sobota, 14 lipca 2018

"Droga do Tarvisio" Grzegorz Kozera

Rok pierwszego wydania: 2012
Ocena: 4/6


Powieść drogi w polskim wydaniu.
Narrator i zarazem główny bohater, po kolejnym i tym razem chyba ostatecznym rozstaniu z wieloletnią partnerką Mat, wyrusza w podróż z Polski do Włoch. Po drodze mija Czechy, spędza trochę czasu w Wiedniu, by wreszcie dotrzeć do tytułowego Tarvisio i Padwy. Czemu akurat tam? Chciał przyjechać po raz kolejny do Św. Antoniego, by prosić go o dalsze wstawiennictwo w swoim  życiu i opiekę, którą opłaca kilkoma euro wrzuconymi do kościelnej puszki.
Jest to opowieść niepoprawna politycznie, to pewne. Autor nie szczędzi słów krytyki i szczerości w ocenie przemarszu w Krakowie z okazji jakiejś rocznicy, czy spotkanej w Czechach polskiej pielgrzymki. Nie kryje swojego uprzedzenia w stosunku do Niemców i Austriaków. Jednak nie zostawia swych negatywnych komentarzy bez argumentów.
To równocześnie gorzka spowiedź mężczyzny po 40-tce, który nigdy nie dbał o siebie, przez co znacząco podupada już na zdrowiu. Ma też świadomość bezsensu swojego pracoholizmu.
Ta niewielka objętościowo książka zaskoczyła mnie swą szczerością, prawdziwością i tym, że tak często ocena zjawisk moja i autora są zbieżne.
Czytałam ją z tym większym zaciekawieniem i uwagą, że bohater (mający na pewno sporo cech autobiograficznych autora) przemierzał dokładnie tę samą trasę, którą podróżowałam ja, w trakcie tej lektury:) Bardzo ciekawe doświadczenie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz