środa, 27 stycznia 2016

05(275) Cudzoziemka

Autor: Maria Kuncewiczowa
Ocena: 4/6
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


To powieść-portret. Obraz kobiety nieszczęśliwej przez całe swoje życie. Córka polskiego emigranta, wychowana w Rosji. W dzieciństwie wyrwana z bezpiecznego rodzinnego domu przez ciotkę. Długo nie czuła się dobrze w Polsce. Utalentowana muzycznie, a jednak ukierunkowana w stronę, która nie dawała jej satysfakcji.  Odrzucona przez największą i jedyną miłość swojego życia. To przez Michała nigdy nie zaznała szczęścia w małżeństwie. To przez tego mężczyznę, który mamił ją czułymi gestami i słowami, a potem na żonę wybrał inną - całe życie karała siebie i innych. Żal i smutek odrzucenia spowodowały, że mściła się na najbliższych, nienawidziła ich i siebie. Sama sobie nie dawała prawa do szczęścia. Zawsze i wszędzie czuła się obca, żadnego miejsca nie mogła nazwać swoim, z żadnym się nie identyfikowała, nie zżywała. Wszędzie była cudzoziemką...
Powieść jest wspaniałym studium psychologicznym. Autorka dokładnie opisuje odczucia, nastroje zarówno Róży, jak i jej męża czy dzieci. Każde z nich żyło w cieniu i pod wpływem przeszłości matki i żony.
Przyznam, że lektura momentami mnie męczyła, po pierwsze formą (bardzo długie, kilkulinijkowe zdania) jak i zachowaniami bohaterki. Bo Róża irytuje. Mimo chęci zrozumienia, nie potrafiłam zaakceptować jej sposobu odnoszenia się do męża i córki. Jedynie synów, i tego zmarłego w dzieciństwie, i tego żyjącego, wciąż uwielbiała, kochała i gloryfikowała, mamiąc się myślą, że - podobni z urody do niej - mogliby być dziećmi jej i Michała....Wierzyła, że ukochany syn pomoże jej przenieść się do innego świata, zaznać życia, które było tylko daleką mrzonką, spełnić marzenia i ambicje. To w sumie smutna opowieść o tym, jak można zmarnować swoje życie. Mimo, że koniec życia Róży przyniósł ostatecznie pojednanie, nazwanie uczuć po imieniu, to jednak pozostaje gorycz tych wszystkich lat, które upłynęły w smutku, rozczarowaniu i gniewie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz