W moim dużym mieście nie wiedzieć czemu akcja wymiany książek czyli bookcrossing mocno kuleje. Było kilka miejsc z półkami na książki, jednak te albo się tam w ogóle nie pojawiały, a jeśli już to takie, na które nikt nawet nie chciał spojrzeć...Półki znikały jedna po drugiej:(
Ostatnio wybraliśmy się na wycieczkę do Konstancina Jeziornej i oto jaki wspaniały, arcyciekawy widok ucieszył me oko:
Niezmiernie zaskoczona i zaciekawiona weszłam do środka. Książki, które tam ujrzałam, naprawdę warte były przygarnięcia, przeczytania. Co więcej, do budki co chwila ktoś wchodzi, przeglądał, wychodził z lekturą w dłoni. Pojawiła się również para starszych ludzi, z ogromną torbą, z której wypakowali na półki całe stosy różnej maści czytadeł!
Niech inne miasta i miasteczka biorą przykład! Czyżby naprawdę tak mało osób czytało, że takie miejsce to ewenement?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz