czwartek, 11 września 2014

60(180) Niewinne mścicielki

Autor: Karen Blixen
Ilość stron: 380
Ocena: 3/6
Źródło: biblioteka

Anglia, rok 1840. Lucan jest ambitną, ale ubogą sierotą, pracującą jako guwernantka. Gdy bogaty pracodawca składa jej uwłaczającą godności panienki propozycję, Lucan ucieka. Odnajduje swą przyjaciółkę z lat szkolnych, wychowywaną w luksusach Zosine. Okazuje się,że i druga z dziewcząt zostaje opuszczona przez ojca, pozbawiona domu i majątku przez wierzycieli. Młode kobiety postanawiają udać się do Londynu, by tam szukać pracy. Traktują się jak siostry, Lucan wręcz czuje się zobowiązana opiekować się naiwną i nieznającą życia Zosine. Trafiają wreszcie do Francji, do domu pastora i jego żony, gdzie wiodą spokojny z pozoru żywot wychowanek.
Powieść zaczyna się jak zwykłe romansidło, potem robi się dziwnie, a wreszcie-strasznie. Pobożny duchowny okazuje się kimś innym niż wskazywałby jego wygląd i zachowanie prostolinijnego, cichego staruszka.
Autorka zawarła w powieści wiele przemyśleń na temat wiary, religii, wręcz ortodoksji, a także na temat relacji damsko-męskich. W większości ujęła je w przydługie i nużące nieco monologi bohaterów. Aby przez nie przebrnąć rzeczywiście trzeba się mocno wczuć w realia XIX wiecznej Anglii, tak dalekie od dzisiejszych. Nie raz uwierały mnie poglądy bohaterów, zwłaszcza małżeństwa, które zaopiekowało się przyjaciółkami, jak choćby to, że mężczyzna jest jednostką nadrzędną nad kobietą i dziwna jest sytuacja, że wysłuchuje tego, co kobieta mówi! Do fabuły wprowadzonych jest kilka wątków pobocznych, nie mających zbyt dużego znaczenia, a jedynie rozwlekających akcję. Nie zabrakło i miłosnych westchnień obu dziewcząt, notabene do mężczyzny, który pojawił się w ich domu dosłownie na chwilę i wywołał uczucia czysto platoniczne.
Książka mnie nie zachwyciła, wręcz momentami męczyła. Jest specyficzna i nieco dziwna. Napisana jakby na siłę. Zupełnie inna niż "Pożegnanie z Afryką".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz