czwartek, 20 czerwca 2013

29(83) "Pudełko ze szpilkami"

Autor: Grażyna Plebanek
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 246
Ocena: 3/6
Źródło:biblioteka

Marta ma prawie 30 lat. I ma szczęście. Bo udało jej się uciec z małego miasteczka i zamieszkać w Warszawie w kawalerce podarowanej przez babcię. Bo robi karierę w stolicy. Bo ma przyjaciółki. A prawie obcy facet, który zostanie ojcem jej dziecka, oświadcza się i chce założyć rodzinę.
Marta ma dylematy jak większość młodych matek w naszym kraju. Jak pogodzić macierzyństwo i karierę. Czy zostawić 4-miesięczne niemowlę z obcą osobą i wracać do pracy, czy być 24-godzinnym uczestnikiem życia dziecka i skazać się tym samym na bezrobocie po powrocie z urlopu macierzyńskiego?

Książkę najtrafniej określa słowo: pospolita. Zwyczajna kobieta, jej zwyczajne życie. Nic tu nie zaskakuje, wręcz jest do bólu przewidywalne. Bardzo zwyczajna fabuła i zwyczajny język.
W powieści pojawia się plejada bardzo barwnych postaci: siostra bliźniaczka Marty, matka Polka 5 dzieci, która utknęła w małym miasteczku i żyje między pampersem i garnkiem. Teściowa, czyli matka jedynaka, wielka tradycjonalistka z zasadami, narzucająca się świeżo upieczonej synowej. Przyjaciółka-karierowiczka i wiele innych. Jednak każda z nich wydaje mi się przerysowana i potraktowana bardzo schematycznie. Bo jak małe miasteczko, to wysiadywanie przed sklepem i ostry makijaż, jak karierowiczka to fitness i figura modelki mimo dwójki malutkich dzieci.
Było jeszcze kilka innych rzeczy, które mnie drażniły w trakcie czytania.
Po pierwsze: postać ojca dziecka, później męża głównej bohaterki. Jest postacią strasznie marginalną. Jest, a jakby go w ogóle nie było. Pojawia się na chwilę gdzieś w progu, wypowiada w całej książce dosłownie kilka zdań. Wiemy tylko, że jest szalenie przystojny. Nawet jego imię jest wielką niewiadomą... Może to był celowy zabieg autorki. Ale dla mnie wygląda to mało realistycznie, za to bardzo feministycznie, bo właśnie...
Po drugie, w przeciwieństwie do postaci męża, przyjaciółki Marty są obecne ciągle, w każdej sytuacji. Opisane z detalami zarówno pod względem wyglądu, mimiki, zachowań jak i charakterów. Każda z nich jest inna, jedna namawia do usunięcia ciąży, a już na pewno rzucenia się w wir kariery dwa miesiące po porodzie, druga ze wszystkich sił chce stworzyć przytulne gniazdko dla swojej rodziny i oddaje się jej całą sobą. A bohaterka miota się między argumentami jednej i drugiej, szukając własnej drogi.
Po trzecie: chaos, który nie raz pojawia się w przebiegu akcji. Niektóre sytuacje, wg mnie istotne w realnym życiu, są potraktowane marginalnie, inne-naprawdę błahe, opisywane ze szczegółami. Czasem akcja toczy się minuta po minucie, czasem następuje nagły przeskok, by potem na chwilę cofnąć się w czasie. Mnie to męczyło.
Książkę uratowało w moich oczach zakończenie. To dla niego warto było przebrnąć przez pierwsze 200 stron. Wiele wyjaśniło i po przeczytaniu tej końcówki inaczej spojrzałam na to, co przeczytałam wcześniej.
Ogólnie powieść, którą można przeczytać z nudów, jak nic ciekawszego nie ma pod ręką, ale nie zapadnie raczej w pamięć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz