poniedziałek, 16 sierpnia 2021

"Miasto niedźwiedzia" Fredrik Backman

 Rok pierwszego wydania: 2016

Ocena: 6/6



Nie trzeba było długo czekać, żebym po opowieści o Ovem sięgnęła po kolejną książkę Backmana. Ta okazała się jeszcze lepsza. Dużo lepsza. Po prostu powaliła mnie na łopatki. 

Zaczyna się tak trochę mdło. Pierwsze kilkadziesiąt stron dotyczy głównie hokeja. Znajdujemy się w Bjornstad, mieścinie w środku lasu, typowo skandynawskiej, mroźnej, ciemnej, hermetycznie zamkniętej przed światem,  upadającej z dnia na dzień. Podobnej do Borg z powieści o Britt-Marie. W każdym razie ludzie tracą pracę, market wypiera z rynku małe sklepiki i marzenia wielu umierają. Ale nie wszystkich. Bo Bjornstad jest miastem hokeja. Stąd wywodzi się kilka gwiazd. Klub właśnie przygotowuje się do półfinałów juniorów. Emocje sięgają zenitu. Trener wymiotuje z nerwów i wrzeszczy jeszcze więcej niż zawsze, a zawodnikom wszystko uchodzi na sucho. Jeśli drużyna niedźwiedzi wygra, miasto ma szansę na nowe życie. Sponsorzy zainwestują w nową halę, politycy obiecują otworzyć tu liceum sportowe, turyści i kibice zaczną przyjeżdżać do Bjornstad, a to-wiadomo-pociągnie za sobą kolejne inwestycje. 

I niby na początku niewiele ciekawego się dzieje, jeśli nie lubisz sportu. Ale co jakiś czas autor odkrywa niespodziewanie jakąś kartę. Znaczącą w przyszłości, ale o tym czytelnik dowie się dopiero później. Autor wciąga nas w sport, w treningi, na których zawodnicy padają ze zmęczenia, w życie drużyny, w te emocje, zaciera dystans. Pokazuje, że drużyna to po prostu wszystko. To życie. To przyjaźń i bezwzględna lojalność. To zagranie okazuje się kluczowe dla dalszej części opowieści.

Gdy juniorzy wygrywają półfinał, stają się bogami. Nastolatki czują się bezkarni. Wiedzą, że nikt im się nie sprzeciwi, nie wyciągnie konsekwencji z ich poczynań, nie zaryzykuje przegranej w finałach. Dlatego nikt nie widzi nic złego w nazwaniu nauczycielki "cukierkową majteczką", w poniżaniu młodszych kolegów, w "pożyczeniu" cudzego skutera. 

Zwycięstwo trzeba uczcić. Oczywiście mega imprezą w domu Kevina. Kevin to gwiazda, talent, filar zespołu. Do tego syn jednego z najbogatszych i najhojniejszych sponsorów klubu. Jedyne, czego mu brak, to uwagi i uczuć rodziców. Bo ci wychodzą z założenia, że zimny chów to najlepsze, co może uczynić z Kevina prawdziwego mężczyznę. 

To na imprezie dochodzi do tragedii. Morze alkoholu, trawka, poczucie bezkarności, zatracenie granic między tym, co akceptowalne, a co nie...

Nagle nic nie jest proste w tym małym miasteczku. Kto jest tak naprawdę ofiarą? Komu wierzyć? I kto powinien się czuć winny za taki obrót spraw?  Czytelnik zna prawdę od razu, ale mieszkańcy muszą się zdecydować, czym jest lojalność wobec klubu. Słowo przeciwko słowu...Czy warto ryzykować przyszłość drużyny, miasta wierząc piętnastoletniej dziewczynce? Tak łatwo przestać widzieć człowieka w człowieku...Mieszkańcy Bjornstad pogubili się, podzielili. Dużo łatwiej by było, gdyby dziewczyna kłamała...Mogliby wtedy wrócić do swojego normalnego życia, jakby nic się nie stało...A tak-trzeba się opowiedzieć po którejś stronie. Żyć w strachu, że coś trzeba poświęcić. Stracić. Większość stanęła po stronie Kevina. Bo dużo łatwiej wybrać proste kłamstwo niż trudną prawdę.

Nikt z dorosłych nie stanął w obronie dziewczynki. Tylko jej rodzice. Jeszcze bardziej złamani niż ona. Wreszcie Maya sama musiała wymierzyć karę...

Jedno wydarzenie pociąga za sobą lawinę. Nienawiści, oszczerstw, lojalności, wspomnień, walki o dobro najbliżej osoby, jaką jest dziecko. Tyle, że po dwóch stronach barykady tak naprawdę stoi dwójka dzieciaków i ich rodziny. Każda z nich ma bardzo dużo do stracenia. Choć te straty są tak bardzo ze sobą nieporównywalne. 

To opowieść to emocjach. I o przyjaźni. O tym, kiedy ważniejsza jest lojalność a kiedy jednak bycie przyzwoitym człowiekiem, nawet jeśli to najtrudniejsza rzecz na świecie...

Powieść wzbudziła we mnie mnóstwo uczuć. Od sportowego entuzjazmu, przez współczucie po wściekłość. Dawno żadna książka tak mnie nie wciągnęła, nie poruszyła. Dlatego dostaje ode mnie najwyższą ocenę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz