środa, 2 sierpnia 2017

"Lolita" Vladimir Nabokov

Ocena: 4/6
Rok pierwszego wydania: 1955


Zdecydowanie te wakacje sprzyjają czytaniu powieści "niespiesznych", takich, w których forma idzie co najmniej w parze z treścią. Nadal uciekam od szybkiej akcji, trywialnych tematów, bestsellerów ostatnich tygodni i polskich lekkich powieści, których dziesiątki w tym samym stylu znajdzie się na księgarskich półkach.
Jakiś czas temu przez przypadek trafiłam na świetną recenzję "Lolity", wychwalającą piękny styl i kwiecisty język. Nie namyślając się długo, sięgnęłam po nią, tym bardziej, że znając jedynie ogólny zarys charakterystyki nimfetki, powieści nigdy wcześniej nie czytałam.
To rachunek sumienia? relacja? 40-letniego Humberta z romansu z 12-latką. Napisana rzeczywiście ładnie -  takie określenie najlepiej oddaje styl, słownictwo, poezję opisów. Jednak ostatnio przeczytany "Wilk stepowy" dość znacząco podniósł poprzeczkę i trudno będzie kolejnym książkom sprostać moim oczekiwaniom...
Z powieści wyłania się portret psychologiczny narratora, będącego równocześnie głównym bohaterem. Nie da się ukryć, że pisząc ten pamiętnik dla bliżej nieokreślonej ławy przysięgłych, stara się możliwie wybielić własne czyny, pięknie, wdzięcznie i subtelnie opisując swe uczucia do dziewczynki. Tu muszę przyznać, że nie raz z kartek książki słowa płynęły niczym  muzyka. Jednak nie dajmy się oszukać słówkom. Tak naprawdę to opis zachowań człowieka, którym kierowały jedynie żądze. Im podporządkował swoje życie i był skłonny zrobić dosłownie wszystko, by dać im upust. Także krzywdzić dziecko. Być może nad wyraz rozwinięte jak na swój wiek, być może zachowujące się wyzywająco, ale jednak dziecko, do którego głębokie uczucie Humbert deklarował. To jedynie kłamliwy, egoistyczny, zepsuty do szpiku kości pedofil i zwyrodnialec, który starał się przedstawić siebie jako czułego, troskliwego "tatusia", uwiedzionego przez małolatę.
Czytałam tę powieść głównie ze względu na język, jednak po jakimś czasie i piękne opisy zaczęły mnie nużyć. Mam wrażenie, że wraz z przerzucaniem kolejnych kartek stawały się coraz bardziej "zwyczajne". Męczyły skrajnie szczegółowe relacje Humberta, choćby z miejsc, w których się zatrzymywali w drodze przez Amerykę, opisy hotelowych pokoi itp. Pisząc ten pamiętnik, mężczyzna zdecydowanie skupiał się na drobnych szczegółach, nie na wydarzeniach, ale dzięki temu czytelnik dowiaduje się, co tak naprawdę było dla niego istotne, na co zwracał uwagę, co zapamiętał. Jednak patrząc z perspektywy, na całość powieści, forma zdecydowanie przerosła treść.
 Trafiłam na wydanie, w którym tłumacz nie pofatygował się przełożyć wielu zwrotów francuskich choćby w przypisach. Jako, że nie znam tego języka, drażniło mnie to.
Mimo wszystko warto było przeczytać. Dla pięknych opisów czułości, subtelnych obrazów namiętności. Nabokov jest mistrzem pióra! Pisze tak delikatnie o rzeczach niemoralnych, odrażających, że czytelnik nie nabiera jednoznacznie i odruchowo wstrętu do Humberta, choć opisana sytuacja zdecydowanie do tego skłania. Autor niesamowicie bawi się z czytelnikiem za pomocą słowa!
Warto też było przyjrzeć się złożonej osobowości tego typu bohatera.

1 komentarz:

  1. Jak dla mnie fenomenalna książka. Przerażająca ale fenomenalna. Ta kreacja głównego bohatera jest po prostu niesamowita!

    OdpowiedzUsuń