wtorek, 10 marca 2015

17(217) W imię miłości

Autor: Katarzyna Michalak
Ocena: 3+/6
Ilość stron: 280
Źródło: biblioteka

 Na malutkiej stacyjce w zagubionej na końcu świata Koniecdrodze wysiada mała Ania i nieznany jej mężczyzna. Ona podąża w tajemnicy przed wszystkimi do dworu Jabłoniowe Wzgórze, by uprosić o opiekę dziadka, który nigdy nie chciał znać ani swojej córki ani wnuczki i już raz wypędził je z domu, gdy potrzebowały pomocy. On-podąża za nią, by otoczyć ją dyskretną opieką. Dość szybko okazuje się, że nie jest to znajomość przypadkowa. Na szczęście Edward pozwala dziewczynce zostać na Jabłoniowym Wzgórzu, a Neda zatrudnia do pomocy przy koniach. Jednak wątkiem, wokół którego kręci się cala akcja jest ciężka choroba Małgosi, mamy Ani. To z jej powodu dziewczynka porwała się na ryzykowną podróż. To dzięki umierającej kobiecie Edward i Ned mają szansę zmienić się z łotrów w dobrych ludzi.
Temat choroby i stawiającej jej czoło małej dziewczynki jest szalenie ważny, poważny i dający do myślenia. Jednak cała powieść utrzymana jest w klimacie dość infantylnym. Źli ludzie stają się dobrzy, udaje się znaleźć metodę leczenia dla Małgosi, ba, jej nieznany do tej pory ojciec okazuje się człowiekiem tak majętnym i niespodziewanie dobrodusznym, że w ciągu kilku dni jest w stanie zorganizować 300 tys dolarów na operację dla córki, której do tej pory nie akceptował...
Dlatego ja odebrałam powieść dwupłaszczyznowo. Z jednej strony jako ckliwe czytadło dla kobiet, oczywiście z happy endem. Z drugiej-siedzi w głowie myśl, że taka Ania i jej mama mogą żyć gdzieś obok. Że sytuacja umierającej kobiety i jej bezradnego dziecka nie jest na pewno wyjątkiem...Na pewno niejedna rodzina ma tak poplątaną historię jak Jabłonowcy. I niejedna poraniona, a przez to wredna i okrutna Marlenka chodzi po świecie.
Autorka nie raz próbowała nawiązać do Ani z Zielonego Wzgórza. Już imiona głównych bohaterek (Ania i Małgorzata), rudy kolor włosów dziewczynki czy nazwa Jabłoniowe Wzgórze są tego dowodami. Mnie osobiście niezbyt przypadło to do gustu...
I czemuż, do licha, Marlenka jest nagminnie nazywana wnuczką Edwarda, jeśli jest córką jego nieżyjącego brata??? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz