piątek, 28 stycznia 2022

"Lato, gdy mama miała zielone oczy" Tatiana Tibuleac

 Rok pierwszego wydania: 2019/2021

Ocena: 5,5/6

Źródło: Legimi



Od jakiegoś czasu nie mam serca do pisania o tym, co czytam. Trudno mi zebrać myśli. Nawet czytanie idzie mi jakoś wolno...Za to pewnie bardziej uważnie, a o to chodziło ;)

Jednak tym razem, gdy w mojej podróży dookoła świata spotkałam młodą rumuńsko-mołdawską pisarkę, tak zachwyciłam się jej debiutancką powieścią, że nie mogłam pominąć jej milczeniem.

Aleksy, zbuntowany nastolatek z problemami psychicznymi, nienawidzi swojej matki. Przyznaję, ma do tego powody...Po ukończeniu szkoły planuje wakacyjny wyjazd z kolegami. Jednak skuszony nietypowymi obietnicami, ulega prośbie matki i wyjeżdża z nią na lato na francuską wieś. Tam okazuje się, że to ich ostatnie wspólne wakacje. Trudna relacja matki i syna powoli się zmienia, aż w końcu przeradza się w swego rodzaju bliskość.

Historię tamtego lata poznajemy z retrospekcji Aleksa, jego narkotycznych wspomnień, z perspektywy lat. W międzyczasie dowiadujemy się ciut więcej o czasie następującym po ostatnich wakacjach z matką.

Powieść po prostu zapiera dech. Swoją ascetycznością, szczerością, emocjami wyrażonymi nie wprost. Uderza prosto w serce i zadaje ból. A jednak jest tak piękna, wręcz poetycka, melodyjna, że nie sposób jej odłożyć. 

Nie raz siedziałam w ciszy i zadumie nad jej stronami. Czuję, jak zapadła głęboko w moją duszę. Cieszę się, że na nią trafiłam. Przez przypadek. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz