środa, 23 czerwca 2021

"Tu jest teraz twój dom" Marta Wroniszewska

 Rok pierwszego wydania: 2021

Ocena: 4,5/6



Adopcja, rodzina zastępcza. Lek na pustkę w sercach bezpłodnych par, na samotność i lęk porzuconych dzieci. Długie dojrzewanie do decyzji. Oczekiwanie i wreszcie odnalezienie się rodziców i dzieci, tych, które narodziły się w sercach nowych mam i tatusiów. A potem-żyli razem długo i szczęśliwie. 

Czy rzeczywiście? Życie nie jest bajką....

Autorka opisuje kilkanaście historii, którym do bajki daleko. Rodziny, którym się nie udało. I takie, które walczyły do końca. O lepszą przyszłość. O marzenia.

Poznamy tu rodziców adopcyjnych i zastępczych, do których trafiły dzieci bardzo poturbowane przez los (a raczej-przez dorosłych), pozbawionych profesjonalnego wsparcia instytucji do tego powołanych, zostawionych samym sobie. Rodziców próbujących mimo wszystko stworzyć nowy, lepszy świat dziecku, które jednak pokochali. Poznamy ludzi, których życie postawiło w sytuacji nie dającej zbyt wielkiego wyboru. Zobaczymy miłość, która rodziła się bardzo powoli i w wielkich bólach. Poznamy też dorosłe osoby, których życie odmieniło się, gdyż kiedyś trafili na anioły w ludzkiej skórze. Na osoby, potrafiące otworzyć swój dom i serce na obce, skrzywdzone dziecko. Poznamy matki, którym odebrano dzieci, kobiety pogardzane, wytykane palcami, ale przecież też mające swoje uczucia i nie raz takie kłody pod nogami, że przejść nad nimi jest w danej chwili niemożliwością...

Ta książka boli. Każdą stroną, każdą historią wbija się w serce niczym sztylet.

Przecież mówią, że adopcja to coś pięknego. To szlachetny gest dania nowego życia odrzuconemu, skrzywdzonemu dziecku. Tak, to prawda. Ale to piękno okupione jest tysiącami godzin heroicznej walki o spokój, uczucie małego człowieka, który już nie ufa dorosłym, nie wie, co to znaczy kochać. Ta wspólna droga zaczyna się od wielkiego nieszczęścia. Od traumy. By dojść nią do czegoś dobrego, trzeba zburzyć twarde mury, wyrwać kolce z serc i dusz, wysłuchać krzyków, przyjąć ciosy. Jest nadzieja, że kiedyś będzie dobrze...Ale nie zawsze tak się to kończy.

Uważam, że powinna to być lektura obowiązkowa na kursach dla kandydatów na rodziców zastępczych i adopcyjnych. Kto ujrzy taką twarz przysposobienia i nie ucieknie, ma szanse na coś pięknego. A przynajmniej pozbędzie się złudzeń, że pewnego dnia za górami i lasami (a może gdzieś całkiem blisko) pozna błękitnooką blondyneczkę o słodkim uśmiechu aniołka (lub ciemnowłosego łobuziaka z szelmowskimi iskierkami w oczach) i potem będą już żyli razem długo i szczęśliwie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz