wtorek, 7 września 2021

"Pensjonat Leśna Ostoja" Joanna Tekieli

 Rok pierwszego wydania: 2018

Ocena: 3,5/6



Od kilku miesięcy mój umysł, psychika i czas są bardzo zaabsorbowane nowymi wyzwaniami zawodowymi, stąd brak już sił i mocy przerobowych na ambitne książki. Najbardziej odpowiednie są lekkie, pogodne czytadła, które pozwolą oderwać myśli od życiowych zmagań i chociaż chwilę odpocząć wędrując z bohaterami po wyimaginowanych miejscach.

Wszystkie te oczekiwania spełnia seria o pensjonacie Leśna Ostoja w malowniczym Drzewiu.

38-letnia Justyna, pracownica korporacji w wielkim mieście,  zostaje wydelegowana przez złośliwą szefową do malutkiej miejscowości, by zajęła się remontem podupadłego dworku, niedawno nabytego przez firmę w celach inwestycyjnych. Oczywiście ma to być "kara" i jako taką na początku odbiera ją Justyna. Jednak szybko zmienia zdanie. Okazuje się, że pensjonat wcale nie jest taki zaniedbany, lokalni majstrowie przesympatyczni, a co więcej, w starych murach kryją się tajemnice mrożące krew w żyłach.

Wielkim plusem jest poczucie humoru, z jakim autorka opisuje zarówno przygody Justyny, jak i mieszkańców Drzewia. Co mnie zaskoczyło (pozytywnie), nie ma tu tak często spotykanego w tego typu czytadłach wątku miłosnego, dominującego nad resztą. Ba, żadnej miłości tu nie ma ;) Justyna niedługo przed wyjazdem rozstała się z wieloletnim partnerem, o dziwo nie szuka na siłę nowego, nie wdaje się w romans z żadnym lokalnym lowelasem. Choć robi "maślane oczy" do przystojnego Igora i marzy o nim po nocach, ten okazuje się...proboszczem lokalnej parafii, więc kiepskim kandydatem na męża ;) Główna bohaterka jest kobietą z krwi i kości, a nie jakąś słodką lalą, która porzuca miejskie życie i oczywiście dziedziczy dom na idealnej wsi, gdzie poznaje księcia z bajki ;)

Wprawdzie bohaterowie są mocno przerysowani (ci źli są bardzo źli, a dobrzy-kryształowi ;) ), jednak różnorodni, przedstawieni z sympatią i humorem. Na pewno dodają kolorytu powieści.

Apetyt na czytanie kolejnych stron zaostrzają też tajemnice z przeszłości. Co się stało z poprzednimi właścicielami dworku, którzy zniknęli dziesięć lat temu z dnia na dzień, zostawiając wszystkie ubrania, nawet laptop i samochód w garażu? Jak potoczyły się dalsze losy Emilki, dziedziczki Drzewia i wielkiej miłości jednego z lokalnych stolarzy? Co kryje dziennik niemieckiego oficera, który stacjonował w dworku w 1944 roku? Rozwiązania zagadek, choć trochę infantylne, są zaskakujące.

Powieść, jak przystało na tej rangi utwór, jest lekka, mało realna, bardzo pozytywna i czyta się wręcz "sama". To naprawdę dobra lektura na chwile relaksu i odpoczynku. Na pewno nie jest to powieść z wyższej półki, ambitna, ale całkiem niezła jak na takie czytadło. Z chęcią sięgnę po kolejny tom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz