czwartek, 13 listopada 2014

70(190) Kamyki w brzuchu

Autor: Jon Bauer

Ilość stron: 360
Ocena: 4+/6
Źródło: szafa z książkami

Powieść psychologiczna, której akcja toczy się dwutorowo. Wątki z dzieciństwa przeplatają się z wydarzeniami z dorosłego życia głównego bohatera, a równocześnie narratora.
Jego rodzice zajmowali się innymi dziećmi jako rodzina zastępcza. Dlatego też,mimo, że był jedynakiem, ciągle miał jakieś rodzeństwo. Narratora poznajemy jako 8-latka, który nie umie poradzić sobie ze swoimi uczuciami, emocjami, chce mieć rodziców dla siebie, a nie dzielić się nimi z obcymi dziećmi. Pewnego dnia w ich domu pojawia się Robert. Jego więź z przybraną matką szybko staje się wyjątkowa i bardzo silna. Kobieta wydaje się stawiać Roberta ponad własne, biologiczne dziecko i znajduje na to różne usprawiedliwienia. Wszystko zmienia się w dniu, kiedy wydarza się nieszczęśliwy wypadek. Robert staje się kimś zupełnie innym, a rodzinę niszczą wyrzuty sumienia.
Równocześnie poznajemy narratora jako 28-latka, który przyjeżdża opiekować się umierającą na nowotwór mózgu matką. Demony przeszłości wciąż nad nim krążą, a niewykrzyczane emocje i pretensje zatruwają życie.
Powieść jest rewelacyjną analizą psychiki zarówno dziecka, jak i dorosłego mężczyzny, który nie rozliczył się do tej pory ze swoim dzieciństwem, nie uleczył bólu duszy.
Książka przejmująca, poruszająca ważny temat okazywania miłości rodzicielskiej. Co ciekawe, pokazuje relacje rodzinne widziane oczami dziecka, jego emocje, to, że z tej perspektywy działania dorosłych mogą wyglądać całkiem inaczej niż nam się wydaje.
Nie jest to powieść przygodowa, rozczaruje się ten, kto oczekuje wartkiej akcji, bogactwa bohaterów. Postacie są nakreślone na tyle subtelnie, że można się skupić głównie na ich psychice. Nikt nie jest wprost oceniany, to zostaje w gestii czytelnika. Jest pełna smutku, a momentami i rozpaczy, trudno więc traktować ją jako lekką lekturę na wieczorny relaks.
Jedyny minus to styl i język, które zupełnie nie przypadły mi do gustu, a wręcz momentami sprawiały, że lektura stawała się monotonna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz