji polecanych do dalszej pracy. Jest to wg mnie bardzo dobre rozwiązanie, które ułatwia poszukiwania w obszarze, który nas interesuje, bez zbytniego zagłębiania się w każdy temat w tej książce.
Autorka dzieli się swoimi doświadczeniami, olśnieniami, wspomina swój pobyt w Australii, przywołuje postaci swoich nauczycieli, mistrzów i przewodników. Stwarza ciepły, przyjazny klimat entuzjazmu, który udziela się czytelnikowi. Podpowiada, podaje wskazówki, ale się nie narzuca. Przeczytamy tu zarówno o tym, jak czerpać pozytywną energię z natury, muzyki, poezji czy książek, o mocy płynącej z przebaczenia, modlitwy czy afirmacji, jak i o odkrywaniu różnych aspektów swojej psychiki.
Książki nie trzeba czytać "od deski do deski", nawet nie wiem, czy bym tak potrafiła! Ja wędruję między rozdziałami, które mnie interesują, między pojęciami, które mogę w tym momencie swojego życia wprowadzić w czyn, które mogę ulepszyć, by codzienna szarość znów nabrała barw. Omijam te, do których jeszcze nie dojrzałam, bo w drodze ku szczęściu nic nie można robić na siłę.
Co mnie uwierało w czasie czytania, to pojawiające się błędy stylistyczne i literówki. Ewidentnie korektor tekstu nie przyłożył się do swojej pracy;) Często też miałam wrażenie, że autorka zbyt skupia się na autoreklamie, wielokrotnie przytaczając tytuły innych swoich książek, nagrań, zapraszając na kursy. Ale może to nie jest aż taką wadą, być może wielu osobom pomoże zakochać się w życiu jeszcze mocniej, poprzez sięgnięcie po inne pozycje p. Ewy.
Wydawnictwo: RAVI
Ilość stron: 320
Ocena: 5-/6
Źródło: szafa z książkami
Podręcznik małych i dużych kroków dla poszukującej duszy.
Książkę dostałam dawno temu od przyjaciółki, teraz po raz kolejny po nią sięgnęłam. Świetne lekarstwo na ponurość za oknem i na przedłużającą się zimę:)
Autorka, po wielu latach robienia kariery w biznesie, zainteresowała się leczeniem i profilaktyką holistyczną. Od pocz. lat 90-tych pomaga ludziom w poszukiwaniu najlepszej dla nich drogi życiowej. Prowadzi seminaria, szkolenia, nagrywa kasety i płyty, wydaje książki. Zaraża swoim optymizmem i pokazuje, że można dążyć do życia w szczęściu i równowadze.
"Zakochaj się w życiu" to pozycja bardzo bogata. Dotyka mnóstwa tematów. Rozdziały są dość krótkie, ale treściwe, a każdy z nich kończy się listą pozycji polecanych do dalszej pracy. Jest to wg mnie bardzo dobre rozwiązanie, które ułatwia poszukiwania w obszarze, który nas interesuje, bez zbytniego zagłębiania się w każdy temat w tej książce.
Autorka dzieli się swoimi doświadczeniami, olśnieniami, wspomina swój pobyt w Australii, przywołuje postaci swoich nauczycieli, mistrzów i przewodników. Stwarza ciepły, przyjazny klimat entuzjazmu, który udziela się czytelnikowi. Podpowiada, podaje wskazówki, ale się nie narzuca. Przeczytamy tu zarówno o tym, jak czerpać pozytywną energię z natury, muzyki, poezji czy książek, o mocy płynącej z przebaczenia, modlitwy czy afirmacji, jak i o odkrywaniu różnych aspektów swojej psychiki.
Książki nie trzeba czytać "od deski do deski", nawet nie wiem, czy bym tak potrafiła! Ja wędruję między rozdziałami, które mnie interesują, między pojęciami, które mogę w tym momencie swojego życia wprowadzić w czyn, które mogę ulepszyć, by codzienna szarość znów nabrała barw. Omijam te, do których jeszcze nie dojrzałam, bo w drodze ku szczęściu nic nie można robić na siłę.
Co mnie uwierało w czasie czytania, to pojawiające się błędy stylistyczne i literówki. Ewidentnie korektor tekstu nie przyłożył się do swojej pracy;) Często też miałam wrażenie, że autorka zbyt skupia się na autoreklamie, wielokrotnie przytaczając tytuły innych swoich książek, nagrań, zapraszając na kursy. Ale może to nie jest aż taką wadą, być może wielu osobom pomoże zakochać się w życiu jeszcze mocniej, poprzez sięgnięcie po inne pozycje p. Ewy.
środa, 3 kwietnia 2013
16(70) "Podnieś głowę"
Autor: Ewa Woydyłło
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 156
Ocena: 4/6
Źródło: pożyczona
Książka skierowana do kobiet. Autorka dotyka wielu obszarów kobiecej psychiki, chce pomóc zmierzyć się z różnymi trudnościami, takimi jak uzależnienia, lęk, perfekcjonizm, ale i określenie własnej tożsamości, zderzenie z nieuchronnym procesem starzenia się, ze śmiercią kogoś bliskiego. Namawia do samorozwoju, do szukania swoich pasji, przyjaciół, do dbania o zdrowie, bo wszystko to sprzyja świadomemu i pięknemu rozwijaniu kobiecości.
Ewa Woydyłło jest psychoterapeutką specjalizującą się w pracy z osobami uzależnionymi, co ma odzwierciedlenie w książce. Nie raz miałam wrażenie, że kieruje swoje słowa właśnie do kobiet wychodzących z uzależnienia, zaczynających swoje nowe życie, bez nałogu i szukających sił do odnalezienia siebie.
Książka napisana jest prostym językiem, łatwa w odbiorze, ale dla mnie traktująca każdy z tematów bardzo powierzchownie. Może być pozytywnie naładowaną mapą, wstępem do szukania i zagłębienia tego wątku, który akurat jest w danym momencie życia ważny i potrzebny.
Wydawnictwo: Literackie
Ilość stron: 156
Ocena: 4/6
Źródło: pożyczona
Książka skierowana do kobiet. Autorka dotyka wielu obszarów kobiecej psychiki, chce pomóc zmierzyć się z różnymi trudnościami, takimi jak uzależnienia, lęk, perfekcjonizm, ale i określenie własnej tożsamości, zderzenie z nieuchronnym procesem starzenia się, ze śmiercią kogoś bliskiego. Namawia do samorozwoju, do szukania swoich pasji, przyjaciół, do dbania o zdrowie, bo wszystko to sprzyja świadomemu i pięknemu rozwijaniu kobiecości.
Ewa Woydyłło jest psychoterapeutką specjalizującą się w pracy z osobami uzależnionymi, co ma odzwierciedlenie w książce. Nie raz miałam wrażenie, że kieruje swoje słowa właśnie do kobiet wychodzących z uzależnienia, zaczynających swoje nowe życie, bez nałogu i szukających sił do odnalezienia siebie.
Książka napisana jest prostym językiem, łatwa w odbiorze, ale dla mnie traktująca każdy z tematów bardzo powierzchownie. Może być pozytywnie naładowaną mapą, wstępem do szukania i zagłębienia tego wątku, który akurat jest w danym momencie życia ważny i potrzebny.
sobota, 30 marca 2013
15(69) "Od gniewu do przebaczenia"
Autor: E. Larsen
Wydawnictwo: GWP
Ilość stron: 144
Ocena: 4+/6
Źródło: szafa z książkami
Fragment opisu z okładki:
"Gniew - niszczące uczucie - jest obecny w życiu każdego z nas. Potrafi przybierać rozmaite oblicza: depresji, wściekłości, rozdrażnienia, wycofania z kontaktów z innymi, stałego poczucia bycia ofiarą, skłonności do uzależniania się. Książka Ernie Larsena, mająca charakter poradnika-samouczka, w sposób niezwykle przystępny prowadzi czytelnika drogą, której początek stanowi uświadomienie sobie własnego gniewu, a która ma prowadzić do celu, jakim jest pojednanie się z sobą samym, przebaczenie sobie, rodzinie, losowi, Bogu."
Opis wyjątkowo trafnie oddaje treść książki.
Co mnie zniechęcało: zbyt długie skupienie się na procesie uświadomienia sobie gniewu. Może też zbyt płytkie i "objawowe". Za to podejście do procesu pojednania wydało mi się nieco infantylne. Uważam, że ta część drogi wiodącej do pełnego przebaczenia i wolności jest najtrudniejsza, a zostało jej poświęcone zbyt mało miejsca.
Jednak książka jest dość dobra, pomaga wniknąć w swoją psychikę i odnaleźć w niej czasem zaskakujące i głęboko ukryte motywy wywołujące niespodziewany gniew.
Przyznaję, że przeleżała na mojej półce kilka lat czekając na "swój" czas. Cieszę się, że wreszcie po nią sięgnęłam i się z nią zmierzyłam:)
Wydawnictwo: GWP
Ilość stron: 144
Ocena: 4+/6
Źródło: szafa z książkami
Fragment opisu z okładki:
"Gniew - niszczące uczucie - jest obecny w życiu każdego z nas. Potrafi przybierać rozmaite oblicza: depresji, wściekłości, rozdrażnienia, wycofania z kontaktów z innymi, stałego poczucia bycia ofiarą, skłonności do uzależniania się. Książka Ernie Larsena, mająca charakter poradnika-samouczka, w sposób niezwykle przystępny prowadzi czytelnika drogą, której początek stanowi uświadomienie sobie własnego gniewu, a która ma prowadzić do celu, jakim jest pojednanie się z sobą samym, przebaczenie sobie, rodzinie, losowi, Bogu."
Opis wyjątkowo trafnie oddaje treść książki.
Co mnie zniechęcało: zbyt długie skupienie się na procesie uświadomienia sobie gniewu. Może też zbyt płytkie i "objawowe". Za to podejście do procesu pojednania wydało mi się nieco infantylne. Uważam, że ta część drogi wiodącej do pełnego przebaczenia i wolności jest najtrudniejsza, a zostało jej poświęcone zbyt mało miejsca.
Jednak książka jest dość dobra, pomaga wniknąć w swoją psychikę i odnaleźć w niej czasem zaskakujące i głęboko ukryte motywy wywołujące niespodziewany gniew.
Przyznaję, że przeleżała na mojej półce kilka lat czekając na "swój" czas. Cieszę się, że wreszcie po nią sięgnęłam i się z nią zmierzyłam:)
poniedziałek, 25 marca 2013
14(68) Dramat udanego dziecka
Autor: Alice Miller
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 108
Ocena: 5+/6
Źródło: szafa z książkami
Od jakiegoś czasu ciężko mi idzie czytanie beletrystyki. Czytam chyba trzy książki równocześnie, każdej kilka str dziennie, ale żadna nie jest w stanie porwać mnie na tyle, by odłożyć pozostałe i jak najszybciej ją skończyć.
Może ze względu na wielkie przemiany, które forsuję w swojej głowie i życiu, dużo bliżej mi ostatnio do pozycji z dziedziny psychologii. Chętnie sięgam po starannie wyselekcjonowanych autorów, bo pomagają mi w moich wewnętrznych zmaganiach.
Jedną z takich książek jest "Dramat udanego dziecka". Lektura trudna, nawet bardzo. Przyznaję, że czytałam ją kilka miesięcy, po kawałku. Budziła tyle emocji, że co jakiś czas, po dokonaniu kolejnego odkrycia, musiałam od niej odpocząć, by coś "przetrawić" i poukładać.
Autorka upatruje źródła wielu problemów dorosłego człowieka w jego dzieciństwie. Obala twierdzę, jaką jest obraz idealizowanych rodziców tkwiący w naszej świadomości. Przebija się przez mur zachowań, które uznajemy za normalne i ukazuje ich prawdziwe oblicze oraz pochodzenie. Zaniedbane dziecko to nie tylko to bite, głodne, brudne. To także to, któremu nie okazywano uczuć, to, które w swoim podświadomym mniemaniu chciało być idealne, by zasłużyć chociaż na namiastkę miłości. Dziecko, którego potrzeby były ignorowane, w dorosłym życiu także nie umie ich odczytywać, zatraca się w zaspokajaniu potrzeb innych ludzi, by zyskać ich akceptację.
Bezwarunkowa miłość do rodziców oraz wyobrażenia o nich, do których każdy jest przywiązany także jako dorosły, utrudnia dotarcie do bolesnych przeżyć, przyzwolenie na przeżycie wypieranych emocji, by w konsekwencji móc zacząć żyć pełnią wolności i własnym życiem. Odkryć swoje prawdziwe JA.
Rodzice zadający dziecku cierpienia psychiczne, poniżający je, wzbudzający poczucie wstydu w pozornie normalnej rodzinie to nadal temat tabu. Jednak mam wrażenie, że coraz więcej osób czuje się na siłach, by stawić czoła traumom dzieciństwa, spojrzeć na nie z dystansu i bardziej obiektywnie. Wyrwać się z więzienia lęku, przymusu, bycia niewidzialnym.
Być może dzięki tej świadomości dorosłych nasze dzieci będą miały coraz częściej szansę na życie zgodne z własną drogą, własnym JA, akceptowanym przez najbliższych.
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 108
Ocena: 5+/6
Źródło: szafa z książkami
Od jakiegoś czasu ciężko mi idzie czytanie beletrystyki. Czytam chyba trzy książki równocześnie, każdej kilka str dziennie, ale żadna nie jest w stanie porwać mnie na tyle, by odłożyć pozostałe i jak najszybciej ją skończyć.
Może ze względu na wielkie przemiany, które forsuję w swojej głowie i życiu, dużo bliżej mi ostatnio do pozycji z dziedziny psychologii. Chętnie sięgam po starannie wyselekcjonowanych autorów, bo pomagają mi w moich wewnętrznych zmaganiach.
Jedną z takich książek jest "Dramat udanego dziecka". Lektura trudna, nawet bardzo. Przyznaję, że czytałam ją kilka miesięcy, po kawałku. Budziła tyle emocji, że co jakiś czas, po dokonaniu kolejnego odkrycia, musiałam od niej odpocząć, by coś "przetrawić" i poukładać.
Autorka upatruje źródła wielu problemów dorosłego człowieka w jego dzieciństwie. Obala twierdzę, jaką jest obraz idealizowanych rodziców tkwiący w naszej świadomości. Przebija się przez mur zachowań, które uznajemy za normalne i ukazuje ich prawdziwe oblicze oraz pochodzenie. Zaniedbane dziecko to nie tylko to bite, głodne, brudne. To także to, któremu nie okazywano uczuć, to, które w swoim podświadomym mniemaniu chciało być idealne, by zasłużyć chociaż na namiastkę miłości. Dziecko, którego potrzeby były ignorowane, w dorosłym życiu także nie umie ich odczytywać, zatraca się w zaspokajaniu potrzeb innych ludzi, by zyskać ich akceptację.
Bezwarunkowa miłość do rodziców oraz wyobrażenia o nich, do których każdy jest przywiązany także jako dorosły, utrudnia dotarcie do bolesnych przeżyć, przyzwolenie na przeżycie wypieranych emocji, by w konsekwencji móc zacząć żyć pełnią wolności i własnym życiem. Odkryć swoje prawdziwe JA.
Rodzice zadający dziecku cierpienia psychiczne, poniżający je, wzbudzający poczucie wstydu w pozornie normalnej rodzinie to nadal temat tabu. Jednak mam wrażenie, że coraz więcej osób czuje się na siłach, by stawić czoła traumom dzieciństwa, spojrzeć na nie z dystansu i bardziej obiektywnie. Wyrwać się z więzienia lęku, przymusu, bycia niewidzialnym.
Być może dzięki tej świadomości dorosłych nasze dzieci będą miały coraz częściej szansę na życie zgodne z własną drogą, własnym JA, akceptowanym przez najbliższych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)