piątek, 26 czerwca 2020

"Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę" Sumia Sukkar

Rok pierwszego wydania: 2017
Ocena: 4/6


Jest tyle książek o II wojnie światowej. I beletrystyki, i pamiętników, i dokumentów. Każą nam je czytać już w szkole podstawowej jako lektury. Budują w głowie obrazy jakiejś odległej wojny. Kiedyś-to był inny świat, inni ludzie, inne czasy...
A tu -  powieść o wojnie, która teraz i za miedzą...
O wojnie domowej w Syrii, o sytuacji w Aleppo słyszeli chyba wszyscy. Były to jednak relacje głównie medialne, obserwacje z zewnątrz. Sumia Sukkar przedstawiła wojnę od środka. Widzianą oczami młodego, 14-letniego człowieka, praktycznie jeszcze dziecka...
Adam ma zespół Aspergera. Odbiera świat nieco inaczej, bardziej intensywnie. Emocjom nadaje kolory. Przeżycia przekłada na malowane przez siebie obrazy.
Mimo panującego reżimu, protestów na ulicach, śmierci mamy, życie Adama płynęło dość spokojnie i przewidywalnie pod czujnym okiem i opieką starszej siostry. Poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja runęły wraz z pierwszymi zbombardowanymi budynkami. Normalne życie zniknęło pod grubą warstwą okrywającego wszystko pyłu. Rozumienie świata umarło wraz ze śmiercią brata, przeszytego ośmioma kulami. 
Relacja Adama i jego starszej siostry Yasminy z pierwszych miesięcy wojny po prostu poraża czytelnika. Opowieść staje się chwilami tak trudna do przyjęcia, że musiałam odłożyć książkę, żeby móc uspokoić emocje. Mimo, że książka napisana jest prostym językiem, idealnie dopasowanym do sposobu myślenia i porozumiewania się 14-latka, doskonale oddaje emocje. Można dosłownie poczuć zapach krwi na ulicy Aleppo, głód i burczenie w brzuchu, strach i panikę po wybuchu bomb...Obraz porwanej i torturowanej dziewczyny jest chyba jednym z mocniejszych w literaturze wojennej...
Niech nie zmyli nikogo okładka i wiek bohatera. To nie jest powieść dla dzieci ani młodzieży. Brutalna w swym przekazie, będąca bolesnym świadectwem tego, co się działo w Syrii, jest trudna do uniesienia nawet dla dorosłego czytelnika...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz