czwartek, 15 października 2020

"Dżozef" Jakub Małecki

 Rok pierwszego wydania: 2011

Ocena: 4,5/6


 

Przez ostatnie lata rzadko sięgałam po literaturę współczesną. Może nie miałam szczęścia i natrafiałam ciągle na trywialne, przewidywalne czytadła, pisane pospolitym językiem. Jednak w ostatnim czasie postanowiłam dać jeszcze jedną szansę autorom, którzy zaistnieli na rynku wydawniczym w XXI wieku. Zaczęłam poszukiwania czegoś "innego" niż klasyczna powieść. I tak trafiłam na "Dżozefa".

Narratorem i głównym bohaterem jest  młody blokers Grzesiek, absolwent zawodówki, który po niegroźnym wydawałoby się wypadku trafia do szpitala na operację złamanego nosa. Na oddziale laryngologicznym dzieli salę z trzeba ciekawymi osobnikami: Kurzem, Marudą i panem Stasiem zwanym Czwartym. Na szczęście dla współchorujących, Maruda dość szybko opuszcza salę. Między pozostałymi trzema mężczyznami zawiązuje się nić przyjaźni. Nie byłoby w tej opowieści nic nadzwyczajnego, a tym bardziej dziwnego gdyby nie Czwarty, miłośnik powieści Josefa Conrada. W pewnym momencie pan Stasiu dostaje wysokiej gorączki i wpada w dziwny stan. Wydaje mu się, że jest Dżozefem, płynie przez morza, grozi mu rychła śmierć i musi natychmiast podyktować swoją ostatnią powieść! Grzesiu dzielnie chwyta za długopis i niepomny obolałego nosa-spisuje historię małego Stasia, który w dzieciństwie wyczarowuje z drewna różne skrzaty. Kres spokojnego życia chłopca stanowi moment stworzenia Kozła Drewniaka. Mimo spalenia rzeźby, Kozioł wciąż prześladuje Stasia, decyduje o jego życiu i kieruje jego ręką...

Wraz z rozwojem opowieści Czwartego, na oddziale laryngologicznym dzieją się dziwne rzeczy...Zaczynają znikać przejścia, korytarze. Atmosfera staję się coraz bardziej gęsta, schizofreniczna, demoniczna...

Zaskoczyła mnie ta powieść! Porwała wyobraźnia autora, choć zmieniająca się sceneria szpitala stała się nieco dusząca...Świetnie skonstruowani bohaterowie, począwszy do Grześka i jego kumpli-dresów, przez Kurza, typowego przedstawiciela postkomuny, członków rodziny małego Stasia, skończywszy na Czwartym i Koniu Drewniaku. Ciekawym zabiegiem jest wplecenie w akcję Josefa Conrada, tak że i on staje się poniekąd bohaterem.

Wreszcie - sam pomysł ukazania, jak narkotyczny, wręcz prowadzący do szaleństwa wpływ może mieć na człowieka czytanie i pisanie. Świetnym zabiegiem jest również powołanie do życia Kozła Drewniaka, symbolu człowieczych demonów, paranoi i lęków.

Uwagę przyciąga też okładka, z nietypowym rysunkiem Kozła Drewniaka. Obrazki pojawiają się też na pierwszych stronach rozdziałów.

To zdecydowanie odmiana po powieściach, które czytałam od dawna:) Warto było trochę poszukać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz