wtorek, 6 lutego 2024

"Rodziewicz-ówna. Gorąca dusza" Emilia Padoł

 Rok pierwszego wydania: 2023

Ocena: 4/6


Powieści Rodziewiczówny czytałam dawno temu, zaledwie kilka z nich. Ale kiedy w bibliotece zobaczyłam wystawioną biografię autorki, z chęcią po nią sięgnęłam. 
Emilia Padoł opowiada o życiu pisarki od momentu narodzin, choć nie wszystkie fakty z tego  okresu są znane. W sumie można to chyba powiedzieć w odniesieniu do całego życia Rodziewiczówny. W biografii jest bardzo dużo pytań, domysłów, jedynie przypuszczeń. Mimo to poznałam tę postać z osobistej, a nie tylko twórczej strony :)
Maria Rodziewiczówna kojarzona jest jako pisarka albo patriotyczna, propagująca hasła pozytywistyczne, albo autorka rzewnych romansów (często jej książki wydawane były w seriach typowo kobiecych). Tak naprawdę od wczesnej młodości łamała wszelkie normy kulturowe, wymykała się szufladkowaniu i uciekała przed schematami.
Sama prowadziła gospodarstwo już jako młoda dziewczyna. Ubierała się po męsku, nosiła krótkie włosy, miała wręcz męską urodę. Angażowała się w politykę. W tamtych czasach było to bardzo nowatorskie. Co więcej, w dorosłym życiu mieszkała z kobietami, nigdy nie wyszła za mąż. Dziś mogła by być uznana pewnie za osobę transpłciową, a na pewno lesbijkę. 
Zaciekawiły mnie okoliczności powstawania kolejnych powieści. Z wielkim zainteresowaniem czytałam o "kulisach" mojej ulubionej: "Lata leśnych ludzi", która zawiera elementy autobiograficzne. Z chęcią sięgnę po nią raz jeszcze, tym razem mając w pamięci wiadomości (i zdjęcia) z biografii. 


Autorka podjęła się niełatwego zadania napisania biografii osoby, która bardzo chroniła swoją prywatność, o której niewiele wiadomo. Można powiedzieć, że udało jej się to nawet całkiem nieźle ;) 

Jedynie po raz kolejny okładka zupełnie nie pasuje mi do treści książki. Wręcz mi się nie podoba. Ta kolorystyka, róże, fioletowe włosy-kojarzą mi się po prostu tandetnie i nie współgrają z tą mało kobiecą kobietą. 


niedziela, 7 stycznia 2024

"Wanda Chotomska. Nie mam nic do ukrycia" Barbara Gawryluk

 Rok pierwszego wydania: 2016

Ocena: 5/6



Z Wandą Chotomską w moim życiu czytelniczym było jakoś tak dziwnie. Urodziłam się trochę za późno, bo Jacek i Agatka były kultową, pokoleniową dobranocką telewizyjną (jedną z najwcześniej powstałych w Polsce!) moich rodziców. Z pojedynczymi wierszykami, tekstami pani Wandy zetknęłam się pewnie w szkolnych czytankach czy przedszkolnych książeczkach. Pięciopsiaczki poznałam dopiero w dzieciństwie mojego dziecka. A jednak postać ta cały czas funkcjonowała w mojej świadomości, pamięci, gdzieś na obrzeżach poznawanej literatury. Poza tym darzę ogromną miłością i sentymentem wszelkie książeczki i autorów z czasów PRL. Dlatego też z chęcią sięgnęłam po książkę, będącą połączeniem biografii, autobiografii i rozmowy. Jakże przyjemna była to lektura! 

Przede wszystkim pani Wanda jawi się jako osoba niesamowicie pogodna, pozytywna, pełna energii. I już to wystarczyłoby, żeby czytało się o niej z radością. Nie da się ukryć, że czasy, w których przyszło jej żyć nie były łatwe, tym bardziej dla pisarzy. A jednak Chotomska szła przez przeszkody niczym taran, z uśmiechem, z werwą, z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru. 

A ileż w tej książce fantastycznych zdjęć! Na szczęście zachowało się bogate archiwum zarówno fotografii autorki, dokumentów z różnych spotkań, jak i tekstów, książek w różnych wydaniach...I to wszystko można podziwiać i oglądać w biografii :) Z wielkim sentymentem pochylałam się nad wycinkami z elementarzy, podobnych prawdopodobnie do tych, z jakich uczyli się moi rodzice, nad stronicami Świerszczyków, które być może czytali...

Polecam na poprawę nastroju!


środa, 25 października 2023

"Manufaktura codzienności" Joanna Matusiak

Rok pierwszego wydania: 2018

Ocena: 4/6

 


Od jakiegoś czasu, może od roku? dwóch? szydełkuję i robię na drutach. Nie jestem w tym jeszcze zbyt biegła, wzory moich sweterków i czapek są dość proste, ale czerpię z tego mnóstwo spokoju i radości. Będąc w odwiedzinach w nowo otwartej filii miejskiej biblioteki natrafiłam na pięknie wydaną książeczkę z mnóstwem zdjęć przede wszystkim wnętrz i dodatków własnoręcznie wydzierganych przez autorkę. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie!

Okazało się, że Manufaktura codzienności jest zbiorem zapisków przeniesionych z Instagrama pani Joanny. Teksty są krótkie, jednak bardzo pozytywne, jak sama autorka :) Jak mówi tytuł, przeczytamy tu o codzienności, o ulotnych chwilach poranka, o promieniach słońca wpadających przez okno, o zapachu kawy i tęsknocie za ukochanym. Te pełne uroku migawki przeplecione są rozważaniami na różne poważne życiowe tematy. Pani Joanna - zwyczajna kobieta, która pokazuje, jak można celebrować zwykłe chwile, cieszyć się życiem. Mówi o swojej codzienności bez lukru i zakłamania. Opowiada o zwyczajnych rytuałach, o tworzeniu kocy, toreb czy dywanów, dbaniu o dom i ogród. A wszystko to robi z radością i uśmiechem.

Teksty ozdobione są pięknymi zdjęciami. Od razu zamarzyłam o takich poduszkach i w głowie pojawiły się pomysły na kolejne szydełkowe projekty :) 


Oczywiście odwiedziłam Instagramowy profil Manufaktury splotów, zachwyciłam się nim i jestem od tej pory stałym gościem i "podglądaczem" :D

niedziela, 3 września 2023

"Moje dni w antykwariacie Morisaki" Satoshi Yagisawa

Rok pierwszego wydania: 2010/2023

Ocena: 4


 


"Żyłam w antykwariacie Morisaki od początku lata do wczesnej wiosny"

Dwudziestoletnia Takako przenosi się z prowincji do Tokio. Po wielkim zawodzie miłosnym i pogrzebaniu nadziei na wspólne życie, rzuca pracę i dosłownie zapada w sen, by uciec od rzeczywistości. Na pomoc dziewczynie rusza wujek Satoru, z którym od dawna nie miała kontaktu. Proponuje jej skromne mieszkanie w zamian za pomoc w antykwariacie Morisaki, odziedziczonym po poprzednich pokoleniach. Tatako poznaje nowych ludzi, odkrywa moc czytania, nabiera nadziei, a wreszcie zaprzyjania się z ciotką, która niespodziewanie wraca po 5 latach od nagłego zniknięcia z życia Satoru. 

To opowieść o mocy literatury, pokonaniu smutku i odnalezieniu nadziei.

Książka napisana jest prostym językiem, postacie nie są skomplikowane, dialogi oszczędne w słowa. Czyta się szybko i sympatycznie. Szkoda tylko, że Takako czyta japońskich autorów, żadna z jej lektur nie jest mi znana :(

Jedyny minus to okładka. Zupełnie nie pasująca do treści. Cukierkowa kolorystyka zupełnie mi się nie podoba, na szczęście w wersji ebooka na czytnik nie musiałam na nią spoglądać w trakcie czytania ;)

Cytaty:

 "Nasze życie należy do nas i nikogo innego, a ja chciałem głębiej poznać swoje"

"(...) często sobie wyobrażałam, jak by to było, gdybym mogła żyć nieskrępowana, szczera wobec własnych wartości i uczuć-chociaż oczywiście nie miałam odwagi, by naprawdę spróbować"

"Możliwe, że wcale nie da się od razu zrozumieć, czego człowiek tak naprawdę szuka. Możliwe, że trzeba poświęcić całe życie i odkrywać to odrobina po odrobinie"

"To ważne, żeby czasem się zatrzymać. Zrobić sobie przerwę w tej długiej podróży, jaką jest życie".

piątek, 2 czerwca 2023

"Upragniony syn Iwaszkiewiczów" Wiesław Kępiński

 Rok pierwszego wydania: 2019

Ocena: 3,5/6



Uwielbiam klimat Stawiska. Dom pełen książek, starych mebli, dom "z duszą". I park dookoła. Mogłabym tam zamieszkać, najlepiej sto lat temu ;) Niestety zadowolić się muszę książkami o tym miejscu i jego mieszkańcach...

Lubię też prozę Iwaszkiewicza, ale zdecydowanie wygrywa Stawisko ;) 

Jednak albo umknął mojej uwadze, albo uleciał z pamięci fakt, że Iwaszkiewiczowie adoptowali syna. Z prawdziwym zadziwieniem dowiedziałam się o Wiesławie Kępińskim. 

Mały Wiesio cudem uniknął śmierci w zagładzie na Woli w sierpniu 1944 roku. Został sierotą w wieku 12 lat. Rodzice i rodzeństwo zginęli praktycznie na jego oczach, podobnie jak 60 innych osób, z którymi chwilę wcześniej krył się w piwnicy cerkwi. Po długiej tułaczce chłopak trafił pod opiekę starszej siostry. Zaznał ogromnej biedy. Był prostym chłopakiem z Woli, nie chodził do szkoły, bo najpierw wojna przeszkodziła edukacji, a potem zwyczajnie nie było ich na to stać...W 1947 roku napisał list do "Expresu Wieczornego" z prośbą o pomoc. Na ogłoszenie odpowiedział Jarosław Iwaszkiewicz. I tak kilkunastoletni Wiesio trafił do Stawiska, do świata, o jakim nigdy nawet nie marzył...Dostał szansę na nowe życie. 

Przez cały okres pobytu u Iwaszkiewiczów, Wiesław pisał pamiętnik, na którego podstawie próbował odtworzyć tamten czas. Jednak jak sam przyznaje, wiele umknęło z pamięci. Widać to w książce. Osoby, wydarzenia wspomniane są bardzo pobieżnie. Nad innymi, niekonieczne istotnymi z punktu widzenia czytelnika,  autor drobiazgowo się rozpisuje. 

Na rynku sporo jest książek o Stawisku. Ta na pewno nie należy do najlepszych. Jest powierzchowna, chaotyczna. Zdecydowanie więcej w niej opowieści o życiu autora w okresie sprzed Stawiska niż historii o nowej rodzinie. Jednak mimo to przeczytałam ją z zaciekawieniem. Tym bardziej, że jest relacją "z pierwszej ręki".

 Wielkim atutem jest piękne wydanie, pełne zdjęć, fragmentów listów, pamiętnika. 



środa, 19 kwietnia 2023

"Ex libris: wyznania czytelnika" Anne Fadiman

 Rok pierwszego wydania: 1998

Ocena: 3,5/6



Lubię od czasu do czasu poczytać o książkach, o osobach czytających, o tym, co czytają, co lubią, co mają w swojej bibliotece. Dlatego "Ex libris" wydawał mi się lekturą dla mnie idealną. A jednak...trochę mnie rozczarował...
To zbiór esejów o zwariowanej, zaczytanej rodzinie autorki. O tym, jakich problemów dostarczyła konieczność połączenia dwóch biblioteczek po kilku latach małżeństwa. O tym, że idealnym miejscem-niespodzianką urodzinową jest wizyta w antykwariacie, a wymarzonym prezentem dziewiętnaście funtów starych książek zamiast kawioru. O tym, jak cała rodzina maniakalnie śledziła literówki i błedy translatorskie w każdym napotkanym tekście. O tym, jakim grzechem jest odkładanie otwartej książki grzbietem do góry. I o wielu innych sprawach.
Co mnie rozczarowało? 
Po pierwsze to, że o większości książek, o których opowiada autorka, nigdy nie słyszałam, nie mówiąc o ich znajomości. Większość z nich nie została nawet przetłumaczona na język polski....
Po drugie: książka okazała się nie tyle o książkach, co o rodzinie autorki i jej zwyczajach. Często raziły mnie przesadne aż zachwyty nad kolejnymi pokoleniami czytelników, jakże inteligentnych, oczytanych, wspaniałych, ach! A wyścigi czytelniczo-poszukiwawcze budziły wątpliwość, czy aby rzeczywiście to czytanie było u nich dla przyjemności? Wrażenia z lektur, tytuły czy cytaty były jakby na dokładkę...
Po trzecie: humor. Jego rodzaj, a może ilość. Brakło mi takiej fajnej lekkości i zabawy jak w "Przyślę panu list i klucz", mojej faworytce jeśli chodzi o książki o czytaniu :)
Reasumując: przeczytać przeczytałam, bo pewnie bym żałowała, że nie znam. Ale żeby mnie zachwyciła-to nie. 

wtorek, 18 kwietnia 2023

Trudne czasy i booking journal

 W moim życiu osobisto-prywatnym nastąpił trudny czas. Czas burz, końców świata, łez, dojrzewania i konieczności zrozumienia różnych zjawisk. Czas tak trudny, że nie dawało się w nim nawet czytać...Moja psychika i umysł zamknęły się na dodatkowe bodźce płynące z lektur, a problemy z koncentracją uniemożliwiły wręcz rozumienie powieści. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzył mi się taki kryzys czytelniczy, ale i taka sytuacja rodzinna była pierwszy raz w życiu...



Pocieszeniem okazały się książki dla dzieci. To w ich prostej, ciepłej treści, w pięknych ilustracjach znajdowała ukojenie moja dusza. Często nie byłam nawet w stanie ich czytać, po prostu je oglądałam...






Kilka tygodni temu, za delikatną namową koleżanki, zapałałam wielką ochotą na posiadanie własnego booking journala! I tak rozpoczęła się przygoda z zeszytem, będącym nowoczesnym potomkiem dawnego, szkolnego "zeszytu lektur"! Kilka tygodni spędziłam pochłonięta ozdabianiem, wymyślaniem, wynajdowaniem taśm i naklejek, rysowaniem, naklejaniem, a wreszcie i uzupełnianiem! I tak powstał mój pierwszy w życiu booking journal, osobisty pamiętnik z przeczytanych lektur :)




Każda z przeczytanych książek ma swoją kolorową ocenę, każda wpisywana jest w odpowiadające jej wyzwanie i do różnorakich tabelek :)

Na 2023 wyznaczyłam sobie wyzwanie: przeczytam co najmniej 56 książek! Na chwilę obecną przekroczyłam już półmetek wyzwania :)








Poza tym po raz kolejny! mam postanowienie przeczytać cykl: W poszukiwaniu straconego czasu ("W stronę Swanna" Prousta było jedyną książką, którą w malutkich dawkach jedno-dwustronicowych byłam w stanie czytać w moim wielkim kryzysie...)




Jak co roku, mam zamiar czytać klasykę i Noblistów :)




Jest też bingo czytelnicze (a nawet trzy, bo jedno stworzyłam z własnych tytułów i dwa wielkobukowe:)), oczywiście miejsce na czytelniczą relację z podróży dookoła świata , książki z własnej półki...

Ale o tym w kolejnych wpisach :)