piątek, 21 czerwca 2024

"Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera

 Rok pierwszego wydania: 1984

Ocena: 6/6 


  Nie wiem, co jest takiego w tej książce, że tak bardzo mi się podoba? Czytałam ją już kilka lat temu, z fabuły pamiętałam niewiele, ale pamiętałam wrażenie, że jest bardzo, bardzo dobra. Więc postanowiłam przeczytać jeszcze raz i sprawdzić, czy nadal jest taka dobra.

Jest.

Co mnie w niej urzeka?

Praga z 1968 roku. Inne niż dziś realia, ale tak wspólne wtedy dla całego bloku komunistycznego. A dla porównania, dla kontrastu-Szwajcaria.

I miłość jako studium psychiki mężczyzny i kobiety. Zdrady, nie tylko małżeńskie, ale i zdrady siebie, swoich poglądów, zdrada matki...

 I przekonanie, że nasze życie jest takie, jakie jest w wyniku splotu wielu przypadków. Począwszy od przypadkowego spotkania naszych rodziców, właśnie tej kobiety i tego mężczyzny. Spotkanie Teresy i Tomasza też jest wynikiem przypadku. Nie jednego nawet, a aż sześciu. 

 I filozofia. I psychologia. 

I książki. I muzyka.

I ta nieznośna lekkość bytu. Ukazana w różnych wydaniach. 

Kiedy zaczynałam czytać książkę, fabuła tylko delikatnie zarysowywała się na tle przemyśleń autora. Później Kundera wraca do niektórych wydarzeń, momentów z życia Teresy, Tomasza czy Sabiny, by ukazać je w całkiem innym świetle, by czytelnik mógł je zinterpretować na nowo. Miesza się chronologia, przeplatają się miejsca. Ale nie ma to znaczenia. Bo ważne jest to, jak mogę się przeglądać w losach bohaterów. Ważna jest ponadczasowość emocji

Wielokrotnie miałam wrażenie, że sam autor też przygląda się swoim bohaterom, ich wyborom i konsekwencjom tego, co robią. Wtrąca: "Moim zdaniem..." albo: "Myślę, że..."

Wrócę do niej jeszcze. Na pewno.

wtorek, 4 czerwca 2024

"Pępowina" Majgull Axelsson

 Rok pierwszego wydania: 2011/2013

Ocena: 6/6





Małe miasteczko w Szwecji. I wielka powódź. Kilkudniowy sztorm. Wycie zimnego wichru, który przewraca ludzi i drzewa. Ulewny deszcz walący w szyby i dach.  Przydrożna gospoda "U Sally", w której szuka schronienia kilka przypadkowych osób. Zostają odcięci od świata. Uwięzieni, zanim transporter nie przewiezie ich po kolei w bezpieczne miejsce. 

Pępowina-sznur z naczyń krwionośnych, który łączy matkę i jej nienarodzone dziecko. Powinna być przecięta zaraz po narodzinach. A jednak ta niewidoczna pozostaje często na długie lata. Lub na całe życie. 

Minna-nieślubne dziecko nastolatki, bękart. Córka gwiazdora telewizyjnego programu, o czym wie całe miasteczko, tylko nie ojciec...Wnuczka lokalnej arystokratki, która mija ją z pogardą w oczach, milczeniem na ustach i wysoko podniesionym nosem...Właścicielka baru, który odziedziczyła po ciotce. To właśnie Sally wychowywała ją po śmierci matki. Była jej przyjaciółką i jakby jedyną matką, bo ta prawdziwa nigdy się nie sprawdziła w swojej roli...A jednak to ta prawdziwa wciąż i wciąż jazgocze w głowie dorosłej Minny nieprzerwanym słowotokiem wiecznej krytyki i pogardy dla jej osoby...

I Minna-matka Sofii. Cudownej, najmądrzejszej, najpiękniejszej dziewczyny na świecie, której nie umiała powiedzieć prawdy, kto jest jej ojcem...Wymyśliła więc...A to kłamstwo okazało się bardzo brzemienne w skutki...Doprowadziło do tragedii, której Minna nie umie dopuścić do świadomości...

Anette- pracownica Minny. Książkowy przykład współuzależnienia. Na każde skinienie męża-pijaka pędzi na pomoc, sprząta syf po alkoholowych ekscesach, ratuje skacowanego, utrzymuje. Ma ogromny żal do swoich rodziców, że zajęli się jej małą córką, dali całą miłość należną przecież jej, Anette!

Marguerite- była aktorka, żona swojego despotycznego męża, matka, która nie potrafiła uchronić syna przed tragedią...Jedynym jej pocieszeniem jest alkohol, ale przecież nie jest alkoholiczką! Ten jeden czy dwa kieliszki wina o niczym nie świadczą!

Ritva- młoda dziennikarka, całe życie próbująca desperacko sprostać oczekiwaniom i ambicjom ojca, zakompleksionego Fina-emigranta. 

Tyrone- emerytowany strażak, ratownik. Zakompleksiony, zamknięty w sobie, wiecznie milczący nieudacznik (co wbił mu do łowy ojciec). Nie umie nawiązać relacji z własną, dorosłą córką.

Wszyscy bohaterowie i bohaterki w pewien sposób "przyklejają  się" do Minny. Każde z nich ma swoją historię, tak czy inaczej wynikającą z nieprzeciętej pępowiny. Każde z nich, mimo stwarzanych pozorów siły, jest słabe i pogubione, nosi w sobie zapłakane, niekochane Wewnętrzne Dziecko.. Każde cierpi z powodu zachowań rodziców, zbyt wymagających, oschłych, nieobecnych, nadgorliwych, takich, którzy nie stanęli na wysokości zadania Każde aż kipi od negatywnych emocji i bólu. A napięcie wciąż rośnie z  kolejną przewracaną kartką....

"Uderzyło mnie, że tak naprawdę to nie całkiem ja myślę, że to ojciec jakoś myśli za mnie, chociaż nie żyje od ponad dwudziestu pięciu lat. To właśnie jest życie wieczne. Tkwić w głowie swoich dzieci jak cholerna zwinięta żmija i jak tylko pojawi się okazja, obnażać wypełnione jadem zęby..." 

Wstrząsnęła mną ta powieść. Z jednej strony wywoływała mnóstwo emocji, poruszała bardzo bolesne struny w mojej duszy, z drugiej-nie umiałam się od niej oderwać. Napisana jest po mistrzowsku. Ascetyczne opisy kilkoma słowami budują niesamowity klimat. Wewnętrzne monologi bohaterów pełne są nigdy niewyrażonych emocji. I spotkania Minny z Miedzianym Aniołem po wypadku w gospodzie...Ach! Żałuję, że tyle czasu zwlekałam z lekturą! Widocznie tak miało być, teraz był na nią najlepszy moment! 

Bardzo smutna jest ta opowieść. Ale też-niosąca nadzieję. "Nie sądzę, że wszystko musi być fatalne tylko dlatego, że miało się fatalne dzieciństwo. Naprawdę można stworzyć siebie samą. Wiem o tym." (str 39)

"Mam do przeżycia życie. Mimo wszystko.

Myśl iskrzy się i zostawia po sobie blask.

Życie. Do przeżycia." (str. 540)