Jesień-długie, ciemne popołudnia i wieczory. Deszcz uderza w szyby,
wiatr gwiżdże w kominie. A w domu ciepło, przytulnie...Idealny czas na
lektury. Bardziej ambitne niż "babskie lekkie czytadła", po które
chętnie sięgałam w letnie upały. Jakby umysł domagał się jesienią
bardziej treściwego pożywienia:)
Jesienią mam ochotę na nowe wyzwania książkowe. Tym razem chcę się
zmierzyć z noblistami i to tymi "starszymi". A dodatkowo-po dłuższej
przerwie wrócić do klasyki. Mam chyba przesyt literatury współczesnej, z
jej przewidywalnością, językiem i "bylejakością" (nie generalizuję,
widocznie ja na taką trafiałam przez ostatnie miesiące lub celowo po
taką sięgałam w okresach wielkiego zmęczenia).
Są dzieła, o których myślę od długiego czasu. Głównie klasyka
rosyjska. Ale i dawne szkolne lektury, na które chciałabym spojrzeć po
wielu latach innym, bardziej dojrzałym okiem;)
Może tej jesieni się uda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz