Rok pierwszego wydania: 2021
Ocena: 4/6
Kiedy przypadkowo w oko wpadła mi informacja, że akcja "Niebieskiej łódki" dzieje się w Jastarni, wiedziałam, że muszę ją przeczytać! Nie kiedyś, teraz, już, natychmiast! Fakt, że przypisywana jest do literatury młodzieżowej, nie zniechęcił mnie ani trochę, a może wręcz zachęcił? Dorosłe współczesne powieści obyczajowe są tak często płytkie i nijakie...
Jastarnia-miejsce dla mnie wyjątkowe. Jako nastolatka spędzałam tam co roku kilka wakacyjnych tygodni. Jako dorosła wracałam tam nie raz. Mała kropka na mapie Polski, związana z tak wieloma wspomnieniami, budzi ciepło w okolicach serca za każdym razem, gdy o niej pomyślę...
Zygi i Julia, główni bohaterowie "Niebieskiej łódki" właśnie zaczynają naukę w liceum w Helu. Oboje mieszkają w Jastarni. Jako dzieci byli przyjaciółmi, spędzali ze sobą mnóstwo czasu na zabawach. Ale potem stało się coś, co ich rozdzieliło. Aż do tej chwili, gdy znów spotkali się w szkolnej ławce. Po latach trochę sobie obcy, znów ciekawi siebie. Każde z nich ma trudne życie, los nie obszedł się z nimi łaskawie. Zygiego wychowuje ciocia i wujek, mama spotyka się z nim raz na kilka miesięcy, ojca nie zna w ogóle. Tata Julii jest alkoholikiem, mama ciężko pracuje sprzątając okoliczne pensjonaty. Jedynym oparciem jest dla dziewczynki dziadek.
Oboje nastolatków ma wielkie pasje, które pozwalają im jakoś trwać w tym popapranym świecie stworzonym im przez dorosłych. On gra na gitarze, pisze teksty, komponuje. Ona maluje obrazy.
A potem pojawia się ten trzeci. I ta czwarta. I żadne uczucie nie jest już takie jednoznaczne, proste. Czy przyjaźń między dziewczyną i chłopakiem ma szansę przetrwać? Czy nie zabije jej zazdrość albo nie za blisko jej do miłości?
Smutna ta opowieść. Pełna ran tych zewnętrznych i wewnętrznych, skrywanych przed światem. Pełna bolesnych doświadczeń, pijackich awantur, rozczarowań i tęsknoty za normalną rodziną. Strachu przed przyszłością. Braku wiary w siebie. Julia i Zygi, oboje tak obolali, są dla siebie kołem ratunkowym. Czy jednak mogliby stworzyć wspólny dom, jeśli ich obraz jest tak wypaczony? Czy kochają swoich wybranków czy szukają w nich namiastki normalnego świata, wolnego od alkoholu i przemocy?
Ta świetnie napisana powieść przywodzi mi na myśl klimat książek Siesickiej. Dojrzewanie bohaterów, utrudnione jeszcze przez traumy dzieciństwa; pierwsze miłości; szkolne realia; trochę wakacyjny klimat. A wszystko to opisane dobrym językiem, bez przegadania, bez tej powszechnej dziś bylejakości, bez słodzenia i traktowania młodego czytelnika jak mało rozumnego obywatela świata...
Jedyne, co zgrzytało mi chwilami w trakcie lektury to pytanie, czy rzeczywiście jest możliwe, że w tak małej miejscowości stali mieszkańcy się nie znają? Czy można jesienią stać na przystanku autobusowym w Jastarni i nie znać innych czekających pasażerów? Czy można być zaskoczonym, że ochlapana błotem na tymże przystanku, stojąca obok kobieta za kilka godzin okaże się nauczycielką w liceum w Helu? Nie wiem, być może. Ja zawsze jestem tam tylko wczasowiczką, tą obcą. Latem miejscowość zalewa tłum przyjezdnych, ale jesienią i zimą uliczki są puste. Może jednak Jastarnia rozrosła się już na tyle, że jej stali mieszkańcy rzeczywiście się nie znają?
"Rozstania pozostawiają po sobie uczucie tęsknoty za czymś, czego jeszcze się nie przeżyło" (str. 75 ebook)
"Podobno tworzenie własnego świata wymaga odwagi" (str 79)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz