wtorek, 26 stycznia 2021

Książka - tajemnica i niespodzianka

 


Tej covidowej zimy, kiedy nie można wyjechać w góry, iść do kina czy teatru, a aura nie sprzyja długim spacerom po okolicy, pochłonęły mnie robótki szydełkowo-drutowe. A że dzierganie zajmuje ręce i oczy, sprzyja myśleniu na różne tematy. I tak kolejny dzień w mojej głowie fruwają książkowe wspomnienia, skłaniając do dalszej analizy różnic, jak to się czytało kiedyś, a jak dziś.

Z tych przemyśleń wyłoniło się  ciekawe spostrzeżenie, które prawdopodobnie poprowadzi mnie do kolejnej zmiany nawyków. Otóż z tego, co kojarzę z odległej przeszłości, lata temu książka, po którą sięgałam, była dla mnie tajemnicą i niespodzianką. Oczywiście nie zawsze miłą, były i rozczarowania. W moim otoczeniu niewiele było osób czytających czyli automatycznie takich, które mogłyby opowiedzieć coś o danej książce. Jeśli już, to informacje dotyczyły wieku potencjalnej grupy docelowej, tudzież ogólnie rzecz ujmując-gatunku. I nic więcej. Nawet opisy na okładce były lakoniczne i zdawkowe.

Każda nowo zdobyta książka była więc odkrywaniem bohaterów i akcji, zamkniętych między okładkami. Otwieranie nowej powieści to był dreszczyk emocji, motyle w brzuchu. Co tam znajdę? Czy porwie mnie tornado, czy raczej znudzona zacznę ziewać po 15 minutach? Czy zaprzyjaźnię się z którąś z postaci, czy przeniosę w czasie, znajdę się na leśnej polanie czy w centrum miasta?

Kiedy pojawił się Internet, ta magia zniknęła. Zanim sięgnę po książkę, mogę przeczytać kilkadziesiąt recenzji i opinii na jej temat. Wiem już, o kim dana rzecz traktuje, w jakim kraju dzieje się akcja, w którym okresie itd. Pomijam już fakt, że czasem bez mała nie muszę czytać książki, bo znam szczegóły z relacji wirtualnych znajomych...

Pewnie, że są takie dni, kiedy ma się ochotę tylko na lekturę slow, a w inne-na krwawy thiller. Wtedy znajomość tytułów i mniej więcej treści ułatwia sprawę. Ale...

Dziś, między jednym szydełkowym rządkiem oczek a drugim, poczułam żal za utraconą tajemniczością. Poczułam, że sama pozbawiłam się, buszując w gąszczu książkowych blogów i forów, tych emocji, dreszczyku oczekiwania na nową przygodę. Chodząc od lat do bibliotek tylko po odbiór zamówionych pozycji z listy poszukiwanych, utraciłam kontakt z setkami książek czekających na mnie na półkach, możliwość dotknięcia ich, zauroczenia okładką.  Poczułam, jakbym z podróżnika-odkrywcy stała się zwyczajnym turystą, który doskonale zna z przewodników każde ogłądane miejsce. Niby też ciekawe, ale jednak ja mam duszę odkrywcy!

Powzięłam kolejną czytelniczą decyzję: chcę, bardzo chcę wrócić do spontaniczności! Chcę się znów poczuć jak Mary w tajemniczym ogrodzie! A kiedy najdzie mnie ochota-po raz kolejny wrócić do literackich przyjaciół sprzed lat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz