Obserwując siebie, już dawno temu doszłam do wniosku, że kobieta zmienną jest ;) Jest czas, w którym uwielbiam tworzyć wszelkiego rodzaju listy, plany, tabelki itp. Po nim następuje okres, w którym górę bierze potrzeba totalnej spontaniczności. Dziwię się wtedy sama sobie, czemu się tak "wiązałam" wszelkimi listami i wyzwaniami, przecież to zabiera radość życia! Wyrzucam listy, żeby po kilku tygodniach...stworzyć nowe ;) Bo jednak dzięki nim mobilizuję się do rozwoju i widzę postępy:)
Przekładając to na grunt książek, w "epoce planów" zapełniam biblionetkowy schowek do granic możliwości, wyznaczam sobie kolejne wyzwania, spisuję, które pozycje w której bibliotece są dostępne, by...po kilku tygodniach zupełnie je porzucić, a czasem po kilku miesiącach wręcz wykasować! A w ich miejsce za jakiś czas...stworzyć nowe :)
Może na tym polega rozwój?
Na początku tego roku po raz pierwszy od wielu lat poszłam całkiem spontanicznie do biblioteki i wypożyczyłam książki, o których nigdy nie słyszałam i nie czytałam. Jeśli akurat wpisywały się w mój plan literackiej podróży dookoła świata, to dobrze, ale nie był to warunek konieczny.
Wraz z nastaniem lutego jednak wróciła chęć snucia książkowych marzeń bardziej uporządkowanych ;)
Chciałabym w najbliższych miesiącach:
- przeczytać chociaż jedną książkę w miesiącu wpisującą się w moje wyzwanie: podróż dookoła świata
- przeczytać w każdym miesiącu chociaż jedną książkę noblisty
- przeczytać chociaż jedną książkę z własnej półki miesięcznie (powoli staram się odchudzać własne regały...)
- wrócić do systematycznego prowadzenia bloga!
Tym razem moje plany są tak różnorodne, że może nie znudzą mi się zbyt szybko i mają szansę na dłuższą realizację :) A może uda mi się znajdować pozycje "3 w 1"- pasujące do wszystkich powyższych punktów jednocześnie :D
Sama sobie życzę dziś powodzenia na kolejne tygodnie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz