środa, 7 sierpnia 2013

36(90) "20 tysięcy godzin w budzie"

Autor: Andrzej Samson
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 148
Ocena: 4+/6
Źródło: szafa z książkami



 

„W szkole i nad lekcjami spędzamy ponad 80% czasu przypadającego na nasze «szkolne dzieciństwo» (od 6. do 15. roku życia) i wczesną młodość. Oznacza to około 20 tysięcy godzin przeżytych w warunkach napięcia, strachu i nudy wśród których, jak diamenty w popiele błyskają nieliczne chwile lepszego samopoczucia. Jest to czas wyczerpującego i szkodliwego dla zdrowia życia w permanentnym stresie, porównywalny do życia pilotów odrzutowców albo innych ludzi mających niebezpieczną i odpowiedzialną profesję. Mam nadzieję, że lektura tej książki 20 tysięcy godzin w budzie ułatwi wszystkim uczniom przeżycie tego czasu, a być może skłoni też ludzi szkoły do refleksji nad swoją pracą i jej ewentualnym udoskonaleniem.”
Andrzej Samson

Książka niewielka, ale pełna treści. Poranny stres, strach, nienawiść, wieczna walka albo totalne olewanie. Takie uczucia wzbudza w większości uczniów polska szkoła. Samson doskonale obala mit szkoły jako instytucji przyjaznej dzieciom i młodzieży, krzewiącej naukę i rozwój. Pokazuje słabe strony systemu, wytyka wady także nauczycielom. Krytykuje oceny jako jedyny wyznacznik poziomu ucznia, ośmiesza wręcz sens testów, włącznie z maturą. Szkoła zabija naturalną chęć dziecka do nauki, do poznawania świata. Bo maluch chce ten świat badać, dotykać, pytać o to, co go ciekawi i wypowiadać własny sąd. Szkoła wsadza go w sztywny schemat, każe się przestawić na totalnie abstrakcyjne pojęcia, a do tego ocenia, karze, wyśmiewa, ironizuje, tępi tych, którzy chcą iść własną drogą.
To wszystko w oparciu o rozmowy z młodzieżą, ich spostrzeżenia i skargi. Dla równowagi wspomina o wizji szkoły idealnej.
Książka podzielona jest na kilka części, dotyczących m.in. samej szkoły jako instytucji, relacji uczniów z nauczycielami, dzieci z rodzicami czy metod stosowanych w szkole.
Spostrzeżenia psychologa są bardzo zbieżne z moimi, jako matki ucznia. Także zarzuty mamy bardzo podobne. I marzenia. Wniosek, jaki nasuwa się po lekturze: dużo lepiej dla dziecka byłoby nie puszczać go do szkoły! Niestety, na razie nikt chyba nie wymyślił ni lepszego...Przynajmniej w naszym kraju...
Jedyne, co mogę zarzucić Autorowi, to wracanie po kilka razy do już wymienianych argumentów czy zarzutów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz