Autor: Yann Martel
Ilość stron: 400
Ocena: 4/6
Źródło:biblioteka
Szesnastoletni Pi jako jedyny ratuje się po katastrofie statku płynącego z Indii do Ameryki. Przez kilka miesięcy dryfuje po oceanie na szalupie w towarzystwie tygrysa bengalskiego.
Przyznam, że spodziewałam się po tej książce całkiem czegoś innego i dużo więcej. Rewelacyjne recenzje na blogach zachęciły mnie do czytania tej baśniowej opowieści. Jednak oczekiwałam wielkiej alegorii, rozważań filozoficzno-religijnych. Nic z tych rzeczy. Alegoria pojawia się na kilku ostatnich stronach i to one tak naprawdę dają cokolwiek do przemyślenia. Reszta to zwyczajna opowieść w stylu Robinsona Cruzoe, do tego pisana wręcz słabym stylem i językiem. Ciągnąca się niemiłosiernie, płytko relacjonująca kolejne dni wali o przetrwanie.Jedyne, co może bronić książki to spojrzenie na nią przez pryzmat psychiki człowieka. Przy porównaniu dwóch wersje tej samej historii, zaskakujące jest, jak silnie działa mechanizm wyparcia, jak bardzo mózg broni się przed zbyt silnymi bodźcami, które mogłyby zabić lub prowadzić do obłędu. Dzięki przetransponowaniu brutalnych, przerażających okoliczności w baśniową fikcję, tytułowy Pi mógł w dorosłym życiu normalnie funkcjonować. A cała historia zakończyć się happy endem.
Być może dzięki zakończeniu książka nie uleci zbyt szybko z mojej głowy.
Przede mną film, mam nadzieję, że przynajmniej wizualnie zachwycający. Bo na filozofię już nie liczę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz