Autor: K. Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 304
Ocena: 3/6
Źródło: biblioteka
Z reguły omijam tego typu książki szerokim łukiem jako te, dla których szkoda czasu. Tym razem chyba skusiła mnie okładka i wizja lekkiej lektury na upalne popołudnie. Rzeczywiście, "Niebieskie migdały" właśnie taką lekturą się okazały: lekką, prostą i szybką.
Kolejna z bardzo "życiowych" książek o młodej kobiecie, jakich sporo teraz na polskim rynku wydawniczym.
Ina jest świeżo upieczoną mamą, do tego samotną, ponieważ znany w show biznesie tatuś uciekł już na widok pozytywnego testu ciążowego. Dziewczyna boryka się z codziennymi problemami, tak typowymi dla jej sytuacji: kolkami, pierwszą chorobą, nadopiekuńczą matką i próbami wyswatania z każdym potencjalnym kandydatem. Przez przypadek poznaje swojego nowego sąsiada, oczywiście przystojnego i młodego, co prowadzi, jak można się spodziewać, do nieuniknionego romansu.
Przyznam, że coraz częściej czuję się zdegustowana stylem pisania polskich autorek, językiem, jakim się posługują. Odbieram to jako brak zaufania do poziomu inteligencji czytelniczek, albo brak polotu pisarek.
Dzięki temu, że nie spodziewałam się zbyt wiele, nie doznałam rozczarowania;) Co więcej, moje oczekiwania się sprawdziły;) Jeśli ktoś lubi czytać o zwykłych, prozaicznych, codziennych czynnościach przez 300 stron, na pewno będzie usatysfakcjonowany tą lekturą.
wtorek, 25 czerwca 2013
czwartek, 20 czerwca 2013
29(83) "Pudełko ze szpilkami"
Autor: Grażyna Plebanek
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 246
Ocena: 3/6
Źródło:biblioteka
Marta ma prawie 30 lat. I ma szczęście. Bo udało jej się uciec z małego miasteczka i zamieszkać w Warszawie w kawalerce podarowanej przez babcię. Bo robi karierę w stolicy. Bo ma przyjaciółki. A prawie obcy facet, który zostanie ojcem jej dziecka, oświadcza się i chce założyć rodzinę.
Marta ma dylematy jak większość młodych matek w naszym kraju. Jak pogodzić macierzyństwo i karierę. Czy zostawić 4-miesięczne niemowlę z obcą osobą i wracać do pracy, czy być 24-godzinnym uczestnikiem życia dziecka i skazać się tym samym na bezrobocie po powrocie z urlopu macierzyńskiego?
Książkę najtrafniej określa słowo: pospolita. Zwyczajna kobieta, jej zwyczajne życie. Nic tu nie zaskakuje, wręcz jest do bólu przewidywalne. Bardzo zwyczajna fabuła i zwyczajny język.
W powieści pojawia się plejada bardzo barwnych postaci: siostra bliźniaczka Marty, matka Polka 5 dzieci, która utknęła w małym miasteczku i żyje między pampersem i garnkiem. Teściowa, czyli matka jedynaka, wielka tradycjonalistka z zasadami, narzucająca się świeżo upieczonej synowej. Przyjaciółka-karierowiczka i wiele innych. Jednak każda z nich wydaje mi się przerysowana i potraktowana bardzo schematycznie. Bo jak małe miasteczko, to wysiadywanie przed sklepem i ostry makijaż, jak karierowiczka to fitness i figura modelki mimo dwójki malutkich dzieci.
Było jeszcze kilka innych rzeczy, które mnie drażniły w trakcie czytania.
Po pierwsze: postać ojca dziecka, później męża głównej bohaterki. Jest postacią strasznie marginalną. Jest, a jakby go w ogóle nie było. Pojawia się na chwilę gdzieś w progu, wypowiada w całej książce dosłownie kilka zdań. Wiemy tylko, że jest szalenie przystojny. Nawet jego imię jest wielką niewiadomą... Może to był celowy zabieg autorki. Ale dla mnie wygląda to mało realistycznie, za to bardzo feministycznie, bo właśnie...
Po drugie, w przeciwieństwie do postaci męża, przyjaciółki Marty są obecne ciągle, w każdej sytuacji. Opisane z detalami zarówno pod względem wyglądu, mimiki, zachowań jak i charakterów. Każda z nich jest inna, jedna namawia do usunięcia ciąży, a już na pewno rzucenia się w wir kariery dwa miesiące po porodzie, druga ze wszystkich sił chce stworzyć przytulne gniazdko dla swojej rodziny i oddaje się jej całą sobą. A bohaterka miota się między argumentami jednej i drugiej, szukając własnej drogi.
Po trzecie: chaos, który nie raz pojawia się w przebiegu akcji. Niektóre sytuacje, wg mnie istotne w realnym życiu, są potraktowane marginalnie, inne-naprawdę błahe, opisywane ze szczegółami. Czasem akcja toczy się minuta po minucie, czasem następuje nagły przeskok, by potem na chwilę cofnąć się w czasie. Mnie to męczyło.
Książkę uratowało w moich oczach zakończenie. To dla niego warto było przebrnąć przez pierwsze 200 stron. Wiele wyjaśniło i po przeczytaniu tej końcówki inaczej spojrzałam na to, co przeczytałam wcześniej.
Ogólnie powieść, którą można przeczytać z nudów, jak nic ciekawszego nie ma pod ręką, ale nie zapadnie raczej w pamięć.
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 246
Ocena: 3/6
Źródło:biblioteka
Marta ma prawie 30 lat. I ma szczęście. Bo udało jej się uciec z małego miasteczka i zamieszkać w Warszawie w kawalerce podarowanej przez babcię. Bo robi karierę w stolicy. Bo ma przyjaciółki. A prawie obcy facet, który zostanie ojcem jej dziecka, oświadcza się i chce założyć rodzinę.
Marta ma dylematy jak większość młodych matek w naszym kraju. Jak pogodzić macierzyństwo i karierę. Czy zostawić 4-miesięczne niemowlę z obcą osobą i wracać do pracy, czy być 24-godzinnym uczestnikiem życia dziecka i skazać się tym samym na bezrobocie po powrocie z urlopu macierzyńskiego?
Książkę najtrafniej określa słowo: pospolita. Zwyczajna kobieta, jej zwyczajne życie. Nic tu nie zaskakuje, wręcz jest do bólu przewidywalne. Bardzo zwyczajna fabuła i zwyczajny język.
W powieści pojawia się plejada bardzo barwnych postaci: siostra bliźniaczka Marty, matka Polka 5 dzieci, która utknęła w małym miasteczku i żyje między pampersem i garnkiem. Teściowa, czyli matka jedynaka, wielka tradycjonalistka z zasadami, narzucająca się świeżo upieczonej synowej. Przyjaciółka-karierowiczka i wiele innych. Jednak każda z nich wydaje mi się przerysowana i potraktowana bardzo schematycznie. Bo jak małe miasteczko, to wysiadywanie przed sklepem i ostry makijaż, jak karierowiczka to fitness i figura modelki mimo dwójki malutkich dzieci.
Było jeszcze kilka innych rzeczy, które mnie drażniły w trakcie czytania.
Po pierwsze: postać ojca dziecka, później męża głównej bohaterki. Jest postacią strasznie marginalną. Jest, a jakby go w ogóle nie było. Pojawia się na chwilę gdzieś w progu, wypowiada w całej książce dosłownie kilka zdań. Wiemy tylko, że jest szalenie przystojny. Nawet jego imię jest wielką niewiadomą... Może to był celowy zabieg autorki. Ale dla mnie wygląda to mało realistycznie, za to bardzo feministycznie, bo właśnie...
Po drugie, w przeciwieństwie do postaci męża, przyjaciółki Marty są obecne ciągle, w każdej sytuacji. Opisane z detalami zarówno pod względem wyglądu, mimiki, zachowań jak i charakterów. Każda z nich jest inna, jedna namawia do usunięcia ciąży, a już na pewno rzucenia się w wir kariery dwa miesiące po porodzie, druga ze wszystkich sił chce stworzyć przytulne gniazdko dla swojej rodziny i oddaje się jej całą sobą. A bohaterka miota się między argumentami jednej i drugiej, szukając własnej drogi.
Po trzecie: chaos, który nie raz pojawia się w przebiegu akcji. Niektóre sytuacje, wg mnie istotne w realnym życiu, są potraktowane marginalnie, inne-naprawdę błahe, opisywane ze szczegółami. Czasem akcja toczy się minuta po minucie, czasem następuje nagły przeskok, by potem na chwilę cofnąć się w czasie. Mnie to męczyło.
Książkę uratowało w moich oczach zakończenie. To dla niego warto było przebrnąć przez pierwsze 200 stron. Wiele wyjaśniło i po przeczytaniu tej końcówki inaczej spojrzałam na to, co przeczytałam wcześniej.
Ogólnie powieść, którą można przeczytać z nudów, jak nic ciekawszego nie ma pod ręką, ale nie zapadnie raczej w pamięć.
wtorek, 11 czerwca 2013
28 (82) "Wilczyce"
Autor: Aneta Borowiec
Wydawnictwo: Agora S.A.
Ilość stron: 320
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
Nie wiem, dlaczego moje pierwsze skojarzenie po zobaczeniu tytułu książki było takie, że to o kobietach-wilczycach ;) Tymczasem Wilczyce to nazwa wsi!
Natalia, główna bohaterka, jest trochę przed trzydziestką, ma za sobą smutne dzieciństwo, matkę, z którą łączy ją trudna relacja, poukładane życie, narzeczonego, z którym mieszka, pracę i przyjaciółki oraz nie lubi niespodzianek. Czyli powiedziałabym: standard. Pewnego dnia nakrywa narzeczonego w ramionach kobiety, która miała być jej przyjaciółką. I tak cały świat zawala się w jednej chwili. Zamiast na urlop do ciepłych krajów, jedzie do Wilczyc, by odwiedzić w szpitalu dziadka i spędzić kilka dni z babcią. Sprzątając dom i pieląc ogród próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Przy okazji poznaje skrzętnie skrywaną, tragiczną tajemnicę rodzinną. Oczywiście powieść kończy się happy endem, chociaż tak naprawdę decyzji co do przyszłości z niewiernym narzeczonym nie poznajemy.
Książka lekka, miła i przyjemna. Ot, wakacyjne czytadło, fajny relaks. Przyznam, że po opisie z okładki spodziewałam się czegoś bardziej ambitnego, zwłaszcza po tych słowach:
"Wilczyce" to opowieść o dziewczynie, której życie nagle skręca w bok, w zaułek z którego tyle razy jej się udawało wygrzebać. Ale nie tym razem.Historia najtrudniejszej ucieczki w życiu, ucieczki przed sobą samym."
Wydawnictwo: Agora S.A.
Ilość stron: 320
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
Nie wiem, dlaczego moje pierwsze skojarzenie po zobaczeniu tytułu książki było takie, że to o kobietach-wilczycach ;) Tymczasem Wilczyce to nazwa wsi!
Natalia, główna bohaterka, jest trochę przed trzydziestką, ma za sobą smutne dzieciństwo, matkę, z którą łączy ją trudna relacja, poukładane życie, narzeczonego, z którym mieszka, pracę i przyjaciółki oraz nie lubi niespodzianek. Czyli powiedziałabym: standard. Pewnego dnia nakrywa narzeczonego w ramionach kobiety, która miała być jej przyjaciółką. I tak cały świat zawala się w jednej chwili. Zamiast na urlop do ciepłych krajów, jedzie do Wilczyc, by odwiedzić w szpitalu dziadka i spędzić kilka dni z babcią. Sprzątając dom i pieląc ogród próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Przy okazji poznaje skrzętnie skrywaną, tragiczną tajemnicę rodzinną. Oczywiście powieść kończy się happy endem, chociaż tak naprawdę decyzji co do przyszłości z niewiernym narzeczonym nie poznajemy.
Książka lekka, miła i przyjemna. Ot, wakacyjne czytadło, fajny relaks. Przyznam, że po opisie z okładki spodziewałam się czegoś bardziej ambitnego, zwłaszcza po tych słowach:
"Wilczyce" to opowieść o dziewczynie, której życie nagle skręca w bok, w zaułek z którego tyle razy jej się udawało wygrzebać. Ale nie tym razem.Historia najtrudniejszej ucieczki w życiu, ucieczki przed sobą samym."
poniedziałek, 3 czerwca 2013
27 (81) "Szczęśliwy książę i inne opowiadania"
Autor: Oskar Wilde
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 150
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka
W pięknym tłumaczeniu Ireny Tuwim. Zbiór zawiera następujące opowiadania:
Szczęśliwy książę
Słowik i róża
Samolubny olbrzym
Oddany przyjaciel
Niezwykła rakieta
Młody król
Urodziny Infantki
Rybak i jego dusza
Syn gwiazdy
Opowiadania z założenia przeznaczone dla dzieci i młodzieży, ale niosące też wartościowy przekaz dla dorosłych. Wilde pokazuje, że dobro nie zawsze jest zauważane i docenione, ale także piękną i pełną poświęcenia przyjaźń. Bogaty język, barwne opisy sprawiają, że czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 150
Ocena: 5/6
Źródło: biblioteka
W pięknym tłumaczeniu Ireny Tuwim. Zbiór zawiera następujące opowiadania:
Szczęśliwy książę
Słowik i róża
Samolubny olbrzym
Oddany przyjaciel
Niezwykła rakieta
Młody król
Urodziny Infantki
Rybak i jego dusza
Syn gwiazdy
Opowiadania z założenia przeznaczone dla dzieci i młodzieży, ale niosące też wartościowy przekaz dla dorosłych. Wilde pokazuje, że dobro nie zawsze jest zauważane i docenione, ale także piękną i pełną poświęcenia przyjaźń. Bogaty język, barwne opisy sprawiają, że czyta się z prawdziwą przyjemnością.
26(80) "Kobieta bez winy i wstydu"
Autor: Wojciech Eichelberger
Wydawnictwo: DO
Ilość stron: 81
Ocena: 4/6
Źródło: biblioteka
Teksty przedstawione w tej książce są zapisem cyklu pięciu wykładów, jakie przeprowadził Autor w Ośrodku Edukacji Ekologicznej EKO-OKO w Warszawie na przełomie 1992 i 1993 roku.
W każdym z wykładów autor w ciekawy sposób porusza inny aspekt kobiecości i seksualności, patriarchatu, macierzyństwa - na przestrzeni wieków, począwszy od dyskusji na temat Adama i Ewy. Pokazuje kobietę jako postać drugoplanową, podporządkowaną mężczyźnie i szuka przyczyn tych zjawisk.
Książka nie tylko dla kobiet. Powinien ją przeczytać również każdy mężczyzna!!!
Wydawnictwo: DO
Ilość stron: 81
Ocena: 4/6
Źródło: biblioteka
Teksty przedstawione w tej książce są zapisem cyklu pięciu wykładów, jakie przeprowadził Autor w Ośrodku Edukacji Ekologicznej EKO-OKO w Warszawie na przełomie 1992 i 1993 roku.
W każdym z wykładów autor w ciekawy sposób porusza inny aspekt kobiecości i seksualności, patriarchatu, macierzyństwa - na przestrzeni wieków, począwszy od dyskusji na temat Adama i Ewy. Pokazuje kobietę jako postać drugoplanową, podporządkowaną mężczyźnie i szuka przyczyn tych zjawisk.
Książka nie tylko dla kobiet. Powinien ją przeczytać również każdy mężczyzna!!!
poniedziałek, 27 maja 2013
25(79) "Kochana rodzinka i ja"
Autor: Natalia Rolleczek
Ilość stron: 355
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
Książka stara jak świat! Odkopana gdzieś głęboko na półce. Z założenia skierowana do dorastających panienek, ale sympatyczna w odbiorze także dla tych całkiem i od dawna dorosłych.
Są lata 50-te. Autorka świetnie opisuje charakterystyczne szczegóły tamtych czasów! Jest bar mleczny w Nowej Hucie ze wszystkimi swoimi "urokami", są nowo budowane osiedla Krakowa, goździki i bombonierki:)
Głowna bohaterka i jednocześnie narratorka - Judyta - szesnastoletnie dziewczę, przekonane o swej dorosłości, odpowiedzialności i wysokiej randze swych problemów. Jej starsza siostra - Paula - pracownica ZGM, dbająca o swą urodę i spędzająca czas na pozadomowych atrakcjach. Mama - wdowa po bohaterze spod Monte Cassino i babcia - rodzinny tyran-patriota, żelazną ręką trzymająca w ryzach wszystkie młodsze kobiety. Julian - przyjaciel rodziny, będący na każde zawołanie, który być może pała uczuciem do mamy, ale jej serce zamarło wraz ze śmiercią męża...Zestaw barwnych postaci dodaje dużo uroku powieści.
Jest i tajemnica rodzinna, nie do końca jasne dla dziewcząt układy damsko-męskie ich własnej matki, stryj w Anglii, który śle paczki, a którego nikt nie widział, zagadkowy list miłosny i unoszący się nad wszystkimi ideał bohaterskiego tatusia spoglądającego ze zdjęcia.
Jest przygoda, gdy Judyta, z poczuciem bycia oszukiwaną przez cała kochaną rodzinkę, postanawia uciec z domu i znaleźć pracę w odległym PGR-ze.
Powieść miła i ciepła, dobry przerywnik między trudniejszymi lekturami, czytadło na leniwe weekendowe popołudnie na leżaku czy deszczowy wieczór:) Akcja toczy się wartko, jest czasem śmiesznie, czasem zaskakująco, czasem sentymentalnie. Czyli wszystkiego po trochu dla starszych i młodszych kobiet:)
Ilość stron: 355
Ocena: 4/6
Źródło: szafa z książkami
Książka stara jak świat! Odkopana gdzieś głęboko na półce. Z założenia skierowana do dorastających panienek, ale sympatyczna w odbiorze także dla tych całkiem i od dawna dorosłych.
Są lata 50-te. Autorka świetnie opisuje charakterystyczne szczegóły tamtych czasów! Jest bar mleczny w Nowej Hucie ze wszystkimi swoimi "urokami", są nowo budowane osiedla Krakowa, goździki i bombonierki:)
Głowna bohaterka i jednocześnie narratorka - Judyta - szesnastoletnie dziewczę, przekonane o swej dorosłości, odpowiedzialności i wysokiej randze swych problemów. Jej starsza siostra - Paula - pracownica ZGM, dbająca o swą urodę i spędzająca czas na pozadomowych atrakcjach. Mama - wdowa po bohaterze spod Monte Cassino i babcia - rodzinny tyran-patriota, żelazną ręką trzymająca w ryzach wszystkie młodsze kobiety. Julian - przyjaciel rodziny, będący na każde zawołanie, który być może pała uczuciem do mamy, ale jej serce zamarło wraz ze śmiercią męża...Zestaw barwnych postaci dodaje dużo uroku powieści.
Jest i tajemnica rodzinna, nie do końca jasne dla dziewcząt układy damsko-męskie ich własnej matki, stryj w Anglii, który śle paczki, a którego nikt nie widział, zagadkowy list miłosny i unoszący się nad wszystkimi ideał bohaterskiego tatusia spoglądającego ze zdjęcia.
Jest przygoda, gdy Judyta, z poczuciem bycia oszukiwaną przez cała kochaną rodzinkę, postanawia uciec z domu i znaleźć pracę w odległym PGR-ze.
Powieść miła i ciepła, dobry przerywnik między trudniejszymi lekturami, czytadło na leniwe weekendowe popołudnie na leżaku czy deszczowy wieczór:) Akcja toczy się wartko, jest czasem śmiesznie, czasem zaskakująco, czasem sentymentalnie. Czyli wszystkiego po trochu dla starszych i młodszych kobiet:)
czwartek, 23 maja 2013
24 (78) "Znachor"
Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Ilość stron: 350
Ocena: 3/6
Źródło: szafa z książkami
Wiele lat temu oglądałam film na podstawie tej powieści Dołęgi-Mostowicza. Film - dzieło ponadczasowe, ze wspaniałą obsadą aktorską. Książka stała na półce kilkanaście lat. Chyba właśnie znajomość filmu zniechęcała mnie do przeczytania jej, bo cóż nowego mogłaby wnieść? Jednak w ramach odkurzania szafy z książkami postanowiłam wreszcie zmierzyć się z tą pozycją.
Intuicja mnie nie zawiodła. Rzeczywiście, znając film, nie trzeba czytać książki. Tym bardziej, że mam wydanie ze zdjęciami z filmu i czytając miałam cały czas przed oczami bohaterów wykreowanych przez aktorów.
Jest to dzieło należące do literatury lekkiej i przyjemnej. Klasyczny romans, czyli to, co i kiedyś, i dziś znajdzie czytelnika.
Tytułowy bohater - Rafał Wilczur - to znany chirurg, mistrz i nowator w swym zawodzie, właściciel prywatnej kliniki. Ma piękną, dużo młodszą żonę i kochaną córeczkę. Wydawało by się-sielanka.Jednak w dniu kolejnej rocznicy ślubu żona znika z kochankiem, zabiera córeczkę, zostawiając list z wyjaśnieniami. Załamany profesor, po wielu godzinach zapijania rozpaczy w nieznanym i podejrzanym towarzystwie, zostaje napadnięty, pobity, w efekcie czego traci pamięć. I tu następuję gwałtowny przeskok w czasie, migawka z życia pięknej profesorowej i dorastającej Mariolki, po czym spotykamy Wilczura już jako Antoniego Kosibę. Po latach tułaczki znajduje pracę i schronienie u młynarza w małej wsi na kresach. Tu okazuje się, że umie leczyć, sam nie wie, skąd posiada taką wiedzę. Jest na tyle skuteczny, że zostaje okrzyknięty najlepszym znachorem w okolicy i ma wielu pacjentów.
Równolegle toczy się wątek Marysi, sieroty zatrudnionej w małomiasteczkowym sklepiku. Dziewczyna jest skrajnie wyidealizowana: dobra, skromna, cnotliwa, pracowita i piękna. Jej adoratorem jest Leszek, syn właścicieli ziemskich, okolicznej elity. Oczywiście wybucha gorąca miłość, narażona na przeszkody społeczne, plotki zazdrosnych dam i zalotników. Jednak uczucie zwycięża wszelkie przeciwności, zmierzając do happy endu. Jak można się domyślić (nawet dość szybko) Marysia okazuje się bliską krewną Znachora, w związku z tym zakończenie powieści, które być może miało być zaskakujące, wcale takim nie jest.
Wg mnie powieść jest słodka aż do przesady. Przewidywalna, momentami naiwna, chwilami mało realna. Lukrowani bohaterowie, nawet jeśli mają jakieś wady, szybko przechodzą metamorfozę i stają się idealni. Nawet obraz międzywojennej wsi i małego miasteczka wydaje mi się wyidealizowany, nie chce mi się wierzyć, że ludzie byli wtedy tak sympatyczni, bezkonfliktowi i dobrze nastawieni do sąsiadów.
Książka może być świetnym lekarstwem na poprawę nastroju, na wyciśnięcie nagromadzonych łez, na oderwanie myśli od szarej rzeczywistości i przeniesienie się do wykreowanego, pięknego świata pełnego wspaniałych bohaterów:)
Ilość stron: 350
Ocena: 3/6
Źródło: szafa z książkami
Wiele lat temu oglądałam film na podstawie tej powieści Dołęgi-Mostowicza. Film - dzieło ponadczasowe, ze wspaniałą obsadą aktorską. Książka stała na półce kilkanaście lat. Chyba właśnie znajomość filmu zniechęcała mnie do przeczytania jej, bo cóż nowego mogłaby wnieść? Jednak w ramach odkurzania szafy z książkami postanowiłam wreszcie zmierzyć się z tą pozycją.
Intuicja mnie nie zawiodła. Rzeczywiście, znając film, nie trzeba czytać książki. Tym bardziej, że mam wydanie ze zdjęciami z filmu i czytając miałam cały czas przed oczami bohaterów wykreowanych przez aktorów.
Jest to dzieło należące do literatury lekkiej i przyjemnej. Klasyczny romans, czyli to, co i kiedyś, i dziś znajdzie czytelnika.
Tytułowy bohater - Rafał Wilczur - to znany chirurg, mistrz i nowator w swym zawodzie, właściciel prywatnej kliniki. Ma piękną, dużo młodszą żonę i kochaną córeczkę. Wydawało by się-sielanka.Jednak w dniu kolejnej rocznicy ślubu żona znika z kochankiem, zabiera córeczkę, zostawiając list z wyjaśnieniami. Załamany profesor, po wielu godzinach zapijania rozpaczy w nieznanym i podejrzanym towarzystwie, zostaje napadnięty, pobity, w efekcie czego traci pamięć. I tu następuję gwałtowny przeskok w czasie, migawka z życia pięknej profesorowej i dorastającej Mariolki, po czym spotykamy Wilczura już jako Antoniego Kosibę. Po latach tułaczki znajduje pracę i schronienie u młynarza w małej wsi na kresach. Tu okazuje się, że umie leczyć, sam nie wie, skąd posiada taką wiedzę. Jest na tyle skuteczny, że zostaje okrzyknięty najlepszym znachorem w okolicy i ma wielu pacjentów.
Równolegle toczy się wątek Marysi, sieroty zatrudnionej w małomiasteczkowym sklepiku. Dziewczyna jest skrajnie wyidealizowana: dobra, skromna, cnotliwa, pracowita i piękna. Jej adoratorem jest Leszek, syn właścicieli ziemskich, okolicznej elity. Oczywiście wybucha gorąca miłość, narażona na przeszkody społeczne, plotki zazdrosnych dam i zalotników. Jednak uczucie zwycięża wszelkie przeciwności, zmierzając do happy endu. Jak można się domyślić (nawet dość szybko) Marysia okazuje się bliską krewną Znachora, w związku z tym zakończenie powieści, które być może miało być zaskakujące, wcale takim nie jest.
Wg mnie powieść jest słodka aż do przesady. Przewidywalna, momentami naiwna, chwilami mało realna. Lukrowani bohaterowie, nawet jeśli mają jakieś wady, szybko przechodzą metamorfozę i stają się idealni. Nawet obraz międzywojennej wsi i małego miasteczka wydaje mi się wyidealizowany, nie chce mi się wierzyć, że ludzie byli wtedy tak sympatyczni, bezkonfliktowi i dobrze nastawieni do sąsiadów.
Książka może być świetnym lekarstwem na poprawę nastroju, na wyciśnięcie nagromadzonych łez, na oderwanie myśli od szarej rzeczywistości i przeniesienie się do wykreowanego, pięknego świata pełnego wspaniałych bohaterów:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)