sobota, 19 marca 2016

16(286) Książę Mgły

Autor: Carlos Ruiz Zafon
Ocena: 4/6
Wydawnictwo:

"Cień wiatru" Zafona to powieść, która przeczytana dwa razy tkwi w mojej głowie wciąż i wciąż. Nie treścią, a klimatem, mglistym, mrocznym i tajemniczym zawładnęła moimi myślami. Do dziś, choć czytałam ją lata temu, gdy idę zamgloną pustą uliczką, a rozproszone światło latarni tylko odrobinę rozpędza ciemność, od razu przypomina mi się "Cień wiatru". Dlatego też z wielką nadzieją sięgnęłam po "Księcia Mgły", tym bardziej, że tajemnicza okładka zapowiadała podobny klimat. Jednak się zawiodłam...
Jest rok 1943. Rodzina Carverów- zegarmistrz z żoną i trójką dzieci -  przenosi się z ogarniętego wojną miasta do prowincjonalnego miasteczka nad Atlantykiem. Kupują dom na samej plaży, w którym wcześniej mieszkał doktor z żoną i wyczekanym synkiem. Jednak w wyniku niezrozumiałego wypadku dziecko zginęło w wieku lat 7. Po przybyciu Carverów zarówno w domu, jak i w okolicy zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Już od momentu przybycia mają miejsce niewytłumaczalne zjawiska: zegar na dworcu chodzi do tyłu, a do Iriny przybłąkuje się kot o niesamowitym spojrzeniu. Syn zegarmistrza, 13-letni Max, poznaje nieco starszego Rolanda i jego przybranego dziadka, latarnika. Starszy mężczyzna opowiada dzieciom historię zatopionego statku, z którego jedynie on się uratował i o czarowniku - Księciu Mgły, który od dziesiątków lat spełnia marzenia ludzi, żądając jednak w zamian dotrzymania obietnicy zawsze bardzo brzemiennej w skutki. Okazuje się, że Książę Mgły, uznany za zaginionego, znów zaczyna działać. Ktoś ma jeszcze dług do spłacenia... Co wspólnego mają filmy znalezione w nowo kupionym domu, ogród z dziwnymi posągami, wrak statku i tajemniczy Książę Mgły? Magia i niebezpieczeństwo tej zagadki pochłaniają Maxa i jego towarzyszy bez reszty. Tylko kim naprawdę jest Roland???
Powieść pełna jest nierzeczywistych opowieści i zdarzeń. Nie wiadomo, co jest realne, a co tylko wytworem wyobraźni lub snem. Autor potrafi tworzyć scenerię grozy i sytuacje trzymające w napięciu.
Minusem jest fakt, że wg Autor kilka razy pomylił chronologię. Raz pisze o danej scenie, że ma miejsce w dniu przybycia do miasteczka rodziny Carverów, by pół strony dalej określić tą samą sytuację jako wydarzenie dwa dni po przyjeździe.
I zakończenie -czegoś mi w nim zabrakło. To, że nie ma happy endu, to nic. Raczej oczekiwałam czegoś mniej oczywistego niż się stało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz