Autor: Charlotte Bronte
Ocena: 4/6
Ilość stron: 700
Źródło: biblioteka
Anglia, druga połowa XIX wieku. Główną bohaterką i równocześnie narratorką powieści jest Lucy Snow. O swej młodości opowiada z perspektywy wielu lat, jako siwa już staruszka. Wraca do lat spędzonych w domu matki chrzestnej, a potem na pensji, gdzie pracowała jako nauczycielka języka angielskiego. Nie wiemy nic o wcześniejszym życiu Lucy, jej dzieciństwie oraz o tym, co się stało z jej rodziną. Jako młoda kobieta, uboga, samotna, bez swojego miejsca w świecie, podejmuje nieoczekiwanie decyzję o podróży na Kontynent. Trafia do Villette, a tam przypadkowo do pensji dla dziewcząt z dobrych domów, gdzie zostaje zatrudniona najpierw jako opiekunka do dzieci właścicielki, a potem jako nauczycielka.
Lucy jest nie tyle bohaterką opisywanych wydarzeń, co ich obserwatorką. Czytelnik poznaje myśli i odczucia kobiety, co było zabiegiem wielce nowatorskim w literaturze. Lucy jawi się jako postać trudna do polubienia, jest oschła, zdystansowana, skryta, samotna i smutna. Sama ma do siebie stosunek bardzo krytyczny, posądza się o brak odwagi, energii, nadziei na zmianę w życiu. Nie ma bliskich, przyjaciół, nie uczestniczy w życiu towarzyskim, praktycznie nic nie wspomina o życiu poza murami szkoły. Jest za to wnikliwą obserwatorką ludzi, ma do nich bardzo krytyczny, czasem wręcz ironiczny stosunek. Autorka kreśli szereg barwnych, charakterystycznych postaci, będących świetnymi przedstawicielami różnych klas społecznych ówczesnych czasów. Widzimy ich oczami Lucy i poznajemy jej opinie o każdym z osobna.
Powieść jest bardzo obszerna, jednak jak dla mnie dość monotonna. Nie można tu mówić o jakiejkolwiek wartkiej akcji, czyta się momentami nużąco. Długo czekałam ze złudzeniem, że może jednak coś się ruszy, coś się zacznie dziać. W czytaniu przeszkadzały mi dość licznie wtrącane zdania po francusku, mimo ich tłumaczenia u dołu strony.Jednak poetycki język i piękny styl dały dużo przyjemności z lektury.
To chyba już taka cecha książek Charlotte - jest nużąco, ale jednak pięknie, język zachwyca i wbrew pozorom dostarcza wielu emocji. Villette wciąż przede mną, ale mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam więc nie mam doświadczenia w twórczości autorki. Wierzę jednak, że na takie liryczne wątki trzeba mieć po prostu odpowiedni dzień. Wtedy można delektować się pięknym stylem.
OdpowiedzUsuń