poniedziałek, 22 marca 2021

"Erystyka czyli Sztuka prowadzenia sporów" Artur Schopenhauer

 Rok pierwszego wydania: 1830

Ocena: 4/6


 

Wydawałoby się, że ta mała książeczka, napisana prawie 200 lat temu, straciła na aktualności. Przecież świat się zmienił, społeczeństwo też, ludzie tym bardziej. A jednak nic bardziej mylnego.

" Nie ma dla człowieka niczego wyższego nad zadowolenie swej dumy osobistej i żadna rana nie boli więcej od tej, którą dumie zadano. Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile tylko potrafi im się wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół."

Erystyka to technika osiągania przewagi w sporach, jednak nie za pomocą logicznych argumentów. Skupia się nie na dojściu do prawdy, a na tym, by przekonać otoczenie do swojej racji za wszelką cenę. Efekt ma być osiągnięty nie za pomocą wiedzy, a przy wykorzystaniu prostych trików i technik, które mają osłabić czujność rozmówcy i wywieść go na manowce.

Książka składa się z dwóch części. Pierwsza-trudniejsza-nawiązuje do filozofii Arystotelesa, wyjaśnia niezbędne pojęcia. Druga to zbiór 38 sposobów na prowadzenie sporu "na naszych zasadach". Niektóre z nich są szeroko znane, jak choćby obalanie tezy przez uogólnienie doprowadzające aż do absurdu czy zarzucenie rozmówcy taką ilością słów, w tym pseudo naukowych, by poczuł się zagubiony. 

Warto zapoznać się ze wszystkimi sposobami nie tyle w celu prowadzenia sporów niezgodnie z zasadami etyki, wręcz bezczelnych, lecz raczej by uniknąć podchwytliwych zagrywek ze strony przeciwnika. Nie raz w trakcie lektury czytelnik jest zaskoczony, jakim technikom nie raz uległ!

Sposoby prowadzenia sporów przedstawione są bardzo zwięźle. Może brakuje kilku praktycznych przykładów obrazujących daną metodę dyskusji. 

Warto do tej książeczki wracać.

"Gdyby w naturze ludzkiej nie było złego, gdybyśmy byli zupełnie uczciwi przy każdej wymianie zdań, wówczas staralibyśmy się dotrzeć jedynie do prawdy, nie dbając o to, czy racya okaże się po stronie poglądu, wygłoszonego początkowo przez nas samych, czy tez przez naszego przeciwnika. Ten ostatni wzgląd byłby dla nas zupełnie obojętnym, albo przynajmniej nie nadawalibyśmy mu pierwszorzędnego znaczenia. Dziś zaś, przeciwnie, jest to rzecz najważniejsza..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz