środa, 25 października 2023

"Manufaktura codzienności" Joanna Matusiak

Rok pierwszego wydania: 2018

Ocena: 4/6

 


Od jakiegoś czasu, może od roku? dwóch? szydełkuję i robię na drutach. Nie jestem w tym jeszcze zbyt biegła, wzory moich sweterków i czapek są dość proste, ale czerpię z tego mnóstwo spokoju i radości. Będąc w odwiedzinach w nowo otwartej filii miejskiej biblioteki natrafiłam na pięknie wydaną książeczkę z mnóstwem zdjęć przede wszystkim wnętrz i dodatków własnoręcznie wydzierganych przez autorkę. Nie mogłam przejść obok niej obojętnie!

Okazało się, że Manufaktura codzienności jest zbiorem zapisków przeniesionych z Instagrama pani Joanny. Teksty są krótkie, jednak bardzo pozytywne, jak sama autorka :) Jak mówi tytuł, przeczytamy tu o codzienności, o ulotnych chwilach poranka, o promieniach słońca wpadających przez okno, o zapachu kawy i tęsknocie za ukochanym. Te pełne uroku migawki przeplecione są rozważaniami na różne poważne życiowe tematy. Pani Joanna - zwyczajna kobieta, która pokazuje, jak można celebrować zwykłe chwile, cieszyć się życiem. Mówi o swojej codzienności bez lukru i zakłamania. Opowiada o zwyczajnych rytuałach, o tworzeniu kocy, toreb czy dywanów, dbaniu o dom i ogród. A wszystko to robi z radością i uśmiechem.

Teksty ozdobione są pięknymi zdjęciami. Od razu zamarzyłam o takich poduszkach i w głowie pojawiły się pomysły na kolejne szydełkowe projekty :) 


Oczywiście odwiedziłam Instagramowy profil Manufaktury splotów, zachwyciłam się nim i jestem od tej pory stałym gościem i "podglądaczem" :D

niedziela, 3 września 2023

"Moje dni w antykwariacie Morisaki" Satoshi Yagisawa

Rok pierwszego wydania: 2010/2023

Ocena: 4


 


"Żyłam w antykwariacie Morisaki od początku lata do wczesnej wiosny"

Dwudziestoletnia Takako przenosi się z prowincji do Tokio. Po wielkim zawodzie miłosnym i pogrzebaniu nadziei na wspólne życie, rzuca pracę i dosłownie zapada w sen, by uciec od rzeczywistości. Na pomoc dziewczynie rusza wujek Satoru, z którym od dawna nie miała kontaktu. Proponuje jej skromne mieszkanie w zamian za pomoc w antykwariacie Morisaki, odziedziczonym po poprzednich pokoleniach. Tatako poznaje nowych ludzi, odkrywa moc czytania, nabiera nadziei, a wreszcie zaprzyjania się z ciotką, która niespodziewanie wraca po 5 latach od nagłego zniknięcia z życia Satoru. 

To opowieść o mocy literatury, pokonaniu smutku i odnalezieniu nadziei.

Książka napisana jest prostym językiem, postacie nie są skomplikowane, dialogi oszczędne w słowa. Czyta się szybko i sympatycznie. Szkoda tylko, że Takako czyta japońskich autorów, żadna z jej lektur nie jest mi znana :(

Jedyny minus to okładka. Zupełnie nie pasująca do treści. Cukierkowa kolorystyka zupełnie mi się nie podoba, na szczęście w wersji ebooka na czytnik nie musiałam na nią spoglądać w trakcie czytania ;)

Cytaty:

 "Nasze życie należy do nas i nikogo innego, a ja chciałem głębiej poznać swoje"

"(...) często sobie wyobrażałam, jak by to było, gdybym mogła żyć nieskrępowana, szczera wobec własnych wartości i uczuć-chociaż oczywiście nie miałam odwagi, by naprawdę spróbować"

"Możliwe, że wcale nie da się od razu zrozumieć, czego człowiek tak naprawdę szuka. Możliwe, że trzeba poświęcić całe życie i odkrywać to odrobina po odrobinie"

"To ważne, żeby czasem się zatrzymać. Zrobić sobie przerwę w tej długiej podróży, jaką jest życie".

piątek, 2 czerwca 2023

"Upragniony syn Iwaszkiewiczów" Wiesław Kępiński

 Rok pierwszego wydania: 2019

Ocena: 3,5/6



Uwielbiam klimat Stawiska. Dom pełen książek, starych mebli, dom "z duszą". I park dookoła. Mogłabym tam zamieszkać, najlepiej sto lat temu ;) Niestety zadowolić się muszę książkami o tym miejscu i jego mieszkańcach...

Lubię też prozę Iwaszkiewicza, ale zdecydowanie wygrywa Stawisko ;) 

Jednak albo umknął mojej uwadze, albo uleciał z pamięci fakt, że Iwaszkiewiczowie adoptowali syna. Z prawdziwym zadziwieniem dowiedziałam się o Wiesławie Kępińskim. 

Mały Wiesio cudem uniknął śmierci w zagładzie na Woli w sierpniu 1944 roku. Został sierotą w wieku 12 lat. Rodzice i rodzeństwo zginęli praktycznie na jego oczach, podobnie jak 60 innych osób, z którymi chwilę wcześniej krył się w piwnicy cerkwi. Po długiej tułaczce chłopak trafił pod opiekę starszej siostry. Zaznał ogromnej biedy. Był prostym chłopakiem z Woli, nie chodził do szkoły, bo najpierw wojna przeszkodziła edukacji, a potem zwyczajnie nie było ich na to stać...W 1947 roku napisał list do "Expresu Wieczornego" z prośbą o pomoc. Na ogłoszenie odpowiedział Jarosław Iwaszkiewicz. I tak kilkunastoletni Wiesio trafił do Stawiska, do świata, o jakim nigdy nawet nie marzył...Dostał szansę na nowe życie. 

Przez cały okres pobytu u Iwaszkiewiczów, Wiesław pisał pamiętnik, na którego podstawie próbował odtworzyć tamten czas. Jednak jak sam przyznaje, wiele umknęło z pamięci. Widać to w książce. Osoby, wydarzenia wspomniane są bardzo pobieżnie. Nad innymi, niekonieczne istotnymi z punktu widzenia czytelnika,  autor drobiazgowo się rozpisuje. 

Na rynku sporo jest książek o Stawisku. Ta na pewno nie należy do najlepszych. Jest powierzchowna, chaotyczna. Zdecydowanie więcej w niej opowieści o życiu autora w okresie sprzed Stawiska niż historii o nowej rodzinie. Jednak mimo to przeczytałam ją z zaciekawieniem. Tym bardziej, że jest relacją "z pierwszej ręki".

 Wielkim atutem jest piękne wydanie, pełne zdjęć, fragmentów listów, pamiętnika. 



środa, 19 kwietnia 2023

"Ex libris: wyznania czytelnika" Anne Fadiman

 Rok pierwszego wydania: 1998

Ocena: 3,5/6



Lubię od czasu do czasu poczytać o książkach, o osobach czytających, o tym, co czytają, co lubią, co mają w swojej bibliotece. Dlatego "Ex libris" wydawał mi się lekturą dla mnie idealną. A jednak...trochę mnie rozczarował...
To zbiór esejów o zwariowanej, zaczytanej rodzinie autorki. O tym, jakich problemów dostarczyła konieczność połączenia dwóch biblioteczek po kilku latach małżeństwa. O tym, że idealnym miejscem-niespodzianką urodzinową jest wizyta w antykwariacie, a wymarzonym prezentem dziewiętnaście funtów starych książek zamiast kawioru. O tym, jak cała rodzina maniakalnie śledziła literówki i błedy translatorskie w każdym napotkanym tekście. O tym, jakim grzechem jest odkładanie otwartej książki grzbietem do góry. I o wielu innych sprawach.
Co mnie rozczarowało? 
Po pierwsze to, że o większości książek, o których opowiada autorka, nigdy nie słyszałam, nie mówiąc o ich znajomości. Większość z nich nie została nawet przetłumaczona na język polski....
Po drugie: książka okazała się nie tyle o książkach, co o rodzinie autorki i jej zwyczajach. Często raziły mnie przesadne aż zachwyty nad kolejnymi pokoleniami czytelników, jakże inteligentnych, oczytanych, wspaniałych, ach! A wyścigi czytelniczo-poszukiwawcze budziły wątpliwość, czy aby rzeczywiście to czytanie było u nich dla przyjemności? Wrażenia z lektur, tytuły czy cytaty były jakby na dokładkę...
Po trzecie: humor. Jego rodzaj, a może ilość. Brakło mi takiej fajnej lekkości i zabawy jak w "Przyślę panu list i klucz", mojej faworytce jeśli chodzi o książki o czytaniu :)
Reasumując: przeczytać przeczytałam, bo pewnie bym żałowała, że nie znam. Ale żeby mnie zachwyciła-to nie. 

wtorek, 18 kwietnia 2023

Trudne czasy i booking journal

 W moim życiu osobisto-prywatnym nastąpił trudny czas. Czas burz, końców świata, łez, dojrzewania i konieczności zrozumienia różnych zjawisk. Czas tak trudny, że nie dawało się w nim nawet czytać...Moja psychika i umysł zamknęły się na dodatkowe bodźce płynące z lektur, a problemy z koncentracją uniemożliwiły wręcz rozumienie powieści. Chyba pierwszy raz w życiu zdarzył mi się taki kryzys czytelniczy, ale i taka sytuacja rodzinna była pierwszy raz w życiu...



Pocieszeniem okazały się książki dla dzieci. To w ich prostej, ciepłej treści, w pięknych ilustracjach znajdowała ukojenie moja dusza. Często nie byłam nawet w stanie ich czytać, po prostu je oglądałam...






Kilka tygodni temu, za delikatną namową koleżanki, zapałałam wielką ochotą na posiadanie własnego booking journala! I tak rozpoczęła się przygoda z zeszytem, będącym nowoczesnym potomkiem dawnego, szkolnego "zeszytu lektur"! Kilka tygodni spędziłam pochłonięta ozdabianiem, wymyślaniem, wynajdowaniem taśm i naklejek, rysowaniem, naklejaniem, a wreszcie i uzupełnianiem! I tak powstał mój pierwszy w życiu booking journal, osobisty pamiętnik z przeczytanych lektur :)




Każda z przeczytanych książek ma swoją kolorową ocenę, każda wpisywana jest w odpowiadające jej wyzwanie i do różnorakich tabelek :)

Na 2023 wyznaczyłam sobie wyzwanie: przeczytam co najmniej 56 książek! Na chwilę obecną przekroczyłam już półmetek wyzwania :)








Poza tym po raz kolejny! mam postanowienie przeczytać cykl: W poszukiwaniu straconego czasu ("W stronę Swanna" Prousta było jedyną książką, którą w malutkich dawkach jedno-dwustronicowych byłam w stanie czytać w moim wielkim kryzysie...)




Jak co roku, mam zamiar czytać klasykę i Noblistów :)




Jest też bingo czytelnicze (a nawet trzy, bo jedno stworzyłam z własnych tytułów i dwa wielkobukowe:)), oczywiście miejsce na czytelniczą relację z podróży dookoła świata , książki z własnej półki...

Ale o tym w kolejnych wpisach :)


sobota, 15 kwietnia 2023

"Kalamburka" Małgorzata Musierowicz

 Rok pierwszego wydania: 2001

Ocena: 5/6



Mila Borejko. Mama i Babcia, zawsze oddana rodzinie, dostępna dla każdego, ciepła, acz "konkretna", nadzoruje logistykę, ratuje w każdej potrzebie. Taką znamy ją z kolejnych tomów Jeżycjady. To ona jest dobrym duchem całego klanu Borejków. Jako żona Ignacego, którego myśli zawsze bujają w bezkresnych przestworzach Antyku, musi trzymać w garści całe życie domowe przez wiele trudnych lat. 

Tym razem to ona jest bohaterką powieści. Co więcej, z każdym rozdziałem cofamy się w przeszłość, aż z roku 2000 przeniesiemy się do 1935 i będziemy świadkami narodzin Mili. Przyznam, że tym razem ("Kalamburkę" czytałam już kilka lat temu) pokusiłam się o czytanie "od końca" czyli chronologicznie, co przydało jeszcze uroku lekturze. 

Ta urocza opowieść niesie nas przez kolejne dziesięciolecia, zmiany ustrojowe, ważne wydarzenia w kraju. Autorka po raz pierwszy chyba mogła otwarcie pisać o tym, co się działo w Polsce przez pryzmat swoich poglądów, wreszcie nieobjętych cenzurą. Przez to "Kalamburka" jest najbardziej "polityczną" częścią Jeżycjady, co mnie akurat nie przeszkadza. 

Wierne czytelniczki (a może i czytelnicy?) dowiedzą się, jak poznali się Ignacy i Mila, dlaczego mieszkają na Roosevelta, będą świadkami narodzin Borejkowych córek (ach, trzymając w ramionach malusią Gabrysię Ignacy był jeszcze przekonany, że pisane mu jest bycie ojcem kilku synów;) ). 

Podobno "Kalamburka" miała być ostatnią częścią cyklu, dlatego jest niejako jego podsumowaniem. Stało się inaczej, dzięki czemu może wreszcie zapoznam się z najnowszymi częściami Jeżycjady? Ale zacznę pewne od początku :) 


piątek, 7 kwietnia 2023

"Widzenia nad Zatoką San Francisko" Czesław Miłosz

 Rok pierwszego wydania: 1989

Ocena: 5/6


To książka, która stała na półkach mojego domu odkąd pamiętam. Podejrzewam, że pojawiła się krótko po pierwszym wydaniu. A dojrzałam do tego, żeby do niej zajrzeć, dopiero teraz, po ponad 30 latach!

Eseje są zapisem obserwacji życia w Ameryce. Dotyczą religii, relacji społecznych, czarnoskórych, spojrzenia na Europę z oddali. 

"Nigdy nie uważałem się za pisarza politycznego i nie mam ambicji zbawiania Ameryki czy świata. Tu i teraz staram się tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, czego w Ameryce się nauczyłem i co w tym jest dla mnie szczególnie cenne" (str 200)

"Zapytywano mnie nieraz, dlaczego będąc poetą i mając wyraźne powołanie, zajmuję się głupstwami, tj. piszę o rzeczach, które nie mogą być ujęte inaczej niż w sposób doraźny, obcy jakiejkolwiek precyzji (...).To co teraz robię, nie jest bez pożytku, przynajmniej dla mnie. Sprawdzam, co kryje się za moją skłonnością do ześlizgiwania się w tematy społeczne" (str. 158)

czwartek, 30 marca 2023

"Świniobicie" Magda Szabo

Rok pierwszego wydania: 1977

Ocena: 5/6


 


Wśród czytelników starszego pokolenia panuje opinia, że książki wydawane w serii KIK należały do kategorii literatury popularnej, raczej niższego lotu, takiej lekkiej i przyjemnej. Cóż, z każdą przeczytaną książką tej serii jestem coraz bardziej zadziwiona tą opinią i zastanawiam się, czy nie wynika z różnicy poziomu czytelniczego 40-50 lat temu i dziś? W porównaniu z powieściami współcześnie wydawanymi, pozycji z KIKu nie nazwałabym na pewno lekkimi i przyjemnymi...

Na pierwszy rzut oka-mało ciekawa pozycja. Ot zwyczajna rodzina, codzienne sytuacje, drobne kłopoty. Ale warstwa psychologiczna-świetna!

Konflikt dwóch rodzin, mezalians, małżeństwo, w którym tylko mąż darzy uczuciem drugą połowę, za to żona wciąż myśli o dawnym kochanku...

Bohaterowie przedstawieni są bardzo naturalistycznie, bez ,żadnych "ozdób", złagodzeń, zaprasowań. Ich postępowanie ma świadczyć o nich. Z każdym rozdziałem pada na postacie nowe światło, dzięki któremu czytelnik może zweryfikować swoje poglądy i ocenę decyzji i działań. 

Trudna lektura. Smutna, przygnębiająca. 

czwartek, 23 marca 2023

"Cieszę się, że moja mama umarła" Jennette McCurdy

 Rok pierwszego wydania: 2023

Ocena: 3/6



Autobiograficzna, bardzo szczera i wstrząsająca opowieść aktorki o jej narcystycznej matce, która za wszelką cenę chciała zrobić z dziewczynki gwiazdę. Kontrolowała każdy jej krok, codziennie ją ważyła, a nawet kąpała jako nastolatkę. Córka przepłaciła tę relację depresją, zaburzeniami odżywiania, nerwicą. Mimo przemocy psychicznej, do końca życia matki czuła się w obowiązku zaspokajać jej potrzeby.

Uwolniła się dopiero po śmierci matki, dzięki terapii. 

Książka bardzo dla mnie trudna, poruszająca wrażliwe struny...

Opowieść napisana jest bardzo średnio, zarówno stylistycznie, jak i językowo. Widać, że autorka jest aktorką, a nie pisarką.  

Jednak jestem pełna szacunku dla jej odwagi, by pisać o tak trudnych doświadczeniach i upubliczniać tak bolesne wspomnienia. Jestem pewna, że lektura pomogła wielu osobom żyjącym w podobnie toksycznych relacjach, a także takim, które miały siłę się z nich uwolnić...

środa, 15 marca 2023

"Opowiadania" Tomasz Mann



 Zawartość zbioru: 

- Pajac (1897r)

 - Tonio Kroger

 - Katastrofa kolejowa

 - Pan i pies

  - Mario i czarodziej (1930)

Twórczość Noblisty zaczęłam poznawać może nieco nietypowo, bo od opowiadań, a nie od monumentalnych dzieł, którymi zasłynął. Jednak chciałam sprawdzić, czy styl, język Manna przypadnie mi do gustu najpierw na małej próbce ;)

Świat opowiadań Manna przesycony jest smutkiem, niepokojem, panuje tu melancholijny nastrój. Autor opisuje świat z przełomu wieków, schyłek pewnej epoki, w której powstało wiele wspaniałych dzieł, myśli, nurtów, rozwijała się sztuka i kultura. W przyszłość patrzy pełen niepokoju, świadomy chorób dręczących Europę. 

Daje się tu zauważyć motywy autobiograficzne. W losy bohaterów opowiadań autor wpisuje własne udręki, smutki, beznadzieję. Cierpią, są inni, wykluczeni, niespełnieni. Mają w sobie poczucie niejakiej wyższości, wynikającej z talentu, intelektu, przez co stają się wygnańcami społecznymi. Skazani na samotność, z rozdartymi duszami, szukają bezskutecznie radości płynącej z codziennej zwyczajności.

Lektura przygnębiła mnie, osnuła mgłą smutku. 

Czy sięgnę po "Czarodziejską górę" albo "Doktora Faustusa"? Nie wiem, być może kiedyś do nich dojrzeję. 


wtorek, 28 lutego 2023

"Budowa Jalny. Rodzina Whiteoaków" Mazo de la Roche

 Rok pierwszego wydania: 1944

Ocena: 4,5/6



Pierwszy tom obszernej (16 tomów!) sagi kanadyjskiej powieściopisarki nie zachwycił mnie ani nie wciągnął tak od razu. Głównych bohaterów, Adelinę i Filipa, poznajemy w pewien wieczór, kiedy to wychodzą z teatru w Anglii. Właśnie przybyli z Indii, gdzie Filip pełnił służbę wojskową. Stanowią piękną parę, ona młoda, miedzianowłosa, smukła i wesoła, on starszy od niej, ale nadal bardzo przystojny i tolerancyjny. Mimo ciągłych kłótni, spowodowanych głównie wybuchowym charakterem Adeliny, żyją szczęśliwie, beztrosko i spokojnie. Po krótkiej wizycie w Irlandii u rodziców Adeliny, małżonkowie wraz z malutką córeczką, jej hinduską nianią, dwoma braćmi Adeliny, w towarzystwie gadającej papugi i kozy,  wyruszają w długą podróż statkiem do dziewiczej jeszcze Kanady, by zamieszkać w pięknym domu odziedziczonym po wuju Filipa. 

Przyznam, że przez tą część opowieści brnęłam z pewnym niesmakiem, lekkim znudzeniem, wręcz odłożyłam książkę po przeczytaniu kilkudziesięciu stron. Kojarzyła mi się z płytkim harlequinem... Na szczęście kilka tygodni później dałam jej jeszcze jedną szansę. 

Od momentu, kiedy Adelina i Filip podejmują decyzję o przeniesieniu się w głąb Kanady i budowie własnego domu w otoczeniu dzikiej przyrody i sąsiedztwie podobnych im osiedleńców ze Starego Kontynentu, lektura nabiera całkiem innego uroku. Codzienne zmagania, radość z każdego kolejnego etapu powstawania wymarzonego domu, małżeńskie spory, drobne romanse, tajemnice z przeszłości, skandale obyczajowe -to wszystko nadaje opowieści przyjemnego kolorytu. Postacie stają się wyraziste, zwłaszcza Adelina, kobieta, która swoim temperamentem i podejściem do konwenansów niejednego sąsiada przyprawiła o rozstrój nerwowy, a młodych mężczyzn o szybsze bicie serca ;) 

Z dużym zainteresowaniem czytałam o zwyczajach sprzed ponad stu lat. Zaskoczyło mnie np. to, że kobieta ściskała się gorsetem praktycznie do końca ciąży, tak, żeby nie było widać zmieniającej się sylwetki...Wspaniale opisana kąpiel całego towarzystwa w jeziorze przy blasku księżyca, ich stroje kąpielowe przedstawione ze szczegółami-pokazują, ile zmieniło się w naszym podejściu do ciała przez te dziesięciolecia. Sposób wychowywania dzieci- tak różny od znanego nam, relacje damsko-męskie i cały katalog reguł, co wypada, a co zdecydowanie nie...

I choć "Budowa Jalny" nie należy na pewno do literatury wysokiej klasy, choć ma sporo niedociągnięć, czytałam  ją ostatecznie z przyjemnością. Nie raz ulotnie kojarzyła mi się klimatem z Zielonym Wzgórzem, a buntowniczy charakterek Adeliny ma w sobie coś z Ani ;) 

Przede mną wiele kolejnych tomów. Liczę na dalsze przyjemne chwile spędzone wśród przedstawicieli kolejnych pokoleń rodziny Whiteoaków, ich przyjaciół i sąsiadów. 

środa, 22 lutego 2023

"Obrona Łużyna" Vladimir Nabokov

 Rok pierwszego wydania: 1930/2005

Ocena: 4/6



To moje drugie (po "Lolicie") spotkanie z Nabokovem i po raz drugi dochodzę do wniosku, że chyba nie ma między nami "chemii" ;)

Po raz kolejny bohater Nabokova opętany jest obsesją. W tym przypadku są to szachy. 

Życie młodego Łużyna juniora, samotnika i introwertyka, odmienia się w dniu, w którym przez przypadek zobaczył pudełko z figurami i poznał pierwsze zasady gry. Od tego momentu jeszcze bardziej oddalił się od świata. Jego myśli wciąż krążyły wokół rozgrywek, rozwiązań, kolejnych ruchów. Szachy przesłoniły wszystko. 30-letni Łużyn, otyły, zagubiony w świecie introwertyk, powoli osuwał się w obłęd.

Była to trudna dla mnie książka. Nieco chaotyczna, przygnębiająca, defetyczna. Napisana dobrze, jednak trudno mi było zatopić się w szachowym świecie Łużyna i czerpać z tego literacką przyjemność. Nie jest to spowodowane raczej tym, że nie gram w szachy. Raczej ciężar psychologiczny być może był zbyt duży akurat na ten moment w moim życiu? 

Jednak i ta książka wpisuje się w moje wyzwanie Podróż dookoła świata.

"Noce i dnie" Maria Dąbrowska

 Rok pierwszego wydania: 1934

Ocena: 5/6



Nie wiem, jak to się stało, że ja, tak lubiąca klasykę, do tej pory nie sięgnęłam po to wielotomowe dzieło! Może przerażała mnie objętość? Może zapadły w pamięć jakieś nieprzychylne opinie? Na szczęście wreszcie się przemogłam i...zauroczyłam!

Powieść obejmuje 30 lat życia rodziny Niechciców, tytułowe noce, dnie, powszedniość i święta. Ambitna, wciąż niezadowolona, niespełniona pani Barbara i zakochany w niej, prosty, niewykształcony, pracowity Bogumił. Ona przekonana o tym, że to małżeństwo to mezalians, nieumiejąca zapomnieć o dawnej, niespełnionej miłości, wciąż marząca o pełnym rozrywek życiu w mieście. I on - zakochany we wsi, spełniony w pracy na roli, w zarządzaniu majątkiem. 

Czasy tak się zmieniły przez te 150 lat, ale ludzie, ich namiętności, słabości - nie. 

Saga napisana jest pięknym językiem. Nie nużą przedłużające się opisy. Trzy pierwsze tomy, opisujące głównie domowe życie Niechciców, czytało mi się szybko, przyjemnie, czwarty i piąty znacznie bardziej skupiły się na polityce, przemianach w kraju, przez to utraciły nieco na atrakcyjności.

Teraz czeka na mnie serial sprzed lat, który też, o dziwo, ominęłam :)

czwartek, 9 lutego 2023

"Ból kamieni" Milena Agus

 Rok pierwszego wydania: 2006

Ocena: 5/6



Jaka to piękna opowieść o Kobiecie! O Babci, opowiedziana przez wnuczkę. A może to opowieść o kobietach. I o miłości. Tej nieoczywistej, grzesznej, jedynej, ale też o braku tej miłości. To też opowieść o bólu istnienia.

Babcia narratorki zawsze marzyła o miłości. Jednak wszyscy potencjalni kandydaci do jej ręki szybko znikali. W 1943 roku pojawił się w jej domu i  życiu dużo starszy mężczyzna, obcy, obojętny. Ale to on zdecydował się na oświadczyny i szybki ślub. Nie z miłości, a z wdzięczności rodzinie. Małżonków nie łączyło nic, wręcz unikali siebie. Jak to jest być żoną człowieka, którego się nie kocha, a nawet nie zna? jak to jest spać na samym brzegu łóżka, żeby nawet przypadkiem nie dotknąć w nocy tego obcego człowieka? Jak to jest mieszkać z kimś pod jednym dachem i nie odzywać się do niego słowem?

Babcię od wczesnej młodości męczył tytułowy ból kamieni nerkowych i prawdopodobnie to przez te kamienie nie mogła mieć dzieci. Zachodziła w ciążę, jednak ból kamieni powodował za każdym razem poronienie. Wreszcie w 1950 roku lekarze zalecili Babci kurację u wód. To tam poznała Weterana (jego imię nie pada w książce). Mężczyznę, który zauroczył ją od pierwszej chwili, doświadczonego, beznogiego miłośnika muzyki i poezji. Weteran traktował Babcię jak księżniczkę. Ta miłość, która mogła zaistnieć tylko na chwilę, odmieniła całe życie Babci. 

Jak pięknie autorka opowiedziała tę historię! Bez patosu, bez moralizatorstwa, lekko, wdzięcznie, tajemniczo. Bo w życiu Babci kryło się wiele tajemnic. Bo Babcia była osobą, która potrafiła kochać szalenie, przetrwać wiele tragedii, targnąć się na własne życie... A zakończenie! Że mnie zaskoczyło, to mało powiedziane. Bo prostu oniemiałam. 

A w tle toczy się historia Włoch, od II wojny do współczesności. Sardynia wyłania się ze swoimi pięknymi widokami, pysznym jedzeniem i cudownym klimatem. 

Kolejna piękna pozycja w mojej podróży dookoła świata. 

piątek, 3 lutego 2023

Projekt: Nobliści 2023



 Chcę wrócić w tym roku do Noblistów. Całkiem ich opuściłam jakiś (długi) czas temu. 

Uda się? Uda :) Bo czemuż by nie ;) 

Pierwsza pozycja już jest :)


1. "Lata" Annie Ernaux (NN 2022)

czwartek, 2 lutego 2023

Trochę spóźnione noworoczne plany i samoobserwacja ;)



 Obserwując siebie, już dawno temu doszłam do wniosku, że kobieta zmienną jest ;) Jest czas, w którym uwielbiam tworzyć wszelkiego rodzaju listy, plany, tabelki itp. Po nim następuje okres, w którym górę bierze potrzeba totalnej spontaniczności. Dziwię się wtedy sama sobie, czemu się tak "wiązałam" wszelkimi listami i wyzwaniami, przecież to zabiera radość życia! Wyrzucam listy,  żeby po kilku tygodniach...stworzyć nowe ;) Bo jednak dzięki nim mobilizuję się do rozwoju i widzę postępy:) 

Przekładając to na grunt książek, w "epoce planów" zapełniam biblionetkowy schowek do granic możliwości, wyznaczam sobie kolejne wyzwania, spisuję, które pozycje w której bibliotece są dostępne, by...po kilku tygodniach zupełnie je porzucić, a czasem po kilku miesiącach wręcz wykasować! A w ich miejsce za jakiś czas...stworzyć nowe :) 

Może na tym polega rozwój? 

Na początku tego roku po raz pierwszy od wielu lat poszłam całkiem spontanicznie do biblioteki i wypożyczyłam książki, o których nigdy nie słyszałam i nie czytałam. Jeśli akurat wpisywały się w mój plan literackiej podróży dookoła świata, to dobrze, ale nie był to warunek konieczny. 

Wraz z nastaniem lutego jednak wróciła chęć snucia książkowych marzeń bardziej uporządkowanych ;)

Chciałabym w najbliższych miesiącach:

- przeczytać chociaż jedną książkę w miesiącu wpisującą się w moje wyzwanie: podróż dookoła świata 

- przeczytać w każdym miesiącu chociaż jedną książkę noblisty

- przeczytać chociaż jedną książkę z własnej półki miesięcznie (powoli staram się odchudzać własne regały...)

- wrócić do systematycznego prowadzenia bloga!

Tym razem moje plany są tak różnorodne, że może nie znudzą mi się zbyt szybko i mają szansę na dłuższą realizację :) A może uda mi się znajdować pozycje "3 w 1"- pasujące do wszystkich powyższych punktów jednocześnie :D 

Sama sobie życzę dziś powodzenia na kolejne tygodnie:)

"Lata" Annie Ernaux

 Rok pierwszego wydania: 2008/2022

Ocena: 4/6



Autobiograficzna opowieść Noblistki z 2022r.  Pisarki do tej pory w Polsce nie znanej, nie wydawanej. Wydawnictwo Czarne szybko nadrobiło tą zaległość i książka ukazała się w kilka tygodni po ogłoszeniu wyników przez  Szwedzką Akademię. 

Choć "Lata" są wspomnieniami samej autorki, stanowią głos całego pokolenia urodzonego w latach 40-tych  XX wieku. Osobiste doświadczenia, zakotwiczone w historii i kulturze Francji, są jakby schowane za aktualnymi wydarzeniami. Dystans podkreśla trzecioosobowa narracja. Ogólne sformułowania (jak "jadło się") przeplatają się z intymnym pamiętnikiem i wspomnieniami opisującymi konkretne zdjęcia (tych niestety nie ma w książce). Wspólny los ogółu opowiedziany jest z perspektywy jednostki. 

Początkowo męczył mnie i drażnił język i forma powieści-niespotykana, inna, ascetyczna. Autorka nie przebiera w słowach, nie sili się na subtelności i lirykę.  Mam wrażenie, że dostałam do rąk zbiór scenek, obrazków, migawek z życia. Jednak wraz z przewracaniem kolejnych stron przestało mi to przeszkadzać.

Od autorki dzielą mnie bez mała cztery dekady, kraj, język, kultura, a więc realia, a których przyszło nam żyć, są zupełnie inne. Jednak warto było zanurzyć się w jej świecie w ramach mojej podróży dookoła świata. 


poniedziałek, 30 stycznia 2023

"Kot, który spadł z nieba" Takashi Hiraide

 Rok pierwszego wydania: 2001/2016

Ocena: 3/6



Literatura japońska jest specyficzna. Trochę dla mnie mało zrozumiała. To jednak całkiem inna kultura, mentalność, inny świat. Nieznany mi zupełnie. "Kot, który spadł z nieba" idealnie się w ten klimat wpisuje ;)

Małżeństwo trzydziestoparolatków (narratorem jest sam autor) wynajmuje domek gościnny u starszych ludzi. Nie mają dzieci ani zwierząt (co było warunkiem najmu), oboje pracują w wydawnictwach. Pewnego dnia w ich maleńkim ogródku pojawia się śliczna, zgrabna kotka. Z każdym dniem zwierzątko oswaja się coraz bardziej, podchodzi bliżej, aranżuje zabawy. Okazuje się, że Chili mieszka w sąsiednim domu, jednak coraz więcej czasu spędza z małżonkami. Ma u nich nawet swoje miejsce do spania, miseczkę z mlekiem, a jednak każdego ranka wybiega, by pożegnać chłopca z sąsiedztwa, wychodzącego do przedszkola. Niestety pewnego dnia Chili ginie w wypadku. Wtedy też okazuje się, jak ważna stała się dla autora i jego żony. Kotka, która pojawiła się w ich życiu całkiem niespodziewanie, jakby spadła z nieba, zmieniła tak wiele. 

Tak naprawdę w tej niezbyt obszernej opowieści niewiele się dzieje. Autor dużo uwagi poświęca na obserwację chwili, przez co całość ma charakter poetycko-refleksyjny. Pojawia się też przesycony melancholią temat przemijania. 

Styl, którym posługuje się autor, jest oszczędny, wręcz ascetyczny, pozbawiony opisów, a mimo to  całkiem przyjemny i ładny. Jednak nużą kilkukrotne powtórzenia (np. fakt dotyczący nazwy uliczki).

Dzięki książce odbyłam kolejny etap mojej podróży dookoła świata.

poniedziałek, 23 stycznia 2023

"W samym środku zimy" Isabel Allende

 Rok pierwszego wydania: 2017

Ocena: 4,5/6





Lucia Maraz, sześćdziesięciodwuletnia Chillijka, przyleciała do Stanów na serię gościnnych wykładów. Wynajmuje mieszkanko w piwnicy domu Richarda, sześćdziesięcioletniego profesora z tej samej uczelni. Tych dwoje jest przekonanych, że są już na etapie "zimy" swojego życia, choć Lucia nie traci jeszcze nadziei na miłość i ognisty romans. Pewnego zimowego dnia, w szalejącej śnieżycy, Richard powoduje stłuczkę. I tak w życiu obydwojga pojawia się młodziutka, drobna Evelyn, wystraszona nielegalna imigrantka z Gwatemali, z trupem w bagażniku w pakiecie.

Zimowa akcja przepleciona jest historią życia Evelyn, w tle której obserwujemy brutalną rzeczywistość Gwatemali, oraz historią Lucii, ściśle powiązaną z politycznymi zmianami w dwudziestowiecznym Chile.  Autorka porusza trudny temat uchodźctwa z krajów Ameryki Środkowej, ale przecież współcześnie dotyka on praktycznie całego świata.

Początkowo powieść wydawała mi się lekkim czytadłem, ot tak na rozluźnienie i poprawę nastroju. Jednak wątki wspomnieniowe obu bohaterek dotykają skrajnych emocji, drastycznych wydarzeń, tak że ciężar lektury zdecydowanie rośnie...Autorka nie stroni od trudnych tematów: depresji, niepełnosprawności, śmierci dziecka, handlu ludźmi, bestialskich morderstw...

Całość napisana jest lekkim stylem i językiem, tak że "czyta się samo". Jednak zapada w pamięć, daje do myślenia. Nabrałam ochoty na kolejne powieści Allende.

Książka idealnie wpisuje się w moje wyzwanie: Podróż dookoła świata. W trakcie lektury nie raz zaglądałam do Internetu, żeby poczytać o historii Gwatemali, Chile, o Ameryce Środkowej, a nawet pooglądać zdjęcia z tych państw. A o to też w tym wyzwaniu chodzi -  o poznawaniu świata przez literaturę :)

czwartek, 19 stycznia 2023

"Moja historia czytania" Alberto Manguel

 Rok pierwszego wydania: 1996

Ocena: 4/6

Autor był lektorem Borgesa.

W grubym tomiszczu opisuje historię książki, począwszy od kamiennych tabliczek; historię bibliotek, różne style czytania, rodzaje czytelników, miejsca, w których się czyta, formy czytania (głośne, komuś, ciche itp). Wszystko to ubrane w formę esejów.

Przyznam, że wcześniej niewiele wiedziałam o tej książce i, pewnie sugerując się tytułem, spodziewałam się opowieści o przeczytanych lekturach. Stąd moje zaskoczenie było wielkie ;)

Trudno mi się czytało tę książkę w sposób ciągły, od początku do końca. Momentami mnie nużyła. Za to czytana na wyrywki była dużo łatwiej zjadliwa ;) Czy zostanie w mojej głowie coś z wiadomości, które przeczytałam? Wątpię...Czy jest słaba? Na pewno nie! Tylko nie zaspokoiła moich potrzeb i oczekiwań na tę chwilę.


środa, 18 stycznia 2023

"Judasz" Amos Oz

 Rok pierwszego wydania: 2014

Ocena: 5,5/6



Przełom lat 50-tych i 60-tych XXw. Jerozolima przedzielona murem. Dwudziestokilkuletni Szmuel rzuca studia, gdyż ojciec po plajcie firmy nie jest w stanie dalej finansować jego nauki. Przerywa też pisanie obiecującej pracy magisterskiej na temat Jezusa w oczach Żydów. Po wielu latach związku rzuca go dziewczyna, która wychodzi za mąż za byłego faceta...Po tylu porażkach Szmuel, w poszukiwaniu samotności i spokoju, decyduje się na podjęcie pracy jako "osoba do towarzystwa" niepełnosprawnego staruszka. W zamian za zamieszkanie i skromne wyżywienie ma spędzać z podopiecznym kilka popołudniowo-wieczornych godzin i po prostu z nim rozmawiać.

W ten sposób Szmuel trafia do tajemniczego domku na końcu jednego z jerozolimskich zaułków. I tu na dobrą sprawę kończy się akcja ;) a zaczynają filozoficzno-religijno-polityczno-życiowe rozmowy. Ale za to jakie są te rozmowy! Mężczyźni spierają się w temacie zdrady, sensu wojny, polityki Ben Guriona, historii Żydów, roli Judasza w dziele Zbawienia. 

Dawnym właścicielem domu okazuje się Szealtiel Abrabanel, który za swoje poglądy w temacie zasadności wojny i istnienia Izraela zostaje uznany za zdrajcę. Abrabanel był przekonany, że możliwe jest pokojowe współistnienie Żydów i Arabów na jednym terenie, a ideę tworzenia państw uważał za bezzasadną. Krytykował fakt, że ściągający z całego świata po Holokauście Żydzi traktują Palestynę jako miejsce sobie należne, tym samym traktując jak obcych tych, którzy na tej ziemi trwali od pokoleń. Z piętnem hańby i zdrady, Abrabanel spędza ostatnie lata życia izolując się od świata we własnym pokoju. Przez jakiś czas toczył jeszcze spory z Waldem, przerwane jednak brutalną śmiercią Michy, syna jednego, a zięcia drugiego.

W międzyczasie w tle pojawia się była synowa Walda, córka Abrabanela i żona Michy - Atalia, niemal dwa razy starsza od Szmuela. Kobieta fascynuje go od pierwszych chwil, a jej tajemniczość, niedostępność i wyrachowanie tylko podsyca uczucia studenta. Atalia nosi jednak w sercu i pamięci obrazy i myśli, które nie dają jej zasnąć ani zaufać żadnemu mężczyźnie.

Nie jestem w stanie określić, czym tak bardzo mnie ta powieść zachwyciła...Klimatem? Tematyką? Językiem? Niektóre dyskusje ciągną się przez kilka stron, jednak przytaczane argumenty były dla mnie  nie raz ciekawe, odkrywcze, nowatorskie, wnoszące nową wiedzę, zwłaszcza jeśli chodzi o historię Izraela. Temat piętna zdrajcy na długi czas zasiał rozważania w mojej głowie. 

Na koniec cytat: 

"Każdy, kto jest gotów się zmienić, kto ma śmiałość się zmienić, zawsze będzie uważany za zdrajcę przez tych, którzy nie są zdolni do jakiejkolwiek zmiany, śmiertelnie się jej boją, nie rozumieją jej i żywią do niej niechęć." 

Powieść wpisuje się w podjęte znów w nowym roku wyzwanie Podróż dookoła świata.


czwartek, 12 stycznia 2023

"Zamek w Pirenejach" Jostein Gaarder

 Rok pierwszego wydania: 2008

Ocena: 3,5/6



Już raz czytałam tę książkę. Wiele lat temu. Chyba od niej zaczęła się moja długa znajomość literacka z Gaarderem. Pamiętałam tylko tyle, że wtedy bardzo mi się podobała. Na tyle, że wiele lat stała na mojej półce, czekając, aż do niej wrócę raz jeszcze. I właśnie w ramach porządków i wietrzenia wróciłam :) Ale...przeżyłam nie lada rozczarowanie...Jednak przez te lata przeszłam długą drogę w rozwoju duchowym, a także zrobiłam okazuje się wielki postęp jeśli chodzi o jakość czytanej literatury ;)

Steinn i Solrun spotykają się przypadkiem (?) po trzydziestu latach w miejscu, w którym przeżyli dziwne wydarzenie. Byli parą przez  lat, kochali się, a jednak wydarzyło się coś, co ich rozdzieliło, na zawsze zmieniło ich życie. Coś jednocześnie tragicznego, niewyjaśnionego, magicznego. Teraz, po tylu latach, po raz pierwszy wracają w rozmowie do tamtych wydarzeń. Twardo stąpający po ziemi, oddany nauce Stein ma zupełnie inne poglądy niż Solrun, która poszła w kierunku wiary, religii i mistycyzmu.

Powieść ma formę maili, którymi wymieniają się bohaterowie. Dziwne zdarzenie staje się pretekstem do dyskusji na temat wszechświata, filozofii, religii. 

Dość szybko historia wydała mi się mocno przegadana. Filozoficzne wywody ciągną się w nieskończoność...Przez połowę książki (na szczęście niezbyt grubej...)  czytelnik nie ma pojęcia, co tak naprawdę się stało, o co chodzi, co oboje omijają tak szerokim łukiem. Nagle w połowie-wszystko się wyjaśnia. Wtedy też zaczynają się bardzo szczegółowe opisy wydarzeń sprzed lat. Aż dziw, że po 30 latach bohaterowie pamiętają takie szczegóły! 

Największym zaskoczeniem i atutem okazuje się zakończenie.

Na okładce książki widnieje obraz Rene Magritta "Zamek w Pirenejach", przedstawiający wielki głaz zawieszony w powietrzu nad wzburzonym morzem. Obraz ten wisiał we wspólnym mieszkaniu Steinna i Solrun. To symbol ich poglądów. Każde z nich interpretowało go inaczej. 

Może nie warto wracać do książek, które dawno temu zachwyciły, żeby nie pozbywać się złudzeń i zachwytu? A może jednak warto, żeby zobaczyć, jak dojrzewamy i się zmieniamy...


Książka wpisuje się w odnowione wyzwanie Dookoła świata.

wtorek, 3 stycznia 2023

Podsumowanie roku 2022



Rok 2022 był czytelniczo ogólnie mówiąc-przeciętny. Przeczytałam 62 książki, ale niewiele z nich zapadło mi w serce i pamięć, na szczęście nie było też zbyt wielu negatywnych rozczarowań.

Niestety, z różnych względów, około polowy roku porzuciłam pisanie bloga. Czy uda mi się wrócić do niego? A może i nadrobię opisowe zaległości?

Wyzwanie Podróż dookoła świata też uległo zaniedbaniu w okolicach wakacji. Mimo wszystko udało mi się "odwiedzić" 20 krajów, sięgnąć po powieści autorów dotąd mi nieznanych, m.in. z Japonii, Czech, Rumunii, krajów Ameryki Południowej. Utwierdziłam się w tym, że najbardziej współgra ze mną literatura angielska i skandynawska, za to czeska nie bardzo wpisuje się w moje gusta :) 

Jesienią przyszedł czas na pilne już czyszczenie własnych półek, przez trzy miesiące nie odwiedzałam bibliotek, czytałam jedynie zachomikowane wcześniej tytuły, które dosłownie już mnie zasypywały...Jednak już w styczniu mam zamiar wrócić do podróży :) 

Moje wielkie postanowienie, że rok 2022 będzie rokiem klasyki, niestety spełzło na niczym. Podobnie Nobliści-w minionym roku sporadycznie po nich sięgnęłam.

A jednak, mimo wszystko, był to rok ciekawy literacko, czytałam nie raz pozycje bardzo obszerne, z reguły bardziej ambitne i wymagające więcej skupienia niż sztampowe czytadła ;)

Wyciągając wnioski-na rok 2023 nie robię żadnych postanowień, które mogłyby mnie wiązać czy, o zgrozo, wywoływać potem wyrzuty sumienia! Będę czytała to, na co akurat mam ochotę i nastrój!