piątek, 25 listopada 2016

85(365) Szukając Noel

Autor: Richard Paul Evans
Wydawnictwo: Znak
Ocena: 4/6


Pewnego śnieżnego, zimowego wieczoru Markowi psuje się samochód. Niby nic takiego, ale chłopak ma już dość życia. Niedawno odeszła od niego dziewczyna, matka zginęła w wypadku, mieszka daleko od domu, musiał opuścić studia z braku pieniędzy, na życie zarabia jako woźny w szkole, a z ojcem ma tak złe relacje, że nawet nie chce się z nim spotkać. Brnąć w śnieżnej zadymce przez pustkowie Mark dostrzega jedyne światło w okolicy, należące do kawiarni. Zdąża w ostatniej chwili, gdy Macy, pracownica lokalu, właśnie zamyka drzwi. Jednak na prośbę mężczyzny udostępnia mu telefon, częstuje gorącą czekoladą i obdarowuje chwilą pokrzepiającej rozmowy. Tak zaczyna się niezwykła znajomość dwójki pokiereszowanych przez życie młodych ludzi.
Macy postanawia poszukać swojej młodszej siostry. Jako małe dziewczynki obie trafiły do adopcji, tyle, że do dwóch różnych rodzin. Do Macy los niestety się nie uśmiechnął. Po śmierci biologicznej matki została zabrana od ojca narkomana i przekazana kobiecie, która ją biła i się nad nią psychicznie znęcała. Macy tęskni za swoją małą siostrzyczką. Jednak gdy trafia na jej ślad wszystko okazuje się inne, niż sobie wyobrażała.
To typowy, sentymentalny wyciskacz łez. Tyle, że z ciekawym wątkiem adopcji. Tak dużo tu przeciwności losu, śmierci bliskich, że aż w człowieku budzi się wdzięczność za tak spokojne życie...Akcja dzieje się w okresie okołobożonarodzeniowym, co generuje dodatkowe emocje.
Chyba były mi one jednak potrzebne, bo mimo, że na ogól nie lubię takich ckliwych opowiastek, tą przeczytałam w dwa wieczory!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz