piątek, 14 września 2018

"Tysiąc dni w Wenecji" Marlena de Blasi

Rok pierwszego wydania:
Ocena: 3+/6


Spotkali się pewnego dnia. Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością. Ona Amerykanka, turystka zwiedzająca Wenecję z przyjaciółmi. Rozwiedziona matka dorosłych dzieci, mistrzyni kuchni. On-rodowity Wenecjanin. Wystarczyło, że na nią spojrzał i się zakochał...Za pierwszego jej pobytu w Wenecji zniknęła mu z oczu, jednak po kilku miesiącach, gdy wróciła zwiedzać miasto, już nie pozwolił jej odejść. Gdy ona wraca do Stanów, on po kilku dniach leci za nią. Ona zna po włosku kilka słów, on po angielsku niewiele więcej. A jednak postanawiają zacząć wspólne życie. On wraca do Wenecji, by przygotować "grunt", ona rzuca całe swoje dotychczasowe życie-sprzedaje dom, knajpę, zostawia w Ameryce dzieci i przenosi się do Wenecji, by zamieszkać z Nieznajomym, jak nazywa wybrańca swego serca. Okazuje się, że jego mieszkanie to zapuszczona nora, w której jej trudno się odnaleźć. Okazuje się, że na ich drodze do wymarzonego ślubu piętrzy się mnóstwo przeszkód, a codzienne życie w uroczej Wenecji i charaktery sympatycznych Włochów nieco odbiegają od jej wyobrażeń. A jednak im się udaje. Skleić dwa samotne życia w jedno wspólne. Twierdzą oboje, że szczęśliwe:)
Szalona to historia. Nie raz się zastanawiałam, jak można się tak "rzucić na główkę" w nieznane. Zostawić wszystko i bez znajomości języka i kultury zamieszkać w obcym kraju z praktycznie nieznajomym mężczyzną...I nie można tego uznać za wybryk szalonej wczesnej młodości, bo oboje byli już mocno dojrzałymi ludźmi.
To zbeletryzowana autobiograficzna opowieść o tym, jak autorka próbuje zacząć nowe życie w nowym kraju z nowym mężem;)
Książka napisana jest lekko, z pewną dozą humoru. Jedyne, co mnie drażniło, to dość lekceważący stosunek Amerykanki do Włochów i wszystkiego co włoskie, traktowanie ich z góry i nie bardzo uzasadnione poczucie wyższości. Jednak byłam w stanie przejść nad tym do dalszej lektury, która intrygowała mnie odwagą narratorki i jej życiowymi perturbacjami.
Powieść bardzo przypomina mi "Brudną robotę", podobna życiowa rewolucja i determinacja:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz