piątek, 15 lipca 2022

"Pra. Opowieść o rodzinie Iwaszkiewiczów" Ludwika Włodek

 Rok pierwszego wydania: 2012

Ocena: 4,5/6



Nie przepadam za biografiami. Kojarzą mi się z opasłymi tomiskami, pełnymi dat, szczegółów z życia itp. Jednak tym razem, po kolejnym spacerze w Byszewach, gdzie bywał i tworzył Iwaszkiewicz, skusiłam się w bibliotece na jego biografię. Prawnuczka pisarza przekonała mnie, że jednak nie musi być nudno :)

"Pra" jest sympatyczną gawędą o rodzie Iwaszkiewiczów, pełną anegdot, codziennych zdarzeń, miejsc i ludzi. Samego Jarosława jest tu niewiele. Autorka przybliża nam jego przodków, także tych pochodzących z Ukrainy. Poznajemy też linię rodziny Anny Iwaszkiewicz. A potem pojawiają się kolejne pokolenia, dzieci, wnuki. Przyznam, że bohaterów opowieści jest mnóstwo, bo pani Ludwika nie zapomina i o licznych wujach, ciotkach czy kuzynach w każdym pokoleniu. Bardzo pomocne okazały się drzewa genealogiczne kilku rodzin, umieszczone na końcu książki. Zaglądałam do nich wielokrotnie.

Opowieść prowadzona jest w miarę chronologicznie, choć zdarzają się wybiegi w przyszłość, żeby nakreślić dalsze losy którejś z postaci. Jedyny minus, jaki mi w lekturze przeszkadzał, to zdjęcia umieszczone w zupełnie innym miejscu czasoprzestrzeni, niż to, którego dotyczyły. Zdecydowanie chętniej oglądałabym portrety młodziutkich sióstr Jarosława z lat 30-tych w momencie czytania o nich w tym okresie, niż pod koniec książki, kiedy historie dotyczyły prawnuków Iwaszkiewiczów i XXI wieku. 

Ale ten mankament nie popsuł mi wielkiej przyjemności z lektury. Nie było tu męczących dat, szczegółów dotyczących pracy czy kariery. Niejeden raz czułam się jak gość w Stawiskach, otoczony znanymi mi osobami.

Poczułam pewien niedosyt jeśli chodzi o życiorys Jarosława Iwaszkiewicza, którego na dobrą sprawę nie znam. Ale to mogę nadrobić Dziennikami pisarza czy informacjami z Internetu. "Pra" spełniło inną rolę: poznałam wielką, wielopokoleniową, nietuzinkową rodzinę, która żyła na przestrzeni całego XX wieku.

wtorek, 28 czerwca 2022

"Woda dla słoni" Sara Gruen

 Rok pierwszego wydania: 2006

Ocena: 4/6



Jacob Jankowski jest dobrze zapowiadającym się studentem weterynarii renomowanej uczelni w Stanach lat 50-tych. Tuż przed egzaminami końcowymi jego rodzice giną w wypadku samochodowym, a dom przechodzi na własność banku. Zdruzgotany chłopak rzuca studia i przez przypadek trafia do Cyrku Braci Benzinich. Nagle znajduje się w świecie brutalnych reguł, dumnych artystów i poniżanych pracowników obsługi. Spotyka prawdziwych przyjaciół, zaciętych wrogów i miłość swojego życia. 

Historię poznajemy z opowieści dziewięćdziesięcioletniego Jacoba, mieszkańca domu starców, którego wspomnienia obudziło przybycie cyrku na pobliski plac. Autorka sprawnie przeplata teraźniejszość i przeszłość. 

Przyznam, że na początku trudno mi się było wciągnąć w tę powieść. Wydała mi się chaotyczna, a mieszanie czasu teraźniejszego i przeszłego w języku narracji drażniło. Od pierwszych zdań spodobał mi się wątek Jacoba-staruszka. Jego przemyślenia, żywot w domu starców przybliżyły mi odczucia starszych ludzi. Stopniowo wciągał mnie wątek cyrkowy. Chory psychicznie mąż Marleny, który stawał się coraz bardziej nieobliczalny. Znęcanie się właściciela cyrku nad pracownikami...Rodząca się miłość...Praca z Rosy-ogromną słonicą. I wreszcie kulminacyjna scena wypuszczenia zwierząt z menażerii...Coraz więcej niespodzianek, coraz większe emocje. Tak, im dalej, tym bardziej nie mogłam się oderwać od lektury:)

Wielkim zaskoczeniem było dla mnie polskie pochodzenie Jacoba i to, że słonica rozumiała tylko polecenia wydawane jej po polsku :) Miły akcent :)

Po skończeniu książki, obejrzałam też film, powstały na jej podstawie. Jednak różni się nieco od pierwowzoru. Jest mniej brutalny, pominięte zostały niektóre scysje w zespole cyrkowym. Relacja Marleny z mężem też została spłycona. W każdym razie książka zrobiła na mnie większe wrażenie. 

środa, 8 czerwca 2022

"Darmowy obiad" Rex Ogle

 Rok pierwszego wydania: 2019

Ocena:

Źródło: Legimi



Ta książka aż boli. Dosłownie.

Autobiograficzna opowieść o dorastaniu w biedzie. Bardzo szczegółowa, chwilami drastyczna. Być może to rodzaj autoterapii.

Rex mieszka z bezrobotnymi mamą i ojczymem oraz malutkim przyrodnim bratem. Dorośli "ambitnie" nie chcą podjąć byle jakiej pracy. W związku z tym nie stać ich praktycznie na nic. Bony żywnościowe z opieki społecznej nie pozwalają nawet na zaspokojenie głodu. To typowi "mieszkańcy przyczep". W pokoju Rexa nie ma mebli, jedynie materac, na którym śpi. W pokoju rodziców jest niewiele lepiej-łóżko i stary telewizor przyniesiony ze śmietnika. Ubrania ze szmateksu lub od sąsiadów, znoszone, zwykle za duże. Dziurawy plecak. I ciągły wstyd wynikający z bycia gorszym. A do tego meksykańskie korzenie, które widać w kolorze skóry...Czy może być gorzej? Okazuje się, że tak. Przystąpienie do programu "darmowy obiad" dopełnia tragedii chłopca. Codziennie stawia czoła upokarzającym scenom na stołówce, kiedy musi powiedzieć kasjerce, że przysługuje mu darmowy posiłek...

Rex nie zgadza się z powiedzeniem, że pieniądze szczęścia nie dają. Obcując z bogatymi rówieśnikami w szkole, ukrywając kolejny raz podbite oko, uciekając przed pięściami sfrustrowanej matki, patrząc na bijącego żonę ojczyma-marzy, by mieć pieniądze. By stać go było na zaspokojenie podstawowych potrzeb. By móc mieć wreszcie spokój...

Wstrząsnęła mną ta powieść. Przypomniała o cierpieniu tysięcy dzieci w różnych krajach, mających dzieciństwo jak Rex...

wtorek, 7 czerwca 2022

"Narodziny dnia" Colette

 Rok pierwszego wydania: 1928/1977

Ocena: 4/6



Ta książka jest po prostu piękna. Trudno powiedzieć, żeby była porywająca, bo raczej nie ma w niej akcji. Nie jest  romansem ani kryminałem. Słowo: piękna najlepiej oddaje jej charakter.

Pięćdziesięcioletnia autorka snuje autobiograficzną opowieść o swoim życiu, domu w Prowansji. Żegna się z młodością, aktywnością.   Refleksje dotykają przemijania, starzenia się, miłości. Colett wspomina też matkę, cytuje jej listy, analizuje ich relację i podobieństwo. Przygląda się przyrodzie, skupia na szczególe. Troszkę przypomina mi w tym Prousta.

Jest to powieść poetycka i bardzo melancholijna. Snuje się wolno jak upalne, prowansalskie popołudnie, pełne brzęczenia owadów, zapachu dojrzałych owoców i kwiatów, jak leniwa sjesta czy powolny posiłek. Opisy są niezwykle plastyczne, niby wprost z obrazu impresjonisty.  

To książka, którą można się delektować. Prawdziwa uczta w zalewie współczesnych powieściowych fast foodów. 

piątek, 3 czerwca 2022

"Miasto ślepców" Jose Saramago

 Rok pierwszego wydania: 1999

Ocena: 4/6

Źródło: pożyczona



Jestem pewna, że inaczej odbierałabym tę powieść 2,5 roku temu, przed pandemią, niż dziś. Ale czy porażałaby mnie mniej? Pewnie nie. 

W nieznanym mieście i kraju, który mógłby być każdym krajem na świecie, pewnego dnia mężczyzna jadący samochodem nagle traci wzrok czekając na zielone światło. Przed oczami ma białe mleko. Jest przerażony. Nieznajomy odwozi go do domu (i kradnie jego samochód ;) ). Żona zabiera go do okulisty, jednak w badaniu lekarz nie zauważa żadnych nieprawidłowości. Już po kilku godzinach przestaje widzieć okulista, usłużny złodziej samochodów i kolejne osoby. Rząd, by uniknąć rozprzestrzeniania się zarazy, umieszcza ślepców w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym. Jednak wśród nich znajduje się jedna osoba, która widzi-żona lekarza postanawia oszukiwać by móc zostać z mężem. 

W miarę upływu czasu do szpitala trafia coraz więcej osób. Zamknięci na niewielkiej przestrzeni, bezradni w swej ułomności, przerażeni, pogrążoni w beznadziei bez żadnej pomocy z zewnątrz, próbują się odnaleźć w nowych warunkach. Nowa społeczność zaczyna się rządzić swoimi prawami. Szokującymi, brutalnymi. Do głosu dochodzą pierwotne instynkty i najgłębiej ukrywane rządze. Z drugiej strony muru stoi wojsko z bronią gotową do strzału, gdyby tylko któryś z chorych odważył się przekroczyć niewidzialną granicę. Przychodzi moment, w którym strzały padają...

Powieść jest realistyczna i esencjonalna, a jednocześnie metaforyczna. Bohaterowie nakreśleni są bardzo minimalistycznie, nie znamy nawet ich imion.  Na początku nieco zniechęcała mnie forma zapisu dialogów, bardzo nietypowa, ale szybko do niej przywykłam i przestałam zwracać uwagę. Wraz z upływem stron akcja zwalnia, sceny stają się coraz bardziej brutalne i odpychające.

Czytelnik może sobie zadać pytanie: kim staje się człowiek w ekstremalnej sytuacji? Co zaczyna widzieć tracąc wzrok? Na ile jest w stanie siebie poznać? Ile człowieczeństwa jest w stanie ochronić, gdy w każdej chwili może stracić życie?

Momentami "Miasto ślepców" kojarzyło mi się z literaturą obozową, a to przez warunki, w jakich przyszło żyć ślepcom, przez otaczający ich reżim, odizolowanie od świata czy emocje, jakie wyzwala w człowieku tak ekstremalna i przerażająca sytuacja. 

czwartek, 2 czerwca 2022

"Pragnienie" Richard Flanagan

 Rok pierwszego wydania: 2008/2017

Ocena: 4/6

Źródło: biblioteka



XIX wiek. W Australii trwa kolonizacja, mająca na celu ucywilizowanie lub wytępienie rdzennej ludności. W kolonii karnej na Ziemi Van Diemena żona gubernatora wyspy, Lady Jane, po raz pierwszy spotyka aborygeńską dziewczynkę, Mathinnę. Kobieta bardzo głęboko w sercu zakopała uczucia macierzyńskie, tak bardzo narażone na cierpienie kilkoma poronieniami i bezdzietnością. Postanawia adoptować Mathinnę, a wychowanie jej potraktować jako eksperyment. Próby ucywilizowania dziecka na siłę, pokonania rozumem, wiarą i dyscypliną instynktów i rządz, są trudne do zniesienia dla obu stron. Lady Jane za wszelką cenę stara się utrzymywać dystans, ukrywać swoje pragnienia. Zupełnie inne uczucia do dziewczynki budzą się w gubernatorze...Te są początkiem upadku zarówno eksperymentu jak i Mathinny...

Kilka lat później Sir John szuka ukojenia w wyprawie naukowo-badawczej, mającej odkryć mityczne Przejście Północno-Zachodnie na skutej lodem Arktyce. Załoga dwóch statków prawdopodobnie ginie w trakcie ekspedycji, posądzana jednocześnie o akty kanibalizmu. Lady Jane, chcąc bronić dobrego imienia zaginionego męża, zwraca się o pomoc do Dickensa, najsłynniejszego w tamtym czasie pisarza angielskiego. Ten wystawia pełną emocji sztukę, będącą zwierciadłem ludzkich dusz.

Powieść dotyka zarówno mroków kolonizacji, jak i ciemnych miejsc psychiki. Ówcześni twierdzili, że tym różni się człowiek cywilizowany od dzikusa, że ten pierwszy umie panować nad swoimi pragnieniami. Jednak, jak pokazuje historia zarówno Dickensa jak i Sir Johna, nawet wykształconym trudno oprzeć się rządzom...Zainteresował mnie życiorys angielskiego klasyka. Flanagan sięgnął do kilku znaczących wydarzeń z życia Dickensa i ciekawie je przedstawił. Także obraz cywilizowania Australii pokazany jest bardzo realistycznie. Oba wątki są mroczne, tragiczne, nie kończą się happy endem. Historia Mathinny bardzo mnie poruszyła, a bezduszność jej adopcyjnej matki-wzbudziła sporo negatywnych emocji.

Książka jest trochę chaotyczna. Miałam wrażenie, jakbym czytała dwie przeplatające się powieści w jednym. Do tego autor wciąż miesza w chronologii, co na początku powoduje lekką dezorientację. 

Mimo, że styl nie do końca mnie zadowolił, to jednak treść zapada w duszę i pamięć...


czwartek, 26 maja 2022

"Rebeka" Daphne du Maurier

 Rok pierwszego wydania: 1938

Ocena: 5/6

Źródło: biblioteka


Młodziutka narratorka powieści, której imienia nigdy nie poznamy, jest damą do towarzystwa gderliwej starszej pani. W trakcie pobytu ze swoją chlebodawczynią w Monte Carlo poznaje Maxima de Wintera, przystojnego, czterdziestoletniego wdowca, właściciela ogromnej posiadłości Manderley. Niespodziewanie i w sposób dość przyziemny Maxim oświadcza się nieśmiałej, zahukanej dziewczynie bez majątku, a ta nie może uwierzyć we własne szczęście. Czar pryska, gdy po podróży poślubnej małżeństwo przyjeżdża do rodzinnej posiadłości, w której nadal unosi się duch pierwszej żony Maxa, zmarłej tragicznie przed rokiem Rebeki. Młoda pani de Winter popada wręcz w obsesję ciągłego porównywania jej z Rebeką (oczywiście zawsze wypada niekorzystnie) i tonie w kompleksach, podsycanych jeszcze wspomnieniami pełnej energii, pięknej kobiety, zauroczonej nią służby, sąsiadów i znajomych. Do tego dochodzi troska o konwenanse, lęk przed pomówieniami. 

Po powrocie do Manderley zmianie ulega zachowanie Maxa. Młoda żona uświadamia sobie, że niewiele o nim wie. Wątpi w jego uczucia. Pewnego dnia wypadek sprawia, że na jaw wychodzi mrożąca krew w żyłach tajemnica dotycząca śmierci Rebeki. Nagle cała przeszłość jest inna. Rebeka okazuje się daleka od ideału, za jaki wszyscy ją uważali. Druga żona Maxima w ciągu kilku godzin przeistacza się z nieśmiałego, niedoświadczonego dziecka w pewną siebie kobietę, walczącą za wszelką cenę o szczęście swoje i ukochanego mężczyzny.

Pierwsza połowa powieści mocno się dłuży. Na dobrą sprawę niewiele się dzieje. Jednak czytelnik ma okazję przyjrzeć się psychice narratorki. Potem następuje nagły zwrot akcji i wydarzenia nabierają tempa.

Ogromnym atutem są opisy Manderley i okolicy, tajemnicze, mroczne, dające odczuć, że groza wisi w powietrzu. Wraz z narratorką słyszałam wręcz szum morza, huk rozbijających się o skały fal przypływu, czułam zapach kwitnących rododendronów, a spojrzenia pani Danvers, zarządczyni w zamku, przeszywały mnie na wskroś.  Autorka rewelacyjnie oddała klimat i styl życia angielskiej wyższej klasy lat 30-tych XX wieku. Bale, podwieczorki, plotki, którymi żyli wszyscy, konwenanse, nuda, brak poważniejszych problemów, "niewidoczna" służba zaspokajająca wszelkie zachcianki bogatych pracodawców. 

Wg mnie "Rebeka" to przede wszystkim powieść psychologiczna. O wyborach i ich konsekwencjach, dumie, braku wolności w odniesieniu do wielu aspektów życia, samotności, desperacji. Wciągała mnie powoli, a jednak zauroczyła i nie daje o sobie zapomnieć.

środa, 27 kwietnia 2022

"Biblioteka o północy" Matt Haig

 Rok pierwszego wydania: 2021

Ocena: 3,5/6

Źródło: biblioteka



"Między życiem a śmiercią znajduje się biblioteka. A w tej bibliotece półki ciągną się w nieskończoność. Każda książka daje ci szansę na wypróbowanie życia innego, niż prowadziłaś. Możesz w ten sposób sprawdzić, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś dokonała innych wyborów...Czy zrobiłabyś coś inaczej, gdybyś mogła cofnąć decyzje, których teraz żałujesz?"

Do takiej biblioteki trafia Nora. Śmierć kota przepełnia czarę i 35-letnia kobieta postanawia zakończyć swoje życie. Uważa, że nic nie wnosi do świata, że do niczego się nie nadaje, a innym będzie bez niej lepiej i łatwiej.

Nora trafia do biblioteki o północy, dziwnego miejsca, w którym ma możliwość wglądu w swoje alternatywne życia. Na podstawie swojej "Księgi żalów" może dokonać drugi raz wyboru. Okazuje się jednak, że te "inne życia", których niezrealizowania zawsze żałowała, nie były tak idealne, jak w jej wyobraźni. Dodatkowo uświadamia sobie, jak wiele dobra uczyniła innym w swoim życiu takim, jakie przeżywa.

"Na każde życie składają się miliony decyzji. Niektóre są poważne, inne znaczą niewiele. Ale za każdym razem, gdy podejmujemy taką a nie inną decyzję, zmienia się ciąg dalszy. Następuje nieodwracalna zmiana, która z kolei prowadzi do następnych zmian. (...) Gdybyś tylko jedną rzecz zrobiła inaczej, historia twojego życia byłaby zupełnie inna."

Chyba każdy z nas żałuje jakiejś decyzji z przeszłości. Tego, że nie ma dzieci, albo, że ma, że nie zrobił kariery, albo poświęcił jej życie, że nie dbał o zdrowie, że nie spędzał więcej czasu z bliskimi...Lista jest długa. Jednak powieść pokazuje, że nie warto żyć przeszłością i tęsknotą za alternatywnym życiem. Bo nie wiemy, jakie by ono tak naprawdę było. Nie ma decyzji, które pociągają za sobą tylko pozytywy. Warto żyć tu i teraz, cieszyć się tym, co z naszych decyzji dobrego wyniknęło. 

Książka napisana jest lekkim stylem, czyta się ją błyskawicznie, a jednak daje do myślenia. 


piątek, 22 kwietnia 2022

"Sto lat samotności" G.G. Marquez

 Rok pierwszego wydania: 1967/1974

Ocena: 3/6

Źródło: własna półka





Realizm magiczny. Nagroda Nobla. Kolumbia. Mnóstwo bardzo pozytywnych recenzji. Te czynniki skłoniły mnie, żeby wreszcie sięgnąć po słynne "Sto lat samotności". Wrażenia? Hmmm...mnie do zachwytu było dość daleko. Początki były niezłe, jednak gdzieś w okolicach połowy powieść zaczęła mnie nużyć, a ilość bohaterów o tym samym lub bardzo zbliżonym imieniu wręcz męczyć. Zabieg ten, na pewno zamierzony przez autora, mnie wprowadził niepotrzebny zamęt. Po jakimś czasie miałam już problemy z identyfikowaniem, który Aureliano czy Arcadio czyim jest ojcem, bratem czy synem ;)

Rodzina Buendia żyje w małej wiosce Macondo, którą założył senior rodu. Ich codzienne życie jest zwykłe i równocześnie niezwykłe. Na pierwszy plan wysuwają się bitki w każdym wydaniu i miłość, także kazirodcza. Koligacje rodzinne, historie "kto z kim i dlaczego" przypominają brazylijski tasiemiec;) Pojawia się i polityka, i choroby psychiczne. Elementy magii czy realizmu magicznego uatrakcyjniają na pewno akcję, choć i one z reguły krążą wokół romansów i seksu;)

Zaspokoiłam swoją ciekawość.  Z czystym sumieniem puszczę tą powieść dalej w świat, zrobię miejsce na półce, może ktoś inny bardziej ją doceni...

czwartek, 21 kwietnia 2022

"Gorzkie, słodkie pocałunki" Krystyna Siesicka

 Rok pierwszego wydania: 2002

Ocena: 4/6

Źródło: własna półka



Gdy dni nadal chmurne i durne, mimo wiosny w kalendarzu, gdy za oknem ciemno i zimno, a w domu trzeba napalić w kominku, żeby przegnać wiosenną melancholię, zatęskniłam za panią Siesicką. Lubię od czasu do czasu zatopić się w klimaciku jej powieści.

Tym razem trafiłam do małego miasteczka, a dokładnie-na Rynek Franciszkański, nazwany tak od stojącego na środku fikuśnego kościoła pod wiadomym wezwaniem. W upalny wakacyjny dzień poznałam uroczą starszą panią-Marylkę, prowadzącą w tymże Rynku pasmanterię. Spokojny i leniwy żywot miasteczka zostaje zakłócony przybyciem tajemniczej dziewczyny, która poza radością i energią, posiada jedynie malutki plecaczek. Żanetka dostaje pracę w lokalnym hoteliku, a mieszkać ma u Marylki. Gdy okazuje się, że najbliższe tygodnie ma u niej spędzić również niezbyt lubiana wnuczka, Natalka, atmosfera staje się nieco bardziej iskrząca ;)

Jak to bywa często w powieściach Siesickiej, na pierwszy rzut oka niewiele się tu dzieje. Jakieś rozmowy, jakieś przytyki, krótkie wizyty, spacer uliczką, spotkanie z sąsiadką. Ot zwyczajność małomiasteczkowego życia. A jednak pod tą prostą, niewyraną kołderką kryje się jakaś tajemnica (ucieczka z domu młodocianej panny! Ale czemu? I czego ona szuka w miasteczku? I skąd zna Wiolę???), jakaś miłość dawna i obecna, między młodymi i tymi dużo już starszymi. Tak trochę mimochodem autorka porusza też trudne, ważne tematy: samotnego macierzyństwa, pogubionej nastolatki, zdrady i wybaczenia.

Historia, a nawet kilka, opowiadana jest na wiele głosów. Główną narratorką jest Marylka, pisząca notatki dla swoich córek, a jej relacja z rzeczywistości, takiej jak ona ją postrzega, przeplatana jest mailami wymienianymi pomiędzy pozostałymi bohaterami. 

Naprawdę miło mi było spędzić te kilka godzin z Marylką, Żanetką i Natalką w małym miasteczku, w przytulnym domu i pasmanterii. 

środa, 20 kwietnia 2022

"Gawędziarz" Mario Vargas Llosa



Rok pierwszego wydania: 1987/1997

Ocena: 3/6

Źródło: własna półka



Wielowątkowa, wielopłaszczyznowa powieść, w której prawda miesza się z fikcją.

Po pierwsze, to wspomnienia samego autora z pewnego okresu jego życia.

Po drugie: opowieść o Saulu Zarutasie, przyjacielu Llosy z czasów studenckich, Żydzie, etnologu, który trafia do plemienia Macziguengów w amazońskiej dżungli.

Wreszcie, po trzecie, to zbór legend, opisów szamańskich praktyk, warunków życia jednego z ostatnich plemion żyjących w dżungli. 

Początkowo czytałam z dużym zaciekawieniem. Jednak po parudziesięciu stronach powieść zaczęła mnie zwyczajnie nużyć. Jest wg mnie przegadana, robi się powtarzalna i mdła. Opowieść toczy się dwutorowo, wspomnienia autora, zarówno współczesne jak i sprzed kilkudziesięciu lat, przeplatają się z opowieścią Gawędziarza o życiu Macziguengów. 

Okładka książki skusiła mnie kolorystyką i swego rodzaju tajemniczością. Peru jest krajem zupełnie mi nieznanym, wpisującym się w moje wyzwanie: podróż dookoła świata. Do tego autor jest laureatem Nagrody Nobla. A jednak powieść nie spełniła moich oczekiwań. Wręcz mnie zmęczyła i rozczarowała. Być może ktoś, bardziej zainteresowany etnologią, znajdzie w niej coś więcej niż ja. 

piątek, 8 kwietnia 2022

"Co czytali sobie, kiedy byli mali"

Rok pierwszego wydania: 2014

Ocena: 4/6



Tak trochę dla relaksu między poważniejszymi i ambitnymi lekturami, a trochę przez przypadek, sięgnęłam po książkę o książkach, które znane postacie czytały w dzieciństwie :)

Na pewno nie jest to wysokich lotów pozycja, ale jakże przyjemna! Wspominających jest kilkunastu, wśród nich pisarze, ilustratorzy, aktorzy, nawet piosenkarz się trafił ;) Krótkie pytania, niedługie odpowiedzi i mnóstwo okładek książek! Oglądałam je z wielkim sentymentem! Wróciłam do czasów swojego dzieciństwa, kiedy to moja "prywatna biblioteczka" pełna była pozycji z serii "Poczytaj mi mamo", ale i "poważnych" powieści dla dorastającej młodzieży ;) Okazało się, że wiele tytułów uleciało już z głowy, ale szybko się przypomniały i stały obiektem westchnień ;)

Naszły mnie również dwie refleksje: po pierwsze - ileż z tych dawnych książek dla dzieci dziś wydaje się po prostu szkodliwych psychologicznie! Ale cóż, to był inny świat, inne wytyczne, inne podejście.

Po drugie: w czasach, kiedy światem (i nami...) nie rządziły komórki, komputery i Internet, kiedy nie było Netflixa i jego krewniaków, a w telewizji (jak już była...) nadawano program jedynie wieczorami, książki zajmowały ważne miejsce w codzienności wielu osób. Dzieci nie raz w ciągu dnia prosiły babcie czy mamy, żeby im poczytały. Szybko uczyły się literek, żeby móc czytać samemu dla zabicia nudy. Starsze-chętnie wyruszały na pełne przygód wyprawy z Tomkiem czy zaszywały się w cichym kąciku, by poznać miłosne perypetie bohaterów. Ba, okazuje się, że wielu dziś już mocno dorosłych ;) zanim poszło do szkoły, znało Trylogię czy Pana Tadeusza! Dziś nawet nastolatka trudno namówić na takie lektury ;) Miejsce książki na półce, a raczej w ręce, zajął smartfon:(

Zmieniają się czasy, zmieniają się zwyczaje, zmieniają się lektury...Czy na lepsze? 



poniedziałek, 28 lutego 2022

"Fabryka absolutu" Karel Capek

 Rok pierwszego wydania: 1922

Ocena: 4

Źródło: biblioteka



Tym razem na mapie mojej podróży czytelniczej wypadły Czechy i pierwsze spotkanie z Karelem Capkiem. Czy udane? W miarę. Choć jakoś nie mogę się przekonać do czeskiego poczucia humoru i absurdu...

Czeski przedsiębiorca, prezes wielkiej i doskonale funkcjonującej fabryki natrafia w gazecie na ogłoszenie o sprzedaży wynalazku. Intuicja podpowiada mu, że wyprawa do Brzewnowa może się opłacić. Okazuje się, że inżynier Marek R., szkolny kolega przedsiębiorcy, przez przypadek wyprodukował...Boga, Absolut. Wynalazek, zwany karburatorem, umożliwiał całkowite spalanie materii, co oprócz wytwarzania ogromnej ilości energii, powodowało uwalnianie się jej duchowej, niezniszczalnej istoty. Absolut, jako produkt uboczny procesu, wydostał się na świat i stał się przyczynkiem  do niesamowitych zmian w ateistycznych Czechach! Ludzie znajdujący się w pobliżu karburatora masowo się nawracali, rozdawali majątek ubogim, dokonywali cudów.

Bondy, który nabył wynalazek z nadzieją na ogromne zyski, musiał stawić czoła wszechogarniającemu Absolutowi i nawróconym rodakom...

Capek okazał się spostrzegawczym obserwatorem współczesnego mu społeczeństwa z jego różnymi klasami. Reakcje różnych środowisk na aktywność Absolutu opisane są bardzo krytycznie, choć lekko i z dużą dawką humoru. Autor przedstawia różne punkty widzenia. A wymowa utworu pozostaje aktualna mimo upływu stu lat od jego powstania. 

poniedziałek, 31 stycznia 2022

"Ukochane równanie profesora" Yoko Ogawa

 Rok pierwszego wydania: 2006/2019

Ocena: 5/6

Źródło: Legimi



Młoda kobieta, pracująca jako gosposia domowa, trafia pod dach starszego Profesora, genialnego matematyka, którego po wypadku dotknęła smutna przypadłość. Pamięć Profesora resetuje się po 80 minutach. Znaczy to, że nie pamięta on, kim był wczoraj, co się działo dwie godziny wcześniej, a swoją nową gosposię co rano wita jako obcą osobę. Profesor doskonale pamięta za to świat sprzed wypadku, czyli sprzed ponad 20 lat. I oczywiście świat liczb. To po nim porusza się bez żadnych barier. Do tych dwojga dołącza dziesięcioletni synek gosposi, czule nazwany przez Profesora Pierwiastkiem, ze względu na kształt głowy chłopca. Każdego popołudnia starszy pan pomaga chłopcu odrabiać lekcje, a przy okazji w przystępny i arcyciekawy sposób wciąga go w piękny świat matematyki. Łączy ich również miłość do japońskiego futbolu, choć Profesor zna skład drużyn i nazwiska gwiazd sprzed wielu lat...

Cokolwiek by pisać, słowa nie oddają klimatu powieści. Matematyka, a zwłaszcza liczy pierwsze, przedstawione są tu z taką miłością, poezją, że człowiek bezwiednie zaraża się nimi. Nawet gosposia ulega czarowi królowej nauk i daje się wciągnąć w rozwiązywanie łamigłówek, szukanie zależności między liczbami i tropienie liczb pierwszych :)

To też opowieść o bliskości, przyjaźni, samotności. Profesora łączy piękna więź z Pierwiastkiem, synkiem gosposi. Starszy mężczyzna w pewien sposób zastępuje chłopcu ojca, jest też jego mentorem, przyjacielem, kumplem. Młoda kobieta w domu Profesora odnajduje namiastkę dawno nie zaznanego bezpieczeństwa, ciepła. 

Po raz kolejny w tak krótkim czasie mojej podróży dookoła świata zostałam zaskoczona: tematyką, formą, treścią. 

piątek, 28 stycznia 2022

"Lato, gdy mama miała zielone oczy" Tatiana Tibuleac

 Rok pierwszego wydania: 2019/2021

Ocena: 5,5/6

Źródło: Legimi



Od jakiegoś czasu nie mam serca do pisania o tym, co czytam. Trudno mi zebrać myśli. Nawet czytanie idzie mi jakoś wolno...Za to pewnie bardziej uważnie, a o to chodziło ;)

Jednak tym razem, gdy w mojej podróży dookoła świata spotkałam młodą rumuńsko-mołdawską pisarkę, tak zachwyciłam się jej debiutancką powieścią, że nie mogłam pominąć jej milczeniem.

Aleksy, zbuntowany nastolatek z problemami psychicznymi, nienawidzi swojej matki. Przyznaję, ma do tego powody...Po ukończeniu szkoły planuje wakacyjny wyjazd z kolegami. Jednak skuszony nietypowymi obietnicami, ulega prośbie matki i wyjeżdża z nią na lato na francuską wieś. Tam okazuje się, że to ich ostatnie wspólne wakacje. Trudna relacja matki i syna powoli się zmienia, aż w końcu przeradza się w swego rodzaju bliskość.

Historię tamtego lata poznajemy z retrospekcji Aleksa, jego narkotycznych wspomnień, z perspektywy lat. W międzyczasie dowiadujemy się ciut więcej o czasie następującym po ostatnich wakacjach z matką.

Powieść po prostu zapiera dech. Swoją ascetycznością, szczerością, emocjami wyrażonymi nie wprost. Uderza prosto w serce i zadaje ból. A jednak jest tak piękna, wręcz poetycka, melodyjna, że nie sposób jej odłożyć. 

Nie raz siedziałam w ciszy i zadumie nad jej stronami. Czuję, jak zapadła głęboko w moją duszę. Cieszę się, że na nią trafiłam. Przez przypadek. 

wtorek, 25 stycznia 2022

"Rzeczy, które spadają z nieba" Selja Ahava

 Rok pierwszego wydania: 2021

Ocena: 4/6

Źródło: biblioteka



Fińska literatura nie zapisała się w mojej pamięci. Podróż dookoła świata stała się więc dobrym pretekstem, by sięgnąć po książkę znanej i lubianej w tym kraju pisarki. 

"Rzeczy, które spadają z nieba" to oszczędna w słowa i w formie powieść o przypadku. I o tym, jak determinuje nasze życie. Młoda kobieta traci życie, gdy spada na nią z nieba kawałek lodu. To lód z przelatującego samolotu. Jednak spadł akurat w momencie, gdy kobieta wyszła podlać kwiatki. Na jej głowę. Osierociła dziecko, męża. Przypadek, zbieg okoliczności, który zmienia losy kilku osób. Pozostawił pytanie: dlaczego, z którym każde z nich musi sobie poradzić samo.

Inna kobieta wygrywa w loterii dwa razy główną nagrodę. To się rzadko zdarza. A jednak się zdarza. I za każdym razem odmienia życie. Czy tylko na lepsze?

I mężczyzna, rażony cztery razy piorunem

Losy tych osób splatają się ze sobą. 

Te historie nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Każą się zatrzymać, zadumać. Bo każdego z nas może spotkać przypadek. W najmniej spodziewanym momencie. Życiowe zakłócenia, po których nic nie jest już takie samo jak wcześniej.

środa, 5 stycznia 2022

"Zimowe zaręczyny. Lustrzanna t.I" Christelle Dabos

 Rok pierwszego wydania: 2013 (2019)

Ocena: 5/6

Źródło: biblioteka 



Lektura przełomu roku jest jak na mnie bardzo nietypowa: należy do gatunku fantasy. Chyba na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile w życiu czytałam powieści tego typu. W pewien sposób zachęcił mnie do niej Przemek Staroń w książce "Szkoła bohaterek i bohaterów". Co więcej, to dzięki niemu chyba nauczyłam się, jak czytać powieści fantasy.

Do "Lustrzanny" podchodziłam bardzo sceptycznie, nastawiona raczej na spotkanie z elfami czy smokami, tym bardziej, że reklamowana jest jako literatura młodzieżowa. Moje zaskoczenie było więc podwójne;)

Bohaterką powieści jest Ofelia, mieszkanka Animy, jednej z wielu ark, na jakie został rozbity świat. Dziewczyna kryje się za wielkimi okularami, strojami bez wyrazu, jest szara i jakby niewidzialna. Odgórną decyzją, wbrew swojej woli,  zostaje zaręczona z tajemniczym Thornem, mieszkańcem dalekiego Bieguna, o którym dostępne informacje są mroczne i ponure. Ofelia musi zamieszkać na odległej arce już kilka miesięcy przed ślubem. Towarzyszy jej ciotka w roli przyzwoitki. Świat, do którego trafia dziewczyna, jest zupełnie inny niż ten, który znała do tej pory. By przetrwać, musi się nauczyć całkiem nowych zasad, a do tego nie może ufać nikomu. 

Akcja powieści porwała mnie od pierwszych stron. Autorka wykazała się niesamowitą wyobraźnią, kreując świat Animy, Bieguna i Księżycowa. Bohaterowie są wykreowani rewelacyjnie. Obdarzeni mocami (np. Smoki, z których wywodzi się Thorn mogą atakować pazurami jedynie za pomocą myśli, krzywdząc ofiarę w sposób fizycznie odczuwalny), noszą cechy uniwersalne dla ludzi niezależnie od epoki, w której żyją. Rządza pieniądza, władzy, pycha, mściwość, hierarchia społeczna-wszyscy mieszkańcy Księżycowa ulegają im bez względu na klasę i stanowisko....

Areną wydarzeń jest siedziba rodowa potężnej rodziny Smoków. Nie raz klimatem przypominała mi francuskie salony z dawnych wieków. Przepych, rozwiązłość, intrygi, wewnętrzne rozgrywki między krewnymi to codzienność Księżycowa. 

Ofelia jest dość typową współczesną bohaterką - niepozorna, cicha, a jednak pełna mocy i determinacji. Dzięki sile charakteru udaje jej się przetrwać na bardzo nieprzyjaznej pod każdym względem arce i zyskać przychylność surowego, oziębłego narzeczonego. 

Rzadko mi się zdarza, żebym tak wsiąknęła w tak obszerną (500str) powieść, że mimo braku czasu nie odłożyłam jej ani na jeden dzień. Okazała się lekturą wcale nie młodzieżową ;) Nie znalazłam tu ani elfów, ani wróżek :) Za to dostałam się do świata pełnego przygód, magii i bardzo ludzkich zachowań.

Pierwszy tom Lustrzanny skończył się w momencie dość nieoczekiwanym. Sięgnę po kolejny, jeśli nie od razu, to na pewno w niedalekiej przyszłości.

sobota, 1 stycznia 2022

Posumowanie 2021r.



 2021 rok to czas wielu rewolucji i zmian w moim życiu. Zaskakujących i pozytywnych. Zmian angażujących i czasowo, i mentalnie. Życie zrobiło kilka fikołków i mogę powiedzieć, że jestem teraz innym człowiekiem w innym-swoim świecie niż rok temu. 

To wszystko spowodowało, że miałam mało czasu i wolnych przestrzeni myślowych na czytanie. Mimo to udało mi się przeczytać prawie 90 książek. Jednak w większości były to książki bardzo średnie, mało wymagające, raczej "czytadła" niż dobra, wartościowa literatura. 

Wyjątkowo dużo przeczytałam w tym roku tzw. powieści kobiecych, czyli lekkich, przyjemnych, pozwalających na miły relaks i ulatujących szybko z pamięci. 

Mało było w moich lekturach klasyki (jedynie 11 powieści), prawie wcale (poza 4 wyjątkami) Noblistów, których starałam się poznawać w poprzednich latach. 

Własne półki uszczupliłam o 23 przeczytane (i w większości potem komuś podarowane) książki-wynik lepszy niż się spodziewałam, ale to wciąż znikoma część moich zbiorów ;)

Odkryłam zupełnie mi wcześniej nieznany nurt-realizm magiczny. 

Na początku roku stworzyłam listę lektur, które chciałabym przeczytać w 2021 roku. Z żalem przyznaję, że ubyło z niej bardzo niewiele pozycji, z listy z klasyką niestety nic :( Są na tych listach książki z różnych gatunków, niekoniecznie standardowo przeze mnie czytanych. To szansa na poznanie czegoś całkiem nowego, odmiennego. Odkładana od lat klasyka to z reguły grube powieści, mocno czasochłonne, co mnie zniechęcało do sięgnięcia po nie.

Na pewno książką roku jest "Lalka", którą powtórzyłam po 25 latach (czyli można uznać, że czytałam ją po raz pierwszy, bo nie pamiętałam nic a nic ;) ). Zachwyciła mnie! 

Nowy Rok-nowe plany, nowe wyzwania :D

Moje wyzwanie - podróż dookoła świata




 Od kilku tygodni siedzi mi w głowie pewien czytelniczy projekt. A początek nowego roku jest dobrym momentem, żeby go wcielić w życie:)

Analizując swoje lektury dochodzę do wniosku, że pochodzą one głównie z kilku dosłownie krajów: Polski, Anglii, USA i Skandynawii (zdecydowanie Norwegia i nieco rzadziej Szwecja). Bardzo sporadycznie sięgam po książki autorów z innych regionów, a są i takie państwa, które (nie tylko) literacko są mi na dobrą sprawę nieznane. Zaliczyłabym do nich Hiszpanię i Portugalię, Bałkany, Grecję i Włochy, kraje Dalekiego Wschodu, kraje Afryki, Ameryki Południowej, Rosję i jej sąsiadów. O dziwo, literatura niemiecka i austriacka, jak i francuska są mi również mało znane...

Stąd mój pomysł, wyzwanie rzucone samej sobie: chciałabym w 2022 roku (i na pewno w kolejnych latach) wytropić autorów zupełnie  mi nieznanych (lub znanych bardzo mało) z odległych (i tych bliższych ;) ) mi kulturowo i terytorialnie miejsc. 

EDYCJA 2023: 

EUROPA:

Francja: 

Lata (01.2023)


Włochy:

Ból kamieni (02.2023)


Norwegia:

Zamek w Pirenejach (01.2023)


Rosja:

Obrona Łużyna (02.2023)

Niemcy

Opowiadania Mann (03.3023)


AZJA:

Izrael:

Judasz (01.2023)

Japonia:

Kot, który spadł z nieba (01.2023)


AMERYKA POŁUDNIOWA:

Chile:

W samym środku zimy (01.2023)


AMERYKA PÓŁNOCNA:

Kanada:

Budowa Jalny (02.2023)


EDYCJA 2022:

EUROPA: 

Francja: 

Zimowe zaręczyny. Lustrzanna (01.2022)

Życie przed sobą (02.2022)

Dziecko Noego

Pan Ibrahim i kwiaty Koranu

Narodziny dnia (06.2022)


Rumunia: 

Lato,gdy mama miała zielone oczy (01.2022)

Włochy:

"Serce" de Amicis (01.2022)

Anglia:

Wyspa skarbów (01.2022)

Betonowy ogród (02.2022)

Dziewczynka z atramentu i gwiazd

Rebeka (05.2022)

Finlandia:

Rzeczy, które spadają z nieba (02.2022)

Czechy:

Fabryka absolutu (02.2022)

Węgry:

Tajemnica Abigail

Walia:

Niebieska księga z Nebo

Macedonia:

Rozmowa ze Spinozą. Powieść pajęczyna

Portugalia:

Miasto ślepców (06.2022)

Serbia: 

Kronika małomiasteczkowego cmentarza


AZJA:

Japonia:

Ukochane równanie profesora (01.2022)

Dziewczyna z konbini

Afganistan:

I góry odpowiedziały echem (02.2022)




AMERYKA PÓŁNOCNA:

USA:

Czekając na jednorożce (03.2022)

Kanada:

Woda dla słoni (06.2022)


AMERYKA POŁUDNIOWA:

Argentyna:

Powszechna historia nikczemności (01.2022)

Dom z papieru (02.2022)

Peru

Gawędziarz (04.2022)

Kolumbia:

Sto lat samotności (03.2022)


AFRYKA:


AUSTRALIA:

Pragnienie  (06.2022)