czwartek, 8 stycznia 2015

01(201) Ania ze Złotego Brzegu

Autor: L.M. Montgomery
Ocena: 3+/6
Źródło: biblioteka

 Ania i Gilbert od lat mieszkają w Złotym Brzegu. Są rodzicami 5 dzieci i czekają na szóste. Powieść toczy się na przestrzeni kilku lat, jesteśmy świadkami dorastania maluchów i wielu wydarzeń z życia rodziny, począwszy od przedłużającej się o długie miesiące wizyty toksycznej i zgorzkniałej ciotki Mary Marii, aż do wątpliwości Ani co do uczuć Gilberta. Większą część stanowią przygody dzieci. Nie są one zbyt lubiane przez okolicznych kolegów i koleżanki, posądzane o zadzieranie nosa. Nie raz wykorzystana jest ich naiwność, co prowadzi do wielkich dramatów w małych serduszkach. Przyznaję, że i we mnie młodzi Blythe'owie nie wzbudzili sympatii, są zbyt cukierkowi i "chowani pod kloszem", w rażącym kontraście do biedoty zamieszkującej pewnie w większości okoliczne wioski i port.
To chyba część serii, która do tej pory najmniej przypadła mi do gustu. Przygody kolejnych dzieci oparte są na tym samym schemacie: biedne, wiejskie dziecko chce zagrać na nosie wynoszącemu się mieszkańcowi Złotego Brzegu, wykorzystuje jego naiwność, robi mu psikusa, potem naigrywa się za jego plecami. Maluch w skrytości przeżywa katusze, w końcu nie umie sobie samemu z nimi poradzić i zwierza się ze wszystkiego mamie, która jest plasterkiem na krwawiące serduszko.
Brakowało mi Ani, jej marzeń, obserwacji przyrody i okolicy. Rudowłosa pani pojawia się raczej w tle, niż jako główna bohaterka.
Plusem jest wnikliwa, wręcz reporterska obserwacja ludzkich charakterów i zachowań, których cały wachlarz przewija się przed oczami czytelnika. Nie są to tylko osoby kryształowe i nieskazitelne, ale również zmarły Piotr, który był tyranem dla swoich żon.
To część bardzo realistyczna, "życiowa", daleka od pełnej fantazji i gadulstwa "Ani z Zielonego Wzgórza".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz